Szykanowanie Polaków na każdym kroku. Ponad sto tysięcy pomordowanych. Setki tysięcy wysiedlonych, aresztowanych oraz zesłanych do obozów koncentracyjnych. Tak wyglądał bilans niemieckiej okupacji Wielkopolski w latach 1939-1945. O zatrważającej skali nazistowskiego terroru w Kraju Warty pisze Agnieszka Cubała w książce Wielkopolanie ’44.
Po klęsce wojny obronnej 1939 roku Wielkopolska została włączona do jednostki administracyjnej noszącej początkowo nazwę Reichsgau Posen (Okręg Rzeszy Poznań), którą w styczniu 1940 roku zmieniono na Reichsgau Wartheland (Okręg Rzeszy Kraj Warty).
Reklama
„Kto nie z nami, ten jest przeciwko nam”
Niemieckim namiestnikiem tego regionu został Arthur Karl Greiser. O jego stosunku do mieszkańców Wielkopolski świadczą słowa, które napisał w styczniu 1941 roku:
Kto zna polską mentalność, ten wie, że tylko ścisłe rozgraniczenie narodowości i zdecydowane odrzucenie wszystkich polskich pretensji może uchronić nas przed powtórzeniem błędów przeszłości […]. Stosunek do Polaków został z tego względu od samego początku ustalony według zasady, kto nie jest z nami, ten jest przeciw nam, a kto jest przeciw nam, ten zginie.
Okupanci za swój podstawowy cel uznali „zniemczenie” Kraju Warty. Do jego osiągnięcia miała prowadzić zakrojona na szeroką skalę akcja eksterminacji mieszkańców.
„Zabijanie bez litości i pardonu”
Polegała ona przede wszystkim na przeprowadzaniu licznych egzekucji, masowych wysiedleniach do Generalnego Gubernatorstwa, zamykaniu w więzieniach i obozach koncentracyjnych osób zaangażowanych w działalność konspiracyjną oraz wykazujących szczególnie propolską postawę, a także wywózce do niewolniczej pracy przymusowej w Niemczech czy Austrii.
Reklama
[Marcin Libicki w tekście zamieszczonym książce Zbrodnie niemieckie w Wielkopolsce w latach 1939–1945 pisze, że:]
W planach niemieckich na terytoriach włączonych do Rzeszy […] polskość miała ulec całkowitej likwidacji, miała nastąpić ostateczna realizacja celu wskazanego przez Fryderyka Wielkiego, którym było „pozbycie się polskiej hołoty” […], doprecyzowanego przez Bismarcka: „Polaków trzeba tak bić, żeby odechciało im się żyć” […]. I Adolfa Hitlera „zabijanie bez litości i pardonu wszystkich mężczyzn, kobiet i dzieci polskiej rasy i języka” […].
W Wielkopolsce na początkowym etapie rzecz miała być realizowana wedle wskazówek Reinharda Heydricha […] „Szlachta, duchowieństwo i Żydzi muszą być zlikwidowani”, kategorii społecznych uzupełnionych o warstwę inteligencji w rozkazie naczelnego dowódcy Wehrmachtu feldmarszałka Wilhelma Keitla, który eksterminację tych warstw narodu polskiego nazwał „politycznym oczyszczaniem gruntu”.
Działania te skutkowały przerażającymi danymi liczbowymi. Jak podaje Edward Serwański, w miastach województwa poznańskiego zginęły 76 042 osoby, w gminach wiejskich – 26 679, co daje razem 102 721 ludzi. Najwięcej zostało zamordowanych w Kaliszu, Poznaniu, Kole, Koninie i Turku.
Piekło Fortu VII
Wielu Wielkopolan umarło w więzieniach i obozach, zwłaszcza że Niemcy lubowali się w wyrafinowanych torturach. W poznańskim Forcie VII do najbardziej tragicznych wydarzeń dochodziło w okolicach urodzin Hitlera, 20 kwietnia, a także dziesiątego, dwudziestego i trzydziestego dnia każdego miesiąca.
Wówczas strażnicy otrzymywali wynagrodzenie, czemu najczęściej towarzyszyły alkoholowe libacje. Pijani nadzorcy znęcali się nad osadzonymi szczególnie okrutnie. Opowiedział o tym Henryk Powelski:
Reklama
Pamiętam noc szczególnej „zabawy” naszych dozorców. […] Zaczęło się w wąskim korytarzu podziemia przy pompie. Przysiady i czołganie się, dwuszereg i nauka śpiewu niemieckiej pieśni marszowej Drei Lilien, i znów przysiady, żabki, bicie kijami i na odlew, do pierwszej krwi – zwracano uwagę, aby w każdego.
Może po godzinie wyprowadzono nas na stoki fortu i tu zmuszono do zdobywania stromych pagórków, na których szczytach była rzekomo Warszawa, a z niej dozorcy walili w nas kamieniami, twierdząc, iż są to polskie ręczne granaty.
W końcu zapędzili nas do bardzo dużego bunkra pełnego słomy i tu, klęcząc, musieliśmy śpiewać polskie pieśni religijne – a oni bili, gdzie popadło. Wreszcie stanął przed nami jeden z oprawców, wrzeszcząc: Ich bin heilige Josef und gleich kommt die Maria, ha, ha, ha (ja jestem Święty Józef, a zaraz przyjdzie Maria). I wbiegł ten drugi, kopiąc i bijąc jak szaleniec. Orgia trwała do późnej nocy.
Masowe wysiedlenia
Aby zgermanizować ziemie polskie, należało stworzyć tam nową strukturę etniczną, narodową i rasową. Zamierzano to osiągnąć poprzez wysiedlenia (wypędzenia) Polaków i osadzenie na ich miejsce Niemców z III Rzeszy, krajów bałtyckich i Europy Wschodniej.
Reklama
Zmniejszenie liczby ludności polskiej miało nastąpić poprzez eksterminację, wywózki, wpisywanie na niemiecką listę narodową czy też podwyższanie wieku wymaganego do zawarcia małżeństwa. Z Kraju Warty od grudnia 1939 do marca 1941 roku wywieziono ponad 280 tysięcy Polaków i Żydów. Najwięcej ludzi wysiedlono z Poznania (miasto i powiat) – 35 310, z Kalisza – 15 862, Gniezna – 9271, Turku – 8106, Koła – 7782, Nowego Tomyśla – 6239, Konina – 5863.
Ciekawe były również kryteria, według których kwalifikowano Polaków do wysiedlenia. Przede wszystkim zwracano uwagę na zapatrywania polityczne, zdolności przywódcze, przynależność do warstwy społecznej (głównie inteligencja), posiadany majątek, miejsce zamieszkania, niechęć do nich miejscowych Niemców.
Sugerowano, by do grupy tej włączać także kupców, rzemieślników i posiadaczy ziemskich, co umożliwiało natychmiastowe przejęcie ich majątku. Na liście związków i organizacji, których członkowie mieli zostać wysiedleni, widniały m.in. Stowarzyszenie Powstańców Wielkopolskich im. Franciszka Ratajczaka, Związek Oficerów Rezerwy, Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”, Przysposobienie Wojskowe, Towarzystwo Powstańców i Wojaków czy Związek Harcerstwa Polskiego.
„W drzwiach stało trzech Niemców”
Osoby podlegające wysiedleniu mogły zabrać z sobą tylko bagaż podręczny, składający się z odzieży, kołder, koców, naczyń, żywności i dokumentów. Limit wagi wynosił 12 kg, później został zwiększony do 30 kg. O tym, jak przebiegała akcja, opowiedziała Anna Błaszczyk:
Reklama
W pewną mroźną noc, kiedy mój mąż był akurat na nocnej zmianie, ktoś ciężko zapukał do drzwi naszego mieszkania. Była druga w nocy. Przebudzona hałasem otworzyłam drzwi i struchlałam.
W drzwiach stało trzech Niemców z karabinami, którzy oświadczyli, że muszę opuścić mieszkanie, ponieważ dla nas jest za duże, a niemieckie rodziny z dziećmi […] nie mają gdzie mieszkać. […]
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Rzeczywiście do mieszkania ładowali się Baltendeutsche; było ich chyba z dziesięciu z dziećmi. […] Chciałam zabrać trochę rzeczy, ale Niemiec krzyknął:
– Schnell, schnell, raus, raus!
W czasie, kiedy się pakowałam, Niemki układały swoje dzieci do mojego jeszcze ciepłego łóżka.
Zamknięte kościoły i szkoły
W ramach represji mających złamać polską społeczność zamknięto szkoły i kościoły. Polakom odebrano majątki ziemskie, gospodarstwa rolne, zakłady przemysłowe i rzemieślnicze, a także większość dobrze prosperujących punktów handlowych i usługowych. Osoby spoza społeczności niemieckiej nie mogły zajmować stanowisk kierowniczych ani piastować ważnych urzędów. Wprowadzono przymus pracy, a część mieszkańców, schwytanych w łapankach, wywieziono na roboty.
Zaczęło obowiązywać niemieckie prawo karne, które – po modyfikacji dokonanej w roku 1940 – skazywało na karę śmierci za najdrobniejsze przewinienia wobec władz hitlerowskich, niestosowanie się do wprowadzonych zarządzeń czy nawet wzywanie do nieposłuszeństwa.
Cel był jeden
Można było zostać zgładzonym tak-że na przykład za uszkodzenie urządzenia czy zepsucie przedmiotu codziennego użytku. Miało to spowodować, by mieszkańcy Wielkopolski żyli w atmosferze nieustannej niepewności, strachu i poczuciu ciągłego zagrożenia. Niezwykle trafnie sytuację tę podsumował Stanisław Waszak:
Totalne zniszczenie społeczeństwa polskiego prowadzono dwiema drogami: pierwszą, bezpośrednią, którą stanowiły masowe osadzania Polaków w więzieniach, obozach koncentracyjnych, masowe rozstrzeliwania, wieszania itd., drugą, pośrednią, stanowiły te wszystkie środki, które stwarzając jak najgorsze warunki fizyczne i psychiczne dla całej masy ludzkiej, miały prowadzić do systematycznego jej biologicznego osłabienia.
W szczególności tymi środkami były: konfiskata mienia ruchomego i nieruchomego, pozbawienie mieszkań i wysiedlenia poza obręb stałego miejsca zamieszkania, stwarzanie jak najgorszych warunków życiowych poprzez sztuczne wytwarzanie nędzy mieszkaniowej, niedostateczną opiekę lekarską i sanitarną, ciężką pracę fizyczną i utrzymanie przydziałów żywnościowych na najniższym poziomie.
Wywożenie na przymusowe roboty najlepszych roczników, rozdzielanie osób płci odmiennej, rozrywanie rodzin, zakaz małżeństw poniżej określonego wieku [dla kobiet w roku 1943 dolna granica wynosiła 22 lata, dla mężczyzn – 25 lat, rok później podwyższono ją do 25 i 28 lat], wreszcie stworzenie nieznośnych warunków psychicznych poprzez systematyczne poniżanie godności narodowej Polaków, oddzielanie Polaków od innych narodowości, a zwłaszcza niemieckiej, głoszenie teorii naszej niższości cywilizacyjnej, rasowej itd.
Reklama
Nie udało się złamać polskiego ducha
Miało to skutkować tym, by nikt nie pomyślał nawet o próbie zorganizowania oporu wobec okupanta, nie wspominając o tworzeniu organizacji konspiracyjnych. Ze względu na skalę represji, rozbudowany aparat terroru oraz nasycenie terenu Niemcami działalność konspiracyjna w Wielkopolsce nie mogła się tak rozwinąć jak w Generalnym Gubernatorstwie. Jednak Polskie Państwo Podziemne i tutaj wyraźnie zaznaczyło swoją obecność.
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Agnieszki Cubały pt. Wielkopolanie ’44. Jak mieszkańcy Wielkopolski walczyli w powstaniu warszawskim. Ukazała się ona w 2022 roku nakładem Domu Wydawniczego Rebis.
Wielkopolaniee w Powstaniu Warszawskim
Ilustracja tytułowa: Polska rodzina wysiedlana ze wsi Dąbrowa (Bundesarchiv/Wilhelm Holtfreter/CC-BY-SA 3.0)