Żyjąca w pierwszej połowie XVIII wieku Émilie du Châtelet przez współczesnych uważana była nie tylko za najgenialniejszą kobietę swoich czasów, ale wręcz za „geniusza godnego Horacego i Newtona”. Dzisiaj jeżeli już się o niej wspomina, to głównie w kontekście wieloletniego romansu z Wolterem. Jednak jak podkreśla Iwona Kienzler w książce Niezwykłe kobiety w nauce „owa dama przyczyniła się do zrozumienia fizyki Izaaca Newtona, a dzięki jej pracy kolejne pokolenia naukowców mogły się zapoznać z jego dokonaniami”.
Émilie urodziła się 17 grudnia 1706 roku w Paryżu jako córka bajecznie bogatego arystokraty, Louisa Nicolasa Le Tonnelier, barona de Breteuil, który zatroszczył się o jej wykształcenie zgodnie z ideałami oświecenia. A ponieważ mała Émilie okazała się niebywale zdolna, bardzo szybko opanowała zarówno łacinę, jak i grekę, biegle władała również językiem niemieckim.
Reklama
Kobieta swoich czasów
Poza tym grała na klawesynie, miała piękny głos, którym zachwycała wszystkich bywalców salonu w jej rodzinnym domu, ponadto występowała w balecie i teatrze. Nie brakowało jej urody ani wdzięku, zatem podobała się mężczyznom, zanim jednak oddała rękę stosownemu kandydatowi, jak na oświeceniową damę przystało, zakosztowała uroków miłości fizycznej, i to z niejednym kochankiem.
Do grona jej pierwszych partnerów należeli chociażby markiz de Guébriant oraz Louis François Armand du Plessis, książę de Richelieu, wywodzący się z rodu, którego potęgę stworzył jego stryjeczny dziadek, słynny kardynał Richelieu. On także zajmował się polityką i był wyśmienitym dyplomatą.
W owych czasach takie seksualne rozpasanie nastoletnich panien nikogo ani nie dziwiło, ani nie bulwersowało – wręcz przeciwnie, swoboda obyczajowa była powszechna, zwłaszcza w wyższych sferach, do których należała nasza bohaterka. Co więcej, przedmałżeńskie romanse nie przekreślały szans dziewczyny na zamęście.
„Chastelet”, a nie „Châtelet”
W 1725 roku dziewiętnastoletnia wówczas Émilie poślubiła starszego o jedenaście lat zamożnego markiza Florenta Claude’a du Chastelet, lecz nie było to małżeństwo z miłości, ale raczej układ fi nansowy pomiędzy dwoma rodami.
Jak widać, prawidłowa pisownia nazwiska, które nasza bohaterka przybrała po ślubie, brzmi „Chastelet”, a nie „Châtelet”, tymczasem w powszechnej świadomości uczona funkcjonuje właśnie jako „du Châtelet”, co Émilie zawdzięcza swojemu najsłynniejszemu kochankowi, Wolterowi.
Słynny filozof jako pierwszy zapisał jej nazwisko przyjęte po mężu w formie „Châtelet”, z sobie wiadomych względów wyrzucając literę „s” i zamieniając „a” na „â”, i właśnie ta pisownia nazwiska uczonej z czasem stała się standardem. Kochanków Émilie miała wielu, gdyż markiz nie interesował się zbytnio młodą żoną, dając jej dużo swobody, z czego skwapliwie korzystała. Nie oznaczało to bynajmniej, że było to białe małżeństwo, ponieważ markiza musiała wywiązać się ze swoich małżeńskich obowiązków i urodziła troje dzieci.
Reklama
Wdzięczny arystokrata pozwolił jej za to rozwijać zainteresowania naukami ścisłymi, zatrudniając nawet prywatnych nauczycieli, aby edukowali jego inteligentną i żądną wiedzy małżonkę. Widywali się rzadko, ponieważ Florent był zawodowym wojskowym, a więc stale gdzieś wyjeżdżał i zostawiał ją samą.
Konkurs Francuskiej Akademi Nauk
Tak się złożyło, że nauczyciele uczący markizę, w przeciwieństwie do lojalnych wobec Kartezjusza wielu uczonych francuskich, byli zwolennikami fizyki Newtona, którą zafascynowała się też ich uczennica. Co więcej, arystokratka z wielką przyjemnością odkrywała jej zastosowanie w rozmaitych dziedzinach życia, np. wyliczała, jaka siła wiatru potrzebna jest do poruszenia gałęziami drzew albo opracowywała schematy wędrówki ptaków.
Wprawdzie jej największą pasją była fizyka i matematyka, ale pani du Châtelet interesowała się także filozofią oraz literaturą. W należącym do niej zamku Cirey-sur-Blaise stworzyła azyl dla intelektualistów, z czego korzystało wielu ówczesnych naukowców.
Tymczasem gospodyni owego zacnego przybytku kontynuowała edukację i w 1737 roku poważyła się nawet przystąpić do konkursu rokrocznie organizowanego przez Francuską Akademię Nauk. Tym razem dotyczył on natury oraz sposobu rozprzestrzeniania się ognia, a Émilie dwa tygodnie przed ostatecznym terminem nadesłania prac zdecydowała się przedstawić szacownemu jury swój artykuł na ten temat.
Reklama
Zgodnie z regulaminem konkursu, aby zapobiec stronniczości, sędziowie nie znali nazwisk autorów ocenianych prac. To spowodowało, że jury zapoznało się z jej opracowaniem, gdyż w tych czasach nikt zapewne nie poświęciłby uwagi pracy napisanej przez kobietę.
Wprawdzie Émilie nie zajęła pierwszego miejsca, ale jej praca została opublikowana. Akademicy, którzy po rozstrzygnięciu konkursu poznali nazwisko autorki, opatrzyli publikację adnotacją: „Spisane przez szlachetnie urodzoną młodą damę”, i wówczas o markizie zrobiło się głośno.
Podręcznik napisany dla syna
„Młoda dama” nie osiadła na laurach i trzy lata później wydała swoją pierwszą naukową książkę Institutions de physique (Założenia fizyki). Co ciekawe, napisała ją, kierując się macierzyńską miłością, ponieważ chciała uczyć swojego dwunastoletniego wówczas syna podstaw fizyki, a nie znalazłszy odpowiedniego podręcznika, postanowiła napisać go sama. W swojej książce du Châtelet w klarowny sposób wyjaśniała czytelnikom idee Newtona, Kartezjusza oraz Leibniza.
Ale zamiast pochwał od francuskich naukowców, od jednego z nich dostała tęgie cięgi. Ówczesny sekretarz Francuskiej Akademii Nauk postawił sobie za punkt honoru udowodnienie, że kobiety nie powinny parać się nauką, i z tego powodu postanowił wyrzucić autorkę podręcznika poza nawias poważnego naukowego dyskursu. Dlatego opublikował artykuł kwestionujący merytoryczną wartość podręcznika Émilie du Châtelet.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Jego zdaniem autorka niewłaściwie zrozumiała fizykę Newtona, zarzucał jej także braki w zakresie fundamentalnego pojmowania matematyki. Ponadto, jak przystało na mizogina, posądzał ją o słabość i chwiejność umysłu, a całość była napisana w bardzo złośliwym i napastliwym tonie.
Polemika z sekretarzem Francuskiej Akademii Nauk
Tym razem jednak trafiła kosa na kamień; markiza nie dała się tak łatwo zapędzić w kozi róg i bezzwłocznie odpowiedziała sekretarzowi. W pisemnej replice udowodniła swoje racje, nie szczędząc przy tym złośliwości autorowi krytycznych uwag. Pewna swego wysłała list nie tylko do głównego adresata, ale również do pozostałych pięciuset (!) członków Akademii, co okazało się strzałem w dziesiątkę.
Reklama
Émilie nie tylko udowodniła swoje racje, ale także zemściła się na adwersarzu, którego pozostali akademicy, oburzeni jego postawą, zmusili do odejścia ze stanowiska. W tym samym 1740 roku, w którym wydała wspomniany podręcznik, ukazało się drukiem jej kolejne dzieło: Analyse de la philosophie de Leibniz (Analiza filozofii Leibniza), cztery lata później zaś opublikowała kolejną pracę: Dissertation sur la nature et la propagation du feu (Rozprawa o naturze i rozprzestrzenianiu się ognia), w której genialna uczona przewidziała zjawisko promieniowania podczerwieni oraz naturę światła.
Fascynacja Woltera Anglią
Bez wątpienia do dalszego pogłębiania wiedzy i kontynuowania naukowych badań inteligentną markizę zachęcał Wolter, jej najsłynniejszy partner. Wprawdzie Émilie du Châtelet poznała starszego o dwanaście lat filozofa jeszcze jako nastolatka, który był pod wrażeniem jej matematycznych i lingwistycznych zdolności, ale wówczas jeszcze nie zachwyciła go jako kobieta.
François-Marie Arouet, bo tak brzmiało prawdziwe nazwisko autora Listów filozoficznych , spotkał ponownie markizę po powrocie z Anglii, dokąd udał się po wyjściu z Bastylii, do której trafił w 1726 roku za obrazę uczuć pewnego szlachcica.
Nie był to jego pierwszy pobyt w więziennych murach: dwanaście lat wcześniej został zamknięty jako podejrzany o autorstwo pamfletów przeciwko Filipowi II Orleańskiemu, sprawującemu regencję w okresie małoletności króla Ludwika XV.
Reklama
Wolter w Londynie przebywał trzy lata, korzystając z gościny sir Everarda Fawkenera, brytyjskiego kupca i zarazem zdolnego dyplomaty. To właśnie wówczas Francuz zachwycił się zarówno pracami fizyka Izaaca Newtona, jak i filozofią Johna Locke’a. Uczestniczył zresztą w pogrzebie pierwszego z wymienionych i dziwił się, że człowiek, będący przecież „tylko” uczonym, został pochowany z tak wielkimi honorami.
Na Wyspach zachwycało go niemalże wszystko, a najbardziej polityczne osiągnięcia mieszkańców, zwłaszcza tamtejsza forma monarchii tak różna od francuskiego absolutyzmu. Swoje spostrzeżenia zawarł w Listach filozoficznych, wydanych najpierw po angielsku, a potem po francusku. Niestety, kiedy w 1729 roku publikacja ukazała się we Francji, wywołała wielkie oburzenie, a jej wydawca trafił do Bastylii.
Motywowali się wzajemnie do pracy
Wolter, obawiając się o swoje bezpieczeństwo, wyjechał z Paryża z zamiarem skorzystania z azylu dla intelektualistów, stworzonego przez Émilie du Châtelet w zamku Cirey-sur-Blaise. Gospodyni udzieliła mu schronienia, a filozof znalazł w niej nie tylko protektorkę, ale także idealną partnerkę do intelektualnych dysput, a ich przyjaźń zmieniła się w końcu w romans.
Nie był to jednak związek oparty na fizycznej fascynacji, parę łączyło bowiem głębokie powinowactwo umysłowe, wspólne poglądy oraz taki sam sposób widzenia świata. Zachęcali się wzajemnie do pracy, a każde z nich było pierwszym czytelnikiem i zarazem pierwszym, często surowym, recenzentem publikacji partnera.
Co ciekawe, mąż Émilie nie miał nic przeciwko romansowi swojej małżonki, wręcz przeciwnie, darzył sympatią jej kochanka, którego osiągnięcia podziwiał, i wspierał w pracy zarówno żonę, jak i Woltera.
Wdzięczny filozof, który przy wsparciu spekulanta giełdowego Josepha Parisa Duverneya dorobił się dużego majątku, sfinansował restaurację zamku markiza, a także znacznie go powiększył. Posiadłość wzbogaciła się wówczas o doskonale wyposażone laboratorium, w którym kochankowie spędzali długie godziny na eksperymentach naukowych.
Reklama
Nowy wzór na energię kinetyczną
Markizę interesowało zwłaszcza zagadnienie energii ciał w ruchu. W czasach, w których żyła, uważano, że wartość energii kinetycznej stanowi iloczyn masy i prędkości. Tymczasem pani du Châtelet, przeprowadzając eksperymenty przy użyciu urządzenia wymyślonego przez holenderskiego uczonego Willema Jacobsa Garvesandego, doszła do zgoła odmiennych wniosków.
W owym przyrządzie mosiężne kule były opuszczane z różnymi prędkościami na miękkie gliniane podłoże. Już wcześniej holenderski matematyk zauważył, że kula upuszczona z dwukrotnie większą prędkością spowoduje powstanie wgłębienia cztery razy głębszego, a kula upuszczona z trzykrotnie większą prędkością spowoduje wgłębienie dziewięciokrotnie większe itd.
Swoimi spostrzeżeniami podzielił się z francuską markizą, a ta, kontynuując jego doświadczenia i potwierdzając jego wyniki, poprawiła wzór Newtona opisujący energię kinetyczną z E = mv na E = mv2.
„Nieśmiertelnej Emilii, francuskiej Minerwie”
Wolter, który był także historykiem, chciał przekonać swoją kochankę, że historia jest równie interesująca jak nauki ścisłe, pisał więc specjalnie dla niej swoje dwa dzieła: Wiek Ludwika XIV oraz Szkic o obyczajach i duchu narodów. Niestety, obie publikacje ukazały się drukiem już po śmierci markizy. Pani du Châtelet natomiast dzieliła z nim podziw dla osiągnięć Newtona, którego dzieła oboje z zapałem studiowali.
Reklama
Efektem owych studiów była praca Woltera z 1738 roku Elementy filozofii Newtona, do której powstania markiza walnie się przyczyniła, opracowując najtrudniejsze kwestie. Wdzięczny filozof swoje dzieło zadedykował „nieśmiertelnej Emilii, francuskiej Minerwie”, a podobizna markizy zdobiła nawet okładkę książki. Została tam przedstawiona jako bogini z obnażoną piersią, odbijająca lusterkiem światło pochodzące wprost od Newtona, pada ono na Woltera, którego głowę zdobi wieniec laurowy.
Filozof nazywał ją „najbardziej uczoną z kobiet, ale też najbardziej frywolną z uczonych”, ona zaś chyba jednak niezbyt wierzyła w swe siły, skoro wspomnianą wyżej pracę na konkurs dotyczący natury ognia przygotowała w tajemnicy przed kochankiem.
Pozostali przyjaciółmi
Za sprawą Woltera, słynącego ze sceptycyzmu, racjonalizmu i antyklerykalizmu, nasza bohaterka zainteresowała się także religiami objawionymi, a więc chrześcijaństwem, judaizmem oraz islamem, ale nie oznaczało to, że stała się religijna.
W swoich dziełach: De l’Existence de Dieu (O istnieniu Boga) wydanym w 1782 roku oraz Doutes sur les religions révélées (Zastrzeżenia do religii objawionych) opublikowanym w 1792 roku, krytykowała bowiem błędy i sprzeczności logiczne występujące w każdej z wymienionych religii, wyrażając jednocześnie pogląd, że w życiu należy kierować się wyłącznie racjonalizmem, a nie dogmatami religijnymi. Obie te publikacje ukazały się jednak już po śmierci autorki.
Reklama
Związek Émilie du Châtelet i Woltera trwał około piętnastu lat i chociaż oboje ostatecznie się rozstali i związali z innymi partnerami, pozostawali w przyjaźni, a filozof zachęcał ją do przetłumaczenia z łaciny na francuski sztandarowego dzieła Izaaca Newtona: Philosophiae naturalis principia mathematica. Zabrała się do tego w 1745 roku, pracując nad przekładem cztery lata. Markiza nie skupiła się na samym tłumaczeniu, opatrzyła też swój przekład licznymi uwagami i komentarzami.
Śmierć w połogu
Na początku 1749 roku markiza du Châtelet zakochała się w znacznie od niej młodszym poecie, którego poznała na dworze króla Stanisława Leszczyńskiego, markizie Jeanie François Saint-Lambercie. Nowy romans okazał się dosłownie brzemienny w skutkach, gdyż markiza zaszła w ciążę. Chcąc uniknąć skandalu, skorzystała z rady Woltera i po raz pierwszy od przeszło dziesięciu lat zaciągnęła do łóżka męża, któremu potem oznajmiła, że spodziewa się jego dziecka.
Nie była to wprawdzie pierwsza ciąża markizy, ale kobieta była już po czterdziestce i zapewne dlatego znosiła swój stan znacznie gorzej niż wcześniej, ale mimo to nie przerywała pracy nad dziełem Newtona. Co więcej, w ostatnich miesiącach narzuciła sobie wręcz morderczy, bo siedemnastogodzinny dzień pracy. Kiedy znużoną kobietę dopadała senność, z całej siły uderzała się w ramię lub zanurzała stopy w misie z zimną wodą.
W efekcie od biurka wstawała dopiero o piątej nad ranem i miała dłonie permanentnie pobrudzone atramentem, ale spieszyła się, żeby skończyć przed porodem, co jej się zresztą udało. Manuskrypt oddała do drukarni w tym samym tygodniu, w którym powiła swoje czwarte dziecko – dziewczynkę.
Poród był wprawdzie łatwy i szybki, ale wkrótce stan markizy gwałtownie się pogorszył. Émilie du Châtelet zmarła dziesięć dni po narodzinach dziecka – 10 września 1749 roku, kilka dni później śmierć zabrała także jej najmłodszą pociechę.
Jej niegdysiejszy kochanek, Wolter, był już wówczas związany ze swoją siostrzenicą, Marie-Louise Mignot, ale bardzo przeżył odejście byłej partnerki. W liście do przyjaciela napisał, że zmarł „wielki człowiek, którego jedyną wadą było bycie kobietą”.
Reklama
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Iwony Kienzler pt. Niezwykłe kobiety w nauce. Książka ukazała się w 2022 roku nakładem Wydawnictwa Bellona.