W 859 roku na Morze Śródziemne wpłynęła potężna flota wikińskich okrętów. Miała liczyć aż 62 jednostki, zapełnione setkami wojowników. Łupieżcy z północy zostali odparci przez wojska muzułmańskie w Iberii i zmuszeni do odwrotu przez Franków nad Rodanem. Postanowili więc ruszyć dalej na wschód, ku sławnemu Wiecznemu Miastu – Rzymowi.
Szczegółowe wiadomości o ekspedycji wikingów na Italię przekazał normański duchowny i kronikarz Dudon z Saint-Quentin. Jego dzieło, Historia Normannorum, powstało na przełomie X i XI stulecia, półtora wieku po opisywanych wydarzeniach.
Reklama
Wielka pomyłka
Dudon twierdził, że ludzie północy uderzyli na Luni (Lunę) – miasto portowe w Ligurii, na północno-zachodnim krańcu Półwyspu Apenińskiego, blisko Pizy.
Wprawdzie w Luni nikt nie spodziewał się inwazji łupieżców z odległej i nieznanej Skandynawii, ale jednak miasto było ufortyfikowane, a jego straże czujne. Najeźdźcy wysłali na ląd zwiadowców i nie zdołali znaleźć słabego punktu w liniach obrony. Nie zamierzali też jednak dawać za wygraną.
Według Dudona wikingowie byli pełni determinacji, bo popełnili ogromną pomyłkę: wydawało im się, że są nie pod jakimś prowincjonalnym Luni, ale przed murami sławnego i pełnego bogactw Rzymu. W rzeczywistości od Wiecznego Miasta dzieliło ich niemal 400 kilometrów.
Koń trojański po wikińsku
Najeźdźcy, niezdolni zdobyć miasta bez długiego oblężenia i strat w ludziach, postanowili uciec się do podstępu. I to chyba najbardziej niezwykłego oraz spektakularnego w całej historii wikińskich wypraw.
Reklama
Po pierwsze przekazali mieszkańcom Luni, że nie przybyli, aby ich gnębić, ale tylko dla uzupełnienia zapasów. Przebieg dalszych zdarzeń przedstawionych przez Dudona referuje Robert F. Barkowski na kartach książki Crotone 982:
Przywódca wikingów, jarl o imieniu Hastein, wpadł na chytry pomysł. Jego wojownicy oznajmili obrońcom Luni, że ich przywódca zmarł nagle i ostatnią jego wolą było zostać pochowanym po chrześcijańsku.
Orszak pogrzebowy wojowników wikińskich ze „zwłokami” ich wodza na barkach został wpuszczony do kościoła w centrum miasta. Raptem umarły jarl poderwał się na nogi i wraz ze swymi ludźmi wybił większość mieszkańców, z biskupem na czele.
Fortel okazał się morderczo skuteczny. Według Dudona wikingowie doszczętnie splądrowali Luni i zagrabili wiele skarbów. Mimo to Hastein nie był zadowolony.
Reklama
Wódz poniewczasie zrozumiał, że zdobył mało znaczące miasto na prowincji, a nie wymarzony Rzym. Pękając ze wściekłości ruszył po kolejne zdobycze, między innymi do Pizy. Dopiero, gdy jego łodzie były pełne srebra i złota, zarządził powrót na północ. A przynajmniej tak twierdził kronikarz.
Mity i fakty. Czy do ataku na Luni rzeczywiście doszło?
Wiadomość, że u schyłku lat 50. IX wieku wikingowie minęli Gibraltar i ruszyli na Morze Śródziemne nie jest podważana. Również o tym, że następnie plądrowali oni Maroko, Iberię oraz południowe peryferia ziem frankijskich pisze się jako o faktach historycznych. Kolejne etapy opowieści budzą już jednak multum pytań i wątpliwości.
Simon Coupland z Uniwersytetu Cambridge twierdzi, że relacja Dudona jest wprawdzie „porywająca”, ale jednak dalece niewiarygodna.
Niemal na pewno opisaną wyprawą nie dowodził sławny Hasting, którego potwierdzoną działalność datuje się dopiero na późniejsze dekady. Poza tym niezwykłe szczegóły ataku na Luni nie są znane z żadnego źródła powstałego wkrótce po wydarzeniach. Przekazał je dopiero Dudon, w czasach, gdy dawno nie żył jakikolwiek świadek.
Coupland dopuszcza, że do ataku na Luni doszło, ale detale zostały zmyślone. Inni badacze nie są jednak nawet pewni, czy powinniśmy wierzyć w wikiński najazd na Italię z około 860 roku.
Reklama
Na przykład zdaniem Thomasa S. Kendricka Dudon mógł pomylić ludzi północy z… arabskimi piratami, o których wiadomo na pewno, że splądrowali Luni w połowie stulecia. I jedni i drudzy byli w końcu „niewiernymi”, postrzegano ich w zbliżony sposób.
Jedno nie ulega wątpliwości. Historia, gdy już przelano ją na pergamin, zaczęła żyć własnym życiem i szybko zdobyła sobie wielką popularność także wśród Skandynawów. Była powtarzana, przerabiana i rozwijana przez wielu kolejnych autorów, piszących prozą oraz wierszem. Zainspirowała również łudząco podobne relacje na temat najazdów między innymi na Londyn czy Połock.
Bibliografia
- A.H. Krappe, The Norsemen at Luna, „Scandinavian Studies”, t. 18 (1944).
- Coupland S., The Vikings on the Continent in Myth and History, „History”, t. 88 (2003).
- Kendrick T.D., A History of the Vikings, Routledge 2018.