Wstępując na tron 7 listopada 1558 roku Elżbieta I Tudor miała 25 lat. Jej panowanie trwało niemal cztery i pół dekady. Córka Henryka VIII zapisała się w historii jako jeden z najwybitniejszych władców Anglii. Niewiele jednak zabrakło, a rządy królowej zakończyłyby się już w 1562 roku. O wydarzeniach, które na zawsze zmieniły życie monarchini pisze Laurence Bergreen.
Królowa przebywała w pałacu Hampton Court, olbrzymim ustroniu niedaleko Londynu zbudowanym przez kardynała Wolseya, kiedy 10 października 1562 roku nagle zachorowała. Miała wtedy dwadzieścia dziewięć lat.
Reklama
Dlatego nakładała białą farbę na twarz
To, co początkowo wydawało się zwykłym przeziębieniem, przeszło w wysoką gorączkę, której towarzyszyła pęcherzykowa wysypka. Jej Królewska Mość zachorowała na ospę [variola], której nie przeżywało trzydzieści procent dotkniętych nią osób. (…)
Do 1796 roku nie istniała szczepionka przeciwko ospie, a z braku skuteczniejszego lekarstwa Elżbiecie zaaplikowano tak zwaną czerwoną terapię, którą opisał Gilbertus Anglicus w swym Kompendium medycyny, czyli trzynastowiecznej encyklopedii zdrowia. Królową zawinięto w czerwony koc, kierując się teorią, że czerwone światło osłabia bądź leczy ospę wietrzną.
Poza modlitwami i izolacją chorych nie rozważano żadnego innego leczenia. Chorzy, którzy przetrzymali dwanaście dni tej mordęgi, zazwyczaj dochodzili do zdrowia, choć na ich ciele pozostawały niewielkie szpecące blizny, tak jak się stało w wypadku Elżbiety.
Z tego powodu królowa do końca życia nakładała na twarz białą farbę ołowiową, by zakryć pozostałości po chorobie. Wstydziła się tego oszpecenia – odtrącała każdego, kto naruszał jej prywatność – które dla potencjalnego kandydata na męża stanowiło ostrzeżenie, żeby zachować bezpieczny dystans.
Nieudany spisek
Choroba królowej zaktywizowała spiskowców dążących do jej obalenia. Trzech konspiratorów będących pod wpływem katolickiego nekromanty, który przewidywał rychłą śmierć Elżbiety, szybko schwytano, osądzono, uznano winnymi zdrady i skazano na śmierć. By ułagodzić swych katolickich wrogów, królowa zmieniła wyrok na dożywotnie więzienie w Tower, gdzie przypuszczalnie czekał ich los gorszy niż śmierć.
Te wstrząsające przeżycia – choroba i zdrada – przeobraziły Elżbietę ze słabego dziecka, częstej ofiary okoliczności, w przebiegłą dojrzałą kobietę nieustannie szukającą przewagi nad innymi. Lud radował się z wyzdrowienia królowej, a dla upamiętnienia jej ponownego pojawienia się na dworze wybito specjalną monetę.
Reklama
Od tej pory przez czterdzieści pięć lat swego panowania pokazywała światu – kochankom i rywalom, katolikom i protestantom – twarz, którą chciała, by oglądali. Widzieli simulakrum – termin, który pojawił się w Anglii w tym czasie – zamiast oszpeconej rzeczywistości. Zwodzenie i udawanie stało się jej modus operandi.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Kąpała się raz w miesiącu
To wówczas jej codzienna rutyna przybrała formę, którą Elżbieta zachowała do końca życia. Ubieranie królowej ciągnęło się godzinami, gdy jej damy dworu skrupulatnie zawiązywały sznurówki i wciskały Jej Królewską Mość w suknie. Elżbieta miała dobre wyczucie mody. Nosiła koszule z pierwszorzędnego lnu, by chronić szaty przed przepoceniem.
Kąpała się nie częściej niż raz w miesiącu, a tymczasem służki myły i szorowały ciało królowej. Brak regularnej higieny oznaczał nieprzyjemny zapach, co Elżbieta i inne damy maskowały, nosząc flakoniki z wonnymi olejkami i torebki z zasuszonymi kwiatami poprzyczepiane do ubrania.
Królowa nie myła zębów, szczoteczek do ich czyszczenia jeszcze nie było. W późniejszych latach cierpiała na wiele problemów z zębami i aby ukryć zapadłe policzki, wypychała usta szmatkami. Majtek nie nosiła. Usiłując odczłowieczyć Elżbietę, orędownicy katolicyzmu utrzymywali, że ich nie potrzebowała, bo nigdy nie miała miesiączki. Relacje domowników mówią coś zupełnie innego: królowa zużywała na podpaski całe kupony lnu.
Reklama
W młodości Elżbieta nosiła aksamitne pantofle, później obuwie z hiszpańskiej skóry, a po sześćdziesiątce – elżbietańską wersję butów na wysokim obcasie. Liczyła się wygoda. Większość czasu spędzała w swej prywatnej komnacie, gdzie pracowała i jadła. W tej imponującej sali znajdowała się kryształowa fontanna i malowidła ścienne autorstwa Hansa Holbeina Młodszego.
Służba
Nad bezpieczeństwem królowej czuwał kapitan gwardii, lord szambelan i dwóch dżentelmenów komnaty prywatnej. Tak nakazywała tradycja. Nowością było to, że jako królowa Elżbieta osobiście zarządzała służbą, czyli sześcioma–siedmioma damami w komnacie prywatnej i trzema–czterema w sypialni królewskiej.
Jeszcze więcej służących niższej rangi czekało w pogotowiu, tak jak sześć dam dworu w sypialni. Elżbieta osobiście wybierała kandydatki, którym przydzielała szczegółowe obowiązki.
W prywatnej komnacie mogła jadać swobodnie bez zbędnych ceregieli. Nikt jej nie obserwował, nie wygłaszał przemówień, nie odrywał uwagi. Zawsze obecne przy niej damy dworu przynosiły talerze z jedzeniem. Każdą potrawę sprawdzano na obecność trucizny.
Reklama
Elżbieta jadła to, na co miała ochotę, a pozostałe dania rozdzielała między damy. Gdy miała czas, jeździła z dworzanami na polowania, szczucie psami uwiązanego niedźwiedzia, walki psów i polowania z sokołem.
Odpowiednie reguły
Każdy na dworze miał obowiązek zachowywać się według określonych reguł. Głowa Elżbiety musiała się znajdować najwyżej, co zmuszało innych do klękania, nikt też nie śmiał się odwracać do królowej plecami, przez co wielu chodziło tyłem.
Kolację podawano wcześnie, między piątą a szóstą, gdy jeszcze było widno. Później królowa z entuzjazmem oddawała się zabawie. Dobrze grała na klawesynie, uwielbiała gry hazardowe i piła mnóstwo białego wina.
Od czasu do czasu zapraszała na dwór włoskich tancerzy i muzyków, a ich występom na ogół nie towarzyszyły żadne incydenty. Jedynie raz narzekano na akrobatki, których „pokazy określono jako nieprzyzwoite, bezwstydne i nienaturalne”.
Reklama
Tak jak inni władcy miała błazna, tylko że był on kobietą – karlicą zwaną Tomasin de Paris. Czasami usługiwał jej afrykański paź odziany w kubrak z białej tafty w złoto-srebrne pasy, białe pończoszki i trzewiki – też białe.
Królowa domagała się, by nocą mrok rozjaśniały świece z wosku pszczelego, a spała w jedwabnej pościeli przystrojonej różami Tudorów. Kładła się do łóżka o dziewiątej, a zasypiała przy akompaniamencie nucących pod nosem służących, jednak sen nie nadchodził.
Okna komnaty sypialnej były szczelnie zamknięte, by do środka nie dostawało się zanieczyszczone powietrze, a ciężkie kotary chroniły przed światłem księżyca, które, jak wierzono, zagrażało nieroztropnym pogrążonym we śnie osobom. Pomimo tych środków ostrożności cierpiała na bezsenność i panicznie się bała, że ktoś ją napadnie we śnie, i miała ku temu powody – przeżyła czternaście zamachów na swoje życie.
Ubierała się prowokacyjnie
Spała do późna. „Nie jestem rannym ptaszkiem”, mawiała. Potem służące potrzebowały jeszcze dwóch godzin, żeby przygotować ją na wyzwania nowego dnia. Mówiono, że łatwiej wyposażyć okręt Królewskiej Marynarki Wojennej, niż ubrać królową.
Reklama
Była dostępna, ale nieosiągalna – jedyna królowa angielska, która nigdy nie wyszła za mąż. Przekuła to w źródło swej siły i popularności. Dzień wstąpienia Elżbiety na tron, 17 listopada, stał się najważniejszym świętem w Anglii, które obchodzono puszczaniem ogni sztucznych, biciem w dzwony i turniejami rycerskimi.
Kult jej dziewictwa zyskał na poły religijne znaczenie. Pomimo wierności protestantyzmowi symbolami Elżbiety, niewinnej królowej, stały się symbole dziewicy Maryi – feniks, gronostaj, półksiężyc, róża i perła – choć jej niewinność była raczej kwestią wiary niż rzeczywistością. Ubierała się prowokacyjnie. W gorące dni odsłaniała biust, aby się ochłodzić. Trupio biały makijaż nadawał eteryczny blask zaczerwienionej skórze.
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Laurence Bergreen pt. W poszukiwaniu imperium. Jej polska edycja ukazała się w 2022 roku nakładem Domu Wydawniczego Rebis. Tłumaczenie Tomasz Hornowski.