Jak polscy chłopi obchodzili Wigilię? Zwyczaje świąteczne podkrakowskiej wsi 150 lat temu

Strona główna » XIX wiek » Jak polscy chłopi obchodzili Wigilię? Zwyczaje świąteczne podkrakowskiej wsi 150 lat temu

Wigilia Bożego Narodzenia stanowiła dla galicyjskich chłopów jeden z najważniejszych dni w roku. Wiązało się z nią wiele obyczajów, które miały rzekomo wpływać na to, co będzie się działo przez kolejne 12 miesięcy. Oto jak wyglądały wigilijne tradycje oraz potrawy na podkrakowskiej wsi 150 lat temu.

Obszerny opis wigilijnych zwyczajów panujących w swych rodzinnych stronach pozostawił chłopski syn Jan Świętek. Na kartach wydanej w 1893 roku książki Lud nadrabski, od Gdowa po Bochnię można przeczytać:


Reklama


Już w nocy przed wilią Bożego Narodzenia wsuwa się parobek niespostrzeżenie i ostrożnie do obcego domu i unosi z niego czy to kamień żarnowy, stępór stępy, siekierkę, czy też pług, brony, wóz lub też inne narzędzia gospodarskie i ukrywa je jak najstaranniej, żeby ich właściciel nie mógł odszukać.

Udana kradzież miała zapewniać szczęście przez cały rok. Gdy jednak parobek został przyłapany na gorącym uczynku to czekało go tęgie lanie. Stawał się też pośmiewiskiem dla całej wsi. Należy przy tym podkreślić, że zabrane z obejścia przedmioty odnoszono następnej nocy.

Zimy krajobraz galicyjskiej wsi (Walery Brochacki/domena publiczna).
Zimowy krajobraz galicyjskiej wsi (Walery Brochacki/domena publiczna).

Chłopski post w Wigilię

W samą Wigilię już o poranku gospodarz rozdawał „dzieciom i domownikom po jednym opłatku, życząc im szczęścia i zdrowia na cały rok i takie same życzenia odbierał nawzajem”.

Dodatkowo chłopskie dzieci napominano, aby były szczególnie grzeczne tego dnia, ponieważ „wilia rada dzieci bija, a które w wilię oberwie w skórę, przez cały rok następny będzie brało bicie” (o dzieciństwie dawnych chłopów pisałem więcej w innym artykule).


Reklama


Ogółem ówcześni mieszkańcy podkrakowskich wsi uważali, że jeżeli kogoś w wigilię spotka uraz, to w następnym roku dotknie go po wielokroć. Dlatego za wszelką cenę starano się uniknąć wszelkiego rodzaju wypadków lub skaleczeń.

Jako że w Wigilię obowiązywał ścisły post, to na śniadanie gospodyni rozdawała każdemu jedynie „po kawałku jałowego chleba, po czym przez cały dzień nic nie jedzono prócz pieczonych ziemniaków na południe”. Do gotowania wigilijnej wieczerzy zabierano się zaś dopiero, gdy zaczynało zmierzchać.

Obwiązywanie drzew powrósłami

W tym samym czasie w chacie kręcono powrósła ze słomy, którymi następnie obwiązywano drzewa owocowe w sadzie. Miało to zapewnić obfite plony w następnym roku. O obyczaju tym pisał również znany wiejski pamiętnikarz Jan Słomka. Jak czytamy na kartach wydanego po raz pierwszy w 1912 roku Pamiętnika włościanina od pańszczyzny do czasów dzisiejszych:

(…) wybiegali młodzi do ogrodu, jeden szedł przodem z siekierą i w każde drzewo pukał, zapytując się przy tym: „Będziesz rodzić czy nie, bo cię zetnę”, — a drugi idąc za nim, odpowiadał: „Nie ścinaj, będzie rodziło”, — i powrósłem drzewo obwiązywał. I to samo powtarzało się przy każdym drzewie. Powrósło zaś musiało być na drzewie przez całe lato, nie wolno go było odwiązywać, chociażby się na nim najwięcej gąsienic zalęgło.

Wnętrze chłopskiej izby na rysunku z książki Kolberga (domena publiczna).
Wnętrze izby galicyjskiego chłopa na rysunku z lat 70. XIX wieku (domena publiczna).

„Wiązanie” stołów i ław w chłopskich chatach

Po wyprawie do sadu przychodziła pora na kolejny wigilijny obyczaj polegający na „wiązaniu” stołu lub ławy, na których miano spożywać wieczerzę. Zgodnie z tym co pisał Jan Świętek:

Dobrą garść żyta, najpiękniejszego w kłosie i słomie, rozkładają [chłopi] równo na ławce, lub stole, przykrywają również garścią naj­ładniejszego owsa, na owsie rozpościerają stosowną ilość prośnianki [słoma z prosa – RK], na niej znów nieco siana.


Reklama


Ten pokład jak najstaranniej wyrównawszy przywiązują do stołu trzema zwykle słomianymi powrósłami. Pod jednym z tych powróseł umieszczają żytni chleb, do jego skórki przykładają ostrze noża jak najstaranniej wyczyszczone, na ten kładą znów opłatek.

Ten niejako pokarm dla dzieciątka Jezus obwijają czystą chusteczką i zostawiają tak pod powrósłem aż do skończenia się świąt Bożego Narodzenia, co wszakże nie przeszkadza, by nie miano zastawiać w porach obiadowych tak przybranego stołu, lub ławki misami z jadłem.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Kiedy obchody Bożego Narodzenia się kończyły „rozbierano” ławę lub stół. Wszyscy domownicy wówczas z ciekawością spoglądali „jakie powstały znamiona na ostrzu noża”. Jeżeli było ono czyste to następny rok miał przynieść „piękny urodzaj na wszystko zboże.”

Ale w przypadku, gdy zardzewiało ze strony chleba było to „znakiem, że się nie urodzi żyto; jeżeli zaś ze strony opłatka, nie uda się pszenica”. Jeżeli rdzawy nalot pojawiał się po obu stronach ostrza to „rok będzie nieurodzajny”.

Chłopi uwijający się podczas żniw (F. Wastkowski/domena publiczna).
Chłopi uwijający się podczas żniw (F. Wastkowski/domena publiczna).

Miało to zapewnić dobre plony

Zanim przystąpiono do spożywania wieczerzy wigilijnej podkrakowscy chłopi wbijali między powałę, a podtrzymujący ją stragarz źdźbła słomy, które nazywano kopami. Im więcej udało się ich nabić tym lepsze miały być plony podczas żniw. Część chłopów:

Dla wzmocnienia i utrwalenia niejako tej nadziei zawieszała nawet na gwoździu wbitym w stragarze pomietło [miotłę służącą do czyszczenia pieca chlebowego – RK], w którem często ukrywają garnek z popiołem, rozpuszczonym w wodzie, albo dlatego, by psotę wyrządzić scodracarzom [kolędnikom], gdy ci nie zauważą tego podstępu i strącając kopy rozbijają garnek który ich swą zawartością umaluje.


Reklama


Albo powodowani życzeniem, by w następnym roku grunta ich omijała posucha, a ziemia zwilżana częstymi deszczami miała siłę tej popiołowej masy, która, jak im wiadomo, dobrym jest nawozem.

Kopy strącali wspomniani wyżej kolędnicy w Nowy Rok, a następnie mieszkańcy chaty wynosili je na orne pole „dla szczęśliwego urodzaju”. Dopiero po tych wszystkich obrzędach zasiadano do wieczerzy.

Wigilia w chłopskiej chacie na rysunku z lat 70. XIX wieku (domena publiczna).
Wigilia w chłopskiej chacie na rysunku z lat 70. XIX wieku (domena publiczna).

Wigilijne potrawy na chłopskim stole

Zanim jednak zabrano się do jedzenia jedno z dzieci wybiegało do sieni i trzykrotnie głośno wołało: „Święty Mikołaju, prosiwa cię do obiadu”. Teraz przychodziła pora na składanie sobie życzeń: „zdrowia , scęścia i wsyćkiego tego, co sobie kto od Pana Boga zycy”.

Jeżeli chodzi o wigilijne menu galisyjskiego chłopa to zdecydowanie nie składało się ono z 12 potraw i próżno było tam szukać dań rybnych. Jak podkreślał autor Ludu nadrabskiego:


Reklama


Wieczerza jest postna, okraszona jedynie olejem, bez którego wilia nie może się obchodzić. Wilijną wieczerzę rozpoczynają ziemniaki z kiszonym żurem, następnie podają groch, kluski targane maszczone miodem lub olejem, kapustę, tajoną [gotowaną na mały ogniu – RK] kaszę jaglaną i krupianą [jęczmienną – RK] lub wodną [gotowana z masłem – RK] ze śliwami a na ostatek gotowaną suszona rzepę, którą każdy już dlatego, choćby przemocą jeść powinien, by w zbliżającym się roku nie miał bolaków [owrzodzeń – RK].

Zwierząta podczas chłopskiej Wigilii

Po tym jak domownicy kończyli jeść przychodziła pora na karmienie zwierząt. Najpierw spuszczano z łańcucha psa i pozwalano mu wejść do izby. Tam dawano mu wigilijne potrawy, które wcześniej jedli sami chłopi.

Na pasterkę (J. Fałat/domena publiczna)
Na pasterkę (J. Fałat/domena publiczna)

Kiedy pies już się najadł wypędzano go na zewnątrz i spoglądano, w którą stronę zaszczeka. Właśnie stamtąd miał nadejść kawaler dla córki gospodarza lub dziewki służebnej. Nie zapominano również o mieszkańcach stajni i chlewa:

Krowy na pierwszą strawę dostają w cebrzykach również resztki z wieczerzy, w których rozdrobiony jest opłatek z rutą pieczony, a to dlatego, by nigdy im nie zabrakło zielonej paszy wśród lata. Przy przeżuwaniu tego jadła uderza nadto pasterz lub pasterka krowę kilka razy przędzionkiem nici i kładzie jej do ucha słowa: „Bierz na się mięso, bierz na się mięso…!


Reklama


Wyjątkowo tego dnia krowy otrzymywały również – zamiast słomy z prosa „siano, koniczynę i w ogólności paszę, którą się zwykle nie żywią w dnie powszednie”. Z kolei konie mogły liczyć na większą porcję owsa, a świniom dodawano do jedzenia ziarna.

Zanim cała chłopska rodzina około 23.00 udawała się na pasterkę należało jeszcze zdjąć w chacie „wszystko co wisi i ciąży w powietrzu”. Wierzono bowiem, że to „grzech, gdyby tak zostało na święto, w którym się narodzi Pan Jezus”.

Poznaj reali życia dawnych polskich chłopów

Bibliografia

  • Jan Słomka, Pamiętniki włościanina od pańszczyzny do czasów dzisiejszych, Nakładem Towarzystwa Szkoły Ludowej w Krakowie 1929.
  • Jan Świętek, Lud nadrabski, od Gdowa po Bochnię, Akademia Umiejętności 1893.

WIDEO: Dlaczego polscy chłopi NIGDY nie otwierali okien?

Autor
Rafał Kuzak

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.