W sierpniu 1999 roku Jelcyn zdymisjonował cały rząd; po raz czwarty w ciągu półtora roku wyrzucił premiera. Nowym kandydatem na to stanowisko była tajemnicza osoba, mało znana w Moskwie i jeszcze mniej w Waszyngtonie. Człowiek ten awansował znikąd, by w lipcu 1998 roku zostać szefem FSB, głównej służby wywiadowczej Rosji. Nazywał się Władimir Putin.
W marcu 1999 roku Władimir Putin został nowym przewodniczącym rosyjskiej rady bezpieczeństwa narodowego. „Chciałbym panu o nim opowiedzieć, aby wiedział pan, jaki to człowiek”, powiedział Jelcyn Clintonowi mimochodem 8 września w rozmowie telefonicznej.
Reklama
Wiele czasu zajęło mi wymyślenie, kto mógłby zostać kolejnym prezydentem Rosji w roku 2000. Niestety w tym czasie nie mogłem znaleźć żadnego gotowego kandydata. Wreszcie znalazłem jego […]. Zbadałem jego życiorys, zainteresowania, znajomości i tak dalej, i tak dalej. Dowiedziałem się, że to mocny człowiek […]. Jestem pewien, że znajdzie pan w nim wysoce wykwalifikowanego partnera.
Wybory prezydenckie w Rosji wyznaczono na marzec, wynik był jednak przesądzony; określenie rosyjska demokracja stanowiło obecnie oksymoron. Jelcyn postanowił ustąpić w sylwestra, sześć miesięcy przed końcem swej kadencji, i przekazać władzę osobiście wybranemu następcy, który potem miał kandydować jako pełniący urząd prezydenta, dysponując całą związaną z tym władzą.
Typowo putinowskie zagranie
Pierwszym posunięciem Putina po objęciu urzędu prezydenta Rosji było zagwarantowanie swemu poprzednikowi immunitetu. Jako zwierzchnik wywiadu Putin zabezpieczył Jelcyna i jego rodzinę przed zarzutami korupcji i dochodzeniem prokuratora generalnego Jurija Skuratowa.
Szef sztabu Jelcyna wezwał Skuratowa na Kreml i pokazał mu nagranie, na którym Skuratow rzekomo zabawia się z dwiema prostytutkami. Prokurator twierdził, że taśma jest fałszywką, mimo to podał się do dymisji. Duma wezwała go na przesłuchania, jednak kilka godzin wcześniej sekstaśmę wyemitowała jedna z rosyjskich stacji telewizyjnych. Podobno Putin dostarczył ją osobiście. Potem sam wystąpił w telewizji z informacją, że człowiek widniejący na ziarnistym nagraniu to z pewnością Skuratow.
Reklama
Był to typowy przykład „kompromatu”, czyli wykorzystania kompromitującego materiału celem szantażu. Technikę tę wypracowały tajne służby Stalina w latach 30., KGB doprowadziło ją do perfekcji, a teraz była ona stałym elementem rosyjskiej kultury politycznej.
„Proszę o jedną rzecz, po prostu dajcie Europę Rosji”
Podczas ich ostatniej rozmowy twarzą w twarz na konferencji do spraw bezpieczeństwa w Stambule 19 listopada 1999 roku Clinton pytał Jelcyna, kto wygra wybory. „Putin oczywiście”, padła odpowiedź. „Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby wygrał – legalnie rzecz jasna. I on wygra”.
Jelcyn wygłosił wtedy niezwykłe oświadczenie, które za jednym zamachem przywoływało imperialne ambicje carów i zapowiadało, jak nowy car będzie rządził w XXI wieku. Patrząc z perspektywy, można wywnioskować, że Putin stał się dla swego patrona Rasputinem.
– Proszę o jedną rzecz, po prostu dajcie Europę Rosji – powiedział Clintonowi. – Rosja jest pół europejska, pół azjatycka.
– A więc chcecie też Azję? – spytał z niedowierzaniem Clinton.
Reklama
– Pewnie, pewnie, Bill. W końcu będziemy musieli się co do tego porozumieć.
– Nie sądzę, żeby Europejczykom się to spodobało.
– Bill, ja mówię poważnie – podkreślił Jelcyn, który tym razem był trzeźwy. – Mamy siłę […] Rosja ma siłę i rozum, aby wiedzieć, co zrobić z Europą.
„Jestem pewien, że on jest demokratą i że będzie wielkoduszny”
Ich ostatnia rozmowa trwała dziesięć minut. Był sylwester. Amerykańskie służby wywiadowcze zostały postawione w stan gotowości, zarówno ze względu na doniesienia o możliwym ataku terrorystycznym, jak i na obawy, że komputery na całym świecie mogą się pozawieszać, jeśli ich oprogramowanie nie przestawi się poprawnie z roku 1999 na rok 2000.
Jelcyn odliczał minuty do końca swojego burzliwego urzędowania. Clinton zatelefonował do niego z Gabinetu Owalnego.
– Borysie, sądzę, że historycy stwierdzą, że był pan ojcem rosyjskiej demokracji – powiedział, chwaląc go za decyzję o rezygnacji z władzy.
Reklama
– Dziękuję, Bill – odpowiedział Jelcyn. – Oczywiście nie była to dla mnie łatwa decyzja i pan, jak nikt inny, potrafi to zrozumieć. Ale pragnę wspierać Putina na sto procent i teraz dałem mu trzy miesiące, trzy miesiące zgodnie z konstytucją, aby pracował jako prezydent, a ludzie przyzwyczaili się do niego przez ten czas. Jestem pewien, że w najbliższych wyborach zwycięży. Jestem tego pewien. Jestem też pewien, że jest on demokratą i że będzie osobą wielkoduszną.
Były trzy godziny do północy i początku nowego milenium.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Tima Weinera pt. Szaleństwo i chwała. Wojna polityczna pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Rosją, 1945-2020. Ukazała się ona nakładem Domu Wydawniczego Rebis w 2022 roku.
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.