W listopadzie 1939 roku w podwarszawskim Natolinie Niemcy zamordowali 15 Polaków oskarżonych o rzekome posiadanie broni i rabunki. Ponad 30 lat później świadkowie tej zbrodni zeznali, że wśród ofiar znajdował się również prezydent stolicy Stefan Starzyński. Gdy wiosną 1971 roku przeprowadzono ekshumację okazało się, że w zbiorowej mogile nie odnaleziono jego ciała. Udało się jednak ustalić nazwiska pomordowanych. Oto jak tego dokonano.
Prawdopodobnie nigdy do tej ekshumacji by nie doszło, a tym samym do dziś miejsce rozstrzelania 15 mężczyzn w listopadzie 1939 r. pozostałoby nieznane, gdyby 15 grudnia 1969 r. Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce nie wszczęła śledztwa w sprawie zabójstwa prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego.
Reklama
Sprawozdanie sędzi Lidii Kwiatkowskiej
Niemal dokładnie rok później, 13 grudnia 1970 r., prowadząca wspomniane śledztwo sędzia Lidia Kwiatkowska opublikowała w warszawskim „Expressie Wieczornym” sprawozdanie z przebiegu dochodzenia oraz zdobyte do tego momentu informacje.
Większość z nich dotyczyła okoliczności aresztowania Starzyńskiego 27 października 1939 r. (przyjęto tu datę podaną przez Juliana Kulskiego) oraz jego przetrzymywania w więzieniach warszawskich, najpierw na ul. Daniłowiczowskiej 7, a potem, do 23 grudnia 1939 r., na Pawiaku.
Okazało się, że co do dalszych losów tej wybitnej postaci istnieje wiele sprzecznych wersji. Tekst miał takie zakończenie:
Nie można wykluczyć, że Stefan Starzyński dzieli los Niedziałkowskiego i innych. Zbrodnia dokonana na nim i zachowana przez hitlerowców w całkowitej tajemnicy nie została dotychczas ujawniona.
Reklama
Zważywszy że Mieczysław Niedziałkowski został rozstrzelany w podwarszawskich Palmirach, wypowiedź tę można traktować jako sugestię, że także Starzyński został zamordowany gdzieś w okolicach Warszawy.
Relacja braci Kobiałków
Artykuł pani sędzi przeczytali dwaj bracia Kobiałkowie, mieszkańcy Natolina, starszy Leopold (rocznik 1905) i młodszy Władysław (rocznik 1912). Obaj po kilku dniach zgłosili się do redakcji popularnej popołudniówki i oświadczyli, że nie tylko byli świadkami egzekucji, jaka odbyła się w parku Natolińskim, ale także dowiedzieli się od gajowego Pawła Wernio, że wśród prowadzonych na stracenie rozpoznał on Stefana Starzyńskiego, który przed wojną przyjeżdżał do Natolina na polowania.
Zapewne ktoś w redakcji gazety poradził braciom, by koniecznie udali się do siedziby GKBZHwP i tam złożyli swe, jakże sensacyjne, zeznania. 16 stycznia 1971 r. sędzia Kwiatkowska przesłuchała starszego z braci, cztery dni później młodszego. Ich zeznania, bardzo istotne dla odtworzenia przebiegu egzekucji, omówię w następnym rozdziale tej książki.
Tu zaznaczę tylko, że zgodnie podali tę samą, jak się okaże – mylną, datę egzekucji: 11 listopada 1939 r., i powtórzyli otrzymaną od gajowego wiadomość, że wśród jej ofiar znajdował się Stefan Starzyński. W tym momencie najistotniejsze były następujące oświadczenia.
Leopold Kobiałka powiedział mianowicie: „Jestem przekonany, że wskażę w sposób pewny miejsce zbrodni. Znam bowiem dobrze park Natoliński, a miejsce to widzę jeszcze dziś dokładnie” Władysław Kobiałka stwierdził podobnie: „Byłbym w stanie jeszcze dziś okazać miejsce stracenia więźniów w parku Natolińskim”.
Ekshumacja ofiar egzekucji
29 marca 1971 r. sędzia Kwiatkowska przyjechała do Natolina, spotkała się z Kobiałkami i poprosiła ich o wskazanie miejsca egzekucji. Gdy to uczynili, dokonano próbnego wykopu i pod niewielką warstwą ziemi natrafiono na szczątki ludzkich kości i strzępy ubrań. Zasadnicza ekshumacja przeprowadzona została przez kierowany przez płk. Władysława Karpa Zakładu Kryminalistyki Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej w dniach: 5–7, 13–17 i 19–21 kwietnia 1971 r.
Reklama
O przebiegu tej ekshumacji i jej wynikach dowiadujemy się z zachowanego Protokołu z ekshumacji zwłok, jak też z obszernej „Ekspertyzy nr ZKE-4215/71” oraz z artykułów opublikowanych w „Ekspressie Wieczornym”. 6 kwietnia 1971 r. podczas prac ekshumacyjnych odnaleziono oprócz fragmentów ludzkich kości i ubrań także przedmioty należące do ofiar jakiejś, jak przypuszczano, egzekucji – wydobyto wówczas z grobu dwie złote obrączki ślubne. Na jednej z nich była wygrawerowana data „4.VII.1931”, na drugiej zaś „E.M.S. 7.XII.1938”.
Niebawem okaże się, że dzięki odnalezieniu tych obrączek ślubnych nie będzie wątpliwości, iż odnaleziono miejsce egzekucji, jakiej dotyczył komunikat policyjny wydany przez Josefa Meisingera. Wskaże na to jeszcze wydobyta pieczątka z napisem: „Koło porad sąsiedzkich powiatu garwolińskiego”.
Strzępki gazety
7 kwietnia 1971 r. przeprowadzających ekshumację odwiedził dyrektor GKBZHwP Czesław Pilichowski i z tej okazji zorganizowano konferencję prasową dla dziennikarzy, których poinformowano, co dotychczas udało się ustalić. Nazajutrz w „Expressie Wieczornym” ukazał się artykuł: Jeszcze jeden ślad hitlerowskich zbrodni. Czy prezydent Starzyński zginął w parku Natolińskim?
Opowiedziano w nim o wizycie w redakcji gazety braci Kobiałków i o znalezionych podczas ekshumacji dwóch złotych obrączkach ślubnych, podając do wiadomości publicznej, jakie są na nich napisy. Wspomniano także o wydobytej pieczątce „Koła porad sąsiedzkich powiatu garwolińskiego”. Wiem, że do mojej Matki, Elidy Marii Szaroty (stąd na obrączce inicjały E.M.S.), której ślubu udzielił grudnia 1938 r. ks. Władysław Korniłowicz, ta informacja nie dotarła.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Przypuszczam, że nie przeczytała jej również Wanda Jadwiga Czaplicka, primo voto Zabiełło, która poślubiła Zdzisława Zabiełłę 4 lipca 1931 r. Wiedziałaby też, że to on miał przy sobie ową pieczątkę, jako właściciel majątku Wilga, położonego właśnie na terenie powiatu garwolińskiego. Wiem, że obrączki były pokazywane w telewizji, myśmy co prawda nie posiadali odbiornika, ktoś ze znajomych o tym Matkę powiadomił. Ale to stało się dopiero wiele dni później.
14 kwietnia 1971 r. podczas prac ekshumacyjnych znaleziono plik papieru gazetowego z częściowo widocznym drukiem w języku polskim. Przypuszczam, że poproszono o pomoc dziennikarzy, pokazano im drobniutkie fragmenty różnych tekstów, uznając, że może uda się na tej postawie nie tylko ustalić nazwę gazety, ale także datę wydania danego numeru.
Reklama
Ogromnie żmudna praca zakończyła się pełnym sukcesem! Jeden z rozstrzelanych miał przy sobie numer. „Nowego Kuriera Warszawskiego”, wydany z niedzielną datą 12 listopada 1939 r.. Stąd przypuszczenie, że egzekucja miała miejsce nazajutrz, czyli w poniedziałek 13 listopada 1939 r.
„Prezydenta Starzyńskiego tam nie było”
26 kwietnia 1971 r., a więc kilka dni po zakończeniu prac ekshumacyjnych, „Express Wieczorny” zamieścił obszerny artykuł Jerzego Iwanowskiego: Prezydenta Starzyńskiego tam nie było. Znane już są nazwiska ofiar hitlerowskiej zbrodni w parku Natolińskim.
„Egzekucja – pisze autor – odbyła się w poniedziałek, 13 listopada 1939 r. Rozkaz dokonania bestialskiego mordu na polskich więźniach wydał SS-Standartenführer Joseph Meisinger – komendant policji i służby bezpieczeństwa na okręg warszawski”. Zdanie to świadczy, że już wiedziano, jakiej egzekucji dotyczyła przeprowadzona ekshumacja.
Tu tylko drobne sprostowanie – Josef Meisinger w listopadzie 1939 r. miał stopień SS-Obersturmbannführera (podpułkownika), na SS-Standartenführera awansowano go w roku następnym, niewykluczone, że za działalność w okupowanej Polsce.
Reklama
Świadectwo Józefy Wernio
Jak jednak udało się jednoznacznie ustalić, że odkryto grób tych 15 mężczyzn, których nazwiska podano w komunikacie policji, zamieszczonym w „gadzinówce” 19 listopada 1939 r.? W cytowanym artykule tak to zostało wyjaśnione:
Najcenniejszym znaleziskiem [podczas ekshumacji] okazał się zlepek złożonej gazety, odnaleziony w kieszeni jednej z ofiar zbrodni. Po wielu trudach udało się ocalić przed zniszczeniem kilkanaście małych skrawków gazetowych i odczytać poszczególne wyrazy: Warszawa… poszukuje się… ostatni raz widziano… wojna… Churchill… lotnictwo… Plac 3 Krzyży… zaopatrzenie ludności… 12 listopada….
Nie ulegało najmniejszej wątpliwości, że ostatnie doniesienia prasowe pochodziły ze szpalt hitlerowskiej gadzinówki „Nowego Kuriera Warszawskiego”, wydawanego przez okupanta w języku polskim. Dziennikarz „Expressu” dotarł do zszywki hitlerowskiego pisma okupacyjnego. W niedzielnym wydaniu „NKW” z 12 listopada 1939 r. (nr 29) odnaleźliśmy poszukiwane słowa i urwane strzępki zdań.
Przypuszczam, że gdyby w tym momencie nie skontaktowała się z redakcją pani Józefa Wernio, synowa gajowego Pawła Wernio, będąca świadkiem egzekucji, lektura owego numeru „NKW” jeszcze by nic nie powiedziała o ofiarach egzekucji. Pani Józefa zapewniła, że „widziała, jak hitlerowcy przywieźli 13 listopada do parku Natolińskiego 15 więźniów, których następnie rozstrzelano”.
Oświadczyła też w rozmowie z redakcją, że „w kilka dni po egzekucji w Natolinie Niemcy wy-drukowali w polskiej gazecie nazwiska rozstrzelanych”. To jej oświadczenie okazało się decydujące! Jest całkiem możliwe, że bez niego nie przejrzano by kolejnych numerów „NKW” i nie zapoznano się z numerem 35. z niedzieli 19 listopada 1939 r.
Zwrócona obrączka
W „Expressie Wieczornym” z 26 kwietnia 1971 r. artykułowi J. Iwanowskiego towarzyszyły dwie fotokopie z „gadzinówki”, pokazujące Komunikat policji, a także oddzielnie tekst owego Komunikatu w czytelniejszej wersji. Zwrócono tu też uwagę na odnalezioną podczas ekshumacji pieczątkę „Koła porad sąsiedzkich powiatu garwolińskiego” i powiązano to z informacją podaną przy nazwisku Zdzisława Zabiełły (w komunikacie policji – Sabiełło), że mieszkał w majątku Wilga w powiecie garwolińskim.
Zaskakujące, że w artykule tym w ogóle nie wspomniano o odnalezionych podczas ekshumacji ślubnych obrączkach! Sądzę, że jest to dowód braku informacji, do kogo z rozstrzelanych one należały. Wyjaśniło się to, gdy Lidia Kwiatkowska dwa dni później przesłuchała Wandę Jadwigę Czaplicką, a 29 kwietnia 1971 r. moją Matkę.
Nie pamiętam, czy została ona na przesłuchanie wezwana, czy raczej, po przeczytaniu artykułu w „Expressie Wieczornym”, sama zgłosiła się do GKBZHwP. Byłem przy tym przesłuchaniu obecny i pamiętam, że Matce zwrócono obrączkę mego Ojca.
Reklama
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Tomasza Szaroty pt. Zapomniana egzekucja, Natolin, listopad 1939. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Bellona.
Historia zapomnianej niemieckiej zbrodni
Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.