Niemieckie czołgi w 1940 roku.

Kampania listopadowa 1939 roku. Führer już wydał rozkaz do ataku, generałowie byli pewni porażki

Strona główna » II wojna światowa » Kampania listopadowa 1939 roku. Führer już wydał rozkaz do ataku, generałowie byli pewni porażki

Przywódca III Rzeszy, był przekonany, że czas działa na jego niekorzyść. Uderzenie przeciwko Francuzom chciał przeprowadzić natychmiast po tym, jak ustały walki w Polsce. Termin inwazji wzbudził taki popłoch wśród dowództwa Wehrmachtu, że wprost myślano o obaleniu szalonego kanclerza.

„Można z dużym prawdopodobieństwem uznać, że czas sprzyja państwom zachodnim bardziej niż nam” – tak Hitler w swoim memorandum z 9 października 1939 roku uzasadniał decyzję o jak najszybszym ataku w kierunku zachodnim. Jako dodatkowy argument wysunął niepewność co do postawy Związku Radzieckiego.


Reklama


„Żadna umowa ani żadne uzgodnienie nie zagwarantują nam, że Rosja sowiecka pozostanie trwale neutralna. Na razie wszystkie okoliczności skłaniają ją, by tę neutralność utrzymać. Ale za osiem miesięcy, rok czy też za kilka lat może to się zmienić. Widzieliśmy przecież, zwłaszcza w ostatnich latach, jak znikomą wartość mają traktatowe porozumienia”.

Słowa te musiały brzmieć osobliwie z ust polityka, który sam warunków porozumień nigdy nie dotrzymywał.

Adolf Hitler na współczesnej karykaturze (A.L. Tarter, CC BY-SA 4.0).
Adolf Hitler na współczesnej karykaturze (A.L. Tarter, CC BY-SA 4.0).

„Czas pracuje na niekorzyść Niemiec”

Za jak najszybszym atakiem przemawiał też jeszcze dla Hitlera rozwój sytuacji w Stanach Zjednoczonych. Co prawda, wskazywał dyktator, „usiłowania pewnych środowisk w USA, zmierzające do poprowadzenia tego kontynentu w kierunku antyniemieckim”, nie przyniosły na razie większych rezultatów, lecz wkrótce mogło się to zmienić. „Również tutaj czas pracuje na niekorzyść Niemiec”.

Te słowa z ust Hitler padły przy obiedzie w Kancelarii Rzeszy w drugiej połowie października i nie pozostawiały wątpliwości, że jego decyzja o ofensywie przeciwko Zachodowi jest całkiem poważna. Goebbels zapisał wtedy w dzienniku, że „Führer zupełnie już nie myśli o pokoju. Chce nadziać Anglię na widelec”.


Reklama


Nieodrobionie straty, niegotowość do walki

O ile jednak dowództwo sił zbrojnych bez większych oporów zaakceptowało wdrażaną w Polsce brutalną politykę rasowo-etniczną, o tyle wobec planów wojennych Hitlera na Zachodzie już zaprotestowało.

Większość generałów była skonsternowana jego zamiarem przeprowadzenia ataku już jesienią. Przestrzegali, że wojsko niemieckie nie jest jeszcze dostatecznie uzbrojone na nową kampanię i potrzebuje czasu na odrobienie strat poniesionych w wojnie z Polską.

hitler upadek zła
Tekst stanowi fragment książki Volkera Ulricha pt. Hitler. Upadek zła 1939-1945 (Prószyński i S-ka 2021).

Szczególnie starsi wiekiem oficerowie Wehrmachtu wciąż pamiętali traumę pierwszej wojny światowej i ciągnącą się przez wiele lat wojnę pozycyjną z jej ogromnymi stratami ludzkimi. Bardzo wysoko też oceniali siłę armii francuskiej, a Anglia była dla nich przeciwnikiem nad wyraz trudnym do pokonania.

Strach przed siłą aliantów

„Wziąwszy pod uwagę niezmordowaną wytrwałość, którą cechują się zwłaszcza Anglicy, ale i sprzymierzeni z nimi Francuzi, a także ich postawę w czasie wojny światowej, można być pewnym, że – zaatakowani – będą się bronili do upadłego” – ostrzegał generał-pułkownik Wilhelm von Leeb, głównodowodzący Grupy Armii C, w swoim memorandum z 11 października, skierowanym do naczelnego dowódcy sił lądowych Walthera von Brauchitscha.

Leeb uważał, iż takie rozgromienie Anglii i Francji, żeby były one gotowe przystać na pokój, jest celem nieosiągalnym – Niemcom grożą więc, tak jak w czasie pierwszej wojny światowej, długoletnie wyniszczające walki, w których ich siły stopniowo się wyczerpią. Leeb uznał, że – tak czy owak – dla wojsk niemieckich korzystniej będzie pozostać „z bronią u nogi”, to znaczy w strategicznej defensywie.

Kiedy jednak 16 października [szef Sztabu Generalnego wojsk lądowych Franz] Halder spróbował odwieść Hitlera od jego planów, odbił się od ściany: usłyszał, że Anglicy ustąpią dopiero, gdy „dostaną lanie”, i że trzeba zaatakować jak najszybciej.


Reklama


„Führer żąda ofensywy. Nie słucha żadnych rzeczowych obiekcji”

Jako najbardziej prawdopodobny czas ofensywy Hitler podał – nie decydując się jeszcze na konkretny dzień – 15–20 listopada. Zapowiedź ta wywołała na najwyższym szczeblu dowodzenia sił lądowych istną panikę.

Wilhelm Canaris, szef Abwehry, wrócił z wizyty u Haldera „mocno wstrząśnięty”. Stan ducha szefa sztabu generalnego określił jako „kompletne załamanie nerwowe”. „Brauchitsch też nie wie, co począć. Führer żąda ofensywy. Nie słucha żadnych rzeczowych obiekcji. Tylko żądzy krwi”.

Niemieckie oddziały pancerne podczas inwazji na Polskę (domena publiczna).
Niemieckie oddziały pancerne podczas inwazji na Polskę (domena publiczna).

W szansę na powodzenie tego ataku zwątpił chyba przez moment nawet Keitel, usłużny asystent Hitlera na stanowisku szefa Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu. Gdy rozmówiwszy się w Zossen z Brauchitschem i Halderem, wyłuszczył swoje zastrzeżenia w Kancelarii Rzeszy, Hitler udzielił mu ostrej reprymendy: że spiskuje z generałami przeciwko jego planom, zamiast być ich gorącym orędownikiem w kręgach dowódczych wojsk lądowych.

Keitel miał wtedy jakoby zaproponować swoją dymisję, którą jednak Hitler odrzucił, mówiąc, że to on decyduje, kogo i kiedy zwalnia.


Reklama


Fall Gelb. Inwacja wyznaczona na 12 listopada 1939 roku

27 października Brauchitsch i Halder podjęli jeszcze jedną próbę nakłonienia Hitlera, by przełożył to militarne przedsięwzięcie na później. W tym dniu dyktator wręczył im – oraz innym oficerom – za zasługi w kampanii polskiej świeżo ustanowiony order: Krzyż Rycerski do Krzyża Żelaznego. Ale w wiadomej sprawie pozostał nieugięty.

Termin realizacji Planu Żółtego (Fall Gelb) – bo taki kryptonim nadano ofensywie zachodniej – wyznaczył na 12 listopada.

„Ofensywa chyba wreszcie postanowiona! Führer nie daje się zbić z pantałyku (…). Brauchitsch praktycznie nie jest w stanie zabrać głosu, składa się przed Führerem wpół (…), a Keitel to jakby oficer ordynansowy, niemający na Führera żadnego wpływu” – takie spostrzeżenia zapisał Leeb w osobistym dzienniku pod koniec października.

Adolf Hitler w otoczeniu generałów. Fotografia z 1940 roku.
Adolf Hitler w otoczeniu generałów. Fotografia z 1940 roku. Pierwszy od prawej: Franz Halder.

Przymiarki do zamachu stanu

Najwyższa kadra dowódcza wojsk lądowych stanęła przed trudnym wyborem: albo szykować się do kampanii wojennej, związanej według niej z ogromnym ryzykiem, albo też w ostatnim momencie czynnie przeciwstawić się dyktatorowi – co oznaczało wielką próbę sił, a może nawet personalną zmianę na szczytach władzy.

Już 14 października Halder w trakcie „sumiennej narady” z Brauchitschem rozważał trzy wyjścia: atak, wyczekiwanie, gruntowne zmiany. Żadna z tych możliwości, jak podsumował, nie dawała nadziei na przełom, a najmniej ta ostatnia – „Bo jest zasadniczo negatywna i obarczona wieloma niepewnościami”.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Zatem najwyżsi dowódcy jeszcze się wahali. Najwyraźniej obawa przed ewentualnymi konsekwencjami puczu przeważyła zmorę szykowanej ofensywy. (…)

2 i 3 listopada Halder i Brauchitsch przeprowadzili inspekcję granicy zachodniej. Rundstedt i Bock, głównodowodzący grup wojsk lądowych A i B, nadal co prawda wysuwali jeszcze zastrzeżenia do planowanej ofensywy, ale nie kryli też, że jeśli otrzymają rozkaz ataku, to zamierzają „jak najlepiej wypełnić swoją powinność”.


Reklama


Jedynie w słowach generała-pułkownika von Leeba, głównodowodzącego Grupy Wojsk Lądowych C, można wyczytać gotowość do uczestnictwa w takiej czy innej akcji przeciwko Hitlerowi. Pod datą 31 października znajdujemy zapisek, że zapewnił on Brauchitscha: „W nadchodzących dniach całą swoją osobą będę stał po pańskiej stronie i podejmę każdy żądany i niezbędny krok”.

„Nigdy jeszcze od żadnego dowódcy na froncie nie słyszałem…”

Tak pokrzepiony dowódca wojsk lądowych 5 listopada w godzinach południowych podjął ostatnią próbę wyperswadowania Hitlerowi ofensywy na Zachodzie. Podczas gdy Halder czekał w przedpokoju, Brauchitsch odczytał ułożone przez siebie memorandum, w którym raz jeszcze wyłożył wszystkie argumenty przemawiające jego zdaniem za zaniechaniem ataku.

hitler upadek zła
Tekst stanowi fragment książki Volkera Ulricha pt. Hitler. Upadek zła 1939-1945 (Prószyński i S-ka 2021).

Hitler początkowo słuchał spokojnie, lecz gdy padły słowa, że w Polsce żołnierze wykazywali „mierny entuzjazm bitewny” oraz że dochodziło wtedy – jak w latach 1917/1918 – do naruszeń dyscypliny, poderwał się, rozzłoszczony, i zawołał, że:

(…) to niepojęte, jak (…) głównodowodzący może utyskiwać na własną armię i psuć jej dobre imię. Nigdy jeszcze od żadnego dowódcy na froncie nie słyszał o słabym duchu bojowym piechoty. A teraz przychodzi mu wysłuchiwać czegoś takiego – po niezrównanym zwycięskim pochodzie jego wojsk przez Polskę.

Dysząc z wściekłości, dyktator oznajmił, że on już zna „ducha z Zossen” i go zniszczy. Po czym wypadł z sali, głośno zatrzaskując za sobą drzwi.


Reklama


„Blady jak ściana, z wykrzywioną twarzą”

Wieczorem Hitler był „nad wyraz podenerwowany”, mówił o sabotowaniu jego planów przez wojska lądowe i podyktował swojej sekretarce Chriście Schroeder długą notatkę ze wspomnianej rozmowy, potem schował ją do własnej szafy pancernej w Kancelarii Rzeszy, gdzie trzymał osobiste dokumenty. Zamierzał natychmiast zwolnić Brauchitscha, ale nazajutrz odstąpił od tego zamiaru, gdy Keitel przekonał go, że nie ma pod ręką żadnego następcy.

Wybuch dyktatorskiego gniewu mocno Brauchitschem wstrząsnął. „Blady jak ściana – wspomina adiutant Engel – i z wykrzywioną twarzą” wrócił do Haldera. Obaj wojskowi natychmiast udali się do kwatery głównej w Zossen, gnani obawą, że Hitler wpadł na trop konspiracyjnych knowań opozycjonistów.

Niemieckie czołgi w 1940 roku.
Niemieckie czołgi w 1940 roku. Hitler chciał rzucić je do ataku przeszło pół roku wcześniej.

Halder od razu kazał zniszczyć wszelkie obciążające papiery, a następnie wezwał [szefa jednego z departamentów w dowództwie wojsk lądowych Helmutha] Groscurtha i oznajmił mu, że w tym momencie „wszystkie środki militarne są wyczerpane” i ofensywie nie da się zapobiec. „Zatem siły, które na nas liczyły, są wolne. Rozumie pan, co mam na myśli”. (…)

„Zostaje tylko nadzieja”

Dla cywilnych spiskowców nadzieja na udział generalicji w akcji przeciwko Hitlerowi upadła; podejście do zamachu stanu zakończyło się fiaskiem. Hitler natomiast zaraz po spotkaniu z Brauchitschem potwierdził rozkaz ataku 12 listopada, ale dwa dni później przesunął go ze względu na niesprzyjającą prognozę pogody – i nie było to przesunięcie ostatnie.


Reklama


„Zostaje tylko nadzieja, że jednak rozsądek weźmie górę. Wszyscy żołnierze podzielają moje zdanie” – napisał 7 listopada generał Erich Hoepner. Lecz Hitler swoich planów w żadnym razie nie zarzucił. Nader pogardliwie natomiast wyrażał się o chwiejnej postawie dowództwa wojsk lądowych: „Jeśli wojskowi mówią, że nie jesteśmy gotowi, to przecież armia nigdy nie będzie gotowa. To w ogóle nie ma znaczenia. Idzie o to, czy jesteśmy bardziej gotowi od tamtych”.

Goebbels, streszczając jego monolog, był już pewien: „Uderzenie na państwa zachodnie zapewne nastąpi wkrótce (…). Wszyscy w napięciu czekają na postanowienia Führera”.

Źródło

Powyższy tekst stanowi fragment książki Volkera Ullricha pt. Hitler. Upadek zła. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka w 2021 roku.

Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.

Niemieckie spojrzenie na apogeum i upadek nazistowskiego systemu

Autor
Volker Ullrich
1 komentarz

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.