W antyku przez całe stulecia na Półwyspie Iberyjskim względnie pokojowo koegzystowali Celtyberowie, feniccy kupcy oraz greccy koloniści. Wszystko uległo zmianie za sprawą starożytnych Rzymian. Początkowo miejscowa ludność stawiała twardy opór najeźdźcy, często się buntując. Ostatecznie jednak mieszkańcy półwyspu stali się jednymi z najwierniejszych poddanych imperium. O tym, jak do tego doszło pisze profesor Andrzej Wypustek w najnowszym numerze Pomocnika historycznego „Polityki”.
W III w. p.n.e. wybuchły wielkie wojny (punickie, fenickie) między Kartaginą, najpotężniejszą z kolonii fenickich (niedaleko dzisiejszego Tunisu w Afryce), a nową, agresywną potęgą, Rzymem, który dopiero zajął Italię. Aby skutecznie stawić mu czoła, Kartagina podporządkowała sobie większość Hiszpanii i stoczyła wieloletnie ciężkie walki o jej utrzymanie, ale pod koniec stulecia poniosła klęskę.
Reklama
Powstania Celtyberów
O ile śródziemnomorskie wybrzeża Hiszpanii szybko pogodziły się z władzą Rzymian, o tyle plemiona wewnątrz półwyspu stawiały waleczny opór: Celtyberowie na północnym wschodzie, Luzytanowie na zachodzie (na terenie dzisiejszej Portugalii) i Wettonowie oraz Wakceowie na północnym zachodzie. Legendarny luzytański wódz Wiriatus do dziś jest w Portugalii bohaterem narodowym.
W II w. p.n.e. podczas wielomiesięcznego oblężenia, zdobycia i zburzenia ważnego ośrodka bohaterskiego oporu Celtyberów, Numancji w północno-zachodniej Hiszpanii (tzw. wojna numantyjska), doszło do nieopisanych okrucieństw. Rzymianie chcieli zmusić obrońców głodem do poddania się. Skutkiem były akty kanibalizmu i masowe, zbiorowe samobójstwa.
Miasto zostało zrównane z ziemią do tego stopnia, że archeologowie zdołali je odnaleźli dopiero w 1860 r. Współcześnie obrona Numancji stanowi ważny element świadomości narodowej Hiszpanów. Nazwę Numancia nadaje się np. okrętom wojennym, formacjom wojskowym, klubom piłkarskim.
Ostatnia wielka rebelia w Hiszpanii miała miejsce jeszcze pod koniec I w. p.n.e. Dwa wieki tej krwawej konkwisty i guerilli zadziwiają i szokują badaczy historii – do tej pory Iberia potrafiła gościć wiele ludów, które nie toczyły ze sobą wielkich wojen.
Skuteczna romanizacja
Nie mniej zdumiewające jest to, co nastąpiło potem. Rządy Rzymian nad Hiszpanią (tak właśnie ją określali, Hispania, a jej mieszkańców Hispani) rozpoczęły się pod koniec III w. p.n.e. i trwały do początku V w. n.e., czyli siedem wieków (jeśli do tego doliczyć rządy zromanizowanych Wizygotów, to dziewięć).
Umęczona, wyniszczona kraina szybko zmieniła się nie do poznania. Stała się jednym z najbardziej zromanizowanych regionów imperium, ostoją pokoju, stabilizacji, prosperity i… lojalności względem rzymskiej władzy. Dość powiedzieć, że od I w. n.e. na miejscu stacjonował tylko jeden legion (w mieście zwanym dziś León, od łac. legio), podczas gdy np. Brytanii pilnować musiały aż trzy i niezliczone formacje pomocnicze.
Reklama
Było kilka powodów tego sukcesu. Najważniejsza była postawa Rzymian. Przybywało ich coraz więcej (w tym kupcy i urzędnicy oraz wynagradzani przydziałami ziemi za służbę weterani wojskowi), ale z chwilą złamania oporu miejscowej ludności nie kontynuowali represji.
Pozyskiwanie lokalnych elit
Zamiast rozbudowywać biurokrację i objąć całe imperium wojskowym czy policyjnym nadzorem, woleli polegać na miejscowych elitach, które zostały pozyskane do współpracy w zarządzaniu tysiącami miast, osad i wiosek wedle ściśle zakreślonego prawem porządku. Zdobywcy potrafili docenić i wynagrodzić pokojową współpracę.
Rzymscy obywatele-osadnicy zamieszkiwali liczne kolonie, sadzonki rzymskości zwolnione z płacenia podatków. Niżej lokowały się municipia zamieszkane przez tubylców, które płaciły podatki. Cieszyły się samorządem i autonomią. Z czasem ich mieszkańcy dostępowali, w różnym stopniu, przywilejów rzymskiego obywatelstwa, z których najbardziej liczyły się zwolnienia podatkowe.
Otrzymywali je w pierwszej kolejności członkowie miejscowej arystokracji, którzy byli wybierani w ramach regularnych wyborów na urzędy, a z czasem także członkowie rad miejskich, czyli małych senatów. Docelowo wyższe klasy stopniowo wchodziły w obręb rzymskiej wspólnoty obywatelskiej.
Reklama
Takie miasta po pewnym czasie w całości awansowały do rangi pełnoprawnych kolonii. Niżej stały civitates, wspólnoty miejskie złożone z nieobywateli. Także one dysponowały samorządem, pod nadzorem namiestnika, ale płaciły trybut. Wiele z nich stopniowo także uzyskiwało status municypiów.
Pax Romana
Obok otwartych perspektyw awansu liczył się też wysoki poziom kultury materialnej, który był normą w świecie Rzymian, na czele z infrastrukturą publiczną. Powstawały liczne akwedukty (najbardziej znany w Segowii w środkowej Hiszpanii), drogi, mosty (najbardziej znany w Alcántarze nad Tagiem), tamy, fora, wielkie hale (bazyliki), portyki, teatry, amfiteatry, cyrki-hipodromy (gdzie odbywały się wyścigi rydwanów), termy, latryny.
Na północno-zachodnim atlantyckim wybrzeżu, w mieście Coruña znajduje się wzniesiona przez Rzymian najstarsza czynna latarnia morska na świecie, wysoka na 55 m tzw. Wieża Herkulesa. Nawet zacofane do tej pory tereny podlegały intensywnej urbanizacji. Oznaczało to skok cywilizacyjny.
Nie wszyscy chcieli korzystać z tych dobrodziejstw, nie wszędzie docierały wpływy rzymskiej administracji i kultury. Nie posunęły się zbyt daleko w górzystych, ubogich, mało zurbanizowanych regionach na zachodzie (wśród celtyckich Kantabrów) i północy (gdzie po dziś dzień utrzymali swoją odrębność przedindoeuropejscy Baskowie).
Reklama
Wszyscy razem korzystali jednak na najdłuższym w historii okresie pokoju (pax Romana), który zawdzięczali imperium. Na ogromnym wspólnym rynku zaczęły procentować liczne gospodarcze i strategiczne walory regionu: wielkie kopalnie metali (w tym największy w basenie Morza Śródziemnego kompleks kopalń nad rzeką Tinto/Riotinto, w prowincji Huelva, największa kopalnia złota w cesarstwie w Las Médulas na północy półwyspu), uprawy pszenicy, winnej latorośli i oliwki, bogate zasoby ryb, hodowla.
Skok cywilizacyjny
Rzymianie wnieśli rozmach, zaawansowane technologie i zmysł organizacji. W domenie rolnictwa tradycyjnych niewielkich posiadaczy wypierać zaczęły wielkie posiadłości, latyfundia, szeroko korzystające z pracy niewolników i obsługujące rozbudowaną sieć targów na terenach wiejskich i w miastach.
Podejmowały się też na wielką skalę eksportu rodzimych towarów. Miasto Baelo Claudia wyrosło na przemysłowy niemal ośrodek produkcji uwielbianego przez Rzymian przysmaku, fermentowanego sosu z ryby (dodawanego dosłownie do wszystkiego), czyli garum.
Koniunktura prowadziła do rozkwitu kultury. To z Hiszpanii wywodzili się bardzo znani rzymscy twórcy, filozofowie, retorzy i literaci: Seneka Starszy i Młodszy, Kwintylian, Kolumella, Marcjalis, Lukan… Do tego grona w późnym antyku dołączyli chrześcijanie, wybitny poeta Prudencjusz i autor pierwszej chrześcijańskiej historii powszechnej Paweł Orozjusz.
Reklama
Przedstawiciele elit robili też wielkie kariery, często w wojsku (nie od rzeczy bohater filmu „Gladiator” Ridleya Scotta, wódz/gladiator Maximus, był „Hiszpanem”).
To z Hiszpanii wywodziło się dwóch najwybitniejszych chyba cesarzy Rzymu, Trajan i Hadrian (II w. n.e.), jak też Teodozjusz I Wielki (IV w. n.e.), który uczynił oficjalnie chrześcijaństwo religią państwową i jako ostatni władał całym imperium przed podziałem na wschodnie i zachodnie. Biskup Kordoby Hozjusz był bliskim doradcą Konstantyna Wielkiego (III/IV w. n.e.), który zapoczątkował chrystianizowanie imperium.
Źródło
Tekst stanowi fragment artykułu profesora Andrzeja Wypustka opublikowanego w Pomocniku Historycznym „Polityki”.
Poznaj dzieje Hiszpanii
Ilustracja tytułowa: Rzymscy legioniści na kolumnie Marka Aureliusza (Barosaurus Lentus/CC BY 3.0).