Amerykanie już w 1945 roku pojmali Anioła Śmierci. Dlaczego zbrodniarz został zwolniony?

Strona główna » II wojna światowa » Amerykanie już w 1945 roku pojmali Anioła Śmierci. Dlaczego zbrodniarz został zwolniony?

Josef Mengele podczas licznych selekcji wysłał na śmierć setki tysięcy więźniów Auschwitz-Birkenau. W obozie prowadził również przerażające pseudonaukowe badania na osadzonych. W związku z tym szybko zyskał miano Anioła Śmierci. Nigdy jednak nie został osądzony i to mimo że wiosną 1945 roku dostał się do amerykańskiej niewoli. O tym dlaczego został zwolniony pisze Betina Anton.

W ostatnich dniach wojny Mengele znalazł się w szpitalu wojskowym w Saaz w Sudetach. Region byłej Czechosłowacji stał się znany na całym świecie w 1938 roku, kiedy to został zajęty przez Hitlera pod pretekstem ochrony mieszkającej tam ludności niemieckojęzycznej.


Reklama


Na ziemie niczyjej

Teraz sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, tak zwani etniczni Niemcy byli bowiem masowo wypędzani. Mengele zjawił się tam w mundurze oficera wojska niemieckiego, a nie SS, do którego w rzeczywistości należał.

Na szczęście dla zbrodniarza szefem szpitala polowego był jego stary znajomy, dr Otto-Hans Kahler, który przed wojną także pracował z Otmarem von Verschuerem. Kahler poprosił dowódcę jednostki, żeby Mengele mógł do nich dołączyć. Dowódca wyraził zgodę i Mengele ukrył się razem z tą jednostką w lasie w Sudetach, łańcuchu górskim tworzącym naturalną granicę między byłą Czechosłowacją a Niemcami.

Josef Mengele już jako Hauptsturmführer (domena publiczna).
Josef Mengele. Zdjęcie z okresu II wojny światowej (domena publiczna).

Formalnie obszar ten powinien się znajdować pod kontrolą Stanów Zjednoczonych, ale nie dotarło tam jeszcze żadne sojusznicze wojsko – była to zatem ziemia niczyja. Mając Sowietów za swoimi plecami i Amerykanów przed sobą, niemieccy żołnierze utknęli w tym lesie na sześć tygodni.

Wojna w Europie zakończyła się 8 maja wraz z bezwarunkową kapitulacją Niemiec, po tym, jak Sowieci w ciągu zaledwie dwóch tygodni zrzucili na Berlin czterdzieści tysięcy ton bomb. Niemiecka stolica obróciła się w kupę gruzów. Na całym kontynencie panował chaos. Na samym tylko terytorium niemieckim dwadzieścia milionów ludzi nie miało dachu nad głową.


Reklama


W całej Europie Zachodniej infrastruktura transportowa i komunikacyjna była mocno uszkodzona. W takiej scenerii w połowie czerwca, niewiele ponad miesiąc po zakończeniu wojny, szpital wojskowy, w którym Mengele spędził ostatnie tygodnie, otrzymał rozkaz przeniesienia się do strefy amerykańskiej, ponieważ region Sudetów miała niebawem zająć Armia Czerwona.

Nowa tożsamość Anioła Śmierci

Pojazdy placówki medycznej utworzyły konwój i ruszyły do Bawarii. Kiedy już prawie skończyło im się paliwo, zostali zatrzymani przez Amerykanów i zabrani do obozu jenieckiego w pobliżu miasta Schauenstein. To mógłby być koniec Mengelego, gdyby ktoś się dowiedział, kim naprawdę jest.

Jednak były kapitan SS od początku zdawał sobie z tego sprawę i zaczął się posługiwać fałszywymi nazwiskami. Przy rejestracji w obozie jenieckim powiedział, że nazywa się Josef Memling, wykorzystując nazwisko piętnastowiecznego niemieckiego malarza.

Nikt nie wychwycił tego sprytnego żartu z wyjątkiem jego kolegi Kahlera, który interesował się sztuką. Kahler powiedział Mengelemu, że posługiwanie się fałszywym nazwiskiem przez niemieckiego oficera jest zachowaniem niegodnym i niehonorowym i że powinien używać prawdziwego.

Książka Betiny Anton pt. Ukrywając Anioła Śmierci. Josef Mengele w Brazylii już dostępna w przedsprzedaży (Wydawnictwo Feeria 2024).
Tekst stanowi fragment książki Betiny Anton pt. Ukrywając Anioła Śmierci. Josef Mengele w Brazylii (Wydawnictwo Feeria 2024).

Zwycięskie państwa podzieliły Niemcy na cztery strefy i każda z sił alianckich okupowała jedną z nich. Stany Zjednoczone, które dostały południowo-wschodnią część kraju, znalazły się w trudnej sytuacji. Miały bowiem na swoim terenie ponad trzy miliony jeńców wojennych pochodzących z pokonanych państw i rzesze ludzi pozbawionych dachu nad głową, a do tego bardzo ograniczone możliwości pozyskania jedzenia.

Nikt nie sprawdził listy zbrodniarzy

W tych okolicznościach Amerykanie chcieli jak najszybciej uwolnić jak największą liczbę ludzi, zależało im jednak, by nie wypuścić tych, którzy aktywnie współpracowali z nazistowskim reżimem. W czerwcu wojsko amerykańskie wydało więc zgodę na to, co w praktyce działo się już od pewnego czasu: niemieccy jeńcy mogli odzyskać wolność – z wyjątkiem tych, których zaliczono do kategorii „bezwzględne pozbawienie wolności”.


Reklama


W grupie tej mieli się znaleźć na przykład esesmani, wysoko postawieni członkowie partii nazistowskiej i zbrodniarze wojenni. Już tylko na tej podstawie Mengele powinien być aresztowany. Jednak na szczęście dla niego nikt nie wiedział, że spełnia on te wymagania. Poza tym Komisja do spraw Zbrodni Wojennych Organizacji Narodów Zjednoczonych rozpowszechniła wykaz poszukiwanych zbrodniarzy.

Nazwisko Mengelego widniało na opublikowanej w maju liście numer osiem. Ścigały go władze polskie, bo ostatecznie Auschwitz znajdowało się na terenie okupowanej Polski. Uwzględnienie Mengelego na liście stwarzało kolejną możliwość jego aresztowania. Rzecz w tym, że w powojennym chaosie owa lista nie dotarła tam, gdzie powinna była dotrzeć: do wielkich obozów, w których przebywali niemieccy jeńcy.

Selekcja transportu węgierskich Żydów w Auschwitz-Birkenau (domena publiczna).
Polskie władze ścigały Mengelego za zbrodnie jakich dopuścił się w Auschwitz-Birkenau. Na zdjęciu Selekcja transportu węgierskich Żydów w Auschwitz-Birkenau (domena publiczna).

Nie miał tatuażu

Większość Amerykanów nie paliła się do przeprowadzania weryfikacji żołnierzy, którzy służyli w armiach przegranych państw. Jeszcze kilka tygodni wcześniej obie strony walczyły ze sobą twarzą w twarz. Teraz wojskowi, którzy nie mówili po niemiecku i nie mogli się doczekać powrotu do domu, musieli stawić czoło temu biurokratycznemu zadaniu. Ale i tak nie mogli narzekać.

Powinni się cieszyć z powodu nieco dłuższego pobytu w Niemczech, ponieważ praca w okupowanych krajach stanowiła swego rodzaju nagrodę dla najlepiej ocenianych żołnierzy. Alternatywą było znalezienie się w teatrze działań wojennych na Pacyfiku, gdzie wojna z Japonią wciąż toczyła się w najlepsze.


Reklama


Koniec końców obowiązki związane z uwolnieniem części jeńców znajdujących się w obozie pod Schauenstein wykonywali głównie niemieccy urzędnicy. Nikt nie zaglądał tam na listy poszukiwanych zbrodniarzy wojennych. Dbano jedynie o to, żeby nie wypuszczać członków SS, tych ostatnich zaś identyfikowano na podstawie osobistych dokumentów bądź charakterystycznego znaku: tatuażu z grupą krwi po wewnętrznej stronie lewego ramienia.

Członkowie tej elitarnej nazistowskiej organizacji przechodzili badania krwi i byli tatuowani przez lekarza w ośrodkach szkoleniowych Schutzstaffel. Jeśli jednak ktoś wstąpił do SS przed wojną, mógł nie mieć tatuażu. Tak też było w przypadku Mengelego. Bez tego znaku łatwiej dało się przechytrzyć aliantów. Co nie oznacza, że Niemcy nie rozpoznawali się między sobą. Służył do tego kod: Odessa. Tym słowem więźniowie identyfikowali siebie jako byłych członków SS.

Strażnicy w Buchenwaldzie lubowali się w torturowaniu więźniów. Na zdjęciu wykonanym już po wyzwoleniu obozu jeden z byłych więźniów wskazuje palcem strażnika (domena publiczna).
Mengele nie miał charakterystycznego dla SS-manów tatuażu. Na zdjęciu jeden z byłych więźniów obozu w Buchenwaldzie wskazuje palcem SS-mana, który znęcał się nad osadzonymi (domena publiczna).

Prześlizgnął się przez weryfikację

Po dwóch tygodniach w Schauenstein Mengele, Kahler i jeszcze jeden lekarz – ich znajomy, neurolog Fritz Ulmann – zostali przewiezieni do innego obozu, nieco dalej na południe Bawarii, do miasta Helmbrechts. Tam weryfikowano jeńców wojennych.

Siedząc przy długich stołach, Amerykanie analizowali przypadek każdego niemieckiego żołnierza. Podczas wstępnej weryfikacji szyscy musieli ściągnąć koszulę i podnieść ręce, żeby można było sprawdzić, czy ktoś ma tatuaż SS.


Reklama


Tego, kto go nie miał, uwalniano, pod warunkiem, że w jego dokumentach nie znaleziono niczego podejrzanego. Jeśli była jakaś wątpliwość, amerykański oficer przesłuchiwał jeńca przy pomocy tłumacza. Jeśli wciąż pozostawały jakieś kontrowersyjne kwestie, dokumenty tego jeńca wysyłano do analizy odpowiednim władzom.

Mengele prześlizgnął się przez te weryfikacje i dwa tygodnie później nadszedł tak bardzo wyczekiwany przez niego dzień. On i dwaj koledzy lekarze zostali uwolnieni i otrzymali stosowne zaświadczenie. Mengele podał swoje prawdziwe nazwisko – mało prawdopodobne, by przyczyniła się do tego moralistyczna przemowa Kahlera, ostatecznie bardziej zależało mu na ratowaniu własnej skóry niż na honorze czy godności.

Powojenne zdjęcie Mengelego (domena publiczna).
Powojenne zdjęcie Mengelego (domena publiczna).

Sprzyjało mu szczęście

Uwolnieni jeńcy zostali rozwiezieni ciężarówkami do różnych miejsc w amerykańskiej strefie okupacyjnej. Mengele i Ulmann wsiedli do pojazdu jadącego do Monachium. Mengele wysiadł wcześniej, w Ingolstadt, na wysokości rodzinnego Günzburga.

I znów dopisało mu szczęście, bo oprócz tego, że miał dokument zwolnienia na własne nazwisko, to zatrzymał też kopię dokumentu swojego kolegi, ponieważ Ulmann dostał dwa egzemplarze. Ów dokument bardzo się Mengelemu przydał, bo dzięki niemu mógł ukrywać swoją tożsamość na kolejnych etapach ucieczki.

Źródło

Tekst stanowi fragment książki Betiny Anton pt. Ukrywając Anioła Śmierci. Josef Mengele w Brazylii. Jej polska edycja ukazała się w 2024 roku nakładem Wydawnictwa Feeria. Przekład: Barbara Bardadyn.

Historia życia Josefa Mengelego w ukryciu

Ilustracja tytułowa: Niemcy wzięci do amerykańskiej niewoli wiosną 1945 roku. Zdjęcie poglądowe (domena publiczna).

Autor
Betina Anton

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.