Wcześni Słowianie nie dysponowali jednym wspólnym kalendarzem. W różnych regionach używano odmiennych nazw miesięcy, łącznie były ich nawet nie dziesiątki, ale setki. Pewne określenia zdobywały jednak wyjątkową popularność. Przenoszono je z miejsca na miejsce, albo rodziły się niezależnie w różnych punktach Słowiańszczyzny, bo szczególnie dobrze oddawały realia życia. Jedna z takich nazw do dzisiaj nurtuje naukowców. Nie przetrwała w języku polskim, ale niegdyś znano ją na obszarach sięgających od Morza Bałtyckiego aż po Adriatyk i Morze Czarne.
Najstarsze nazwy słowiańskich miesięcy nie były ściśle przyporządkowane do konkretnych okresów roku. Zwłaszcza w czasach przed upowszechnieniem pisma dość swobodnie wędrowały z miejsca na miejsce.
Reklama
W średniowiecznej Polsce luty często oznaczał pierwszy miesiąc roku, a nie drugi. Styczeń był na miejscu drugim, ale stopniowo przewędrował na pierwsze. Podobnie ruchome było też dzisiejsze określenie ostatniego miesiąca, nad Wisłą znanego jako grudzień.
Grudzień albo prosiniec
Nazwa grudzień czy też hrudien, występuje już w ruskiej Powieści minionych lat z XII stulecia. Wzięła się od zmarzniętych grud lodu i ziemi.
Zależnie od regionu odnoszono ją do ostatniego lub przedostatniego miesiąca roku. Dzisiaj wciąż można ją odnaleźć w kalendarzach polskim i ukraińskim. Czesi i Chorwaci mają z kolei miesiąc prosinac/prosinec.
Taki okres końca lub początku roku wydzielali dawniej także Słoweńcy, Bułgarzy i mieszkańcy ziem polskich. Prosiniec można odnaleźć chociażby w krakowskiej księdze pochodzącej już z XIII stulecia. I tylko nie wiadomo, co właściwie oznaczał.
Reklama
Relikty pogaństwa?
Prosiniec to prawdopodobnie najbardziej zagadkowa z popularnych słowiańskich nazw miesięcy. Objaśniano ją na przeróżne sposoby, ale jak przyznaje czeska językoznawczyni Pavlína Machačová, żadna z propozycji nie brzmi całkiem przekonująco.
Wątpliwości są tym większe, że dawni badacze usilnie próbowali dopatrywać się w prosińcu nazwy religijnej. Miałby to być jedyny miesiąc w całym słowiańskim kalendarzu, którego miano zaczerpnięto od zaginionych praktyk pogańskich.
Aleksander Brückner w pracy poświęconej mitologii słowiańskiej sugerował, że nazwa powstała od „proszenia”, a więc ofiar i modlitw.
Na kartach swojego sławnego słownika etymologicznego brał ją jednak raczej od prosiąt albo od prosa i wiązał z religijnymi biesiadami, jakie miały się odbywać z okazji przesilenia zimowego – najkrótszego dnia w całym roku.
Alternatywne rozwiązania zagadki
Inni badacze przejęli jego wywód, ale nie argumentację. I w prosińcu widzieli po prostu miesiąc świniobicia, prowadzonego gdy w obliczu mrozów nie dało się dłużej zapewniać zwierzętom pożywienia. Ewentualnie miesiąc prosa, czyli młocki – prowadzonej nie tylko bezpośrednio po żniwach, ale także w środku zimy.
Reklama
W literaturze czeskiej sugerowano poza tym, że prosiniec to miesiąc siny, a więc ciemny, ponury.
Obecnie najwięcej zwolenników ma jednak teoria, według której nazwa pierwotnie oznaczała jaśnienie. Albo od słońca odbijającego się od śniegu, albo raczej od dni, które po przesileniu wreszcie zaczynały się wydłużać, zapowiadając kolejną wiosnę, kolejne zasiewy, orki, zbiory. I kolejny rok w słowiańskim kalendarzu.
****
Artykuł powstał na podstawie mojej nowej książki pt. Cywilizacja Słowian. Prawdziwa historia największego ludu Europy (Wydawnictwo Poznańskie 2023). To wnikliwe spojrzenie na początki Słowiańszczyzny, wykorzystujące najnowsze ustalenia naukowe. Poznaj życie codzienne, obyczaje i zagadkowe pochodzenie naszych przodków. Pozycja już dostępna w sprzedaży.