W stoczonej 25 października 1854 roku bitwie pod Bałakławą wojska brytyjsko-francusko-tureckie starły się z rosyjskimi siłami dowodzonymi przez księcia Pawła Liprandi. Jedna z licznych batalii wojny krymskiej nie przyniosła jednoznacznego rozstrzygnięcia, ale przeszła do historii za sprawą szarży brytyjskiej Lekkiej Brygady. Jej dowódca rzucił swoich żołnierzy na rosyjskie armaty. Doprowadziło to do prawdziwej masakry.
[Dowódca Lekkiej Brygady] lord Cardigan i jego oficerowie sfrustrowani bezczynnością, zawistni, że ich towarzysze z Ciężkiej Brygady już okryli się sławą, oczekiwali na rozkazy naczelnego dowódcy, także ich kierujące do walki. Kiedy przyszły, okazały się niejasne.Reklama
Niezrozumiałe rozkazy
Kazano im zdobyć jakieś armaty, których nie widzieli oraz obiecano współdziałanie piechoty, która się nie pojawiła. Zdezorientowani lord Lucan [który stał na czele brytyjskiej Dywizji Kawalerii] i Cardigan nie bardzo wiedzieli, jak mają działać. Nic też im nie wyjaśnił kolejny, wydany przed godziną 11, ponaglający rozkaz przywieziony przez kpt. Nolana:
Lord Raglan pragnie, by kawaleria podążyła śpiesznie w stronę frontu — za przeciwnikiem i zapobiegła zagarnięciu dział przez przeciwnika. Towarzyszyć może artyleria konna. Kawaleria francuska po lewej. Natychmiast.
Wydając swoje rozkazy lord Raglan nie wziął pod uwagę, że pole widzenia jego dowódców jazdy było niewielkie. Z miejsca, w którym się znajdowali, obserwowali tylko niektóre epizody walk na grobli. Nie mogli dostrzec utraty redut i czynionych przez Rosjan przygotowań do wywiezienia zdobyczy. Prawdopodobnie nie widzieli nawet poruszającego się wroga, za którym, zgodnie z rozkazem, mieli „śpiesznie podążyć”.
Znajdując się w trudnej sytuacji, Lucan zwrócił się do kpt. Nolana z żądaniem wyjaśnienia, jakie są oczekiwania lorda Raglana. Zniecierpliwiony i rwący się do walki oficer, na pytanie o jakie to działa chodzi, tylko zatoczył ręką koło w kierunku doliny Bałakławy i lekceważąco powiedział, że tam w oddali znajduje się cel szarży.
Lord Lucan, poirytowany zachowaniem młodszego stopniem oficera, ale przekazującego rozkazy i w jakimś stopniu reprezentującego naczelnego dowódcę, nie dociekał już, jaki powinien być cel szarży.
„Musimy wykonać rozkaz”
Po zastanowieniu się i krótkiej wymianie zdań lord Lucan i Cardigan doszli do przekonania, że naczelny dowódca domaga się od nich zdobycia rosyjskich armat znajdujących się w dolinie północnej. Obaj uznali ten rozkaz za nieodpowiedzialny, skazujący Lekką Brygadę na olbrzymie, trudne do uniknięcia straty. Miała bowiem szarżować na osiem dział znajdujących się u wyjścia z doliny, chronionych przez cztery pułki kozaków i huzarów.
Reklama
Po obu stronach doliny, którą musieli przebyć brytyjscy kawalerzyści, znajdowało się kilka nieprzyjacielskich baterii dział, a także liczne oddziały piechoty i jazdy. Oznaczało to, że szarżujący dostaną się pod silny ogień rosyjskich baterii i karabinów, zarówno z czoła, jak i boków. Po podjęciu decyzji, co ma atakować, lord Lucan stwierdził tylko „Tu nie ma wyboru, musimy wykonać rozkaz”. Dobitniej wyraził swoje uczucia por. Thomas Hutton: „Dziecko zrozumiałoby, że jedziemy w pułapkę, co dopiero dragon”.
Szarża pod gradem kul
Krótko po godzinie jedenastej przed południem Lekka Brygada stępa ruszyła do ataku. Rozpoczynając akcję ugrupowanie miało ok. stu czterdziestu metrów szerokości i około sześciuset metrów długości. Na jego czele jechał wyprostowany w siodle, spokojny i mruczący coś pod nosem lord Cardigan. Niedaleko od niego, przy dowódcy 17 pułku lansjerów, jechał kpt. Nolan. Kawalerzyści przeszli w kłus, utrzymując szyk.
Kierowali się za swoim dowódcą w głąb doliny północnej, zamiast przesunąć się na prawo, jak tego oczekiwał lord Raglan, ku utraconym redutom na grobli. Po kilkuset metrach Nolan zorientował się, że rozkazy naczelnego dowódcy zostały źle zinterpretowane, a Lekka Brygada zmierza ku zagładzie. Łamiąc dyscyplinę i obyczaje, wysunął się przed prowadzącego szarżę Cardigana i machając szablą, próbował naprawić popełniany błąd, zmieniając kierunek ataku.
Nie dane mu było tego uczynić. Trafiony w czoło rosyjską kulą, spadł z konia. Był pierwszym poległym podczas tej szarży. Lord Cardigan nie zauważył jego śmierci. Zapamiętał jedynie, że ten oficer próbował go wyprzedzić, tak jakby sam zamierzał poprowadzić szarżę. Lekka Brygada przemierzała dolinę, ponosząc krwawe straty od ognia dział i karabinów, zarówno z czoła, jak i boków [Jeden z żołnierzy wspominał:]
Reklama
Parliśmy naprzód, wciąż naprzód coraz szybciej i szybciej, bo pobudzone konie rozgrzewały się z każdym krokiem, nie zważając na grad kul, orzących bruzdy w naszych szeregach i zatrzymujących na zawsze wielu dzielnych jeźdźców. Jeśli chodzi o mnie, to trunek, który miałem w sobie, wraz z wielkim podnieceniem wywołanym szaleńczą szarżą sprawiły, że całkiem mnie poniosło.
Zdobycie rosyjskich dział
Galopujący, na polecenie oficerów, zwierali szeregi, nie dopuszczając do rozerwania szyku. Wśród nich byli ranni, a nawet zabici utrzymywani w siodłach przez skurcz mięśni nóg lub uczepieni grzyw koni. Cały czas na czele znajdował się lord Cardigan. Obok koni dzielnie biegł terier ostrowłosy Jimmy, pies 8 pułku huzarów. Po otrzymaniu rozkazu „szable w dłoń” brygada przyspieszyła, przechodząc w galop.
Po około dwudziestu minutach od rozpoczęcia akcji Brytyjczycy wpadli między działa wroga. Walka rozstrzygnęła się w kłębach dymu prochowego. Po rozpędzeniu pozostałych przy życiu artylerzystów brygada uderzyła na stojącą w pobliżu nieprzyjacielską jazdę. Ta cofnęła się, nie przyjmując wyzwania.
Przebieg ataku z rosnącym niepokojem obserwował lord Raglan ze swoim sztabem, znajdujący się przy nim dziennikarz William Howard Russell, a także gen. Pierre Bosquet. Brytyjski dowódca nie mógł zatrzymać Lekkiej Brygady. Rozkazał powstrzymać już podążającą za swoimi towarzyszami Ciężką Brygadę.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Natomiast francuski generał pchnął swoją jazdę na rosyjskie baterie i kawalerię znajdujące się na jednym ze zboczy doliny północnej, chcąc tym ułatwić odwrót angielskim towarzyszom broni. Nic więcej nie można było uczynić. Wyczyn brytyjskiej lekkiej kawalerii skomentował z goryczą: „To wspaniałe, ale to nie wojna. To głupota”.
Pojmanie lorda Cardigana
Jako pierwszy wycofał się ku pozycjom wyjściowym lord Cardigan. Przeprowadził swoją brygadę przez dolinę północną, uczestniczył w zdobyciu dział i stwierdził, że to wystarczy. Jako arystokrata i wyższy dowódca był głęboko przekonany, że udowodnił swoje męstwo, spełnił swój obowiązek i nie musi walczyć wręcz z rosyjskimi żołnierzami.
Reklama
To było zadanie dla podwładnych, a nie dla niego. W trakcie odwrotu został pochwycony przez kozaków i niemal przez nich zakłuty pikami. Uratował go w ostatniej chwili rosyjski oficer, nieznany nam z imienia ks. Radziwiłł. Obaj panowie poznali się wcześniej w Londynie, bywając na tych samych balach i kolacjach. W zamieszaniu Cardigan wymknął się z niewoli.
Straty Lekkiej Brygady
Wycofały się także, stępem i w szyku, ostrzeliwane już tylko z jednego boku, resztki Lekkiej Brygady. Tym razem straty były daleko mniejsze. Powrócił dwukrotnie ranny Jimmy. Tych, którzy przeżyli szarżę przywitały wiwaty żołnierzy Ciężkiej Brygady i Francuzów. Podjechał do nich lord Cardigan. Zwrócił się do żołnierzy słowami: „To był czysty idiotyzm, chłopcy, ale nie ja go wymyśliłem”.
W odpowiedzi usłyszał: „Wiemy, milordzie. Jesteśmy gotowi do powtórki”. Mimo tych zapewnień brygada nie była zdolna do walki. Poległo 118, rany odniosło 127, a do niewoli dostało się 45 żołnierzy. Straciła także ponad połowę koni. Lord Cardigan tej nocy nie spędził na swoim wygodnym jachcie, nie zjadł kolacji starannie przygotowanej przez kucharza. Owinięty kocem spał przy ognisku razem ze swoimi żołnierzami.
Kto zawinił?
Nikt nie miał wątpliwości, że Lekka Brygada uczestniczyła w zupełnie niepotrzebnej akcji. Nie kwestionowano bohaterstwa jej żołnierzy. Już bezpośrednio po bitwie zastanawiano się, kto ponosi winę za skierowanie jazdy pod lufy rosyjskich dział i karabinów. Lord Raglan dowodził, że niedokładnie zapisano w rozkazie jego słowa, a lord Lucan powinien sam właściwie ocenić sytuację.
Reklama
Dowódcy jazdy, Lucan i Cardigan, twierdzili, że stanowczość tonu rozkazu nie dawała im prawa do odmowy jego wykonania. Wszyscy byli przekonani, że winę ponosi, przynajmniej do pewnego stopnia, kpt. Nolan, który nie uzupełnił pisemnego rozkazu lorda Raglana odpowiednimi wskazówkami. Najwięcej słów krytyki zebrali lordowie Raglan i Lucan.
O tym ostatnim „The Times” napisał: „Nie może być tak, że oficerom tak skromnie obdarowanym zdolnością rozumienia i wykonywania rozkazów powierza się życie żołnierzy czy honor narodu”. Lord Lucan, rozżalony na obraźliwe i krzywdzące jego zdaniem uwagi co do roli jaką odegrał, zaczął się domagać zwołania sądu, mającego wyjaśnić wszystkie okoliczności towarzyszące wydaniu rozkazów do szarży.
Opis, a w nim tragiczne skutki szarży Lekkiej Brygady, przekazany do Londynu przez W. H. Russella i wydrukowany po raz pierwszy w „The Times” 13 listopada, zwrócił przeciwko brytyjskiemu dowództwu niemal całą opinię publiczną. W swoim tekście dziennikarz przeciwstawił męstwo szarżujących szeregowych, podoficerów i oficerów, głupocie i niefrasobliwości generałów. Napisał:
Jeśli poczucie dumy z powodu przejawienia najwyższych walorów męstwa może zrównoważyć klęskę dziś odniesioną, to może nie powinniśmy boleć nad stratami, jakieśmy ponieśli z rąk dzikiego i barbarzyńskiego przeciwnika.
Dolina śmierci
Przyczynę strat określił: „pochopne nieprzemyślenie”, odnosząc te słowa do naczelnego dowództwa na Krymie. Dzień po opublikowaniu tekstu Russella jeden z brytyjskich polityków zapisał w swoim dzienniku:
Wypadki z 25-go, w trakcie których nasza kawaleria poniosła ogromne straty, były, jak się wydaje, wynikiem czyjejś nieudolności, winą zaś za to obciążyć należy Lucana, Cardigana, kapitana Nolana (który poległ) lub samego Raglana. Być może nikt w gruncie rzeczy nie ponosi odpowiedzialności, jeśli jednak ktokolwiek zawinił, mam osobiście wrażenie, że był to Raglan.
To on napisał ów rozkaz i jego obowiązkiem było sformułowanie go w sposób tak jasny, by niemożliwe było jakiekolwiek nieporozumienie. Powinien też był uwzględnić w nim różne warianty lub nadać swoim podwładnym jakieś pełnomocnictwa, zwalniające ich od konieczności stosowania się do rozkazu w sposób rygorystyczny.
Uczestnicy szarży po powrocie do Anglii zostali otoczeni wyjątkowym szacunkiem. Sześciu z nich, w tym tylko jeden oficer, otrzymało Krzyż Wiktorii. Już sam fakt służby w brygadzie podczas wojny z Rosją zapewniał poważanie do końca życia, choć nie zawsze godne materialne warunki egzystencji. Miejsce walk potraktowano jako przynależne, przez przelaną krew, do Wielkiej Brytanii.
Reklama
Przed wybuchem I wojny światowej wielu mieszkańców Wysp przybywało na Krym do Bałakławy tylko po to, aby odwiedzić dolinę północną, nazywaną przez nich Doliną Śmierci i niewielki cmentarz brytyjskich żołnierzy.
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Michała Klimeckiego pt. Krym 1854-1855. Jej edycja specjalna ukazała się w 2022 roku nakładem wydawnictwa Bellona.