Bolesna klęska starożytnych Rzymian w bitwie z Galami. Wystarczyło kilka godzin a półtora legionu przestało istnieć

Strona główna » Starożytność » Bolesna klęska starożytnych Rzymian w bitwie z Galami. Wystarczyło kilka godzin a półtora legionu przestało istnieć

W 58 roku p.n.e. wojska dowodzone przez Juliusza Cezara rozpoczęły podbój Galii. Mimo zaciętego oporu celtyckich plemion legiony odnosiły kolejne zwycięstwa. 21 października 54 p.n.e. pod Aduatucą starożytni Rzymianie ponieśli jednak nieoczekiwaną klęskę w bitwie z Eburonami. W jej wyniku unicestwionych zostało aż 15 kohort. O tym, jak do tego doszło pisze profesor Peter Heather.

Była późna jesień 54 r. p.n.e.: mokry, szary listopadowy dzień we wschodniej Belgii, nieopodal zbiegu współczesnych granic Belgii, Holandii i Niemiec, tuż na zachód od Renu, na ziemiach niewielkiego germańskojęzycznego plemienia Eburonów.


Reklama


Zimowy obóz rzymskiego legionu

W rzymskim obozie wojskowym rozłożonym na miejscu dzisiejszego Tongres trwała narada wojenna. Na zimowym leżu biwakował tu jeden pełny legion – dziesięć pięciusetosobowych kohort – i dodatkowe pięć kohort z innego. P

od koniec każdego sezonu kampanii Juliusz Cezar zwykł rozpraszać swoją armię po takich ufortyfikowanych obozach. Legioniści budowali je sami według standardowego projektu: od zewnątrz rowy, wały i szańce z wieżami obronnymi, od wewnątrz koszarowe baraki.

Model obozu starożytnego rzymskiego legionistów (Hans Weingartz/CC BY-SA 3.0).
Model obozu starożytnego rzymskiego legionistów (Hans Weingartz/CC BY-SA 3.0).

Obwód wałów był ściśle wyliczony: dwieście razy pierwiastek kwadratowy z liczby kohort, które miały w nich stacjonować. Ujarzmione plemiona w najbliższej okolicy miały obowiązek zaopatrywać wojska przez całą zimę, dopóki nie zazielenią się trawy – pasza dla jucznych zwierząt – i będzie można wznowić działania wojenne.

Z początku wszystko szło dobrze. Siły rzymskie zostały doprowadzone do obozu przez dwóch eburońskich królów, Ambioryksa i starszego wiekiem Katuwoleusa. Fortyfikacje usypano na czas, Eburonowie dostarczyli pierwsze zapasy prowiantu. Po trzech tygodniach jednak sytuacja zaczęła się pogarszać.

Ośmielona wybuchającymi w innych regionach buntami i podburzona przez Indutiomarusa, władcę znacznie liczniejszego plemienia Trewerów z sąsiedniej doliny Mozeli, grupa Eburonów zaatakowała i wycięła w pień mały rzymski podjazd zaopatrzeniowy. Zachęceni powodzeniem rzucili się następnie na sam obóz, ale szybko musieli się wycofać pod gradem strzał. W rzymskim obozie rosło napięcie.

Gorąca dyskusja w rzymskim obozie

Ambioryks i Katuwoleus podjęli pertraktacje, twierdząc, że atak był dziełem garstki nieodpowiedzialnych zapalczywców; szczególnie ten pierwszy usiłował przedstawić siebie jako wiernego sprzymierzeńca Rzymian. Uprzedził dowództwo legionu, że na pewno szykują się jakieś poważne rozruchy z udziałem wielkich sił germańskich najemników, nadciągających zza Renu.


Reklama


Nie jemu mówić rzymskim wodzom, co mają robić, powiedział, ale jeżeli zechcą skoncentrować siły w obliczu grożącego najazdu, to on zagwarantuje im bezpieczne przejście do dwóch innych obozów usytuowanych o osiemdziesiąt kilometrów na południowy zachód i południowy wschód.

Wydarzenia nie mogłyby się potoczyć korzystniej dla Eburonów, gdyby sam Ambioryks napisał ich scenariusz. Siłami rzymskimi dowodziło dwóch legatów: Kwintus Tyturiusz Sabinus i Lucjusz Aurunkulejusz Kotta. Rada wojenna była długa i burzliwa. Kotta i niektórzy spośród jego wyższych oficerów byli zdecydowani zostać na miejscu.

Tekst stanowi fragment książki Heather Peter, Upadek cesarstwa rzymskiego (Rebis 2023).
Tekst stanowi fragment książki Petera Heathera pt. Upadek cesarstwa rzymskiego (Rebis 2024).

Dowodzili, że mają dość żywności, obóz jest w pełni ufortyfikowany, a Cezar przyśle posiłki, gdy tylko się dowie o buncie. Galia słynęła z szybkiego rozchodzenia się wiadomości. Sabinus jednak argumentował, że tubylcy tylko dlatego ośmielili się wszcząć agresywne działania, że Cezar wyjechał już do Italii. Bogowie raczą wiedzieć, kiedy dotrze do niego informacja o buncie, a tymczasem legiony rozproszone po zimowiskach mogą zostać po kolei rozbite przez przeważające siły wroga.

Kotta ustępuje

Sabinus optował za przyjęciem oferty Eburonów i połączeniem się z sąsiednimi oddziałami. Uważał, że nie ma czasu do stracenia. Na jego stanowisko wpłynął też fakt, że ich legion składał się z najmniej doświadczonych żołnierzy, w służbie dopiero od wiosny, którym w ważniejszych bitwach powierzano tylko pilnowanie taboru.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Narada się przeciągała, atmosfera była coraz bardziej gorąca, dyskusja głośniejsza. Sabinus celowo ujawnił żołnierzom, że spór dotyczy planu, dzięki któremu wszyscy mogliby się znaleźć w bezpiecznym miejscu. Około północy Kotta ustąpił – przede wszystkim dlatego, że dla morale wojska niezbędne było utrzymanie wspólnego frontu wśród oficerów. Legioniści pospiesznie zaczęli przygotowania do wymarszu i o świcie ruszyli w drogę. Wierząc zapewnieniom Ambioryksa o przyjaźni, szli w szyku marszowym, nie bojowym, w rozciągniętej kolumnie, dźwigając większość ciężkiego bagażu.

Całkowita klęska Rzymian

Dwie mile od obozu droga zagłębiała się w gęsty las i opuszczała w głęboką dolinę. Zanim straż przednia wspięła się na jej przeciwległy stok i gdy większość żołnierzy maszerowała jeszcze przez najniższą jej część, pułapka została zamknięta. Na wzgórzach po obu stronach doliny jak spod ziemi wyrośli Eburonowie i jęli zasypywać Rzymian pociskami.


Reklama


Bitwa trwała długo, ale zwycięstwo miejscowych było całkowite. Następnego ranka przy życiu pozostała tylko garstka legionistów, którzy w chaosie walki ukryli się w lesie. Prawie wszyscy z siedmiu tysięcy żołnierzy, którzy zaledwie parę tygodni wcześniej zbudowali swój zimowy obóz, zginęli. Prawdziwy pogrom, a przy tym zupełnie nieoczekiwany: aż trudno uwierzyć, że taki los spotkał wojsko Juliusza Cezara, autora najdumniejszej z przechwałek: Veni, vidi, vici.

Przyjrzyjmy się jednak baczniej tej akcji. Chociaż ten oddział uległ wrogowi, przebieg bitwy dobrze ilustruje zadziwiającą zdolność bojową rzymskich legionów, prawdziwy fundament rzymskiego imperium. Na początku Sabinus stracił głowę – nic dziwnego u dowódcy, który od razu zdał sobie sprawę, że właśnie wprowadził swych żołnierzy w śmiertelną pułapkę.

Pomnik Ambioryksa w Tongeren (ArtMechanic/CC BY-SA 3.0).
Pomnik Ambioryksa w Tongeren (ArtMechanic/CC BY-SA 3.0).

Kotta poradził sobie lepiej. Od początku czuł pismo nosem i przedsięwziął wszelkie możliwe środki ostrożności. Kiedy zaświstały strzały, wraz z oficerami szybko zwinął rozciągniętą kolumnę w zwarty czworobok, porzucając bagaż. Teraz mógł wydawać rozkazy i manewrować kohortami jako całością, choć taktyczne położenie Rzymian było fatalne; Ambioryks miał przewagę wysokości i umiał ją wykorzystać.

Walczyli bez cienia nadziei

Eburonowie przez kilka godzin unikali bezpośredniego starcia, ostrzeliwując przeciwnika z góry czym się dało: z łuków, oszczepami, kamieniami z proc. Po stronie rzymskiej straty szybko rosły. Za każdym razem, gdy któraś z kohort usiłowała zrobić wypad w lewo czy w prawo i związać wroga walką, odsłaniała się natychmiast na ostrzał od tyłu. Unieruchomieni, słabnący legioniści bronili się nadzwyczaj długo: całe osiem godzin.


Reklama


Sabinus chciał wtedy zacząć pertraktacje z Ambioryksem, ale Kotta, choć raniony w twarz kamieniem z procy, warknął tylko, że Rzymianie nie układają się z wrogiem. Sabinus jeszcze próbował go przekonać, gdy padł trafiony celnym pociskiem. Dla Eburonów był to bodziec do szturmu. W walce wręcz padło wielu legionistów, ale garstka niedobitków wciąż utrzymywała szyk bojowy i przedarła się z powrotem do odległego o dwie mile obozu.

Zza jego wałów bronili się skutecznie aż do zapadnięcia nocy, a potem jak jeden mąż odebrali sobie życie, nie chcąc wpaść żywcem w ręce wroga. Jeżeli niedoświadczona straż taborowa potrafiła bić się cały dzień bez cienia nadziei na zwycięstwo i wybrała śmierć zamiast niewoli, to zaiste każdy, kto rzuciłby wyzwanie całej potędze Rzymu, znalazłby się w poważnych opałach.

Źródło

Tekst stanowi fragment książki Petera Heathera pt. Upadek cesarstwa rzymskiego. Jej nowe polskie wydanie ukazało się w 2024 roku nakładem Domu Wydawniczego Rebis. Przekład: Janusz Szczepański.

Historia upadku cesarstwa rzymskiego

Ilustracja tytułowa: Rekonstruktorzy w strojach legionistów (David Friel/CC BY 2.0).

WIDEO: Czy pierwsi Piastowie zostali zmyśleni?

Autor
Peter Heather

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.