W 2003 roku na wyspie Flores dokonano jednego z najbardziej zaskakujących odkryć w dziedzinie paleoantropologii. Naukowcy natrafili na kości prehistorycznej kobiety, o rozmiarach, które wydają się przeczyć regułom ewolucji naszego gatunku. Dzisiaj są one uznawane za pozostałość po wymarłym gatunku człowiekowatych, Homo floresiensis, który żył na Flores przeszło 50 000 lat temu.
W 2003 roku znaleziono w jaskini [Liang Bua] pewien szkielet. Były to szczątki dorosłej kobiety, skamieniałość z czasów prehistorycznych.
Reklama
Mimo że była dorosła, za życia mierzyła metr i cztery centymetry. Jej karłowata postura w zasadzie nie budziłaby zdziwienia, gdyby nie to, że jej głowa także była mała. Wyjątkowo mała. Jej czaszka miała rozmiary orzecha kokosowego. Albo, jak uważali niektórzy, grejpfruta. (…)
[Oto] odbiegające od normy szczegółach anatomii osobnika LB1:- Objętość mózgu kobiety wynosiła tyle co u szympansa (400 cm³). Dla porównania: u nas, Homo sapiens, jest ona trzy razy większa (1200–1400 cm ³).
- Wnioskując po budowie kręgosłupa i stawów nadgarstkowych, kobieta nie należała do małp nadrzewnych. Osobnik LB1 chodził wyprostowany, podobnie jak Homo habilis, Homo erectus i inni członkowie rodzaju Homo.
- Miała płaskie stopy, przystosowane do pokonywania sporych odległości. (…)
„Żart istoty najwyższej”
„Nowy człowiek”, ogłosił zespół odkrywców. 28 października 2004 roku ten miniaturowy człowiek, ważący zaledwie dwadzieścia pięć kilogramów, pojawił się na okładce „Nature”.
Reklama
W ciągu doby wszelkie możliwe serwisy informacyjne świata „powitały” Homo floresiensis jako najnowszy nabytek wśród gatunków człowiekowatych.
Nawet jeśli człowiek z Flores stanowił nową odnogę drzewa rodowego rodzaju Homo, to nikt nie wiedział, do której gałęzi należy.
Nie dało się wytłumaczyć jednego: osobnik LB1 miał podobną objętość mózgu co małpa, a jednak był na tyle inteligentny, by wytwarzać narzędzia i polować (kobietę otaczały bowiem połamane zwierzęce kości i pięściaki).
Wydawało się, że taka kombinacja nie ma racji bytu – człowiek z Flores odstawał pod wszystkimi względami. Aby jeszcze rozwinąć tę metaforę: gdyby wszystkie znane gatunki hominidów były jakimiś rodzajami owoców, to LB1 byłby bombką choinkową. Żartem Istoty Najwyższej. Jak to wpływa na nasze postrzeganie człowieka?
Dziewięciu ludzi z Flores
[Badacze rozważali ewentualność, że kobieta, której szczątki odnaleziono odbiegała od normy – cierpiała na karłowatość, była wyjątkowo niska. Takie rozwiązanie zagadki] zbadano i wykluczono. [Odkrywcy kości dokonali bowiem też innych znalezisk] w jaskini o nazwie Liang Bua – skrót „LB1” oznaczał „Liang Bua 1”. Pod jej nawisem natknęli się także na żebra i kości ramienne innych ludzi z Flores: LB2, LB3 aż do LB9 włącznie.Mimo że nie było przy nich czaszek, wszystkie odnalezione kości należały bez wyjątku do miniaturowych ludzi.
Odwrócony świat Flores
Żeby było jeszcze ciekawiej: w tej samej jaskini znajdował się także szkielet wymarłego gatunku bociana. Gigant. W pozycji wyprostowanej ten bocian-olbrzym był niemal dwa razy wyższy (1,80 m) od człowieka z Flores. To także przypominało żart jakiegoś bóstwa, które z diabelską uciechą próbuje sprawić, by ludzkość uwierzyła w bajki: im większy bocian, tym mniejsze przynosi dzieci.
Reklama
Okazało się, że fauna wyspy Flores gromadzi nietypowe rozmiary. W połowie XX wieku holenderski misjonarz Theodor Verhoeven odkrył na niej skamieniałe szczątki słoni, których wysokość w kłębie była równa wysokości koników pony – nie mastodonty, ale stegodony, czyli karłowate słonie z minitrąbami i mini kłami. Ich młode można by podnosić z ziemi jak przytulanki.
To Verhoeven jako pierwszy wbił szpadel w ziemię jaskini Liang Bua. Kazał zrobić próbny wykop w kącie, pod stalaktytami zwisającymi ze sklepienia jak cieknące świece. Chciał tylko sprawdzić, co leżało pod ziemią. Znalazł (…) szkielety szczurów o rozmiarach psa. (…)
Na Flores nadal żyją rozmaite olbrzymie zwierzęta – nie tylko szczury, ale też spotykane na plażach żółwie i jaszczurki. Te ostatnie osiągają do trzech metrów długości i przypominają krokodyle na wysokich łapach. Ci uciekinierzy z Parku Jurajskiego, równie opaśli co ciągnący do nich turyści, to warany z Komodo, po angielsku dragons (smoki).
Na tej wyspie małe są istoty, które w innych częściach świata uważa się za duże (słonie), ogromne są za to zwierzęta pełzające (żółwie, jaszczurki, szczury). Odwrócona rzeczywistość na Flores: czy istnieje lepsze poletko doświadczalne do badania odchyleń od normy?
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Franka Westermana pt. My, człowiekowate. Ukazała się ona nakładem # w 2021 roku.
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.