Reprezentacyjne gmachy zamku na Wawelu z zewnątrz wyglądają dzisiaj bardzo podobnie, co 500 lat temu, świeżo po tym, jak je wzniesiono. Z pierwotnego wystroju wnętrz pałacowych niemal nic się jednak nie zachowało. Jednym z nielicznych, a przez to szczególnie cennych, wyjątków, są intrygujące malowidła w trzech salach na drugim piętrze skrzydła wschodniego.
Wydaje się, że ściany wszystkich lub niemal wszystkich sal na piętrach renesansowej rezydencji królewskiej na Wawelu był pierwotnie pokryte wielobarwnymi malowidłami.
Reklama
Co ważne, polichromii nie umieszczano na całej powierzchni, ale tylko przy sufitach. Resztę ścian pokrywały ozdobne obicia czy arrasy, ocieplające (w sensie zupełnie dosłownym) wnętrza, a poza tym wymienne.
W pokojach na pierwszym piętrze, gdzie stropy i sklepienia były zawieszone niżej, fryzy przyjmowały formę dość wąskich „pasków”, wypełnianych girlandami, innymi motywami roślinnymi, groteskowymi wyobrażeniami różnych stworzeń, a wreszcie ludzkimi profilami, wykonanymi jakby na wzór antycznych monet czy medalionów.
Dużo większe i bardziej złożone były fryzy czy też krańce na piano nobile – reprezentacyjnym piętrze drugim. Do dzisiaj zachowały się fragmenty trzech z nich – wszystkie w pokojach reprezentacyjnego apartamentu przygotowanego dla Zygmunta Augusta w czasie, gdy był on następcą tronu.
Na ile oryginalne są fryzy wawelskie?
Obecny stan malowideł sprawia takie wrażenie, jakby przetrwały one nienaruszone przez pięć stuleci. To jednak pomyłka. Jeszcze na początku XX wieku freski znajdowały się pod tynkami, ogromnie zniszczone i zapomniane.
Reklama
„Dziś te dzieła są w przeważającej mierze rekonstrukcjami konserwatorskimi, które pierwotną kolorystykę i światłocień oddają tylko w przybliżeniu, a w ogóle nie uwzględniają niezliczonych szczegółów” – komentuje profesor Marcin Fabiański.
Sala Turniejowa na Wawelu
W pierwszej izbie, do której goście trafiali z głównej klatki schodowej wschodniego pałacu, umieszczono fryz wyobrażający turniej rycerski. W związku z tym pomieszczenie nosi dzisiaj nazwę sali Turniejowej. Kompozycja ukazywała pojedynek na miecze, a także konne zapasy jeźdźców wyposażonych w kopie.
Charakter dekoracji objaśniono w długiej malowanej inskrypcji – być może pierwotnej, choć niektórzy badacze, jak choćby doktor Mieczysław Morka, sądzą, że dodano ją dopiero u schyłku epoki nowożytnej. Tekst głosił: „Turnieje i zapasy kopijnicze rycerstwa były niegdyś ćwiczeniami wojskowymi, w których zdarzały się i wykroczenia, w czasach dzisiejszych natomiast są to zabawy i widowiska”.
Sala pod Przeglądem Wojsk i Sala Poselska
Drugie pomieszczenie, sień z wyjściem na krużganki, ozdobiono fryzem ukazującym przegląd wojsk w czasie pokoju, służący potwierdzeniu gotowości szlachty do obrony kraju. Od fryzu pochodzi obecna nazwa sali Pod Przeglądem Wojsk.
Reklama
Ostatnia sala, audiencyjna (dzisiaj natomiast Poselska), została ozdobiona niezwykle złożonym malowidłem ze scenami zaczerpniętymi z antycznego greckiego traktatu datowanego na I wiek n.e. i błędnie przypisywanego Kebesowi z Teb.
Jak wyjaśnia Stanisław Mossakowski, „dialog ten, wybitnie moralizatorski, przetłumaczony pod koniec wieku XV na łacinę”, cieszył się w czasach zygmuntowskich „wielką popularnością”. Zarówno w oryginalnym tekście, jak i na wawelskim krańcu ukazano znaczenie dążenia do takich cnót jak sprawiedliwość, roztropność, łagodność czy męstwo.
Całość miała prowadzić do przekonania, że „jedynym celem życia ludzkiego jest szczęśliwość wynikająca z prawdziwego oglądania wszystkich rzeczy i z poznania dobra”.
Zaskakująca geneza
Malowidło stanowiło swoistą lekcję, jaką Zygmunt Stary przygotował dla swoich potomków, przyszłych królów. Także fryzy „wojskowe” można rozumieć w podobny sposób: podkreślały przecież znaczenie rycerskości, obyczaju wojennego, ale również właściwego przygotowania, w myśl maksymy: „Jeśli pragniesz pokoju, szykuj się do wojny”.
Reklama
Od moralizatorskiego przekazu ciekawsze i o wiele bardziej zaskakujące wydaje się pochodzenie wykorzystanych scen i motywów. Dawniej panowała opinia, że na Wawelu przedstawiono jakiś lokalny turniej i prawdziwy przegląd wojsk, w formie praktykowanej nad Wisłą. Dzisiaj jednak, za sprawą wnikliwych badań doktor Beaty Frey-Stecowej, wiadomo już, że inspiracje były odleglejsze.
Malarze oparli się na grafikach niemieckich. W pałacu polskich królów było widać nie zmagania naszych rycerzy, ale… turniej zorganizowany w 1508 roku przez elektora saskiego. Imprezę uwieczniono na kilku drzeworytach, którymi następnie posłużyli się artyści zatrudnieni na Wawelu. Również przegląd wojsk namalowano na podstawie wzorca przywiezionego z Zachodu.
****
Powyższy tekst powstał w oparciu o moją książkę pt. Wawel. Biografia. To pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski: o życiu władców, ich apartamentach, zwyczajach, o setkach innych lokatorów Wawelu i o fascynujących zdarzeniach, które rozgrywały się na smoczej skale przez ponad tysiąc minionych lat.