Średniowieczny system pieniężny z dzisiejszej perspektywy robi wrażenie czarnej magii. Wydaje się absolutnie niezrozumiałą plątaniną odmiennych rozwiązań, określeń i przeliczników. Jego podstawowe reguły wcale jednak nie były aż tak skomplikowane, jak można by sądzić. Aby pojąć, jak dawni Europejczycy płacili i zarabiali, trzeba tylko zaznajomić się z kilkoma podstawowymi regułami.
W następstwie upadku zachodniego Cesarstwa Rzymskiego pieniądze wybijane z kruszcu nie zniknęły z Europy. Ich znaczenie i rozpowszechnienie bardzo jednak zmalały. Jak komentuje kataloński historyk Gaspar Feliu, we wczesnym średniowieczu, aż do VIII stulecia, na kontynencie „były monety, ale nie było systemu monetarnego”.
Reklama
Czym był pieniądz we wczesnym średniowieczu?
Zwłaszcza na północ od Alp błyszczące krążki z metalu traktowano raczej jak towar niż pieniądz. Ich wartość wynikała nie z decyzji jakiejkolwiek władzy czy z oficjalnego nominału, ale tylko z zawartości kruszcu. Płacono za nie tyle, ile kosztowało zawarte w nich srebro, albo – w bardzo rzadkich przypadkach – złoto.
W tym wczesnym okresie prawdziwie rozwinięta gospodarka pieniężna funkcjonowała wyłącznie w świecie bizantyńskim (gdzie nigdy nie załamały się zupełnie dawne struktury władzy) i zwłaszcza na obszarach kontrolowanych przez muzułmanów.
Zresztą także w kolejnych stuleciach, jak stanowczo stwierdza chociażby mediewista i numizmatyk Rory Naismith, obieg pieniężny w krajach kultury łacińskiej „niknął w cieniu” zróżnicowanej i rozwiniętej gospodarki monetarnej władztw islamskich, kontrolujących większość Iberii, południową Italię i całą południową część basenu Morza Śródziemnego.
Zwłaszcza poza dawny limes, granicę antycznego Imperium Romanum, pieniądz kruszcowy docierał początkowo tylko z zewnątrz. Nie wybijano go lokalnie i nie próbowano kontrolować jego obiegu.
Aż do schyłku pierwszego tysiąclecia naszej ery własnych monet nie emitowali żadni wodzowie Słowian albo Skandynawów. Ale i na ziemiach dawnego cesarstwa brakowało jednolitego, konsekwentnego systemu. Tak było w każdym razie aż do czasów Karola Wielkiego.
Reklama
Moneta, która zmieniła Europę
W dużym uproszczeniu można stwierdzić, że średniowieczny system monetarny zrodził się w roku 793, właśnie za panowania tego władzy. Król, a następnie cesarz odrodzonego, frankijskiego imperium patronował reformie, która na kilka wieków stała się fundamentem obiegu pieniądza. I której podstawowe reguły na przykład w Wielkiej Brytanii pozostały w mocy aż do 1971 roku.
System karoliński, potem zapożyczony przez resztę świata łacińskiego, został oparty tylko na jednym kruszcu i na pojedynczej monecie. Od przełomu VIII i IX wieku aż do końca XIII stulecia poza obszarami wpływów bizantyńskich i muzułmańskich wybijano zasadniczo wyłącznie jeden rodzaj pieniędzy: srebrne denary. Moneta ta była określana także z użyciem innych słów, które zawsze jednak oznaczają to samo. Denar z wczesnego i pełnego średniowiecza to więc także chociażby fenig, albo pens.
Denary Karola Wielkiego wybijano z czystego srebra, a w każdym razie najczystszego, jakie dało się wówczas uzyskać. Miały średnicę około 20 milimetrów i wagę 1,7 grama. Pod względem rozmiaru odpowiadały więc dzisiejszej polskiej 50-groszówce, ale ważyły tyle co moneta 1-groszowa. Cesarz nie zamierzał produkować ani wariantów z większą, ani mniejszą ilością kruszcu.
Z mennic wychodziły wyłącznie denary. Reforma wskazywała jednak także wielokrotności fizycznego pieniądza. Dwanaście denarów składało się na szyling/solid. Z kolei 240 denarów tworzyło jeden funt, nazywany również liwrem czy librą. To jednak były wyłącznie wartości obrachunkowe, teoretyczne.
Jak działały średniowieczne denary?
Podanych mnożników używano następnie przez stulecia. Z pozoru rzecz jest prosta i czytelna. W praktyce jednak zwłaszcza ze średniowiecznymi funtami wiąże się sporo nieporozumień. Problem zasadza się na tym, że funt miał w istocie dwa znaczenia.
Funt obrachunkowy stanowił wielokrotność, zawsze i niezmiennie przekładał się na wspomniane 240 denarów. Poza tym jednak funtem nazywano także jednostkę masy, równą w przybliżeniu 409 gramom.
Reklama
Zbieżność określeń nie była przypadkowa. Karol Wielki zamierzał wybijać z jednego funta srebra, a więc z 409 gramów kruszcu, zawsze właśnie 240 denarów. I on faktycznie to robił, a jego monety miały średnio próbę 924 – a więc imponującą zawartość srebra w stopie na poziomie 92,4%.
W kolejnych dekadach i pokoleniach jakość pieniądza konsekwentnie jednak spadała, choć w różnym tempie zależnie od regionu. Zjawisko było przerywane rzadkimi próbami odwrócenia trendu, ogółem jednak okazywało się nieuchronne.
Coraz gorszy pieniądz
Denary, choć oficjalnie stanowiły wciąż taki sam pieniądz, stawały się coraz lżejsze i cieńsze. Na przykład w Polsce w wieku XI z jednego „wagowego” funta srebra wybijano już nie 240 monet, ale maksymalnie nawet 540. Jeden denar ważył więc nie 1,7 grama, jak w modelu karolińskim, lecz zaledwie 0,75 grama.
W wieku XII proces tylko przybrał na sile. Na jedną monetę zużywano już tak mało surowca, że normą stały się denary cienkie jak listki i wyłącznie jednostronne – tak zwane brakteaty.
Historyk gospodarki Zbigniew Żabiński podawał, że po roku 1150 typowy polski denar ważył 0,4 grama, ale po roku 1250 – już tylko 0,2 grama. Osiem razy mniej niż dzisiejsza jednogroszówka. W skrajnych przypadkach z jednego funta srebra rozumianego jako miara wagi wybijano choćby i 2000 denarów. Funt rozumiany jako miara obrachunkowa nadal jednak, niezmiennie zawierał w sobie 240 denarów.
Reklama
Spadek wartości monet obserwowano niemal wszędzie. Na przykład w Wenecji w roku 1250 denary zawierały już o 95% mniej srebra niż z pozoru takie same monety wybijane przez Karola Wielkiego. Chlubny wyjątek stanowiła właściwie tylko Anglia. Tamtejszy pens, a więc również denar, w połowie XIII stulecia wciąż zachował 98% wzorcowej masy.
Używanie monet stawało się coraz bardziej kłopotliwe. Tradycja bardzo długo pozostawała jednak w mocy. W świecie łacińskim denar był zasadniczo jedynym rodzajem pieniądza aż do przełomu XII i XIII wieku – a więc przez 400 lat! Zresztą i później nową reformę odnoszono właśnie do niego, proponując pieniądze będące wielokrotnością tych dotychczasowych.
Historia średniowiecza, jakiej jeszcze nie było
Powyższy artykuł powstał na podstawie książki Kamila Janickiego pt. Średniowiecze w liczbach. Dowiedz się więcej na Empik.com.