Latem 1942 utrzymanie Malty miało dla Brytyjczyków najwyższy priorytet. W sytuacji, gdy państwa Osi zyskały niemal całkowitą dominację na Morzu Śródziemnym Londyn za wszelką cenę musiał dostarczyć na wyspę niezbędne zaopatrzenie. Zorganizowana w sierpniu operacja „Pedestal” zakończyła się jednak takimi stratami, że marynarze Royal Navy nadali jej nieoficjalny kryptonim „M” – jak morderstwo.
Malta, będąca kolonia brytyjską od 1814 roku, w okresie II wojny światowej stanowiła niezwykle ważną bazę Royal Navy na Morzu Śródziemnym. Strategiczne położenie wyspy narażało ją jednak na nieustanne ataki włoskich i niemieckich formacji bombowych, startujących z sycylijskich lotnisk.
Reklama
Co gorsza, wody okalające ten skalisty skrawek lądu znajdowały się we władaniu marynarek wojennych państw Osi. W efekcie, jak podkreśla Max Hastings w książce I rozpętało się piekło. Świat na wojnie 1939-1945:
Pod względem logistyki zapewnienie konwojom odpowiedniej eskorty było dla dowództwa [brytyjskiej] marynarki nie lada wyzwaniem: musiały się w niej znaleźć pancerniki, niezbędne w razie ataku wielkich okrętów włoskich, lotniskowce, zapewniające ochronę z powietrza, oraz krążowniki i niszczyciele.
Royal Navy rusza na odciecz Malcie
Royal Navy nie miała jednak wyjścia, musiała podejmować ryzyko. Szczególnie, że latem 1942 roku sytuacja na wyspie rysowała się dramatycznie. Ludność głodowała, a stacjonującym tam formacjom lotniczym chronicznie brakowało samolotów oraz paliwa. W tej sytuacji w Londynie zapadła decyzja o zorganizowaniu operacji „Pedestal” – brawurowej odsieczy dla Malty.
Całe przedsięwzięcie zaplanowano z wielkim rozmachem. W konwoju, który wyruszył z Clyde 3 sierpnia 1942 roku, płynęło 14 statków zaopatrzeniowych, wiozących żywność, paliwo oraz uzbrojenie. Całość ochraniała istna armada okrętów wojennych, którą dowodził wiceadmirał Edward Syfret.
W jej skład wchodziły pancerniki „Nelson” i „Rodney”, lotniskowce „Victorious”, „Indomitable” i „Eagle” oraz stary lotniskowiec „Furious”, na pokładzie którego znajdowały się myśliwce mające zasilić dywizjony RAF-u rozlokowane na Malcie.
To jeszcze nie wszystko. W osłonie konwoju płynęło ponadto sześć krążowników, 24 niszczyciele oraz szereg mniejszych jednostek. Dodatkowo, na każdym ze statków transportowych zamontowano broń przeciwlotniczą. Prawdziwy popis możliwości morskiego imperium Wielkiej Brytanii.
Reklama
Natura przeciwko Brytyjczykom
Mimo że Brytyjczycy zaangażowali ogromne środki, aby ochronić konwój, Niemcy i Włosi nie zamierzali siedzieć z założonymi rękoma. Na ich korzyść przemawiało to, że na trasie, jaką miała do pokonania armada nie działały prawidłowo sonary służące do wykrywania okrętów podwodnych.
Wszystko przez prądy morskie, które mieszały ciepłe wody Morza Śródziemnego ze znacznie chłodniejszymi pochodzenia atlantyckiego. W efekcie konwój stał się łatwym celem dla nieprzyjacielskich jednostek podwodnych, które po południu 11 sierpnia rozpoczęły swoje łowy.
Jako pierwszy ofiarą niemieckiego U-boota padł lotniskowiec „Eagle”. Trafiony kilkoma torpedami wystrzelonymi przez U 73, zatonął po zaledwie ośmiu minutach. W ataku zginęło 260 z 1160 członków załogi. Jak relacjonował jeden ze świadków:
Był to okropny widok. Okręt przechylił się na bok, a potem obrócił dnem do góry i zatonął ze straszną szybkością. Kiedy się przewracał z jego pokładu spadały dziesiątki ludzi i samolotów (cytat z książki „I rozpętało się piekło. Świat na wojnie 1939-1945”).
Reklama
Z kolei lotniskowiec „Furious” – po tym jak wiezione przez niego spitfire’y odleciały na Maltę – odłączył się od konwoju i ruszył w drogę powrotną. Jednostka znalazła się jednak na celowniku włoskiego okrętu podwodnego „Dagabur”.
Na szczęście dla Brytyjczyków został on w porę dostrzeżony przez załogę niszczyciela „Wolverine”, który storpedował napastnika, posyłając go na dno. Brytyjski niszczyciel odniósł zwycięstwo, ale sam również doznał poważnych uszkodzeń, które wyłączyły go z dalszej walki.
Zabójcze zagrożenie z powietrza
Tymczasem o 20:45 do gry włączyła się Luftwaffe. Konkretnie 36 bombowców Heinkel He 111 oraz Junkers Ju 88, które nadleciały z Sycylii. Dzięki prowadzonym wcześniej intensywnym ćwiczeniom przeciwlotniczym konwój odparł atak bez strat własnych. Udało się nawet zestrzelić cztery wrogie maszyny. Na tym skończyły się sukcesy Royal Navy.
Podrażnieni niepowodzeniem Niemcy rzucili następnego dnia przeciw brytyjskim jednostkom znacznie większe siły, w postaci 70 bombowców i bombowców torpedowych. Nalot rozpoczął się w południe i trwał przed dwie godziny. Jego ofiarą padł frachtowiec „Deucalion”, który został poważnie uszkodzony i – mimo heroicznych wysiłków załogi – zatonął kilka dni później u wybrzeży Tunezji.
Reklama
Nie pozwalały o sobie zapomnieć również wrogie okręty podwodne, które po południu 12 sierpnia podjęły ponowny atak na konwój. Tym razem osłona nie dała się zaskoczyć. Niszczycielowi „Ithuriel” udało się nawet zatopić włoski okręt podwodny „Cobalto”, ale nie było czasu na świętowanie. Wieczorem wróciły bowiem niemieckie i włoskie samoloty.
Była ich ponad setka i jak pisze Hastings „atakowały ze wszystkich możliwych kierunków i wysokości, aby zdezorientować obronę konwoju”. Taktyka przyniosła zamierzony efekt. Pilotom Osi udało się zatopić niszczyciel „Foresight” oraz poważnie uszkodzić lotniskowiec „Indomitable”, który został trafiony trzema bombami.
Reklama
To była rzeź niewiniątek
W tej sytuacji – chociaż konwój nie dopłynął nawet do Cieśniny Mesyńskiej – wiceadmirał Syfret zdecydował o odesłaniu największych jednostek na zachód. Teraz trzon osłony konwoju stanowiła – dowodzona przez wiceadmirała Harolda Burrougha – grupa sześciu krążowników. Rozkaz ostatecznie przesądził o losach konwoju i był niemal równoznaczny z kapitulacją.
Zaledwie godzinę po odpłynięciu Syfreta rozpoczęła się istna rzeź niewiniątek. Po tym jak Włosi stracili dwie jednostki nadszedł czas na rewanż. Załoga okrętu podwodnego „Axum” w zaledwie kilka minut zanotowała na swoim koncie trzy błyskotliwe sukcesy.
W czasie jednego ataku Włochom udało się posłać na dno krążownik przeciwlotniczy „Cairo” oraz uszkodzić flagowy okręt Burrougha, krążownik „Nigeria”, który musiał zawrócić na Gibraltar. Uszkodzony został również tankowiec „Ohio”. Straty były tym boleśniejsze, że spowodowały utratę łączności głosowej konwoju z bazą RAF-u na Malcie. Stało się tak ponieważ jedynie „Nigeria” i „Cairo” miały na pokładzie niezbędny do tego sprzęt.
Noc z 12 na 13 sierpnia przyniosła kolejne ofiary po stronie Brytyjczyków. Samoloty Luftwaffe zatopiły statki „Empire Hope” i „Clan Ferguson” oraz unieruchomiły „Brisbane Star”. Ponadto okręt podwodny storpedował krążownik „Kenya”, wyrządzają poważne szkody.
Reklama
Później do walki włączyły się niemieckie i włoskie kutry torpedowe. W trwającym kilka godzin ataku „doszczętnie uszkodzony został krążownik „Manchester” (później zatonął) oraz jeden statek handlowy. Na dno poszły zaś cztery inne transportowce.
Do celu dotarły tylko niedobitki konwoju
Jakby tego było mało, rankiem 13 sierpnia nadleciały znów samoloty Luftwaffe, zatapiając kolejny statek handlowy. Tankowiec „Ohio” – jak czytamy w książce I rozpętało się piekło – „doznał dalszych uszkodzeń, ale brnął naprzód, dopóki dalsze ataki, które nastąpiły wczesnym popołudniem, nie zatrzymały jego silników”. Podobny los spotkał kolejne dwie jednostki transportowe, tak że trzeba było je pozostawić pod osłoną niszczycieli.
Tymczasem Burrough wraz z trzema ocalałymi krążownikami o godzinie 16.00 ruszył w kierunku Gibraltaru. Do brzegów Malty brnęły już tylko trzy statki. O godzinie 18.00 do Grand Harbor zawinęły „Port Chalmers”, „Melbourne Star” i „Rochester Castle”, który dotarł na miejsce dosłownie w ostatniej chwili. Jego pokład zalewała bowiem już woda. Na załogi czekało gorące powitanie ze strony mieszkańców wyspy.
Nie był to jednak jeszcze koniec tragedii konwoju. Niemcy – nie mając lepszych celów – zajęli się likwidacją maruderów. Na pierwszy ogień poszedł uszkodzony „Dorset”. Po raz kolejny trafiony został również tankowiec „Ohio”, który o dziwo ciągle nie chciał zatonąć – zapewne była to zasługa solidnej roboty amerykańskich stoczniowców – i rankiem 15 sierpnia został doholowany do portu.
Za swoją heroiczną postawę kapitan jednostki Dudley Mason został odznaczony Krzyżem Jerzego. Do celu udało się również dotrzeć – uszkodzonej w nocy z 12 na 13 sierpnia – „Brisbane Star”.
Tragiczny bilans
W ostatecznym rozrachunku operacja „Pedestal” zakończyła się co najwyżej pyrrusowym sukcesem. Na Maltę udało się dostarczyć „32 tysiące ton materiałów zaopatrzenia, 12 tysięcy ton węgla i dwumiesięczny zapas paliwa”.
Wyspa została ocalona, ale cena była niesamowicie wysoka. Otwarcie można mówić o poniesionej przez Royal Navy klęsce. Zatonęło dziewięć z czternastu statków transportowych, zaś marynarka wojenna straciła trzy krążowniki, lotniskowiec oraz niszczyciel.
Poważnych uszkodzeń doznały lotniskowiec, krążownik oraz dwa niszczyciele. Nic dziwnego, że marynarze nadali operacji „Pedestal” kryptonim „M”. Jak morderstwo.
Reklama
Bibliografia:
Max Hastings, I rozpętało się piekło. Świat na wojnie 1939-1945, Wydawnictwo Literackie.