Stanisław Przybyszewski zapisał się w historii jako jeden z czołowych polskich pisarzy przełomu XIX i XX wieku. Twórca manifestu Młodej Polski był jednak człowiek pozbawionym jakichkolwiek skrupułów moralnych. W 1899 roku stał się bohaterem wielkiego skandalu, gdy na jaw wyszło, że związał się z żoną swego przyjaciela Jana Kasprowicza. To mu jednak nie wystarczało. W tym samym czasie omotał również malarkę Anielę Pająkównę, o czym pisze Anna Kaszuba-Dębska w książce pt. Przybyszewska/Pająkówna. Głuchy krzyk. Portret podwójny.
Okazja ujrzenia i poznania Przybysza [a więc Stanisława Przybyszewskiego] nadarza się [Anieli Pająkównie] we Lwowie w czerwcu 1899 roku. Afisze rozwieszone na mieście i anonsy w gazetach donoszą o odczycie na temat Chopina. Dochód z imprezy ma być przeznaczony na budowę pomnika Adama Mickiewicza we Lwowie, bilety rozchodzą się jak świeże bułeczki.
Reklama
„Żona jego jest najsłodszym stworzeniem”
W poniedziałek o szóstej po południu Aniela zasiada w trzecim rzędzie obszernej sali ratuszowej pośród licznie zgromadzonego tłumu słuchaczy i podziwia mistrza.
Nie jest jednak jedyną kobietą, która tego wieczoru ulegnie czarowi i magnetyzmowi prelegenta. W pierwszym rzędzie krzeseł, na honorowych miejscach, wykładu słucha przyjaciel Przybysza z lat dzieciństwa – mistrz Jan Kasprowicz z bardzo filigranową, bardzo piękną, bardzo słodką i subtelną żoną Jadwigą.
Przywitany we Lwowie z wielką pompą i honorami, Przybysz pisze do Dagny przebywającej z dziećmi w Zakopanem
Moje złote dziecko, Wielki był tryumf. […] Dwie noce pisałem i głowa moja była tak przepracowana, że spać nie mogłem. Brom mnie uspokoił tak, że z pełnym spokojem głośno i wyraźnie czytałem. Sala była przepełniona, około tysiąc ludzi; kiedy wszedłem na estradę, klaskali jak szaleni.
Odczyt mój porwał ludzi, byli tak niezwykle poruszeni, zachwyceni, że kiedy skończyłem – mówiłem przez trzy kwadranse – sala zupełnie oszalała. Takiego przyjęcia nigdy jeszcze nie miałem.
Mieszkam u Jasia Kasprowicza, który nawiasem mówiąc zrobił się abstynentem. Żona jego jest najsłodszym stworzeniem, jakie pomyśleć można i bardzo subtelna, bardzo filigranowa, bardzo piękna. Oboje kochają mnie bezgranicznie. Dziś we wszystkich gazetach długie, długie sprawozdania z odczytu. Och gdybyś Ty tutaj była. Lwów jest pięknym i wielkim miastem.
Pierwsze spotkanie Anieli i Przybyszewskiego
Gdyby Dagny tego lata nie utknęła z maleńką Iwą i trzyletnim Zenonem pod Tatrami, lecz towarzyszyła mężowi w podróży do Lwowa, może nie udałoby mu się zainicjować dwóch romansów równocześnie – do szaleństwa rozpalając zmysły żony przyjaciela i panny Anieli chłonącej „każde jego słowo podkreślane sugestywnymi rucham ciała, ekspresją pięknych dłoni. I tę niezwykłą, raz po raz zmieniającą się intonację głosu, opadającą niekiedy do demonicznego szeptu, to znów wznosząca się do schrypniętego krzyku.
Reklama
Osobiście zostają sobie przedstawieni kilka dni później na uroczystym obiedzie wydanym przez syna hrabiny, Jana Gwalberta Pawlikowskiego, po kolejnym odczycie o Królu-Duchu Juliusza Słowackiego, gdzie tym razem głównym prelegentem ma być gospodarz imprezy. Przybysz z Krakowa ma wygłosić koreferat, ale nieprzygotowany, w poalkoholowym stanie spóźnia się skandalicznie, wywołując konsternację wśród szacownych mówców.
Nazajutrz gazety doniosą, że choć wprawdzie mistrz głosu nie zabierał, jego nazwisko padało wielokrotnie podczas dyskusji. No trudno. Zostaje mu to wybaczone, zapomniane. Tego samego wieczoru, gdy na porządnym kacu poznaje Anielę, uroczą „paryżankę” z równo obciętą, krótką grzywką, jasnymi oczami przysłoniętymi woalem opadającym z fikuśnego kapelusza, ubraną w błękitną bluzkę zapiętą pod szyją elegancką perłową broszką, wysyła jej pierwszy bilecik z zapytaniem: „Otóż Droga Pani, pozostaję jeszcze do poniedziałku. Kiedyż będzie można Panią widzieć? Serdeczny Uścisk dłoni”.
Odwiedzi ją w pracowni, obejrzy obrazy, porozmawia o Munchu, Berlinie i Paryżu. Równocześnie pośle kilka miłosnych liścików do filigranowej żony przyjaciela Jana Kasprowicza z elektryzującym pytaniem: „No więc dobrze? Och, bardzo, bardzo dobrze? Dziś o 12-tej w parku. Dobrze? Jam tego tak mocno, tak strasznie pragnął”.
„Mówiłem żonie o Tobie, żeś niezmiernie słodka”
Od teraz słał będzie z Krakowa i Zakopanego do Lwowa namiętne, erotyczne listy do nowej ognistej kochanki oraz smutne listy pełne utyskiwania do miłosiernej panny Anieli. Podwójna, ba, potrójna gra trwa: żona, zamężna kochanka i niewinna panna z posagiem. Aniela jest wielką miłośniczką i entuzjastką „Życia” – pisma o nowej sztuce i literaturze. To pod redakcją Przybysza uważa wprost za genialne.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Zaangażowana w projekty społeczno-artystyczne, chętna do współpracy, oferuje przyjaźń i pomoc finansową. Nie zawiedzie Przybyszewskiego, na każde wezwanie przyśle zamówioną kwotę, ratując od tarapatów i bankructwa. Ten pisze:
Kogo można prosić o wielką przysługę, myśl się zatrzymywała uporczywie przy Tobie, ustawicznie przy Tobie. Słuchaj, jasne dziecko, jeżeli możesz pożyczyć mi 30 reńskich do 19 września, to przyślij mi je telegraficznie natychmiast.
Reklama
Ona posyła, on odpisuje:
Nie masz wyobrażenia, jaka to męka dla mnie prosić cię, najdroższe dziecko, ale jeżeli możesz to przyślij mi natychmiast choć z 10 guld.[enów], bo mi codziennie robią skandal o niezapłacone mieszkanie, praczka hece wyprawia, a ja w dodatku chory. Przyślij wprost do domu, a na telegramie napisz „Z polecenia Moraczewskiego” – i Twoje nazwisko.
Mówiłem żonie o Tobie, żeś niezmiernie słodka, dobra i jedynym moim przyjacielem. Tylko się śpiesz, najdroższa, dziś już na papierosa nie mam. Rozpacz. Całuje tysiąckrotnie Twoje ręce”.
Dramat miłosnego czworokąta
Ona znowu posyła. Nie przypuszcza, że jej pieniądze on spożytkuje na całkiem inny cel, na znaczki, listy i wycieczki do Rabki, gdzie na letnisko ze Lwowa przybywa Jadwiga Kasprowiczowa. Do niej listy pisze się inaczej:
Dzień mój jasny. Teraz mi już zupełnie dobrze, wystarałem się trochę pieniędzy – i jakoś mi raźniej – nie jestem już tak strasznie zrozpaczony – tylko pisz pisz – pisz, dziś byłem trzy razy na poczcie – wczoraj również i nic – nic. Skoro otrzymam od Ciebie odpowiedź, otrzymasz długi list. Całuję ręce i nogi Twoje.
Reklama
Dramat miłosnego czworokąta rozgrywa się w letnich miesiącach 1899 roku. Stach krąży między Krakowem, wydając tu kolejne numery „Życia” i tracąc kolejne wynajęte mieszkania, Rabką, gdzie zadowala wymagającą kochankę i gdzie pechowym zbiegiem okoliczności nieoczekiwanie zjawia się Aniela, a Zakopanem, gdzie Dagny z dziećmi zostaje pozbawiona dachu nad głową i zmaga się z brakiem środków do życia. Ona już przeczuwa nadciągającą katastrofę, pisząc do męża:
Kochanie, jestem taka smutna i pełna melancholii od czasu Twego wyjazdu, że to przechodzi wszelką miarę. Dwie całe godziny chodziłam dziś rano tam i z powrotem myśląc z zaciśniętymi pięściami o tym wielkim życiowym świństwie i nie mogłam się uspokoić. W ostatnich dniach byłeś dla mnie powodem tylu obaw, złych przeczuć.
Czas do Twego powrotu będzie dla mnie więcej niż złym czasem. Dziś spotkała mnie nieprzyjemność. Gospodyni wynajęła bez wszystkiego moje pokoje, jestem więc znowu bez mieszkania, a co gorsza, jak wiesz, bez pieniędzy, żeby zapłacić za mieszkanie.
Czy możesz mi przysłać 50 reńskich? Wiem oczywiście, jak to trudno, lecz cóż mam zrobić bez pieniędzy? – Następnie – jeszcze jedna rzecz: Stasinku – tak, zastanawiałam się byłoby naprawdę głupio i smutno sprzedawać te zielone meble. Dostaniesz za nie najwyżej 60 reńskich, a za to nie można nic, nic na nowo kupić. Meble są takie piękne.
Fotele i małe krzesła zatrzymaj w każdym razie. Sofa nie jest taka ładna, możesz ją też bez wszystkiego sprzedać, a także wszystkie meble z pokoju stołowego, to wszystko nie jest potrzebne, ale właśnie zielone krzesła są takie piękne, oryginalne i wygodne. Dobrze kochanie? Zrób to o co Cię proszę. Bardzo Cię proszę. Weiss musi teraz z obrazem poczekać, aż przeprowadzę się do nowego mieszkania, bo tam jest inne światło. Kocham Cię bez granic, pozdrawiam po tysiąckroć przyjaciół w Krakowie! Twoja, Twoja Ducha. Zenon dopytuje ciągle o tatusia.
Listy od przyjaciół Przybyszewskiego
Pieniądze na ratowanie Dagny i jej dzieci przysyła Aniela, na spotkania z kochanką w Rabce – nieświadoma tego – również. Ratuje meble, zieloną kanapę i obmyśla plan zdobycia funduszy na ocalenie od bankructwa „Życia”, które w lipcu 1899 roku zmienia się z tygodnika w miesięcznik.
Reklama
Przyjaciele, ukraiński poeta Wasyl Stefanyk i tłumacz jego literatury, z wykształcenia lekarz, Wacław Moraczewski, biją na alarm i donoszą Anieli o tragicznym położeniu gazety i Przybysza. Stefanyk pisze:
Widziałem dzisiaj P. na ulicy. Był zastraszony jak zbłąkane dziecko w polu. Musiał się ze swego mieszkania wynieść, ponieważ wierzyciele-żydzi bardzo mu dokuczali. O 5-tej godzinie rano robotnicy przenieśli go do innej chaty a w nagrodę za trud dostali tę zieloną kanapę, na której siedział, kiedyśmy z nim rozmawiali.
Po Krakowie rozniosła się wieść, że uwiódł jakąś kobietę i uciekł z nią do Paryża. Teraz chodzi po wszystkich publicznych zebraniach, po znajomych, żeby go widzieli… Mówił, że ma dosyć Polaków i literatury polskiej i prosił, żeby mu bromu kupić.
Po tych wieściach Aniela natychmiast posyła Stefanykowi nowe fundusze na ratowanie Stacha i mebli i otrzymuje odpowiedź:
Szukałem dwa dni P. i znalazłem go w względnie dobrym położeniu. Ma nowe mieszkanie przy Karmelickiej l. 31 na trzecim piętrze. Czuje się dosyć zdrowy. Pieniądze dałem mu jako nie moje lecz złożone u mnie przez jedną panią na pewien cel… Wziął 15 złr. A 5 złr. dał mnie, ażebym mu doręczył około 20-go lipca, gdy będzie jechał do Zakopanego na odczyt. Z kanapą zarządziliśmy tak, że się ją wykupi po feriach, gdy wrócę do Krakowa… Zresztą nowego nic. P. ciągle zostaje w towarzystwie pijaków i dekadentów.
Reklama
Wielki skandal
(…) Do uszu Anieli dochodzą niewiarygodne plotki o romansie Kasprowiczowej i Przybyszewskiego, ale nie daje im wiary. Nie przypuszczała, że tak mocno się zaangażuje, poczuje tak ogromną sympatię, może nawet miłość.
Na przestrogi Heleny Pawlikowskiej, by nie ulegać czarowi Przybyszewskiego, żartobliwie odpowiada, że to niemożliwe. Po pierwsze, z powodu różnicy wieku, ona jest od niego o kilka lat starsza, po drugie, on jest żonaty i ma dzieci.
Gdy w przyjacielskiej rozmowie Przybysz wyjawia Anieli tajemnicę erotycznej fascynacji żoną Jana Kasprowicza, ona wie, że nic dobrego z tego wyniknąć nie może, że granica została przekroczona, że wybuchnie skandal. (…)
Małżeństwo Przybyszewskich wali się. Z mieszkania słychać krzyki Dagny, awantury i pijatyki Stacha, płacz dzieci. Lwów i Kraków trąbią o skandalu. Przybyszewski jest na straconej pozycji. „Życie” bankrutuje. W poszukiwaniu posady wyjeżdża do Lwowa, potem do Warszawy, by redagować „Chimerę”.
Reklama
Zdruzgotana, napiętnowana i odrzucona towarzysko Jadwiga Kasprowiczowa szantażuje go samobójstwem i żąda separacji z Dagny, porzucenia jej i dzieci oraz rozwodu. Jest załamana. Przybyszewski próbuje pozbyć się niewygodnej żony, wysyłając ją do znajomych w Berlinie, Paryżu, czeskiej Pradze. Dagny odwiedza Norwegię, a Stach szykuje podróż do Gruzji.
Ale ma wielki kłopot z dziećmi. Do kochanki, „jasnej królewny” odczuwając „chorą, wściekłą namiętność”, pisze: „Jestem sam z dziećmi, bo ją wyrzuciłem z domu. Tylko mam ogromną biedę z dziećmi, bo jeszcze nie wiem, co z nimi zrobię”. „Nie wiem jeszcze jak się uporam. Ogromna trudność, że mam dzieci, a takie małe kanarki to święta rzecz. Trzeba im być matką, a to niesłychanie trudno”.
Opieka nad córką Przybyszewskiego
Nie namiętna jasna królewna, do której kieruje te słowa, zastąpi go w trudnej roli rodzica, lecz Aniela. Przybyszewski ulokuje dzieci u znajomych w różnych częściach kraju, uniemożliwiając matce kontakt z nimi. Dwuletnią córeczkę Iwę wyśle z Krakowa do Lwowa ze służącą Helcią i karteczką, którą ta wręczy Anieli:
Najdroższa moja. Posełam ci Helcię, moja złota zaopiekuj się nią; bardzo, bardzobym się ucieszył, jeżeliby mogły pozostać u Ciebie – ale to wszystko jak Pan Bóg chce. Tak mi strasznie tęskno za Iwcią, ale tak Pan Jezus chce. Zresztą wszystko Ci Helcia opowie.
Reklama
Przez niemal półtora roku Aniela matkować będzie malutkiej Iwie, wierząc, że ratuje rodzinę Stacha, że ten otrząśnie się ze skandalicznego romansu. O Kasprowiczowej Stach wspomina w listach mniej entuzjastycznie, pisze:
P.K. pojechała do Lwowa i nie wątpię, że prędzej czy później wywoła jakiś wielki skandal, bo groźby coraz częściej się powtarzają. Jakaś zapalczywa nienawiść bucha wprost z jej listów, a to przecież kobieta, dla której zniszczyłem całe moje stanowisko, przez którą przeszedłem najstraszniejsze męczarnie mego życia.
Słodkie deklaracje
Dagny i Stanisław Przybyszewscy pozostają w separacji przez piętnaście miesięcy. W tym czasie na Anielę spada obowiązek utrzymania i wychowania ich córeczki Iwci oraz opieki nad służącą Helcią. Obie zabiera na długie letnie miesiące do leśniczówki brata Władysława Pająka w Czywczynie.
Na zawołanie, gdy życzy sobie tego Przybyszewski, przywozi je do Krakowa. Dagny nie ma od miesięcy, Stach utrzymuje, że uciekła z innym, porzucając własne dzieci. Również Aniela, opiekując się od miesięcy Iwcią, poddaje się takiej narracji i daje wiarę słowom Stacha kreślonym na kartach listów i pocztówek. (…)
Aniela naiwnie wierzy w (…) słodkie deklaracje. Gdy w marcu 1901 roku Dagny powróci do męża i zamieszka z nim razem w Warszawie z nadzieją na poprawę małżeńskich relacji, Aniela będzie w trzecim miesiącu ciąży i nadal będzie opiekować się Iwcią, nie mając kontaktu z ojcem dziewczynki.
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Anny Kaszuby-Dębskiej pt. Przybyszewska/Pająkówna. Głuchy krzyk. Portret podwójny. Ukazała się ona w 2023 nakładem wydawnictwa Marginesy.