O pomocnicach Ludwiki Marii mówiono z pogardą: „francuskie muchy”. Ale to właśnie te ślepo lojalne kobiety stanowiły niezawodną broń w rękach polskiej królowej. Narzędzie, z pomocą którego zamierzała zostać najpotężniejszą monarchinią swojej epoki.
Ludwika Maria Gonzaga de Nevers, żona dwóch polskich Wazów i o mały włos szwagierka króla Francji, nie była w ciemię bita. Od wczesnej młodości musiała się odnajdywać w meandrach polityki. Z początku nie szło jej najlepiej. Nastoletnia Ludwika Maria zakochała się z wzajemnością w bracie francuskiego króla i w 1627 roku miała za niego wyjść. Otrzeźwienie przyszło szybko – z woli monarchy księżniczka Gonzaga de Nevers zamiast na ślubnym kobiercu wylądowała w więziennej celi.
Reklama
Kiedy w 1645 roku wychodziła za Władysława IV Wazę, była bogatsza o te doświadczenia i znacznie rozsądniejsza. Po przybyciu do Polski od zera zbudowała w kraju grupę wiernych stronników. Poza zwyczajnymi metodami zręcznych dyplomatów, jak łapówkarstwo, wypłacanie pensji magnatom, czy mamienie ich obietnicami zaszczytów i urzędów poszła o krok dalej.
Królowa wykorzystała w celu zdobycia wpływów oręż dotąd niedoceniany – kobiece wdzięki.
Piękne i wyzwolone. Kobiecy dwór Ludwiki Marii
Wraz z przyjazdem Ludwiki Marii do Warszawy, w mieście zaroiło się od jej pięknych i pociągających towarzyszek. Dla gości królewskiego dworu było to nie lada widowisko. Przyzwyczajeni do raczej mocno zabudowanych dawniejszych sukien polskich, wprost nie mogli oderwać oczu od skąpiej odzianych Francuzek.
Dwórki królowej, tak jak ich pani, ubierały się wedle paryskiej mody, która była wprost zuchwała. Wystarczy spojrzeć na portrety.
Szyja, ramiona i połowa piersi na wierzchu, do tego subtelne perły w uszach i na dekolcie, a twarz okolona drobnymi loczkami. Ten strój budził oburzenie sarmatów. Panowie szlachta nie mogli przeżyć, że:
Całe wstyd straciły panny i matrony,
gdy na ponętę żądzy wdowy i mężatki
ukazują i piersi, i nagie łopatki.
(Wacław Potocki, cyt. za: B. Fabiani, „Warszawski dwór Ludwiki Marii”)
Dwórki królowej, młode, śliczne i ślepo oddane swej pani, bardzo szybko stały się pożeraczkami męskich serc. Ludwika Maria nie planowała oczywiście urządzania na dworze prywatnego burdelu i zjednywania sobie panów koronnych tym sposobem. Bynajmniej! Wszystko miało się odbywać „po bożemu”.
Małżeństwo na nierównej stopie
Spośród dwórek przybyłych nad Wisłę w orszaku królowej, wiele wywodziło się ze zubożałej szlachty francuskiej. W ojczyźnie nie miały widoków na awans, karierę i pozycję. W Polsce tymczasem ich przyszłość rysowała się w świetlanych barwach.
Warunkiem była bezwzględna lojalność względem królowej i dworu. Jeśli dwórki miały zrobić jakąkolwiek karierę, jedyna droga wiodła przez łaski monarchini. Ta zaś skrzętnie wykorzystywała każdą obiecującą znajomość.
Ludwika Maria osobiście aranżowała zaszczytne mariaże dam dworu. Każdy ślub miał służyć jej wyłącznym interesom. Usidlony przez Francuzkę polski magnat chcąc, nie chcąc, stawał się sojusznikiem królowej i stronnictwa profrancuskiego. Za przykład może tu posłużyć małżeństwo Paców.
Klara de Mailly-Lascaris. Partnerka w intrygach
Panna młoda, Klara de Mailly-Lascaris, w ojczyźnie nie miałaby widoków na świetny mariaż. Była tak biedna, że gdy wyruszała nad Wisłę, za cały majątek miała ledwie parę ubrań. Do Warszawy przybyła uzbrojona w urodę, posag od królowej i widmo przyszłych wpływów na dworze dla jej potencjalnego małżonka. To wystarczyło.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Gnijąca szczęka Ludwika XIV. Ten król udowodnił, że NAPRAWDĘ warto myć zębyW 1654 roku Klara została żoną Krzysztofa Zygmunta Paca, późniejszego kanclerza wielkiego litewskiego, potężnego magnata. Niechętni takim mariażom paszkwilanci dorzucali do tego swoje trzy grosze:
Od cudzoziemek Orła głowa boli,
Upstrzyli mu ją muszkami do woli,Szpetna Pogoni brać tempora mali [czasy zła – przyp. aut.]
O czym już różni dobrze napisali.Fic fac ożenił się Pac, pojął pannę Mali,
Pirwej mu ją złażono, niźli mu ją dali.
Jak się okazało, młodziutka panna Klara, obdarzona i anielską buzią i mocnym charakterem, oplotła Paca niczym bluszcz. Doskonale wywiązała się z powierzonego jej przez królową zadania i złączyła męża z dworem nierozerwalnymi więzami.
Pac gotów był wspierać królową, która uszczęśliwiła go taką żoną, we wszystkich zamierzeniach i pozostał wiernym stronnikiem dworu zarówno w czasie szwedzkiego potopu, jak też wojny domowej (tak zwanego rokoszu Lubomirskiego). Co więcej, tak dobrze dobrali się z Klarą, że byli wręcz partnerami w intrygach!
Reklama
Katarzyna Gordon. Szkocki triumf na polskich salonach
Także ulubieniec królowej Jan Andrzej Morsztyn został złapany w małżeńskie sidła. Trzeba tu od razu zaznaczyć, że nigdy nie był przeciwnikiem Francji. Nawet więcej, darzył ziemie nad Loarą i Sekwaną szczerym przywiązaniem, a ich władcy okazywał wierność. Zresztą nie za darmo.
Dworski poeta siedział w kieszeni francuskich agentów. Wychowana na frankofilskim dworze Ludwiki Marii żona tylko pogłębiła jego oddanie dla Króla Słońce.
Ludwika Maria ożeniła faworyta ze swoją dwórką Katarzyną Gordon. Morsztyn miał wysoką pozycję na dworze i majątek, a tymczasem panna młoda, Szkotka z pochodzenia, nie miała nic. Tak wielką rozpiętość statusów materialnych natychmiast wykorzystali złośliwcy. Bożena Fabiani w książce Warszawski dwór Ludwiki Marii przytacza wierszyk wyszydzający mariaż:
Morsztyn Gordon pojmuje,
Szkoci, triumfujcie,
Igły, szczotki i mydła
W podarki gotujcie.
Maria Kazimiera d’Arquien. Przygotowywana od dziecka
W perspektywie czasu największą karierę zrobiła pupilka królowej, którą ta przywiozła do Polski jako ledwie parolatkę (o czym pisałam już w innym artykule). Maria Kazimiera d’Arquien była prześlicznym dzieckiem. Pochodziła ze zubożałej rodziny szlacheckiej, jednak wychowała się pod okiem królowej.
Kiedy wystarczająco podrosła, Marysieńka stała się… nagrodą za wierność dla Jana Zamoyskiego. Potężny magnat nie porzucił króla w czasie potopu szwedzkiego i nie uległ wojskom Karola Gustawa oblegającym Zamość.
Przy okazji był też wenerykiem, hulaką i kobieciarzem utrzymującym własny harem. Dla żony stał się utrapieniem. Dla Ludwik Marii: jeszcze bliższym niż dotąd sojusznikiem.
Także drugi mąż Marii Kazimiery d’Arquien nie należał do szaraczków. Jan Sobieski w niedługim czasie po ślubie z owdowiałą panią Zamoyską został marszałkiem. Jednocześnie sprytna żona, którą głęboko kochał, kierowała jego sentymenty w stronę królowej, jako patronki ich związku.
Dla szlachty był to kolejny już dowód na bulwersujące zmiany postępujące na państwowych szczytach. Jak pisała Bożena Fabiani, stopniowo utarło się w narodzie szlacheckim przekonanie, że jedyna „droga do wysokich godności wiedzie przez sypialnie dwórek królowej”. Nie takie znowu fałszywe.
Reklama
Bibliografia
- Tadeusz Boy-Żeleński, Marysieńka Sobieska, Warszawa 1953.
- Bożena Fabiani, Ludwika Maria i Francuzi w Warszawie 1646-1668, „Studia Warszawskie” t. 24 (1977).
- Bożena Fabiani, Warszawski dwór Ludwiki Marii, Warszawa 1976.
- Michał Komaszyński, Maria Kazimiera Sobieska królowa Polski 1641-1716, Kraków-Wrocław 1984.
- Michał Komaszyński, Piękna królowa Maria Kazimiera d’Arquien Sobieska 1641-1716, Kraków 1995.
1 komentarz