Irena Sendlerowa oraz jej współpracownicy uratowali w trakcie II wojny światowej około 2500 żydowskich dzieci z getta warszawskiego. Wśród nich była również Giza Alterwajn. Ciężko chorą dziewczynę Sendlerowa wyniosła w pielęgniarskiej torbie.
[Giza] urodziła się 7 listopada 1940 roku w warszawskim getcie. Gdy przyszła na świat, jej rodzice – matka Edwarda z domu Gelbtrunk i ojciec Henryk Alterwajn – byli bardzo młodzi.Reklama
Nie udało mi się ustalić, czy już wcześniej mieszkali w tej części Warszawy, czy też jako Żydzi zostali tam przesiedleni, gdy naziści postanowili izolować Żydów przed ich wysyłką do obozów zagłady w Auschwitz II–Birkenau, w Treblince, Majdanku, Sobiborze i Chełmnie. (…)
400 tysięcy ludzi
Warszawskie getto, jak szczegółowo opisuje dokument z Yad Vashem, było w okresie drugiej wojny światowej największym gettem w Europie. Zajmowało 2,4% powierzchni miasta. W listopadzie 1940 roku, kiedy urodziła się Giza, zostało ostatecznie zamknięte.
Stłoczono w nim jedną trzecią mieszkańców miasta, łącznie około 400 tysięcy osób, w tym Żydów przywiezionych z innych miast na wschodzie kraju. Zostali oni zmuszeni do wzniesienia muru, który oddzielił ich od świata zewnętrznego.
Obszar dzielił się na dwie zamknięte części: duże getto i małe getto, połączone drewnianą kładką. Idący chybotliwym mostem obserwowali życie pozostałej części miasta. Ludzie stłoczeni w getcie, pozbawieni jedzenia i leków, zniewoleni, udręczeni terrorem, prześladowani i torturowani, starali się po prostu przeżyć. Giza przyszła na świat w tragicznych warunkach (…).
Reklama
Młodzi ludzie, tacy jak Edwarda i Henryk, dzielili los z innymi Żydami zamkniętymi w getcie. Zatłoczonym do granic możliwości. A jednak mimo tych więziennych warunków, ciasnoty, epidemii i wszechobecnej śmierci mieszkańcy getta starali się przetrwać.
Dlaczego zdecydowali się na dziecko?
Organizowali wydarzenia kulturalne, a artyści i twórcy nie wahali się pokazywać tragedii, która ich dotknęła. Otwarto biblioteki, utworzono Oneg Szabat, wystawiano sztuki teatralne, grały orkiestry, powstawały tajne organizacje młodzieżowe. Życie musiało toczyć się dalej, szukano więc sposobów, aby je podtrzymać.
W getcie podejmowano też decyzje, które najtrudniej mi pojąć: o posiadaniu dzieci. Ten wątek często pojawia się w moich rozmowach ze studentami. Pragnienie potomstwa w piekle?
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Można by sądzić – zwłaszcza gdy jest się już rodzicem – że decyzja o powoływaniu do życia dzieci w tak strasznych warunkach jest bezrozumna, bezlitosna, wręcz nieludzka. Ale dotyczy to nie tylko getta.
Tak samo było, w podobnych warunkach, podczas 900-dniowego oblężenia Leningradu, które rozpoczęło się w 1941 roku, a w bliższych nam czasach w Sarajewie w okresie wojny bałkańskiej 1992-1995. Powód? Trzeba było zapewnić ciągłość pokoleniową, wydając na świat jak najwięcej dzieci. I w ten sposób przeciwstawić się wrogowi, budować przyszłość. Dlatego narodziła się Giza.
Reklama
Choroba Gizy
Giza ciężko zachorowała, zanim zaczęły się masowe deportacje do machiny śmierci, obozu zagłady w Treblince. Dzieci w getcie umierały nie tylko z powodu tyfusu, dyzenterii, niedożywienia czy głodu, ale i każdego schorzenia, które w innych okolicznościach mogło być całkiem niegroźne.
Edwarda i Henryk bali się o życie córeczki. Oboje, choć bardzo młodzi, stracili wszelką nadzieję na poprawę losu. Dobrze wiedzieli, co ich czeka.
– Byłam bardzo chora. Kiedy rodzice zrozumieli, że niedługo wszyscy możemy umrzeć, zaczęli zabiegać, żebym przynajmniej ja się uratowała.
Można zadać sobie pytanie: jak to? A przecież było to najgorętsze pragnienie rodziców wszystkich dzieci żyjących w warszawskim getcie. I tu pojawia się na scenie tajna organizacja Rada Pomocy Żydom „Żegota”. (…)
Reklama
Nieodwracalna decyzja
Giza zachorowała ciężko, mając niespełna osiem miesięcy. Jej rodzicom jakimś cudem udało się skontaktować z kimś z przyszłej „Żegoty”, kto znalazł wyjście: z Ireną Sendlerową. Następstwa ich decyzji były nieodwracalne. (…)
To dzięki Irenie Sendler udało się uratować z getta około 2500 dzieci. Pomoc przybierała najróżniejsze formy, nawet najbardziej ryzykowne: starsze dzieci wychodziły kanałami, inne wywożono w workach, ukryte w skrzyniach pod plandeką z tyłu ciężarówek. Pod koniec 1943 roku Sendlerową aresztowało gestapo.
Niemcy poddali ją straszliwym torturom, połamali jej ręce i nogi, a mimo to nie wyjawiła, w jaki sposób organizowano pomoc dla żydowskich dzieci. Zapisywała nazwiska wszystkich ratowanych, ich rodziców oraz przybranych rodzin, aby po wojnie ci, którzy ocaleją, mogli połączyć się z biologicznymi rodzinami. Notatki ukrywała w zakopanym słoiku. Niestety, nie wszystkim dane było wrócić do bliskich.
Na wolność w pielęgniarskiej torbie
Sendlerowa mogła wynieść Gizę w torbie pielęgniarskiej. Dziewczynka była tak maleńka, że wydawało się to najlepszym sposobem.
Nie pamiętam, gdzie przeczytałem, że kierowca, z którym jeździła Sendlerowa, wytresował psa tak, aby szczekał na niemieckich strażników pilnujących bram getta, wskutek czego woleli oni nie zbliżać się do sanitarki. Szczekanie zagłuszało kwilenie dziecka, więc nawet gdyby Giza popłakiwała, Niemcy by jej nie usłyszeli.
I tak oto dzięki odwadze Ireny Sendler i organizacji, dla której pracowała, ciężko chora ośmiomiesięczna Giza Alterwajn opuściła getto. W pielęgniarskiej torbie i – co możliwe – przy akompaniamencie głośnego szczekania.
Reklama
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Davida Serrano Blanquera pt. Dziewczynka z walizki. Jej nowe polskie wydanie właśnie ukazało się nakładem wydawnictwa Bellona 2021.