Rozległe posiadłości ziemskie, setki tysięcy poddanych, a nawet prywatne wojsko często nie mniejsze niż armia Rzeczypospolitej. Najpotężniejsi magnaci z Kresów byli tak bogaci, że zyskali miano „królewiąt”. Wielkość ich majątków zapierała dech w piesi.
Na mocy uchwał unii lubelskiej 1569 r. Wołyń, Bracławszczyzna i Kijowszczyzna oraz Podlasie zostały przyłączone do ziem koronnych. Od tej pory aż do rozbiorów losy Ukrainy nieodłącznie związane zostały z dziejami Polski.
Reklama
Akcja kolonizacyjna
Włączenie ziem ukraińskich do Rzeczypospolitej przyczyniło się początkowo do szybszego rozwoju gospodarczego tych obszarów. Żyzne a słabo zaludnione i zagospodarowane tereny Kijowszczyzny i Bracławszczyzny stały się magnesem przyciągającym uwagę polskiej szlachty oraz magnaterii. Tu właśnie nadarzała się najlepsza okazja do szybkiego powiększenia majątku, zrobienia kariery politycznej i wojskowej, zdobycia awansu społecznego.
Sejm 1590 r. zezwolił królowi na rozdawnictwo ziem „pustynnych” za Białą Cerkwią. Wkrótce na tereny te ruszyła istna fala kolonistów polskich: szlachty, magnatów, chłopów. Jak grzyby po deszczu poczęły powstawać na kresach olbrzymie latyfundia magnackie oraz majątki średniej i drobnej szlachty.
Właściciele prawie bezludnych dotąd obszarów masowo ściągali teraz do swoich majątków chłopów z Rusi Czerwonej, Podola, Białorusi, Polski i Litwy, kusząc ich licznymi ulgami oraz długoletnią „wolnizną” od wszelkich powinności i czynszów, sięgającą od 15 do 25 lat.
Reklama
Wzrastający ucisk feudalny na ziemiach Rzeczypospolitej powodował wówczas masowe zbiegostwo chłopów na Ukrainę, gdzie początkowo warunki bytowe osadników były znacznie lepsze niż na pozostałych obszarach państwa, można tu było bowiem zająć znacznie więcej ziemi, korzystać z „wolnizny” i tradycyjnych swobód ludności pogranicza. Część chłopów była również przymusowo przesiedlana do nowo zakładanych wsi. (…)
Samowola „królewiąt”
W rezultacie hojnych nadań królewskich rosły na Ukrainie wielkie majątki magnackie powiększane drogą bezprawnych przywłaszczeń gruntów drobnej szlachty ruskiej, odbierania ziemi mieszczanom, zagarniania królewszczyzn.
Słaby na kresach aparat państwowy Rzeczypospolitej nie był w stanie zapobiec licznym aktom bezprawia ze strony potężniejących z roku na rok „królewiąt”. Częste były wypadki zabierania ziemi drobnej szlachcie, a nawet próby traktowania jej jak poddanych chłopów.
Tak np. w 1643 r. wojewoda czernihowski, Marcin Kalinowski, odmówił szlachectwa drobnym ziemianom w starostwie lubeckim koło Czernihowa, mimo posiadania przez nich odpowiednich dokumentów, i zmuszał do oddawania danin oraz płacenia czynszów.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Sławetny książę Jeremi Wiśniowiecki w 1644 r. najechał na wydzierżawioną marszałkowi koronnemu, Adamowi Kazaneckiemu, królewską włość Rumno, co doprowadziło do gorszącego konfliktu z królem, zakończonego sukcesem butnego magnata.
„Królewięta” kresowi stale procesowali się ze sobą, najeżdżali nawzajem swoje dobra, rabowali chłopów i mieszczan. Dokumenty tamtych czasów pełne są skarg chłopskich na przemoc panów (…)
Reklama
Samorząd miejski na Ukrainie nigdy nie był tak silnie ugruntowany jak w Polsce, dlatego mieszczanie byli prawie bezradni wobec samowoli magnatów, którzy odbierali im przywileje i traktowali jak chłopów, zmuszając do pańszczyzny i czynszów.
Dziesiątki milionów dochodu rocznie
Najmożniejszym feudałem kresowym na przełomie XVI/XVII w. był książę Konstanty Wasyl Ostrogski, który wraz z dzierżawionymi królewszczyznami posiadał około 100 miast i zamków oraz 1300 wsi.
Dochody tego magnata sięgały podobno 1,2 mln zł rocznie [w przybliżeniu około 420 milionów obecnych złotych], podczas gdy wpływy skarbu koronnego Rzeczypospolitej wynosiły wówczas tylko 580 000 zł.
Majątki książąt Zbaraskich na Wołyniu i Bracławszczyźnie zajmowały powierzchnię kilkunastu tysięcy km2 . Przewyższył ich potem hetman Żółkiewski, który po przodkach odziedziczył 21 wsi i 2 miasta, a pod koniec życia posiadał 70–80 wsi na Rusi Czerwonej, około 100 na Zadnieprzu, kilkanaście na Bracławszczyźnie i w innych rejonach kraju, ponadto dzierżawił 13 miast i 159 wsi królewskich. Roczny dochód z jego prywatnych włości i dzierżaw królewskich wynosił ok. 250 000 zł [około 85 milionów PLN].
Reklama
W pierwszej połowie XVII w. największym magnatem kresowym stał się hetman Koniecpolski, zwany często „wicekrólem Ukrainy”. Chlubiąc się często posiadanym majątkiem, wódz polski powiadał: „Nie starcza mi dwóch niedziel (tygodni), by objechać własne dobra”. W istocie, na samej tylko Bracławszczyźnie i Kijowszczyźnie posiadał 120 000 poddanych chłopów.
Jeszcze większej fortuny dorobił się później książę Jeremi Wiśniowiecki. W 1630 r. majątek rodowy liczył zaledwie 616 gospodarstw chłopskich i mieszczańskich, w 1640 r. – już 7603, natomiast w 1645 r. aż 38 000 gospodarstw i blisko 230 000 poddanych. Według obliczeń historyków dobra Wiśniowieckiego przynosiły ok. 600 000 zł dochodu rocznie [z uwagi na znaczną utratę wartości złotego w tamtym czasie daje to około 82 milionów obecnych złotych].
Większość ziemi w rękach kilkudziesięciu rodzin
Dzięki rejestrowi podymnemu z 1629 i 1640 r. możemy poznać dokładnie strukturę własności ziemskiej w województwach kijowskim i bracławskim. W pierwszym z nich w 1640 r. miało swe dobra 27 rodzin wielkich obszarników, 117 szlachty średniozamożnej, władającej 50–100 gospodarstwami, i 242 szlachty drobnej, mającej poniżej 50 gospodarstw.
Magnaci: Jeremi i Konstanty Wiśniowieccy, Janusz Tyszkiewicz, Stefan Aksak, Jakub Sobieski (ojciec przyszłego króla), Koniecpolski, Stanisław Lubomirski, Jurij Niemirycz, metropolita Petro Mohyła i kilkunastu innych, posiadali tu łącznie 47 698 gospodarstw, czyli 68% całości.
Jeszcze większy był udział magnaterii w strukturze ziemskiej na Bracławszczyźnie. 18 wielkich feudałów posiadało tu 51 918 gospodarstw, tj. ok. 80%, podczas gdy drobna szlachta stanowiąca 59% właścicieli miała zaledwie 2368 gospodarstw, czyli 4% ogólnej ich liczby.
Magnaci kresowi utrzymywali prywatne wojska, często nie mniejsze niż armia Rzeczypospolitej, mieli własne dwory, niczym udzielni monarchowie przyjmowali przedstawicieli dyplomatycznych państw obcych, prowadzili własną politykę zagraniczną, nie zawsze zgodną z interesami państwa.
Większość ruskich feudałów dla kariery politycznej porzucała prawosławie i przyjmowała wiarę katolicką, a w ślad za tym polski język i obyczaje. Tak na przykład uległy polonizacji rody Żółkiewskich, Wiśniowieckich, Niemiryczów. Interesy klasowe magnaterii zainteresowanej we wspólnej z polskimi feudałami eksploatacji ruskich chłopów i mieszczan wzięły więc górę nad poczuciem narodowym.
W ciągu XVII w. magnateria pochodzenia ukraińskiego stała się już ostoją polskiej władzy na Ukrainie. W przeciwieństwie do Rusi Czerwonej i Podola, polonizacja na terenach Kijowszczyzny, Bracławszczyzny i Czernihowszczyzny objęła tylko górną warstwę klasy panującej, natomiast drobna szlachta, mieszczanie i chłopi pozostali przy prawosławiu oraz ruskiej mowie i obyczajach.
Przeczytaj również ile zarabiał Stefan Batory? Dochody skarbu koronnego za czasów wielkiego króla
Reklama
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Leszka Podhorodeckiego pt. Dzieje Ukrainy (Bellona 2022). Jej nowe wydanie uzupełnia tekst prof. dr. hab. Michała Klimeckiego poświęcony dziejom Ukrainy w XX wieku.
Książka która pozwoli lepiej zrozumieć przeszłość Ukrainy
Tytuł, lead, śródtytuły i teksty w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów i skrócony.