W zdominowanym przez mężczyzn świecie nauki Maria Skłodowska-Curie stała się ewenementem. Pomimo ewidentnej wrogości części środowiska udało jej się wspiąć na sam szczyt. Była pierwszą kobietą profesorem Sorbony, dwukrotnie została laureatką Nagrody Nobla, wychowała dwie córki i żyła tak, jak uważała za stosowne. Gdy jednak wyszło na jaw, że związała się z żonatym mężczyzną wybuch skandal, o którym mówiła cała Francja. Domagano się nawet deportacji słynnej uczonej, o czym piszą Marta Orzeszyna i Małgorzata Gutowska-Adamczyk w książce pt. Paryż belle epoque. Sekrety miasta świateł.
Zdolna i ładna [Maria Skłodowska] podbiła serce [fizyka i wykładowcy Uniwersytetu Paryskiego] Pierre’a Curie, została jego żoną i współpracownikiem. Nawet ci, którzy z początku patrzyli na nią niechętnie, musieli w pewnym momencie przyznać, że jest kobietą nieprzeciętną.
Reklama
Nieuleczalnie samotny człowiek
Przeżyła tragedię, gdy pewnego deszczowego dnia [1906 roku] jej mąż, zasłonięty parasolem, wszedł wprost pod koła ciągniętego przez konie ciężkiego wozu, które zmiażdżyły mu głowę. Wiele lat później jedna z jej córek napisała, że Maria stała się wtedy nie tylko wdową, lecz także nieuleczalnie i żałośnie samotnym człowiekiem.
Straciła nie tylko męża, ale i najlepszego przyjaciela. Wydawało się, że nic nie jest w stanie jej pocieszyć. Przez cztery lata żyła w zawieszeniu, niezbyt zaangażowana w sprawy dzieci. Poświęcała się wyłącznie pracy w laboratorium i wykładom na Sorbonie. Maria-naukowiec trwała, ale Maria-kobieta była martwa.
A jednak stała się bohaterką jednego z największych skandali obyczajowych belle époque. Pojawił się Paul Langevin. Uczeń Pierre’a i przyjaciel rodziny Curie. Pięć lat młodszy od Marii, od zawsze darzący ją dyskretnym uczuciem, pełnym szacunku należnego żonie mistrza. Teraz wspierał ją i użalał się nad swoim nieudanym małżeństwem, w którym miało dochodzić do aktów przemocy ze strony zaborczej żony.
Ogólnokrajowa nagonka
W 1911 roku między Marią a Paulem wybuchł płomienny romans. Musiało to być uczucie bardzo silne, skoro tak rozsądna kobieta nie zważała, że jej kochanek jest człowiekiem żonatym i ojcem czworga dzieci. Paul obiecywał rozstać się z żoną, nawet wyprowadził się z domu, ale pani Langevin nie zamierzała poddać się bez walki.
Reklama
Groziła rywalce śmiercią, wynajęła nawet detektywa, który wykradł miłosną korespondencję kochanków. Z listów wynikało, że pani Curie była bardzo zaangażowana i zdecydowana na wszystko. Posuwała się nawet do szantażu i groziła samobójstwem, ale prawowita małżonka nie odpuszczała: nagłośniła sytuację.
Gazety rozpisywały się o emigrantce z Polski rozbijającej francuską rodzinę. Nie omieszkano wytknąć Marii, że jej drugie imię to Salomea, a to przecież imię żydowskie. Oszczerstwa odbiły się szerokim echem we Francji świeżo po aferze Dreyfusa. Część społeczeństwa zaciekle rzuciła się do piętnowania kolejnej obcej, szkodzącej narodowi francuskiemu kobiety.
Żądano wydalenia Marii do Polski (pomysł ten poparli nawet naukowcy, dotąd pozostający z panią Curie w przyjaznych stosunkach). Opublikowano fragmenty jej listów do Paula, w których nalegała na szybkie rozstanie kochanka z żoną.
Rozpętała się nagonka, rzucanie kamieniami w okna, obrażanie na każdym kroku. Komitet Noblowski zasugerował nawet absencję laureatki na uroczystości wręczania nagrody, obawiając się, że obecność skandalistki wpłynie na prestiż wyróżnienia.
Reklama
Życie pisze najlepsze scenariusze
Maria Curie oczywiście po Nagrodę Nobla pojechała. Za sześć miesięcy szczęścia zapłaciła wysoką cenę – jej reputacja była zrujnowana, wkrótce pojawiły się problemy ze zdrowiem. Lata obcowania z radem dawały o sobie znać. Już nigdy nie podniosła się po skandalu, pozostała jej jedynie praca, której oddała się bez reszty.
Paul, nie dość, że jej nie bronił, to jeszcze zwrócił się do Marii o pomoc w poszukiwaniu posady dla swojej kolejnej kochanki, byłej studentki, matki jego nieślubnego dziecka. Życie jednak, jak powszechnie wiadomo, pisze najciekawsze scenariusze: wnuczka Marii – Helena Joliot – wyszła za mąż za wnuka Paula, Michela Langevina. Oboje zostali naukowcami, podobnie jak ich syn Yves, astrofizyk.
Zadziwiający był fakt, że wiarołomny mąż nie został napiętowany za porzucenie rodziny i romans, a cała nienawiść skupiła się na noblistce. Fakt, że była wyzwoloną, niezależną kobietą, czerpiącą radość ze związku z mężczyzną, którego kochała, nieprędko jej wybaczono.
Stała się powodem do dumy
Dopiero udział Marii w pierwszej wojnie światowej, kiedy zorganizowała konwój medyczny i niemal na polu bitwy dokonywała prześwietleń rannych, ostatecznie zmył z niej winy w oczach francuskiego społeczeństwa. Dzisiaj, sto lat później, Marie Curie jest już Francuzką polskiego pochodzenia i powodem do dumy. Pierwszą kobietą pochowaną w Panteonie za zasługi.
Reklama
Nikt już nie pamięta, że niegdyś domagano się jej wygnania z Francji jako niemoralnej uwodzicielki cudzych mężów. A przecież wydarzyło się to w Paryżu, gdzie w tym samym czasie zawodowe kokoty gościły wielu szanowanych małżonków, hojnie płacących za ich usługi.
Maria Skłodowska-Curie była inteligentna, świetnie wykształcona i niezależna. Odważyła się kochać i pragnąć miłości. Tej kobiecej odwagi w wyrażaniu emocji w świetle dnia wielu nie mogło wówczas znieść.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Marty Orzeszyny i Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk pt. Paryż belle epoque. Sekrety miasta świateł (Dom Wydawniczy Rebis 2023).