Podczas wizyty na Wawelu trudno oprzeć się wrażeniu, że jest tam… zaskakująco pusto. Poza zamkiem górnym, a więc dawną siedzibą monarchów, i katedrą obszar wzgórza w większości nie ma zabudowy, stanowi zielony trawnik obsadzony klombami. Dawniej oczywiście rzecz wyglądała zupełnie inaczej.
Przez całą epokę nowożytną Wawel stanowił swoistą dzielnicę miasta, gęsto pokrytą budowlami, w tym domami mieszkalnymi. Nie tylko pracowali, ale też żyli tam ludzie. A obszar zamku dolnego – czyli całego wzgórza poza częścią północno-wschodnią, gdzie stał pałac królewski – nazywano wprost „miasteczkiem wawelskim”.
Reklama
Wprawdzie u schyłku istnienia Rzeczpospolitej było to już miejsce niezwykle zaniedbane, ale w roku 1791 – zgodnie z przeprowadzonym wówczas spisem – na Wawelu wciąż mieszkały 222 osoby.
Poza pałacem i katedrą na terenie wzgórza znajdowało się ponad trzydzieści budynków. Zostały zaliczone do drugiej gminy miejskiej i u schyłku epoki nowożytnej otrzymały numerację od 131 do 163. Sam pałac królewski na Wawelu w 1796 roku stał się formalnie domem numer 130.
Miasteczko wawelskie u schyłku czasów nowożytnych
Ogólny plan dzielnicy nie zmienił się właściwie od czasów Władysława Jagiełły, choć w epoce zygmuntowskiej zabudowa nieco zgęstniała. Wykształcił się też swoisty rynek – „plac środkowy” – przed kościołami Świętego Michała i Świętego Jerzego.
Te właśnie świątynie, dzisiaj nieistniejące, stanowiły dominantę miasteczka. Ponadto przy tak zwanej ulicy zamkowej wciąż stał zachwycający swoją bryłą Dom Królewien. Po wyprowadzce królów ze wzgórza przejęli go starostowie krakowscy. W ręce tych urzędników trafił także przyległy dom wspólny wikariuszy, gdzie u schyłku Rzeczpospolitej odbywały się sprawy sądowe – grodzkie i ziemskie.
Reklama
W pierwszej połowie XVIII stulecia blisko kuchni pałacowych wzniesiono monarsze wozownie oraz nowe stajnie na sześćdziesiąt koni. Ogółem jednak czasy oblężeń, wojen, kataklizmów i regresu gospodarczego nie sprzyjały dzielnicy.
Zabytkowe gmachy niszczały, coraz większa część z nich stała opuszczona lub nawet groziła zawaleniem. Nie zmienia to faktu, że miasteczko wciąż miało niewątpliwy urok.
„Pośród budowli wiły się kręte uliczki, otwierały się tu i ówdzie niewielkie place, przylegały ogródki” – opowiadał przed stuleciem historyk sztuki profesor Tadeusz Szydłowski. Warto też zacytować najlepszą znawczynię tematu doktor Jadwigę Gwizdałównę. Zgodnie z jej słowami dzielnica na wzgórzu stanowiła swoisty fenomen, „unikat w skali europejskiej”. Austriaccy dowódcy i politycy wcale jednak nie doceniali jej walorów.
Początek dewastacji Wawelu
W latach 1796–1797 toczyły się ożywione dyskusje na temat przyszłości zamku krakowskiego. Do rozmów nie dopuszczono polskich środowisk. O sprawie debatowali tylko przedstawiciele różnych agend władz zaborczych. Wreszcie w roku 1798 zapadła formalna decyzja, na mocy której cały Wawel został przekazany na potrzeby armii.
Reklama
Głównym orędownikiem takiego kroku był nowy komendant zamku, generał Johann Chasteler. Przekonywał on rząd wiedeński, że skała nadaje się na garnizon oraz twierdzę obronną.
Na dowód przytoczył przykład konfederacji barskiej, kiedy garstka buntowników przez kilka miesięcy odpierała pięciotysięczne siły korpusu rosyjskiego. Szaleńczy akt bohaterstwa rebeliantów stał się teraz argumentem na rzecz odebrania Wawelu Polakom. Chasteler brał też pod uwagę argumenty polityczne. Zabór wzgórza przez wojsko miał służyć, w jego opinii, ograniczeniu oporu ludności.
Generał zakreślił plan dalszych działań w specjalnym memoriale. Dokument zakładał, że wszyscy lokatorzy wzgórza zostaną wywłaszczeni i usunięci, a zabudowa w pełni zaadaptowana na potrzeby stacjonowania oddziałów wojskowych. Wawel miał być odtąd koszarami. Założenia zaczęto wprowadzać w życie właściwie od razu, choć nie w takim tempie, jak chciał Chasteler. Na drodze pośpiechowi stał brak wystarczających funduszy.
W 1798 roku zostało zamknięte seminarium duchowne ulokowane obok bramy dolnej. Kleryków wyeksmitowano na Stradom. W kościołach Świętego Michała i Świętego Jerzego zakazano posługi, natomiast ich wnętrza zaczęły być wykorzystywane jako magazyny siana.
W 1800 roku władze wojskowe przejęły też kontrolę nad gmachami pałacowymi. Wówczas rozpoczęły się poza tym rozbiórki najbardziej zdezelowanych domów na wzgórzu. Szeroko zakrojone prace „adaptacyjne” ruszyły jednak dopiero w roku 1802.
Kościoły Michała i Jerzego zdecydowano się wyburzyć, do czego doszło w roku 1803. Seminarium pospiesznie przerobiono na kwatery. Zamierzano zrobić znacznie więcej, ale w 1809 roku Wawel dostał się w ręce sił napoleońskich.
Reklama
„Upięknianie” Wawelu z woli polskich władz
Wzgórze, podobnie jak Kraków, na kilka lat zostało włączone w granice Księstwa Warszawskiego: marionetkowego państwa polskiego pod kontrolą Francji. Sytuacja zmieniła się znowu po ostatecznej klęsce Napoleona Bonaparte. W 1815 roku tak zwany kongres wiedeński zdecydował o utworzeniu Wolnego Miasta Krakowa. Było to miniaturowe, odrębne państewko pod protektoratem trzech mocarstw zaborczych, obejmujące obszar 1164 km2 wokół miasta. Istniało aż do 1846 roku.
Ani Księstwo Warszawskie, ani Wolne Miasto Kraków nie miały realnej podmiotowości na arenie międzynarodowej. Lecz w sprawach wewnętrznych, zwłaszcza czysto lokalnych, Polakom pozostawiono pewną autonomię. W efekcie przez niemal jedną trzecią okresu zaborów to do krakowian lub ewentualnie mocodawców w Warszawie należało ostatnie słowo w sprawie zagospodarowania Wawelu.
Wzgórze powróciło w polskie ręce. Przy czym pod nowym zarządem wcale nie powstrzymano destrukcji pałacu i historycznej zabudowy zamku dolnego. Wręcz przeciwnie. W burzliwych czasach Księstwa Warszawskiego na Wawelu niezmiennie mieściły się koszary oraz szpital wojskowy. Nawet dostęp do katedry wciąż był – jak podkreśla doktor Anna Grochowska – ograniczony.
Dopiero w Wolnym Mieście Krakowie garnizon obronny stał się zbędny. Państewko nie miało własnej armii, a tylko milicję. Lokalne władze rozumiały poza tym symboliczne znaczenie Wawelu i dążyły do udostępnienia wzgórza mieszkańcom. Przygotowano cały „plan upięknienia” rejonu zamku. Tyle tylko, że było to upięknianie na modłę XIX-wieczną.
Reklama
Walory estetyczne Wawelu zamierzono podnosić przez kontynuowanie rozbiórek. Chodziło o to, by poza katedrą i pałacem wzgórze zostało niemal całkowicie oczyszczone z zabudowy. Miejsce domów miał zająć rozległy plac z szerokimi, odchodzącymi pod kątem prostym deptakami.
Finał destrukcji zamku dolnego
Zasadniczy projekt „upięknienia zamku” został opracowany przez Bogumiła Trennera i Augusta Plasqude’a – dwóch architektów przybyłych z Prus. O wdrożeniu jego założeń zdecydował jednak senat Wolnego Miasta.
Właśnie pod rządami tego ciała, z prezesem Stanisławem Wodzickim na czele, a nie pod władzą Austriaków, doszło do zniszczenia największej części wzgórza. Od 1815 do 1846 roku wyburzono aż czternaście budynków na Wawelu.
Główna fala rozbiórek przypadła na lata dwudzieste XIX stulecia. W dobie krakowskiej „republiki” zniknęły między innymi dwór Rabsztyn, gdzie dawniej trzymano „zwierzęta zagraniczne”, Dom Królewien, teraz nazywany Grodem, murowany dom muzyka katedralnego Gomułczyńskiego, dwa domy burgrabiów oraz kilka budynków należących do altarystów, prebendarzy i wikariuszy.
Reklama
Ponadto wyburzono kompleks historycznych baszt przed bramą dolną (Wazów). Przynajmniej sama brama się uchowała, choć planiści wzywali, żeby także ją usunąć, a tym samym stworzyć całkowicie otwarty przystęp do wzgórza.
Zanim w 1846 roku imperium Habsburgów zlikwidowało resztki krakowskiej autonomii, miasteczko wawelskie faktycznie przestało istnieć. Za sprawą samych Polaków na dziedzińcu zewnętrznym, a więc pośrodku wzgórza, stały już tylko cztery budowle, kilka kolejnych wznosiło się wzdłuż murów. Ogółem resztki dawnej dzielnicy przedstawiały, jak podkreśla Jadwiga Gwizdałówna, „obraz nader smutny”.
****
Powyższy tekst powstał w oparciu o moją nową książkę pt. Wawel. Biografia. To pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski: o życiu władców, ich apartamentach, zwyczajach, o setkach innych lokatorów Wawelu i o fascynujących zdarzeniach, które rozgrywały się na smoczej skale przez ponad tysiąc minionych lat.