Chorągwie królewskie husarii. Tak prezentowały się najbardziej elitarne formacje jazdy polskich monarchów

Strona główna » Nowożytność » Chorągwie królewskie husarii. Tak prezentowały się najbardziej elitarne formacje jazdy polskich monarchów

Ciekawym zagadnieniem funkcjonowania husarii była instytucja królewskich chorągwi husarskich w armii polskiej i litewskiej. Stanowiły one element swoistej rywalizacji króla z hetmanami o faktyczne wpływy w wojsku. O najbardziej elitarnych formacjach kawalerii Rzeczpospolitej Obojga Narodów pisze Kuba Pokojski w Wielkiej księdze husarii.

[Królewski chorągwie husarii] początek brały w czasach króla Jana II Kazimierza (tradycje wywodziły się z kwarcianej chorągwi husarskiej króla Władysława IV Wazy, a jeszcze wcześniej z jego królewiczowskiej chorągwi), by trwać również w okresie panowania następnych władców.


Reklama


Elita kawalerii

Do jednostek zaciąganych pod imieniem konkretnego władcy należy doliczyć w czasach Jana III Sobieskiego również chorągwie królewiczowskie, zaciągane pod imieniem synów króla. W szczytowym okresie lat 1691–1696 w wojsku funkcjonowało aż pięć chorągwi królewskich (jedna litewska, jedna koronna, trzy królewiczowskie).

Liczna reprezentacja w wojsku oddziałów królewskich wzmacniała regalistyczne skrzydło w armii, co ważne było w okresie niepokojów politycznych, związków i konfederacji w armii oraz, jak było wspomniane, rywalizacji z hetmanami, szczególnie gdy prezentowali oni „inną opcję polityczną”, jeśli mielibyśmy szukać analogii do dzisiejszych czasów.

Rotmistrz husarski na XIX-wiecznym rysunku wykonanym w oparciu o XVII-wieczny obraz (domena publiczna).
Rotmistrz husarski na XIX-wiecznym rysunku wykonanym w oparciu o XVII-wieczny obraz (domena publiczna).

Tak jak husaria była elitą wojska, tak chorągwie królewskie były „elitą elit”. Służyli w niej najbogatsi towarzysze, mający możliwość największych inwestycji w sprzęt, uzbrojenie, konie dla siebie i pocztowych. Byli to często reprezentanci lokalnych elit, a więc wojownicy najbardziej świadomi i wykształceni, wiedzący, o co walczą.

Dodatkowo służba „z królem” zobowiązywała do najwaleczniejszych czynów, a osoby takie były na swoistym świeczniku braci wojskowej i całego społeczeństwa szlacheckiego, toteż musiały dbać o reputację w dwójnasób. Mówiono, co zapisano w 1668 roku w Kirysie hartownym starożytnego żołnierza: „Królewskim jestem towarzyszem”.

Wreszcie, nie byli to ludzie z przypadku, a więc także ich wyszkolenie indywidualne stało na bardzo wysokim poziomie, a mimo narastającego powoli w ostatnich dekadach XVII wieku kryzysu ćwiczeń grupowych władca dbał, by „jego” chorągwie dalej ćwiczyły i były najlepsze, były jego ozdobą i podporą.

Uprzywilejowani w wielu kwestiach

Dlatego chorągiew husarska królewicza Aleksandra mogła zyskać nieśmiertelną sławę słynną „samobójczą” szarżą o charakterze rozpoznawczym w bitwie pod Wiedniem w 1683 roku, w której około 100–110 husarzy uderzyło na kilkadziesiąt tysięcy Turków i zdołało się przebić pod sam namiot wielkiego wezyra Kara Mustafy.


Reklama


Tam, otoczeni, mimo strat (ok. 30 zabitych), zdołali wrócić na pozycje wyjściowe, po czym, mimo skrwawienia w legendarnym boju, wzięli udział w głównym ataku. Czyli najprawdopodobniej największej szarży kawalerii w dziejach, na której widok sojusznicze wojska niemieckie i austriackie wstrzymały natarcie na wroga, by ją podziwiać, gdzie 20 tys. kawalerzystów polskich, niemieckich i austriackich, prowadzonych przez około 3000 skrzydlatych jeźdźców, rozstrzygnęło losy bitwy pod Wiedniem i rozbiło kilkadziesiąt tysięcy Turków.

Same chorągwie królewskie, jak na elitę przystało, były uprzywilejowane w wielu kwestiach. Dostawały najlepsze kwatery, w rozliczeniach skarbowych i hiberny były na pierwszym miejscu. I jakkolwiek, będąc oddziałami komputowymi na żołdzie państwowym, podlegały władzy hetmanów, to wszelkie działania wobec nich musiały być podejmowane z należytą starannością i wyczuciem, by nie narażać się na niepotrzebny konflikt z królem.

Tekst stanowi fragment w Wielkiej księdze husarii Kuby Pokojskiego (Wydawnictwo Fronda 2024).
Tekst stanowi fragment w Wielkiej księdze husarii Kuby Pokojskiego(Wydawnictwo Fronda 2024).

Specjalne traktowanie

Fakt zwolnienia chorągwi królewskich z wielu powinności czasami wywoływał negatywne reakcje części społeczeństwa, szczególnie tej części, na którą działania danej chorągwi miały wpływ, czego przykładem jest stwierdzenie przedstawicieli szlachty województwa ruskiego w 1668 roku na sejmiku wiszeńskim: „iż przez chorągwie tytułem króla jmści szczycące się wielkie wojska niewygody przez nieodprawianie straży i inszych powinności wojennych dzieją się”.

Cieszące się protekcją króla chorągwie mogły ujść nawet karze „trąby”, co spotkało chorągiew królewicza Aleksandra w 1686 roku, gdy sąd hetmański zaocznie skazał ją na „wytrąbienie” z wojska, czyli usunięcie, za szkody, jakich dokonała podczas zimowania w dobrach Stanisława Golińskiego. Mimo wyroku chorągiew w wojsku pozostała.


Reklama


Oczywiste jest, że chorągwie królewskie dawały największą szansę na awans społeczny, dostęp do dworu królewskiego i uzyskanie urzędów i nadań ziemskich z rąk króla przez rycerzy wchodzących w ich skład. Niemniej, jednym z ważniejszych kryteriów pozostawały osobiste osiągnięcia na polu walki.

Kuźnia husarskich kadr

Jednym ze znamienitszych przykładów czerpania profitów ze służby, przy jednoczesnym prezentowaniu wysokich walorów bojowych, jest kariera Aleksandra Hilarego Połubińskiego, który jako porucznik królewskiej chorągwi husarskiej w armii litewskiej i dowódca pułku królewskiego prowadził słynną szarżę pod Warszawą 29 lipca 1656 roku, unieśmiertelnioną przez Henryka Sienkiewicza w Potopie.

Szarża husarii pod Warszawą w 1656 roku w wyobrażeniu Wacława Boratyńskiego (domena publiczna).
Szarża husarii pod Warszawą w 1656 roku w wyobrażeniu Wacława Boratyńskiego (domena publiczna).

Co więcej, jeśli żołnierze z chorągwi królewskich dostali się do niewoli, mogli liczyć na szczególną uwagę króla przy ich wykupywaniu, o czym pisał Dupont: „jeńcy, którymi się król interesował, byli husarzami z jego kompanii i z kompanii książąt [królewiczów], jego synów, oraz z ich chorągwi pancernych. Wszyscy byli wysoko urodzeni”.

Chorągwie królewskie używane były też do celów reprezentacyjnych jako najlepiej uzbrojone i wyposażone, na najlepszych koniach. Były również swoistą kuźnią kadry dowódczej i mamy szereg przy-kładów, gdy towarzysze z oddziałów królewskich stawali się dowódcami własnych chorągwi jazdy.


Reklama


Rola kadry dowódczej była bardzo duża, a na przykładzie Połubińskiego widzimy, że porucznicy chorągwi królewskich pełnili funkcje dowódców całych pułków królewskich, dzięki czemu mieli prawo tytułować się pułkownikami.

Zdarzało się, że pod nieobecność hetmanów przejmowali nawet dowodzenie całą armią zgromadzoną w obozie. Jak widzimy, znaczenie królewskich chorągwi husarii było wieloaspektowe i bardzo znaczne, a pozycja faktycznych dowódców, poruczników, pełniących często powinności pozawojskowe, w tym quasi-polityczne, była niezwykle wysoka.

Polski husarz zarabiał niemal dwa razy mniej niż jego francuski odpowiednik (Juliusz Kossak/domena publiczna).
Towarzysz husarski w wyobrażeniu Juliusza Kossaka (domena publiczna).

Husarska chorągiew dworzańska

Na koniec rozważań o chorągwiach królewskich, warto wspomnieć o (…) kwestii instytucji husarskiej chorągwi dworzańskiej, składającej się z dworzan, ostatni raz powołanej w czasach bitwy pod Beresteczkiem 1651 roku. Potem zastąpiły ją w pełni chorągwie królewskie.

Można domniemywać, że dwutorowo, w wyniku tej zmiany, pewna część dworzan wcześniej służących w chorągwi dworzańskiej mogła wejść w skład chorągwi królewskich, mając siłą rzeczy ułatwioną drogę kontynuowania służby w husarii, jednocześnie rycerze służący w chorągwiach królewskich mieli, co było już wspomniane, łatwiejszy dostęp do dworu i osoby króla.

Źródło

Tekst stanowi fragment Wielkiej księdze husarii Kuby Pokojskiego. Ukaże się ona 24 kwietnia 2024 nakładem Wydawnictwa Fronda. Ale już dzisiaj możecie zamówić swój egzemplarz w przedsprzedaży.

Zanurzcie się w świecie husarii

WIDEO: Największy mit na temat polskiej szlachty

Autor
Kuba Pokojski

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.