System wyzysku pańszczyźnianego był polską formą niewolnictwa. Większość mieszkańców pierwszej Rzeczpospolitej pozbawiono praw, a z upływem wieków przestano nawet uważać ich za ludzi. Chłopi pańszczyźniani musieli niemal dzień w dzień harować na folwarku bez wynagrodzenia, za jakikolwiek akt nieposłuszeństwa groziły im najsurowsze kary, a szlachcic był nawet panem ich życia i śmierci. Dlaczego więc data zniesienia pańszczyzny nie jest upamiętniana jako najważniejsze święto państwowe nad Wisłą?
Nie da się wskazać nawet przybliżonej daty, gdy w Polsce wprowadzono system pańszczyźniany. Pozycja chłopów pogarszała się stopniowo – musiało minąć kilka pokoleń, nim i tak ograniczona swoboda późnośredniowiecznych kmieci zamieniła się w całkowitą niewolę XVII-wiecznych wyrobników pańszczyźnianych.
Reklama
Także data zniesienia pańszczyzny nie jest oczywista. Proces rozciągnął się na wiele dekad, a poza tym przebiegał różnie na poszczególnych obszarach ziem polskich. To pierwszy, ale wcale nie najważniejszy powód, dla którego w naszej narodowej tradycji nie zapisał się konkretny termin, gdy chłopom zwrócono wolność. Większe znaczenie ma jednak kontekst polityczny.
Przegapiona szansa. Władze polskie a zniesienie pańszczyzny
W przedrozbiorowej Polsce temat poprawy losu chłopów nigdy nie wyszedł poza salony postępowych luminarzy. Pojedynczy piewcy oświecenia na własną rękę znosili obowiązki pańszczyźniane lub ograniczali ich wymiar, o żadnych odgórnych decyzjach nie było jednak mowy.
Konstytucja z 3 maja 1791 roku, wyczekiwana z nadzieją przez wielu mieszkańców wsi, zawierała tylko enigmatyczną wzmiankę, że chłopi znajdą się pod opieką państwa. Nie poszły za tym jakiekolwiek konkrety.
Szansę na wciągnięcie chłopów do narodowego projektu przegapiono w roku 1791, a potem ponownie w 1794 i 1807.
Organizatorzy powstania kościuszkowskiego żądali od włościan, by ci wstępowali do wojska, ale w zamian nic nie gwarantowali. Dopiero po kilku tygodniach od wybuchu insurekcji, gdy szanse na zwycięstwo niknęły w oczach, Tadeusz Kościuszko obiecał wszystkim chłopom wolność osobistą. O prawie do jakiejkolwiek ziemi nie było jednak mowy. Ten tak zwany uniwersał połaniecki z 7 maja 1794 roku nie znosił też powinności pańszczyźnianych.
Reklama
Fasadowa reforma. Wolność chłopów bez własności
Rozstrzygnięcie pozostało na papierze, a insurekcja upadła. Do faktycznych zmian doszło dopiero w czasach marionetkowego, ściśle uzależnionego od Francji księstwa warszawskiego. Znów jednak działania szlacheckiego establishmentu okazały się w najlepszym razie pozorowane.
Niezależnie od równościowych haseł rewolucji francuskiej, nad Wisłą utrzymano podstawy systemu pańszczyźnianego.
21 grudnia 1807 roku, na mocy dekretu ministra sprawiedliwości Feliksa Łubieńskiego, chłopi uzyskali wolność osobistą… i nic poza tym. Dokument stanowił, że pełną własność do ziemi zachowują panowie. To zaś sprawiało, że chłopi, aby przetrwać, nadal musieli spełniać wszelkie powinności, płaszczyć się przed szlachtą i milczeć o swojej formalnej swobodzie.
„Stąd zgrabna fraza z tego czasu, że chłopu zdjęto kajdany razem z butami” – słusznie komentują Andrzej Chwalba i Wojciech Harpula na kartach książki Cham i pan. A nam, prostym, zewsząd nędza?
Reklama
Prawdziwe reformy tylko pod rządami zaborczymi
Do przełomu doszło nie pod władzą Polaków, ale pod rządami zaborczymi i to w okresach oraz okolicznościach, gdy nasze lokalne, szlacheckie elity miały najmniejszy wpływ na bieg wypadków.
W zaborze austriackim pierwsze ustawy ograniczające zależność chłopów od panów wydano już w roku 1775. Realny demontaż całego systemu ruszył jednak dopiero po krwawej rabacji galicyjskiej, gdy chłopi, podburzani przez władze zaborcze, zaczęli napadać na folwarki, plądrować dworskie zabudowania i mordować szlachciców.
Reskrypt z 17 kwietnia 1848 roku ustalał zasady przekazania chłopom tej części ziemi, którą osobiście uprawiali. Działo się to za odszkodowaniem, które w 1/3 zostało umorzone. Resztę kwot wypłacały władze lokalne Galicji i naczelne Austrii, zresztą nie od razu, ale w formie obligacji, realizowanych aż do schyłku XIX stulecia.
W zaborze pruskim likwidacja pańszczyzny i zależności chłopskich ruszyła w 1799 roku, początkowo tylko w dobrach przejętych przez państwo.
Reklama
Uwłaszczenie wszystkich wieśniaków zaczęto uskuteczniać w roku 1811, ale stopniowo i na zasadach, które kosztami procesu obciążały ich samych. To zaś prowadziło do rugowania ludności wiejskiej i umocnienia właścicieli ziemskich, zwłaszcza Niemców.
Najważniejsza data. Kiedy faktycznie zniesiono pańszczyznę w Polsce?
Największa część polskiej ludności i zdecydowana większość chłopów pańszczyźnianych mieszkała na ziemiach zagarniętych przez Rosję. Jeśli więc jakąś datę należałoby uznać za symboliczny termin zniesienia pańszczyzny w Polsce, to właśnie dzień uwłaszczenia chłopów z zaboru rosyjskiego.
Na ziemiach kresowych, włączonych w granice Rosji, rzecz nastąpiła w roku 1861. W Królestwie Polskim z trzyletnim opóźnieniem – na mocy reformy z 2 marca 1864 roku. „Ukaz carski całkowicie zmienił sytuację chłopów” – podkreślają autorzy książki Cham i pan.
Ziemia, na której gospodarowali i mieszkali, stała się ich własnością. (…)W rezultacie reformy 695 tysięcy chłopów otrzymało prawo własności do 8,7 miliona mórg. Zniesione zostały powinności w postaci pańszczyzny, czynszów i innych robót. Stary porządek dobiegł końca.
Reklama
Chłopi bezpośrednio nie płacili panom za otrzymaną ziemię i zlikwidowane powinności, natomiast płacili pośrednio, ponieważ zostali obciążeni wieczystym podatkiem gruntowym, z którego faktycznie miały być wypłacane odszkodowania dla ziemian. Formalnie jednak wypłacano je ze skarbu Królestwa. Przez ponad czterdzieści lat panowie otrzymali blisko 120 milionów rubli.
Zapomniane święto
Dzisiaj data 2 marca nie budzi szerszych skojarzeń, nie istnieje w narodowej świadomości Polaków. Sam pomysł, by oficjalnie świętować decyzję cara, podjętą po części po to, by pogrążyć szanse ruchu niepodległościowego, byłby też niedopuszczalny politycznie.
Warto jednak przypomnieć, jak zupełnie odmiennie rzecz postrzegano na gorąco, w pierwszych dekadach po zniesieniu pańszczyzny.
„Z okazji kolejnych rocznic uwłaszczenia, przypadających na 2 marca, mieszkańcy wsi składali ofiary pieniężne na wotywę wdzięczności dla cara-króla i w tej intencji kapłani odprawiali nabożeństwa przez chłopów zwane cesarskimi” – piszą Andrzej Chwalba i Wojciech Harpula. – „Obok Wielkanocy, Bożego Narodzenia i Bożego Ciała dzień 2 marca stał się jednym z najważniejszych w chłopskim kalendarzu”. Słowem: było to kluczowe święto dla większości Polaków.
Nowe spojrzenie na losy polskich chłopów
Wybrana bibliografia
- Chwalba Andrzej, Harpula Wojciech, Cham i pan. A nam, prostym, zewsząd nędza?, Wydawnictwo Literackie 2022.
- Leszczyński Adam, Ludowa historia Polski, W.A.B. 2020.
- Rutkowski Jan, Sprawa włościańska w Polsce w XVIII i XIX wieku, Polska Składnica Pomocy Szkolnych 1922.