Przeprowadzona 12 września 1943 roku operacja Eiche to jedna z najgłośniejszych akcji sił specjalnych II wojny światowej. Kilkuset niemieckich spadochroniarzy oraz komandosów otrzymało zadanie uwolnienia obalonego włoskiego dyktatora. Udało się tego dokonać bez ani jednego wystrzału, ale czy faktycznie akcja była takim sukcesem, jak twierdziła później niemiecka propaganda?
Latem 1943 roku stało się jasne, że państwa osi przegrają II wojnę światową. Klęska Niemców pod Stalingradem, utrata Afryki Północnej oraz lądowanie aliantów na Sycylii sprawiły, że Włosi postanowili zmienić front.
Reklama
„Benito è finito”
24 lipca w Rzymie zebrała się Wielka Rada Faszystowska, która po wielogodzinnych debatach zdecydowała, że Włochy ponownie staną się monarchią konstytucyjną. Mussolini początkowo chyba nie zdawał sobie sprawy co to właściwie dla niego oznacza.
Kiedy rankiem następnego dnia król Wiktor Emanuel II obwieścił dyktatorowi, że odsuwa go od władzy, a nowym premierem mianuje marszałka Pietra Badogliego Duce był całkowicie zaskoczony.
W momencie, gdy skonsternowany Mussolini opuszczał rezydencję monarchy został aresztowany przez karabinierów i przewieziony do pilnie strzeżonych koszar w Trastevere. Następnie wywieziono go za miasto. Jak podkreśla Antony Beevor w książce Druga wojna światowa:
Pod wpływem wiadomości podanych przez radio tej nocy ludzie wylegli na ulice, skandując „Benito è finito” („Koniec z Benito”). Włoski faszyzm zawalił się w ciągu kilku godzin, znikając niby teatralna sceneria, zastąpiona przez inną.
Nawet uzbrojeni milicjanci z formacji Czarnych Koszul, wzmocnionych niemieckimi czołgami, nie próbowali przeciwdziałać upadkowi Mussoliniego. W Mediolanie robotnicy wtargnęli do więzień, by uwolnić antyfaszystów.
Skorzeny na ratunek Mussoliniemu
Gdy Hitler dowiedział się o zatrzymaniu jego przyjaciela i dawnego idola wpadł we wściekłość. W pierwszym odruchu chciał zrzucić nad Rzymem dywizję strzelców spadochronowych, aby „jej żołnierze pochwycili nowe włoskie władze oraz rodzinę królewską”. Podejrzewał, iż do pozbawienia Mussoliniego władzy przyczynili się jakoś masoni i Watykan”.
Reklama
Ostatecznie mu to wyperswadowano, ale Wehrmacht zaczął się przygotowywać do zajęcia Włoch na wypadek, gdyby władze w Rzymie przeszły na stronę aliantów. Jednocześnie niemiecki wywiad miał ustalić, gdzie znajduje się Duce. Hitler zdecydował bowiem o jego odbiciu. Operacji nadano kryptonim Eiche (dąb).
26 lipca zadanie uwolnienia Mussoliniego powierzono strzelcom spadochronowym generała Kurta Studenta oraz komandosom Hauptsturmführera Otto Skorzenego. Obaj oficerowie już następnego dnia odlecieli do Rzymu. Namierzenie celu okazało się jednak czasochłonnym przedsięwzięciem.
Włosi, spodziewając się, że może zostać podjęta próba odbicia byłego dyktatora, często przenosili go z miejsca na miejsce. Jednocześnie ich wywiad rozpuszczał fałszywe informacje na temat miejsca pobytu więźnia.
Na tropie Duce
Po wywiezieniu z Rzymu Mussoliniego początkowo przetrzymywano na wyspie Ponza. Tam Duce obchodził swoje sześćdziesiąte urodziny. Następnie 7 sierpnia wywieziono go do bazy marynarki wojennej na położonej nieopodal Sardynii wyspie Maddalena.
Reklama
Pod koniec miesiąca Mussoliniego ukryto zaś w usytuowanym w Apeninach hotelu Campo Imperatore, do którego można się było dostać jedynie kolejką linową.
Częste zmiany kryjówek były jak najbardziej uzasadnione. Z Maddaleny Mussoliniego wywieziono niemal w ostatnim momencie, gdyż Niemcy dowiedziawszy się o miejscu jego przetrzymywania już szykowali się do ataku.
W czasie, gdy Student i Skorzeny starali się ustalić, gdzie tym razem ukryto obalonego dyktatora, 3 września na jaw wyszły pertraktacje prowadzone przez rząd w Rzymie z aliantami. Po ogłoszeniu zaś 8 września kapitulacji Włoch Hitler wydał rozkaz zajęcia Półwyspu Apenińskiego. Jednocześnie coraz mocniej naciskał na jak najszybsze uwolnienie Duce.
O krok od katastrofy
Informacje o tym, że Mussolini może znajdować się w Campo Imperatore dotarły do Berlina już 5 września. Należało jednak je zweryfikować. Gdy nadeszło potwierdzenie rozgorzała dyskusja nad tym, jak należy przeprowadzić uderzenie. Ostatecznie odrzucono desant spadochronowy. Uznano bowiem, że na tej wysokości (ponad 2000 metrów n.p.m.) jest on zbyt niebezpieczny.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Stanęło więc na tym, że Skorzeny na czele ponad setki żołnierzy zostanie przetransportowany szybowcami, które wylądują na płaskowyżu, gdzie usytuowany był hotel. Z kolei ponad 250 strzelców spadochronowych Studenta miało w tym czasie zabezpieczać dolną stację kolejki górskiej.
Przygotowania do akcji zajęły kilka dni i do ataku ruszono dopiero 12 września. Obawiano się silnego oporu ze strony około 200 strażników strzegących Mussoliniego. Dlatego na pokład szybowca, którym leciał Skorzeny zapakowano również dowódcę karabinierów generała Fernanda Soletiego.
Reklama
Po tym jak około 14.00 siły uderzeniowe wylądowały zaledwie 20 metrów od hotelu oficer polecił swoim ludziom, aby się poddali. Ci posłuchali rozkazu i Mussolini został odbity bez jednego wystrzału. Niewiele jednak zabrakło, a cała akcja zakończyłaby się katastrofą.
Oswobodzonego Mussoliniego wsadzono do niewielkiego samolotu Fieseler Fi 156 Storch, który również wylądował na płaskowyżu. Jednak wbrew wcześniejszym ustaleniom na jego pokład wsiadł także potężnie zbudowany Skorzeny, co sprawiło, że maszyna była przeciążona i podczas startu omal się nie rozbiła. Straciła nawet jedno z kół.
Mimo wszystko Duce dotarł bezpiecznie do Wilczego Szańca, gdzie spotkał się z Hitlerem. Sam Skorzeny otrzymał zaś za operację Eiche Krzyż Rycerski oraz awans na Sturmbannführera.
Propagandowy sukces?
Operacja Eiche została okrzyknięta wielkim sukcesem przez niemiecką propagandę. Oficjalnie twierdzono, że była to bardzo niebezpieczna akcja na tyłach wroga, która uratowała wodza faszystów przed wydaniem w ręce aliantów lub nawet rozstrzelaniem.
Reklama
Zupełnie inaczej na sprawę patrzył biograf Mussoliniego Göran Hägg. Według niego, gdyby do ataku doszło wcześniej rzeczywiście można by mówić o ryzyku, ale 12 września sytuacja prezentowała się już całkowicie odmiennie:
Campo Imperatore wznosi się na północny wschód od Rzymu, na terenie, który i tak kontrolowali Niemcy. Włoskie wojska znajdowały się w stanie chaosu i szykowały się do opuszczenia tego rejonu. Gdyby Mussolini chciał się skontaktować z Niemcami, wystarczyłoby zjechać na dolną stację.
Podobnie gdyby tego nie chciał, tylko postanowił dyskretnie zniknąć, aby potem udać się wraz z rodziną na wygnanie do Hiszpanii albo Portugalii. Wiele wskazuje na to, że celem operacji było zapobieżenie tej drugiej ewentualności.
Kiedy Skorzeny stanął przed Mussolinim, ten powiedział, że ma tylko jedno życzenie: chce wrócić w spokoju do domu, do Rocca delle Caminate. Skorzeny odmówił, powołując się na wydany mu rozkaz: „Führer chce pana widzieć!”.
W obliczu niemieckiej okupacji Włoch Mussolini został postawiony na czele marionetkowej Republiki Salò, którą kierował do 25 kwietnia 1945 roku. Dwa dni później został pojmany podczas ucieczki z kraju przez komunistycznych partyzantów. Rozstrzelano go 28 kwietnia. Jego los podzieliło kilkunastu innych czołowych faszystów, których z nim zatrzymano.
Inspiracja
Inspiracją do napisania tego artykułu stała się powieść Macieja Siembiedy pt. Nemezis (Wydawnictwo Agora 2023). Jej główny bohater Bruno Janoschek w swoim burzliwym życiu między innymi służył w elitarnym oddziale Skorzenego.
Porywający thriller o sile braterstwa i pragnieniu zemsty
Bibliografia
- Antony Beevor, Druga wojna światowa, SIW Znak 2013.
- Göran Hägg, Mussolini. Butny faszysta, Prószyński i S-ka 2015.
- Stuart Smith, Otto Skorzeny. The Devil’s Disciple, Bloomsbury Publishing PLC 2018.