Amerykanie wobec więźniów obozów koncentracyjnych. Sami przyznawali: "jesteśmy jak naziści"

Strona główna » II wojna światowa » Amerykanie wobec więźniów obozów koncentracyjnych. Sami przyznawali: "jesteśmy jak naziści"

„Wydaje się, że traktujemy Żydów tak samo jak naziści, z tą jedną różnicą, że nie przeprowadzamy ich eksterminacji” – pisał specjalny wysłannik prezydenta Trumana pod koniec sierpnia 1945 roku. Wypowiadał się o sytuacji więźniów obozów, którzy… wciąż w nich przebywali. I wcale nie przesadzał. 

W ostatnich tygodniach II wojny światowej w obozach koncentracyjnych na terenie Niemiec przebywały ciągle setki tysięcy ludzi. Wydawać by się mogło, że moment, gdy do danego kacetu docierali alianccy żołnierze był końcem ich gehenny. Nic z tych rzeczy.


Reklama


Dla tysięcy tak zwanych dipisów (od angielskiego displaced person), którzy nie mogli powrócić do swojego kraju, przyszłość rysowała się w najczarniejszych barwach.

Smród śmierci i nędzy

Jak podkreśla w swojej książce Sąsiedzi naziści. Jak Ameryka stała się bezpiecznym schronieniem dla ludzi Hitlera Eric Lichtblau, alianci zupełnie nie mieli pomysłu, co zrobić z dotychczasowymi więźniami. W efekcie:

Tysiące osób nadal tkwiących w obozach umierały z powodu chorób i niedożywienia jeszcze długo po klęsce Niemiec. Pozostawały uwięzione za ogrodzeniem wybudowanych przez Hitlera obozów w Dachau, w Bergen-Belsen i w dziesiątkach podobnych miejsc, przekształconych w obozy dla dipisów. Ocalałych otaczał smród śmierci i nędzy…

Brytyjski żołnierz rozmawia z więźniem Bergen-Belsen. Ten konkretny osadzony, Louis Bonerguer, łatwo odzyskał wolność. Sam był Brytyjczykiem, przerzuconym do Niemiec w 1941 roku. Inni dipisi nie mogli liczyć na takie szczęście, jak on.

Chociaż trudno nam sobie to dzisiaj wyobrazić stłoczeni, niedożywieni więźniowie, którzy przeżyli wojnę, wciąż musieli nosić obozowe pasiaki. Jakby tego jeszcze było mało w niektórych obozach ofiary brunatnego reżimu przebywały w tych samych barakach co schwytani hitlerowcy!

Zdarzały się wręcz wypadki, że tym ostatnim powierzano zadanie: pilnowania umieszczonych w alianckich obozach Żydów, przez co panowali nad nimi nawet po własnej klęsce.


Reklama


„Zostali zrównani z nazistami”

Całości obrazu dopełniał fakt, że Żydom pochodzącym z Niemiec, Włoch, Austrii i innych krajów współpracujących z Hitlerem wcale nie przysługiwał status ofiar! 

Uznano ich automatycznie za obywateli wrogich państw. W efekcie – jak podkreśla Eric Lichtblau – „zostali zrównani z nazistowskimi więźniami osadzonymi w tym samym miejscu”.

Bergen Belsen po wyzwoleniu. Nawet gdy znaczna część zabudować została spalana latem 1945 roku w związku z epidemią tyfusu, nadal nie zlikwidowano tutejszego obozu dla dipisów.

Na ponury żart zakrawa również to, że obsługę medyczną w obozach dla dipisów zasiliły tysiące lekarzy i pielęgniarek, którzy jeszcze niedawno „praktykowali zbrodniczą nazistowską medycynę w obozach koncentracyjnych”.

Niemcy pacyfikują więźniów obozów… w 1946 roku

Myli się ten, kto sądzi, że dipisom zapewniono chociaż godziwe wyżywienie. Pod tym względem sytuacja też pozostawiała bardzo wiele do życzenia.


Reklama


W licznych obozach podstawę jadłospisu nadal stanowił czarny, gliniasty chleb, który z trudem dało się zjeść. Nie może zatem dziwić, że kwitł nielegalny handel. To z kolei bardzo nie podobało się Amerykanom, którzy byli oburzeni tym, że:

Żydzi są „preferencyjnie” traktowani i wykorzystują istniejące w obozach systemy czarnorynkowe, by kupować więcej jedzenia, niż wynosiły przyznawane im racje żywnościowe.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Piekło dla Polaków. Polscy więźniowie i ofiary obozu w Auschwitz

Doszło w końcu do tego, że Jankesi na początku 1946 roku upoważnili niemiecką policję do przeprowadzenia nalotu na obozy w Stuttgarcie i Landsbergu. To z kolei doprowadziło do wybuchu zamieszek. 

Polała się krew. Jeden z byłych więźniów obozu koncentracyjnego stracił życie. Przeżył Holokaust, aby zginąć w wolnej Europie. To przepełniło czarę goryczy.

Amerykańscy żołnierze pilnują bramy obozu w Dachau. 1945 rok.

„Traktujemy Żydów tak samo”

Prezydent Truman już wcześniej zdecydował o oddelegowaniu do Europy specjalnego wysłannika, który miał zbadać warunki w jakich żyją dipisi. Wybór padł na Earla Granta Harrisona, byłego komisarza do spraw imigracyjnych i naturalizacyjnych, a także dziekana wydziału prawa Uniwersytetu Pensylwanii.

Jego ustalenia wstrząsnęły Ameryką, mącąc powojenną euforię. W cytowanym przez Erica Lichtblaua raporcie, pisał on między innymi:

(…) w chwili obecnej wydaje się, że traktujemy Żydów tak samo jak naziści, z tą jedną różnicą, że nie przeprowadzamy ich eksterminacji.


Reklama


Dipis to nie człowiek

Nie wszyscy byli podobnego zdania. Słynny generał George Patton po zapoznaniu się ze stanowiskiem wysłannika Trumana, w swoim pamiętniku zanotował: „Harrison i jemu podobni wierzą, że dipis to istota ludzka, co jest nieprawdą. W szczególności odnosi się to do Żydów, którzy stoją niżej niż zwierzęta”. 

I to właśnie człowiek o takich poglądach zarządzał obozami dla dipisów!

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Jego postawa wcale nie była odosobniona. Przykładowo, żona prezydenta Trumana unikała jak ognia przyjmowania Żydów w domu, samemu zaś przywódcy Stanów Zjednoczonych prywatnie zdarzało się wyśmiewać „chałaciarzy”.

Poczucie bezsilności

Dipisi doskonale zdawali sobie sprawę z niechęci jaką ich powszechnie darzono.

Fragment raportu Earla Harrisona wraz z jego zdjęciem.

Jeden ze smutkiem konstatował:

Kiedy uświadomiliśmy sobie, jak bardzo świat jest obojętny wobec naszej tragedii, zaczęła w nas narastać ogólna niemoc. Wkrótce zaczęliśmy dostrzegać ludzi, którzy przeżyli najgorsze możliwe tragedie w latach wojny, a teraz nagle popełniali samobójstwa, często przez powieszenie.


Reklama


Dla tysięcy ludzi takich jak on nie było miejsca w Stanach Zjednoczonych i innych państwach zwycięskiej koalicji. Musieli czekać całymi miesiącami na pozwolenie opuszczenia obozów. W tym samym czasie za ocean zupełnie legalnie trafiły setki byłych nazistów.

Witano ich tam wręcz z otwartymi rękoma, jako specjalistów w różnych dziedzinach. To właśnie oni mieli zapewnić Amerykanom przewagę w rozpoczynającym się wyścigu zbrojeń ze Związkiem Radzieckim. Dla więźniów obozów podobnego użytku nie widziano.

Przeczytaj też o drogach ucieczki nazistów z Europy. Czy osławiona ODESSA w ogóle istniała?

Bibliografia

Eric Lichtblau, Sąsiedzi naziści. Jak Ameryka stała się bezpiecznym schronieniem dla ludzi Hitlera, Wydawnictwo Literackie 2015

Autor
Rafał Kuzak
2 komentarze

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.