W lutym 1934 roku w tragicznych okolicznościach z życiem pożegnał się król Belgów Albert I. Zaledwie półtora roku później zginęła, uwielbiana przez poddanych, żona jego syna – królowa Astrid. Jak do tego doszło?
Albert I Koburg zasiadł na belgijskim tronie w grudniu 1909 roku. Zaskarbił sobie uznanie i podziw poddanych bohaterską postawą podczas I wojny światowej.
Reklama
Nie chciał umrzeć w łóżku
Monarcha był zapalonym alpinistą, a czas spędzał najchętniej na samotnych wyprawach w góry. Nikogo więc nie zdziwiło, gdy 17 lutego 1934 roku wsiadł w samochód i pojechał w kierunku Marche-les-Dames, aby wspinać się w Ardenach.
Kilkugodzinna nieobecność władcy nie budziła niepokoju, ale nastroje w pałacu uległy diametralnej zmianie kiedy Albert nie wrócił przed zmierzchem. Błyskawicznie zorganizowano szeroko zakrojoną akcję poszukiwawczą. Jak czytamy w książce Iwony Kiznler pt. Skandale we współczesnych rodach królewskich:
Niestety, sprawdziły się najgorsze przewidywania: około godziny drugiej w nocy znaleziono martwego króla z głęboką raną głowy, leżącego u podnóża niebywale niebezpiecznej dla amatorów alpinizmu trzydziestodwumetrowej skały Grand Bon Dieu, na którą, jak ustalono, wspinał się bez zabezpieczeń.
Reklama
Informacja o tragicznej śmierci niespełna 59-letniego monarchy była wstrząsem dla większości Belgów. Pewne pocieszenie stanowiło jedynie przekonanie, że sam Albert „chciałby odejść właśnie w taki sposób, niejednokrotnie bowiem powtarzał, iż mierzi go perspektywa śmierci we własnym łóżku”.
Ulubienica Belgów
Pięć dni po zgonie ojca na tronie zasiedli Leopold III oraz jego pochodząca ze Szwecji żona, księżniczka Astrid Bernadotte. Małżonkowie tworzyli niezwykle kochającą się parę.
Byli również uwielbiani przez poddanych. Po tym jak w 1927 roku ogłoszono informację o ich ślubie w Belgii zapanowała prawdziwa „Astridomania”. Jak pisze Iwona Kienzler:
(…) rodzice nadawali imię narzeczonej księcia rodzącym się wówczas dziewczynkom, sprzedawano obrazki i pocztówki z podobizną księżniczki, a cukiernicy prześcigali się w wymyślaniu ciast, deserów i pralinek nazywanych jej imieniem.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Władczyni zaskarbiła sobie jeszcze większą sympatię poddanych po tym, jak w 1930 roku zdecydowała się porzucić luteranizm i przejść na katolicyzm.
Szwajcarskie wakacje
W czerwcu 1934 roku para doczekała się trzeciego dziecka i drugiego syna, któremu nadano imię na cześć dziadka. Rodzinne szczęście nie trwało jednak długo. Przerwała je tragiczna śmierć niespełna 30-letniej władczyni.
Reklama
Latem 1935 roku para królewska wyjechała na wakacje do Szwajcarii. Autorka książki Skandale we współczesnych rodach królewskich podaje, że:
W sierpniu odesłano dzieci do domu, gdyż Astrid i Leopold postanowili spędzić trochę czasu we dwoje. 29 sierpnia, na krótko przed planowanym powrotem do domu, wybrali się razem na wycieczkę, korzystając z tego, że po kilkudniowych opadach wyjrzało słońce.
Król, który podobnie jak jego zmarły ojciec był zapalonym automobilistą, postanowił więc sam poprowadzić samochód, każąc szoferowi usiąść na tylnym siedzeniu, gdzie umieszczono także bagaże. Astrid zajęła miejsce obok męża, na przednim siedzeniu przeznaczonym dla pasażera.
Królowa zginęła na miejscu
Na kolanach trzymała mapę i to właśnie w momencie, gdy król chciał sprawdzić trasę jaką powinien jechać doszło do tragedii. Monarcha stracił panowanie nad pojazdem, który wyleciał z drogi.
Packard 120 stoczył się po zboczu, kilkukrotnie koziołkując, uderzył po drodze w drzewo i zatrzymał się dopiero „w trzcinie na brzegu jeziora Küssnacht”. Jak czytamy w książce Iwony Kienzler:
Zarówno król, jak i siedząca obok Astrid zostali wyrzuceni z pojazdu, natomiast szofer, przygnieciony bagażami, zanurzył się razem z samochodem w wodach jeziora.
Leopold miał wyjątkowe szczęście, upadł bowiem na trawę i w jego przypadku skończyło się na kilku zadrapaniach i potłuczeniach, natomiast nieszczęsna królowa uderzyła głową w drzewo i zginęła na miejscu.
Cała Belgia pogrążyła się w żałobie, opłakując – będącą w czwartej ciąży – ukochaną królową. W pogrzebie, który odbył się 3 września, uczestniczyły nieprzebrane tłumy poddanych oraz przedstawiciele krajów z całego świata.
Reklama
Największe tajemnice i skandale, o których się milczy…
Ilustracja tytułowa: Pogrzeb króla Alberta. 22 lutego 1934 roku (domena publiczna).
Bibliografia
- Iwona Kienzler, Skandale we współczesnych rodach królewskich, Bellona 2022.