Przedstawiciel rządu USA nie miał wątpliwości: wojna w Wietnamie już została wygrana. Tak łatwo i szybko, że ludzie nawet nie zdążyli tego zauważyć.
Jeszcze zanim dziennikarz Gene Roberts trafił do Wietnamu, przeszedł pod koniec 1967 roku obowiązkowe „szkolenie orientacyjne” w Waszyngtonie. W końcu otrzymał prestiżowe stanowiska szefa wietnamskiego biura „New York Timesa” – amerykańskiej administracji zależało na tym, by zaszczepić w nim zaufanie do jej metod prowadzenia wojny.
Reklama
Waszyngtoński „przeciek”
Najwięcej szczęścia reporter miał z Waltem Rostowem, specjalnym asystentem prezydenta Lyndona Johnsona do spraw bezpieczeństwa narodowego. Urzędnik postanowił zdradzić mu tajemnicę, znaną dotychczas jedynie niewielu. Oznajmił mu mianowicie, że… konflikt, toczący się od lat, można już uznać za zakończony. Jak opowiada w książce „Huế 1968. Wietnam we krwi” Mark Bowden:
Rostow powiedział Robertsowi, że wojna się skończyła. Stany Zjednoczone wygrały. Jasne, będzie jeszcze kilka „nieznaczących potyczek”, lecz coś, co zwało się ryż IR8, załatwiło już całą sprawę. Ludzie po prostu jeszcze o tym nie wiedzieli.
Co więcej, Rostow – naukowiec i profesor historii – był święcie przekonany, że mówi prawdę. Wierzył, że komunizm można pokonać metodami gospodarczymi, i to właśnie za pomocą tajemniczej rośliny. Scenariusz, który przedstawił swojemu rozmówcy, przedstawiał przyszłość w świetlanych barwach:
Tłumaczył więc Robertsowi, że już niedługo produkcja ryżu na własny użytek w Wietnamie po prostu eksploduje. Fundacje Forda i Rockefellera razem opłaciły badania nad projektem prowadzonym na Filipinach. Był to genetycznie zmodyfikowany ryż, który przy odpowiednim chemicznym nawożeniu dawał ogromne plony.
Miał zawojować świat, lecz najpierw zmienić nie do poznania ekonomię Południowego Wietnamu. Rolnicy mieli stać się bogaci. Mieli zbierać plony nie raz, ale dwa razy w roku. Rewolucja komunistyczna to przeszłość, teraz czas na „zieloną rewolucję”, jak mówił Rostow. „Miej oczy otwarte, nadchodzi ryż IR8” – doradził.
Ryż jak wolność
Jak Roberts zareagował na te rewelacje? Chyba ze zdrowym sceptycyzmem. Tym bardziej, że nikt inny nie podzielał hurraoptymizmu specjalnego asystenta. Wojna przeciągała się już kolejny rok, a każdy argument przemawiający za rychłym zwycięstwem można było zbić co najmniej dwoma, zwiastującymi nieuchronną klęskę (o tym, że nawet sekretarz obrony USA zwątpił w przyjętą strategię pisałem już w innym artykule).
Kiedy jednak już w Wietnamie trafiła się okazja, by sprawdzić otrzymane od Rostowa informacje, dziennikarz nie wahał się ani chwili. Na początku 1968 roku wybrał się na zorganizowane w „spacyfikowanej” części kraju… dożynki ryżu IR8.
Na miejscu dołączył do grupy czekających na rozpoczęcie uroczystości rolników. Zapytał ich, jakie są ich doświadczenia z cudownym wynalazkiem i co o nim sądzą. Całą rozmowę przytacza w swojej książce Mark Bowden:
Kilku rolników zaczęło opowiadać jeden przez drugiego, nerwowo i przekrzykując się nawzajem. Trochę to trwało.
– Co powiedzieli? – zapytał Roberts tłumacza.
– Mówią, że mają wątpliwości co do ryżu IR8 – odparł.
– Nie – zaprotestował Roberts. – Przetłumacz dokładnie, co powiedzieli. Nie wyglądali na spokojnych
Tłumacz wydawał się zażenowany.
– Powiedzieli: „Pierdolić ryż IR8!”.
Reklama
Jak się okazało, rolnicy ani myśleli o zmienianiu swojej dotychczasowej rutyny na nową, uwzględniającą genetycznie zmodyfikowane ziarna. Byli zirytowani faktem, że ekspert z zewnątrz wtrąca się w ich przekazywane od pokoleń metody. Dodali też, że ryż IR8 „dziwnie smakuje”
Dla Robertsa odpowiedź ta nie była zbytnim zaskoczeniem. Zdziwił się jedynie, że okoliczni mieszkańcy, nieprzekonani do technicznej nowinki, postanowili pojawić się na dożynkach. Szybko został jednak wyprowadzony z błędu. O żadnej dobrowolności nie było mowy.
Rolnicy wytłumaczyli, że z rana żołnierze z karabinami przegonili ich z poletek. Wsadzono ich do autobusów i zawieziono na dożynki. Dla nich nowy ryż był jak „wolność” oferowana przez reżim w Sajgonie: narzucona i z dziwnym posmakiem.
Nie trzeba chyba dodawać, że ryż IR8 ostatecznie nie przemienił się w tajną broń Południa. Już 30 stycznia 1968 roku partyzanci z Północy atakując Huế pokazali też, że wojna bynajmniej nie została jeszcze rozstrzygnięta. Choć może na tym etapie Amerykanie już ją przegrali?
Bibliografia:
Mark Bowden, Huế 1968. Wietnam we krwi, Wydawnictwo Poznańskie 2019.
Ilustracja tytułowa: Walt Whitman Rostow (z prawej) z prezydentem Lyndonem Johnsonem (fot. domena publiczna).