Bitwa o Attu 1943. Pierwsza „honorowa porażka” Japończyków na Pacyfiku

Strona główna » II wojna światowa » Bitwa o Attu 1943. Pierwsza „honorowa porażka” Japończyków na Pacyfiku

Na początku czerwca 1942 roku Japończycy przeprowadzili inwazję na znajdujące się u wybrzeży Alaski Aleuty. Udało im się zdobyć wyspy Attu oraz Kiska, które okupowali przez 11 miesięcy. Kres ich panowaniu położyła operacja „Landcrab”. Pierwszą „honorową porażkę” Japończyków na Pacyfiku opisuje Michał A. Piegzik w książce Aleuty 1942-1943.

Złożone z ok. 15 tys. żołnierzy siły desantowe zorganizowane w ramach Task Force 51 początkowo miały wyruszyć z Cold Bay 3 maja, ale trudne warunki atmosferyczne opóźniły ich wyjście w morze. Ostatecznie datę desantu na Attu przesunięto z 7 na 11 maja i tego dnia pod osłoną gęstej mgły wylądowano w zatokach Masacre i Holtz, zabezpieczając przyczółki na północnej i południowej części wyspy.


Reklama


Niespodziewany opór

Japończycy momentalnie dostrzegli obecność floty inwazyjnej i zajęli przygotowane wcześniej pozycje w głębi lądu, nadając jednocześnie depeszę z prośbą o pomoc w obliczu operacji desantowej wroga. Pierwszy dzień Operacji „Landcrab” nie wskazywał na większe problemy z opanowaniem Attu, lecz wkrótce okazało się, że Japończycy okopali się na swoich pozycjach znacznie mocniej, niż początkowo przypuszczano.

Ostrzał artyleryjski z pokładów okrętów wojennych nie wystarczył do zniszczenia stanowisk wroga i zapewnienia wsparcia dla własnych oddziałów. 12 maja rozpoczęły się żmudne działania na lądzie. Każdego dnia obrońcy i atakujący ponosili dotkliwe straty, również z powodu surowych warunków klimatycznych. Japońscy żołnierze jak zawsze zawzięcie walczyli o każdy metr kwadratowy wyspy, lecz pod naporem liczniejszego wroga musieli się cofać w kierunku głównego obozowiska.

Kolejne amerykańskie oddziały docierają na Attu. 12 maja 1943 roku (domena publiczna).
Kolejne amerykańskie oddziały docierają na Attu. 12 maja 1943 roku (domena publiczna).

Prawdziwy dramat obrońców rozegrał się jednak kilka tysięcy kilometrów dalej. Jak zwykle bywa na wojnie, kluczowe decyzje zapadły ponad ich głowami. Na wieść o inwazji na Attu 15 maja Połączona Flota zaczęła gromadzić swoje siły w okolicach Yokosuki, aby przygotować się na ewentualną odsiecz.

Na miejscu były już lotniskowce: „Zuikaku”, „Shōkaku” i „Zuihō”, krążowniki ciężkie: „Mogami”, „Kumano” i „Suzuya”, krążowniki lekkie „Agano” i „Ōyodo” oraz siedem niszczycieli. Dwa dni później z Truk w kierunku Zatoki Tokijskiej wyruszył osobiście dowódca Połączonej Floty adm. Mineichi Koga, dowodząc pancernikami: „Musashi”, „Kongō” i „Haruna”, lotniskowcem „Hiyō”, krążownikami ciężkimi „Tone” i „Chikuma” oraz pięcioma niszczycielami. Ważną częścią tej operacji był transport prochów adm. Yamamoto, który miesiąc wcześniej zginął w amerykańskiej zasadzce nad Bougainville.

Bez szans na odzyskanie wyspy

Nippon Kaigun [pol. Marynarka Wojenna Cesarstwa Japonii] spodziewała się, że flota inwazyjna wroga składa się z czterech lub pięciu lotniskowców floty oraz licznych jednostek eskorty. W głowach Japończyków dojrzewała myśl o wydaniu US Navy decydującej bitwy morskiej.

Niespodziewanie jednak 18 maja Sztab Generalny, po sześciu dniach szczegółowych analiz i uwzględnieniu opinii Sztabu Głównego Armii i Sztabu Głównego Marynarki, przedstawił wstępną opinię, że szanse na odzyskanie Attu są nikłe.

Sztab Połączonej Floty dowiedział się o tych ustaleniach w trakcie drogi na macierzyste wyspy, ale mimo to adm. Koga kontynuował rejs na północ. Dzień później w sprawę zaangażował się także osobiście sam cesarz Hirohito, który ponaglił 5. Flotę do ruszenia na odsiecz i dopytywał Połączoną Flotę o rzeczywistą sytuację strategiczną.


Reklama


Teoretycznie 5. Flota była gotowa do akcji już 20 maja, kiedy na Paramushiru zebrano praktycznie całość jej sił – krążowniki ciężkie „Nachi”, „Maya”, „Haguro” i „Myōkō”, tender wodnosamolotów „Kimikawa Maru”, krążowniki lekkie „Abukuma”, „Tama” i „Kiso”, dziesięć niszczycieli oraz kilkanaście jednostek pomocniczych.

Odsieczy nie będzie

Tego samego dnia cesarz odwiedził siedzibę Sztabu Generalnego i obserwował proces podejmowania decyzji przez oficerów armii i marynarki. W jego obecności uzgodniono m.in., że w granicach możliwości, garnizon Attu zostanie częściowo ewakuowany przez okręty podwodne, zaś garnizon Kiska wycofany w kilku turach przez okręty podwodne, niszczyciele i transportowce.

Artykuł stanowi fragment książki Michała A. Piegzika pt.  Aleuty 1942-1943  (Bellona 2022).
Artykuł stanowi fragment książki Michała A. Piegzika pt. Aleuty 1942-1943 (Bellona 2022).

Przedstawiciele armii i marynarki nie byli zadowoleni z takiego obrotu sprawy, ale jednocześnie mieli przekonanie, że nie wolno podejmować większego ryzyka dla uratowania po nad 2 tys. żołnierzy w chwili, w której ważyły się losy całego kraju.

20 maja Sztab Generalny wysłał do Armii Północ hiobowe wieści dotyczące wycofania się z planu przesłania posiłków na Attu. Generał porucznik Kiichirō Higuchi wraz ze swoim sztabem byli w szoku i poprosili o uzasadnienie tej decyzji. Po południu następnego dnia gen. por. Hikosaburō Hata, zastępca szefa Sztabu Głównego Armii, udał się na Paramushiru, aby przekazać szczegółowe ustalenia.


Reklama


Rozmowa przebiegała w napiętej atmosferze, lecz ostatecznie obaj Japończycy zgodnie uznali, że na forum Sztabu Generalnego niewiele więcej można zdziałać. Generał por. Hata zarzekał się, że popierał postulat wysłania odsieczy dla garnizonu Attu i walczył o jego wdrożenie w życie. Próbował jednocześnie zrzucić odpowiedzialność na marynarkę wojenną, przypominając, że oficerowie Nippon Kaigun powiedzieli wprost, że dla nich priorytetem są działania na południowym Pacyfiku i dlatego nie mogą zaangażować się w operację na północy.

Zmiana japońskiej taktyki

Oficerowie armii rzekomo wiedzieli, że nie zmuszą marynarki do zmiany stanowiska, i powołując się na rozkaz dotyczący ścisłej współpracy obu rodzajów sił zbrojnych przy obronie Aleutów, odstąpili od nacisków w sprawie pomocy dla garnizonu Attu w zamian za bezwarunkową zgodę Nippon Kaigun na udział w ewakuacji garnizonu Kiska.

Japońscy żołnierze na wyspie Kiska. Zdjęcie z czerwca 1942 roku (domena publiczna).
Japońscy żołnierze na wyspie Kiska. Zdjęcie z czerwca 1942 roku (domena publiczna).

Ceną za uratowanie chociaż części Armii Północ miało być porzucenie obrońców Attu na pastwę losu, ponieważ obietnica ewakuacji przez okręty podwodne była kompletnie nierealna. Generał porucznik Higuchi napisał później, że przystając na taki układ, w głębi serca czuł, że pozwolił płk. Yamasakiemu i jego żołnierzom umrzeć bez udzielenia im jakiejkolwiek pomocy.

Jeszcze tego samego wieczora dowódca Armii Północ wysłał depeszę do [dowódcy garnizonu na Attu] płk. [Yasuyo] Yamasakiego, szczerze przepraszając go za to, że główne kierownictwo wojskowe po uwzględnieniu bieżącej sytuacji zdecydowało się zrezygnować z odsieczy dla garnizonu Attu.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

W odpowiedzi uzyskał informację, że w takim wypadku obrońcy na wyspie zmienią swoją taktykę z próby przetrwania kolejnych ataków na decydujące starcie, w którym zadadzą przeciwnikowi możliwie największe straty.

Pułkownik Yamasaki uważał ponadto, że ważniejsze od oceny bieżącej sytuacji strategicznej było złamanie ducha Amerykanów w inny sposób. Japończyk wierzył, że jego żołnierze, jeżeli tylko będą mieli taką możliwość, zgodnie poświęcą swoje życie, a ich dusze uratują kraj przodków. Nie wiadomo, czy gen. por. Higuchi oczekiwał takiej odpowiedzi, ale z pewnością ułatwiała ona dalszy proces decyzyjny.


Reklama


„Honorowa porażka”

23 maja dowódca Armii Północ wysłał na Attu kolejną depeszę, w której podsumowywał ustalenia z ostatnich dni: armia i marynarka przeanalizowały wszystkie możliwości i mimo szczerej chęci uratowania żołnierzy na wyspie oficjalnie uznano, że najlepszym rozwiązaniem będzie zadanie przeciwnikowi możliwie największych strat.

Generał porucznik Higuchi wyraził ponadto nadzieję, że płk Yamasaki jest gotowy do pokazania prawdziwego ducha i chwały armii cesarskiej, ponosząc „honorową porażkę” (jap. gyokusai). Termin ten, użyty wówczas po pierwszy w czasie wojny na Pacyfiku, może budzić u polskiego czytelnika rozmaite skojarzenia.

Dowódca japońskiego garnizonu na Attu pułkownik Yasuyo Yamasaki (domena publiczna).
Dowódca japońskiego garnizonu na Attu pułkownik Yasuyo Yamasaki (domena publiczna).

Z punktu widzenia japońskiej kultury, pełnej dwuznacznych określeń i niedookreślonych zwrotów, znaczenie sformułowania gyokusai wydaje się bardzo konkretne – jest to samobójcza obrona bez możliwości poddania się przeciwnikowi.

Sztab Generalny i gen. por. Higuchi potrzebowali jeszcze formalnej zgody cesarza na poświęcenie garnizonu Attu. Otrzymali ją 24 maja, przy okazji narażając się na poważną krytykę za doprowadzenie do sytuacji, w której męstwo zwykłych żołnierzy musiało być środkiem naprawy niekompetencji kierownictwa wojskowego. Kolejnego dnia płk Yamasaki podziękował cesarzowi za usankcjonowanie „honorowej porażki”, dzięki czemu nie miał już żadnych wątpliwości, że działa w interesie całego narodu.


Reklama


Ostatnia próba przebicia się na Attu

Gdy zapadały wiążące decyzje dotyczące losu garnizonu Attu, Amerykanie zepchnęli pozostałe siły obrońców do niewielkiego kotła w okolicy zatoki Chichagof. 25 maja z Paramushiru ruszył zespół złożony z krążowników lekkich „Abukuma” i „Kiso” oraz ośmiu niszczycieli z zadaniem przeprowadzenia kontrataku na flotę inwazyjną wroga i dostarczenia zaopatrzenia dla walczących oddziałów. Od samego początku wiadomo było, że to raczej gest dobrej woli niż prawdziwa pomoc ze strony marynarki wojennej.

28 maja niszczyciele „Kamikaze” i „Numakaze” próbowały przebić się na wyspę, ale z powodu złych warunków atmosferycznych otrzymały rozkaz powrotu na Paramushiru. Dzień później także Połączona Flota odwołała swoje wyjście w morze, widząc, że niewiele może zdziałać w obecnej sytuacji, zwłaszcza na przekór postanowieniom Sztabu Generalnego.

Zatoka Chichagof na zdjęciu wykonanym w maju 1943 roku (domena publiczna).
Zatoka Chichagof na zdjęciu wykonanym w maju 1943 roku (domena publiczna).

Szarża Banzai

Po północy 29 maja, kiedy przy życiu pozostała grupa ok. 800 japońskich żołnierzy z niewielkimi zapasami amunicji i żywności, płk Yamasaki wiedział, że nadszedł czas na wypełnienie żołnierskiej obietnicy „honorowej porażki”.

Po wysłuchaniu ostatniej przemowy dowódcy niezdolni do walki popełnili samobójstwo, a reszta po cichu przemknęła się w mroku w stronę pozycji wroga. Padł sygnał do ataku i chwilę później Japończycy ruszyli jak lawina z okrzykiem: „Banzai!” biegnąc wprost pod lufy karabinów maszynowych.


Reklama


Z pewnością Amerykanie nie po raz pierwszy widzieli taki atak japońskiej piechoty, ale mimo to zostali zaskoczeni przez falę fanatycznych wojowników cesarza, którzy nie mieli już nic do stracenia.

Efekt psychologiczny tego samobójczego natarcia musiał być porażający, ponieważ Japończykom udało się wykorzystać początkowy impet i przełamać pierwszą linię obrony, poniekąd wzbudzając u przeciwnika chwilową panikę. Doszło do chaotycznej walki na bagnety, w której o przeżyciu decydowało bardziej szczęście niż przemyślana taktyka, ponieważ nikomu nie udało się utrzymać zwartego szyku.

Tempo natarcia traciło jednak swój impet z każdym pokonanym metrem i gdy japońscy żołnierze rozeszli się w kilku różnych kierunkach, Amerykanie zaczęli wykorzystywać swoją przewagę liczebną i ogniową. Dla płk. Yamasakiego i jego ludzi, którzy niezależnie od iście samurajskiego ducha walki wiedzieli, że zostaną metodycznie otoczeni i zabici, był to koniec.

Zginęło 99% Japończyków

Walki na wyspie trwały jeszcze do wieczora kolejnego dnia, kiedy zabezpieczono ostatnie stanowiska wroga. Bezpośrednim skutkiem Operacji „Landcrab” było unicestwienie japońskiego garnizonu, który według różnych szacunków utracił od 2351 do 2638 ludzi, w każdym jednak razie 99 proc. początkowego stanu osobowego. Do niewoli wzięto ledwie 28 szeregowców, w tym część ciężko rannych lub po całkowitym załamaniu nerwowym, a więc niezdolnych nawet do popełnienia samobójstwa.

Mimo wyraźnego zwycięstwa Amerykanie w czasie walk na Attu również ponieśli dotkliwe straty. Zdobycie wyspy okupiono 549 zabitymi, 1148 rannymi i 2132 kontuzjowanymi żołnierzami 13 . Pierwsza „honorowa porażka” Japończyków, choć na razie była efektem raczej słabego planowania strategicznego niż celowej taktyki wyniszczającej, stanowiła realną zapowiedź tego, z czym należy się liczyć podczas desantów na kolejne wyspy.

Bitwa o Attu definitywnie otworzyła nowy rozdział walk japońsko-amerykańskich, który w głównej mierze ukształtował współczesną wizję wojny na Pacyfiku w świadomości publicznej.

Przeczytaj również o bitwie o Midway. „W ciągu trzech minut największe japońskie zwycięstwo zamieniło się w największą japońską klęskę”


Reklama


Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Michała A. Piegzika pt. Aleuty 1942-1943. Książka ukazała się w 2022 roku nakładem wydawnictwa Bellona 2022.

Fascynująca historia walk o Aleuty

Tytuł, lead, śródtytuły i teksty w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.

Autor
Michał A. Piegzik

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.