Chyba żadne inne kości istot człowiekowatych, odnajdywane przez paleontologów, nie wzbudziły tylu kontrowersji i emocji, co czaszka tak zwanego dziecka z Taung. Jest ona wprawdzie tylko wielkości pomarańczy, ale na jej podstawie formowano wizje dotyczące całych losów gatunku ludzkiego.
Najgłośniejsza była być może historia odrzucenia i późniejszego zaakceptowania dziecka z Taung. Ta mała czaszka z RPA została zaprezentowana w „Nature” 7 lutego 1925 roku, a następnie na kolejne dwie dekady uznano ją za nieistotną i odsunięto na bok.
Reklama
Brak uznania sprawił, że jej odkrywca Raymond Dart popadł w 1942 roku w depresję: przestał przychodzić do pracy na Uniwersytecie Witwatersrand w Johannesburgu i niemal nie wychodził z łóżka. Jednak w 1945 roku dziecko z Taung nieoczekiwanie spotyka rehabilitacja: ze względu na jego płaską (człekokształtną) twarz i małpi tył głowy po dokładnym przemyśleniu uznano, że jednak jest ono brakującym ogniwem [w ewolucji człowieka].
Znamię Kaina
Raymond Dart otrząsa się z letargu i ogłasza w 1947 roku nową odważną teorię: epokę kamienia poprzedziła inna, kluczowa: epoka kości (bone age).
Jak twierdzi, ponad dwa miliony lat temu członkowie klanu dziecka z Taung nauczyli się używać kości upolowanych zwierząt jako pałek i dzid. Zdaniem Darta obrobiona kość łokciowa gazeli jest bez wątpienia „bronią”. Chwilą zyskania człowieczeństwa nie jest więc przejście od chodzenia na czworakach do chodu wyprostowanego, ale narodziny żądzy krwi.
Dart dostrzega w czaszce z Taung zapowiedź ludzkiego okrucieństwa, któremu nie dorównuje żadne zwierzę. Dziecko z Taung było „łamiącą kości małpą”, która „siejącymi spustoszenie sposobami zdobywała i przygotowywała swe godne drapieżnika pożywienie”.
Reklama
Jeszcze świeże wspomnienia okropności drugiej wojny światowej przydawały skrzydeł ideom Darta, który w nienaukowej prozie ostrzega ludzkość przed naszą prawdziwą naturą, odziedziczoną po dziecku z Taung. Homo sapiens ma na czole „znamię Kaina”; w królestwie zwierząt jesteśmy nie zwykłymi mordercami, lecz bratobójcami. (…)
Interes życia
Kariera niejednego paleoantropologa opierała się na pojedynczym znalezisku. Raymond Dart nawet z niego żył: otrzymywał tantiemy od londyńskiej firmy Damon & Co., która produkowała i sprzedawała odlewy czaszki z Taung nawet w Moskwie.
Dart wydawał się ponury, ale o swojej skamieniałości mówił z czułością. „Wątpię, czy jakikolwiek rodzic czuł kiedykolwiek większą dumę ze swojej latorośli niż ja z mojego dziecka z Taung w czasie Bożego Narodzenia 1924 roku”.
W epoce wojny w Wietnamie i antywojennych protestów Dart coraz mocniej podkreślał jej okrucieństwo. Jego dziecko z Taung należało do plemienia naczelnych, „którzy przemocą chwytali żyjącą zwierzynę, tłukli ją na śmierć, rozrywali na części, oddzierali im kończyny, gasząc pragnienie gorącą krwią swych ofiar”. Ale czy naprawdę dało się to wszystko wyczytać z liczącej dwa miliony lat skamieniałości? (…)
Reklama
Zupełnie inne spojrzenie
W 1984 roku goście wystawy Ancestors w Nowym Jorku okrzykują dziecko z Taung „najważniejszą skamieniałością świata”. (…)
Po śmierci Raymonda Darta w 1988 roku jego opowieść o dziecku z Taung jako o morderczej małpie (killer-ape) popadła w zapomnienie.
W 2006 roku wypłynęła nowa interpretacja znaleziska, promowana przez CNN, która stawiała na głowie dawne pomysły Darta. Zgodnie z nią biedne, błąkające się po równinie dziecko z Taung miało zostać porwane i rozszarpane przez orła.
Blizny przy oczodołach odpowiadały obrażeniom odnoszonym przez pawiany, które padły ofiarą drapieżnych ptaków. Oczy trzyletniego człekokształtnego berbecia zostałyby więc wydziobane. W tym ujęciu okrutne dziecko z Taung, przedstawiane przez Darta jako prototyp wyjątkowo niebezpiecznego Homo sapiens, samo byłoby ofiarą.
Komentarz redakcji
Obecnie czaszka dziecka z Taung jest zaliczana do gatunku australopiteka Australopithecus africanus, który miał żyć w Afryce od 3,67 do 2 milionów lat temu. Jego związek z hominidami, z których wykształcił się gatunek ludzki pozostaje sprawą kontrowersji. Teza o istnieniu „epoki kości” nie przyjęła się w nauce.
Przeczytaj też o neolitycznej rewolucji agrarnej. Czy to największe oszustwo w historii?
Reklama
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Franka Westermana pt. My, człowiekowate. Ukazała się ona nakładem # w 2021 roku.
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.