Zdjęcie Dorothea Lange Matka migrantka stało się symbolem losu, jaki spotkał setki tysięcy Amerykanów w trakcie Wielkiego Kryzysu. Podobnie jak jego bohaterka, poszukując pracy ludzie musieli opuścić swoje domy i ruszyć w drogę. Lange zapisała się w historii zresztą nie tylko tym jednym zdjęciem, o czym pisze Katy Hessel w książce pt. Historia sztuki bez mężczyzn.
Szybki postęp techniczny i rozwój ręcznych aparatów fotograficznych sprawiły, że fotografia stała się medium szeroko dostępnym.
Reklama
Od 1888 roku dzięki takim aparatom fotografowie mogli wyjść na ulice i rejestrować – we własnym, indywidualnym stylu – najważniejsze wydarzenia oraz sceny z życia codziennego.
Wielki Kryzys uderza w Stany Zjednoczone
Fotografia, jako nowa i mniej rozwinięta gałąź sztuki, była bardziej demokratyczna niż malarstwo, więc kobiety mogły ją uprawiać bez konieczności nadganiania i przebijania się przez dorobek setek lat męskiej dominacji.
Mogły tworzyć własną przestrzeń. Gdy świat pogrążał się w kryzysie, za pomocą fotografii opowiadały o jego upadku z przekonaniem i bez upiększeń, w sposób szczery i osobisty.
W październiku 1929 roku krach na nowojorskiej giełdzie doprowadził do wybuchu największego światowego kryzysu ekonomicznego, nazywanego Wielkim Kryzysem. W Stanach Zjednoczonych nałożyła się na to nieudolna polityka rolna, system dzierżawy gruntu i wieloletnia susza, która doprowadziła do erozji gleby i katastrofy ekologicznej.
Reklama
Wynikiem była wielka bieda, przez którą trzysta tysięcy ludzi musiało opuścić domy i ruszyć w drogę w poszukiwaniu zatrudnienia. Fotografka Dorothea Lange (1895–1965) pracowała wówczas w swoim atelier w San Francisco, ale w 1933 roku wyszła z aparatem na ulice, żeby fotografować bezrobotnych.
Zaangażowano ją w agencji Resettlement Administration, instytucji do spraw przesiedleń, powołanej w 1935 roku przez prezydenta Roosevelta jako część programu Nowy Ład, i ruszyła na Środkowy Zachód, by dokumentować losy tych, którzy stracili wszystko.
Zdjęcie potwierdziło status Lange
Opuszczone, zrujnowane chaty, sklecone naprędce namioty, rozległe krajobrazy i załamani ludzie – Lange robiła im bliskie, wręcz intymne portrety, opowiadając o ich losach i historii, której byli częścią. W 1936 roku zrobiła swoje najbardziej znane zdjęcie, Matka migrantka, ukazujące Florence Owens Thompson.
Kobieta patrzy gdzieś w dal, w niepewną przyszłość, na kolanach ma śpiące niemowlę, a przy sobie dwoje małych dzieci. Jej zmarszczone czoło i zatroskany wzrok zdradzają niepokój, zaś poszarpane ubranie – nędzę.
Zdjęcie natychmiast trafiło do gazet i rząd rozpoczął wysyłkę zaopatrzenia do obozu przesiedleńców (Owen Thompson już dawno pojechała dalej). To zdjęcie potwierdziło status Lange jako jednej z najbardziej znaczących osób wśród amerykańskich fotografek i fotografów.
Poruszające zdjęcia internowanych
Po japońskim ataku na bazę amerykańskiej marynarki wojennej w Pearl Harbor w 1941 roku władze USA internowały w obozach ponad sto tysięcy Amerykanów japońskiego pochodzenia (…). Lange została zatrudniona przez departament wojny, by dokumentować życie w obozach.
Reklama
Działania instytucji, które zleciły jej pracę, budziły jej sprzeciw, a jej pełne empatii zdjęcia wyraźnie opowiadają się po stronie prześladowanych, choć jako osoba zatrudniona przez władze była zobowiązana do zachowania neutralności.
Fotografowała młodych, starych, ludzi w domach i w obozach, ludzi stojących pod amerykańską flagą; wiele zdjęć jest bardzo poruszających. Na mnie największe wrażenie robią fotografie dzieci internowanych, przytłoczonych walizami większymi od nich, tak jak na zdjęciu Turlock, Kalifornia, 2 maja 1942.
Trudno na nie patrzeć, nie dzieląc smutku i upokorzenia z portretowanymi. Wiele zdjęć wykonanych przez Lange zostało zatrzymanych przez cenzurę i ujrzało światło dzienne długo po wojnie (departament posiadał do nich prawa).
Dopiero w 1988 roku rząd USA oficjalnie przeprosił za to, jak obywatele amerykańscy japońskiego pochodzenia zostali potraktowani we własnym kraju. Robiąc zdjęcia, Lange zwróciła uwagę opinii społecznej na ludzi w nędzy i w potrzebie, a jej fotografie przekraczają zarówno granice kulturowe, jak i granice czasu.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Katy Hessel pt. Historia sztuki bez mężczyzn. Jej polska edycja ukazała się w 2024 roku nakładem Wydawnictwa Marginesy. Przekład: Małgorzata Glasenapp.