Na początku XII wieku nie tylko państwo Piastów zmagało się problemami, jakie niosło z sobą przesadne rozrodzenie dynastii. Na Rusi i w Czechach już wcześniej podejmowano próby zorganizowania formalnych podziałów dzielnicowych. Wschodni eksperyment zdecydowanie się nie udał, a jednak w Polsce postawiono na bardzo podobne rozwiązanie. Sławomir Leśniewski, autor książki Piastowie. Przeklęty testament próbuje wyjaśnić przyczynę zaskakującego postępowania.
Znając losy polityczno-administracyjnego eksperymentu Jarosława Mądrego, ostatecznie przeciwstawne jego zamysłowi uchronienia Rusi przed wojną domową, Bolesław Krzywousty długo myślał nad innym, lepszym rozwiązaniem.
Reklama
Sprawiedliwość i nadzieje
Uznał jednak, że nie będzie sprawiedliwe, tak jak to przyjęto w Czechach, uczynienie władcą najstarszego z potomków i obdarowanie pozostałych jedynie tytułami i majątkami, z jednoczesnym odebraniem im jakiegokolwiek znaczenia politycznego. W jego przekonaniu byłaby to krzywdząca degradacja. Nazbyt wszystkich swoich synów kochał, odrzucił więc czeskie rozwiązanie, skądinąd pragmatyczne i stosunkowo dobrze zabezpieczające integralność państwa.
Bolesław postanowił podążyć niejako trzecią drogą, wybierając z obu przykładów — ruskiego i czeskiego — najlepsze, jego zdaniem, unormowania. Jak ujął to Andrzej Jureczko, książę przyjął kompromis „pomiędzy zasadą jedynowładztwa i niepodzielności a ideą rozbicia państwa na kilka dzielnic, stanowiących udzielne księstwa młodszych przedstawicieli dynastii”.
Postanowił obdzielić nadaniami wszystkich synów, ale najstarszego z nich uczynić księciem zwierzchnim, obdarowując go zarówno największą domeną, jak i idącą z nią w parze rozległą władzą polityczną. Jednocześnie głęboko wierzył, że jego potomkowie okażą się rozsądniejsi od swoich słowiańskich pobratymców z Rusi.
Mylna obserwacja?
Przekonanie to opierał na wnikliwej obserwacji zachowania synów, którzy darzyli się wielką miłością i krótko przed śmiercią ojca zapewniali go solennie, że w przyszłości to się nie zmieni i będą zawsze ze sobą zgodnie współpracowali. Przychylne nastawienie do decyzji księcia okazali także możni, zainteresowani przecież żywotnie osłabieniem władzy centralnej ze względu na własne interesy.
Reklama
Wiara, że tak się rzeczywiście stanie, była naiwna i aż dziw bierze, że uległ jej człowiek pokroju Krzywoustego ale głównie z dzisiejszego punktu widzenia. Stawianie mu zarzutów musiałoby mieć ahistoryczne zabarwienie, wynikające z wiedzy o późniejszych wydarzeniach. Krzywousty patrzył na otaczający go świat zupełnie inaczej, niż czynimy to my z dzisiejszej perspektywy. Umierał pełen nadziei, że sprawy potoczą się zgodnie z jego oczekiwaniami.
Klęska idei
Idea, która mu przyświecała, miała jednak okazać się porażką. Jej najsłabsza strona czaiła się bowiem w charakterze ludzkiej natury — wypełnionej emocjami, ambicjami i pożądliwością władzy; w istocie niezmiennej. Ponadto wielce niesprzyjający był fakt, że najstarszy z synów Krzywoustego w chwili śmierci ojca szczycił się już co najmniej jednym męskim potomkiem, Bolesławem, któremu później dodano przydomek Wysoki (drugi, Mieszko Plątonogi, przyszedł na świat pomiędzy 1131 a 1146 rokiem).
Jakże mógł sądzić stary książę, że jego pierworodny zechce kiedyś oddać władzę nad dzielnicą senioralną najstarszemu z przyrodnich braci, pomijając własnych synów?! Brutalnie, ale jakże prawdziwie brzmi zdanie Jureczki: „Książęta krewnych nie potrzebują, a Władysław miał ich w nadmiarze”.
Kochani przezeń młodsi bracia w pewnym momencie mogli się stać jedynie zawadą w realizacji planów dynastycznych. I doprowadzić do politycznego kryzysu. Nadszedł on o wiele wcześniej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Polska wkraczała w jeden z najtrudniejszych okresów w swoich dziejach.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Sławomira Leśniewskiego pt. Piastowie. Przeklęty testament (Wydawnictwo Literackie 2025).
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.