Bitwa nad Marną, stoczona w dniach od 6 do 12 września 1914 roku, jest uważana za jedną z najważniejszych batalii w dziejach świata. W krwawych zmaganiach na przedpolach Paryża wzięły udział ponad dwa miliony żołnierzy. Oto jak wyglądały losy starcia, które uratowało Francję przed szybką klęską w I wojnie światowej.
Ze wszystkich wojujących stron Niemcy mieli [latem 1914 roku] najlepiej wyszkoloną i najlepiej wyposażoną armię, zdolną do prowadzenia nowoczesnej wojny. Od zakończenia wojny francusko-pruskiej w 1871 roku niemieccy sztabowcy przygotowywali się do nowego nieuniknionego starcia ze swoim odwiecznym wrogiem na Zachodzie.
Kierunek Paryż
Na długo przed 1914 rokiem żołnierze niemieccy ćwiczyli z użyciem karabinów, broni maszynowej i artylerii, otrzymali też nowe szarozielone mundury, dużo bardziej praktyczne w polu niż niebiesko-czerwone uniformy ich francuskich przeciwników, które czyniły z nich łatwe cele na polu walki.
Na początku sierpnia 1914 roku Niemcy mogli wreszcie sprawdzić potęgę swojej armii. Zgodnie z przedwojennymi planami wojennymi (tzw. plan Schlieffena, który zakładał, e Niemcy są w stanie wygrać wojnę tylko na jednym froncie), 4 sierpnia siły główne armii kajzerowskiej uderzyły na Paryż przez terytorium neutralnej Belgii i Luksemburga, atakując Francję od północy.
W tym czasie armia francuska walczyła na całej szerokości swojego wschodniego pogranicza i południowej Belgii, starając się odrzucić Niemców od swoich granic. Przez trzy tygodnie toczyła się tzw. bitwa graniczna, w której wojska francuskie, wspomagane przez kontyngent brytyjski generała sir Johna Frencha, wysłany na kontynent po napadzie Niemiec na Belgię, zdołały przejść do kontrataku i na krótko odeprzeć wroga w Alzacji i Lotaryngii.
Wkrótce jednak Niemcy powstrzymali kontrataki Francuzów i w ciągu pięciu dni odrzucili ich na pozycje wyjściowe, zadając im wielkie straty sięgające 27 tys. ludzi. Pobici Francuzi utracili wszystkie zdobycze terytorialne z wyjątkiem maleńkiego kawałeczka terytorium niemieckiego w rejonie Mülhausen. Kiedy Niemcy ruszyli do przodu, wojska aliantów musiały się cofnąć na całej granicy, a ich odwrót trwał aż do pierwszych dni września.
Reklama
Niemcy na przedpolach Paryża
Do tego czasu Niemcy zaczęli okupację całej Belgii, która odmówiła im swobodnego przejścia przez swoje terytorium. W podbitym kraju wprowadzili bezwzględną politykę okupacyjną. Niemieccy żołnierze w Belgii z niezrozumiałych powodów zachowywali się jak barbarzyńcy, traktując ludność cywilną z pogardą i dopuszczając się ekscesów przybierających formę masowych mordów, gwałtów i rabunków na wielką skalę.
Po wygraniu bitwy granicznej (4 sierpnia – 6 września 1914 roku) Niemcy parli na zachód w nadziei na szybkie uporanie się z Francją, aż do momentu gdy jej wschodni sojusznik, Rosja, zdąży zmobilizować swoje siły. Wydawało się, że odniosą błyskawiczne zwycięstwo i wojna prędko się skończy, prawdopodobnie jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia.
Dążąc do szybkiego sukcesu, który by zdecydował o wyniku wojny, Niemcy rzucili w kierunku Paryża pięć armii (łącznie około 900 tys. żołnierzy) pod dowództwem generała Alexandra von Klucka. Sforsowali na odcinku 150 km rzekę Marnę, dopływ Sekwany przecinający region na wschód i południowy wschód od Paryża, i prawym skrzydłem podeszli pod stolicę Francji.
Do 4 września wojska niemieckie znalazły się w odległości 35 km od Paryża. Miasto ogarnęła panika, a rząd z prezydentem Raymondem Poincaré ewakuował się ze stolicy. Data była wyjątkowo niefortunna – rocznica klęski pod Sedanem w wojnie z Prusami w 1871 roku. Pamiętając, co się wtedy wydarzyło, wielu Francuzów sądziło, że Niemcy znowu staną u wrót Paryża i podyktują warunki kapitulacji.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Niemiecka Porażka
Tymczasem stało się coś, czego nikt nie przewidział. Morale Francuzów wcale się nie załamało. W bitwie nad Marną wojska francuskie i brytyjskie dowodzone przez generała Josepha Joffre’a w toku ciężkich walk zdołały zatrzymać błyskawiczny marsz Niemców na zachód. Przez siedem dni, od 6 do 12 września, ponad 2 mln żołnierzy alianckich i niemieckich walczyło nad Marną na śmierć i życie.
W krytycznym momencie dzięki pomocy 600 zarekwirowanych paryskich taksówek Francuzi dowieźli na front dostatecznie dużo żołnierzy stołecznego garnizonu generała Josepha Gallieniego, aby uratować Paryż i odnieść zwycięstwo.
Reklama
Następnie armia francuska przeszła do kontrnatarcia i zagroziwszy obejściem prawego skrzydła Niemców w rejonie Chantilly i Compiègne, osłabionego w tym czasie wycofaniem części sił na front rosyjski do obrony Prus Wschodnich, odrzuciła wroga spod stolicy na odległość 65–80 km. Wydarzenie to nazwano „cudem nad Marną”, a samo starcie niektórzy uznali za jedną z decydujących bitew w dziejach świata.
Zdemoralizowani i wyczerpani Niemcy wycofali się na północ od Marny i zajęli nowe pozycje obronne na linii rzek Aisne i Vesle. Porażka von Klucka nad Marną oznaczała fiasko koncepcji wojny błyskawicznej i zmieniła I wojnę światowa na Zachodzie w wojnę pozycyjną, stawiając pod znakiem zapytania jej szybkie zakończenie.
Bilans 1914 roku
Po bitwie nad Marną Niemcy nie chcieli dać za wygraną i przez kolejne dwa tygodnie prowadzili działania ofensywne, odpierając krwawe kontrataki Francuzów i Brytyjczyków w pierwszej bitwie nad Aisne (13–28 września). Do listopada udało się im rozszerzyć linię frontu od rzeki Aisne, lewego dopływu rzeki Oisne, która płynie z grubsza równolegle do Marny, do kanału La Manche, gdzie wyczerpali siły w pierwszej bitwie pod Ypres. Rok 1914 na froncie zachodnim kończył się stratami przekraczającymi milion zabitych i rannych po obu stronach.
Z końcem roku wrogie armie zapadły w okopach ciągnących się na długości ponad 800 km od kanału La Manche do granicy szwajcarskiej u podnóża Alp. Lepiej przygotowani do wojny pozycyjnej Niemcy umocnili swoje linie zasiekami z drutu kolczastego, małymi fortami i podziemnymi bunkrami, które chroniły żołnierzy przed ogniem artylerii, bombami lotniczymi, a później także gazami bojowymi.
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Jarosława Wojtczaka pt. Las Argoński 1918. Ukazała się ona w 2022 roku nakładem wydawnictwa Bellona.