Większą część kampanii wrześniowej 1939 roku Hitler spędził w pociągu specjalnym służącym mu za mobilną Kwaterę Główną Führera. W jaki sposób podróżował? Kto mu towarzyszył? I jak bardzo mieszał się do przebiegu walk na froncie?
Skład ten wielokrotnie się przemieszczał: 5 września przejechał z Połczyna-Zdroju (Bad Polzin) do Bornego Sulinowa (Groß-Born), na poligon znajdujący się 30 kilometrów od Szczecinka (Neustettin). Stamtąd 9 września przedostał się do podopolskiej wsi Jełowa (Ilnau) na Górnym Śląsku, a trzy dni później – do Gogolina, położonego 22 kilometry na południe od Opola.
Reklama
Każdorazowo miejsce postoju kwatery zmieniano w zamknięty teren wojskowy, odgrodzony od świata rozlicznymi zabezpieczeniami, którymi zawiadywał generał-major Erwin Rommel jako komendant Kwatery Głównej Führera.
Pociąg Hitlera
Sam pociąg, ciągnięty przez dwie lokomotywy, posiadał na obu końcach opancerzone wagony specjalne z zamontowanymi działkami przeciwlotniczymi. Za salonką Hitlera znajdował się wagon dowodzenia z „pokojem narad” i centralą komunikacyjną, zapewniającą łączność z Naczelnym Dowództwem Sił Zbrojnych i poszczególnymi stanowiskami dowodzenia na froncie.
Hitlerowi towarzyszył najściślejszy sztab: adiutanci Wilhelm Brückner i Julius Schaub, sekretarki Christa Schroeder i Gerda Daranowski, osobisty lekarz Karl Brandt lub jego zastępca Hanskarl von Hasselbach, dwaj kamerdynerzy Heinz Linge i Karl Krause oraz czterech adiutantów wojskowych: Rudolf Schmundt, Karl-Jesko von Puttkamer, Gerhard Engel i Nicolaus von Below.
Do stałej asysty dyktatora należeli ponadto Martin Bormann, szef sztabu (Stabsleiter) w komórce „zastępca Führera”, który przed 1939 rokiem zręcznie przekonał Hitlera o swojej przydatności, szef pionu prasowego Otto Dietrich, którego zadaniem było regularne dostarczanie Hitlerowi najnowszych wiadomości, wreszcie Heinrich Hoffmann, obsługujący całą kampanię od strony fotoreporterskiej jako Bildbereichterstatter.
Reklama
Jeden wagon zarezerwowany był dla wojskowych najwyższego szczebla: szefa Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu Wilhelma Keitla, szefa Sztabu Dowódczego Wehrmachtu w OKW Alfreda Jodla, a także oficerów łącznikowych do kontaktów z wojskami lądowymi, marynarką i lotnictwem.
„Szef rano wyjeżdża ze swoimi ludźmi”
Dzięki temu, że jego pociąg stawał w niedużej odległości od areny działań wojennych, Hitler mógł na własne oczy kontrolować przebieg operacji. Przeważnie, wysłuchawszy porannego omówienia sytuacji przez Jodla, wyruszał ze swoimi doradcami wojskowymi i członkami świty na front, skąd wracał późnym wieczorem. „Szef rano wyjeżdża ze swoimi ludźmi, a my jesteśmy skazane na czekanie, czekanie i jeszcze raz czekanie”, napisała 11 września do swojej przyjaciółki Christa Schroeder.
Wizytując kwatery główne poszczególnych armii, Hitler kazał się informować o postępach kampanii, ale raczej nie mieszał się do decyzji operacyjnych. Powściągliwie zachowywał się między innymi wobec głównodowodzącego wojsk lądowych generała-majora Walthera von Brauchitscha, z którym spotkał się kilka razy.
Hitler in Polen. Propagandowy obraz udziału Führera w wojnie
Fotografowany przez Heinricha Hoffmanna, dyktator eksponował się w pozie pierwszego żołnierza Rzeszy – zdjęcia te trafiały do reportaży o wodzu na froncie, publikowanych na łamach ilustrowanych czasopism.
Reklama
Pokazują one Hitlera, jak w towarzystwie swoich wojskowych asystentów siedzi koło pociągu na nasypie kolejowym, studiując plany, albo jak podczas jednej z wizytacji frontowych brata się z żołnierzami, posilając się ich jedzeniem z kuchni polowej: „Naczelny Dowódca Wehrmachtu degustuje posiłek żołnierzy frontowych”.
Za sprawą albumu Hoffmanna Hitler in Polen („Hitler w Polsce”), wydanego w 1939 roku i rozchwytywanego, upowszechnił się ów propagandowy wizerunek opiekuńczego wodza, który na pierwszej linii frontu troszczy się o warunki bytowe żołnierzy.
Natomiast późniejsza książka Ottona Dietricha Auf den Straßen des Sieges („Na drogach zwycięstwa”), której autor sukcesy militarne Wehrmachtu w Polsce usiłował już przypisać genialnym zdolnościom dowódczym Hitlera, zrobiła na czytelnikach wrażenie mocno naciąganej, gdyż w istocie owa wojna 1939 roku odbywała się jeszcze pod rozkazami profesjonalnych wojskowych.
„To był wręcz tryumfalny pochód”. Hitler w Gdańsku
18 września Hitler wyruszył z Górnego Śląska do Prus Wschodnich. Dzień później, przejechawszy przez dzielnicę Gdańska Oliwę, przybył do morskiego kurortu Sopot (Zoppot), gdzie zatrzymał się w luksusowym hotelu Casino – swojej pierwszej stacjonarnej kwaterze w czasie tej kampanii.
Po południu tego samego dnia pojechał, witany tłumnymi owacjami, pod Dwór Artusa (Artushof) przy Długim Targu (Langer Markt). „To był wręcz tryumfalny pochód” – wspominał Nikolaus von Vormann, oficer łącznikowy wojsk lądowych przy Führerze. – „Przyszedł chyba każdy, kto tylko trzymał się na nogach. Tłum, wiwatując, machając rękami i krzycząc, przedarł się jak oszalały przez wszystkie bariery i cisnął się do naszych aut, żeby ujrzeć z bliska Führera albo chociaż załapać się na uścisk dłoni kogoś innego”.
Gości powitał Albert Forster, po czym głos zabrał Hitler. W przemówieniu tym, transmitowanym przez wszystkie niemieckie rozgłośnie, winą za wojnę znów obarczył Polskę i oznajmił, że walka po zaledwie 18 dniach została rozstrzygnięta: „Chyba jeszcze nigdy w dziejach nie zawierała tyle prawdy owa pieśń: «Ich wojownicy, rumaki, zaprzęgi – wszystko upadło od Bożej potęgi!»”.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
„Te Niemcy nie skapitulują nigdy”
Pod adresem Francji i Anglii mówca sformułował zapewnienie, że zdecydowany jest przetrzymać nawet długą wojnę – „te Niemcy nie skapitulują nigdy”. Zarazem jednak przemycił sugestię, że gotów jest zawrzeć pokój z mocarstwami zachodnimi oczywiście na własnych warunkach.
Thomas Mann, który wysłuchał tej przemowy w Princeton, zapisał: „Pokojowa ofensywa, jakiej należało się spodziewać, pełna wyrachowanego zakłamania i szermująca imieniem Boskim. Wrażenie ohydne”.
Reklama
Następnie 22 i 25 września Hitler z lądowiska pod oblężoną Warszawą przez lornetę nożycową oglądał efekty zniszczeń wyrządzanych przez bombardowania i ostrzał artyleryjski. Po południu 26 września jego mobilna kwatera, prawie niezauważona przez opinię publiczną, wjechała na stację Stettiner w Berlinie.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Volkera Ullricha pt. Hitler. Upadek zła. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka w 2021 roku.
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.
2 komentarze