Brama zrekonstruowanego grodu słowiańskiego w Gross Raden

Budowa słowiańskich grodów miała nieodwracalne konsekwencje. Takie skutki przyniosło wzniesienie tysięcy warowni

Strona główna » Średniowiecze » Budowa słowiańskich grodów miała nieodwracalne konsekwencje. Takie skutki przyniosło wzniesienie tysięcy warowni

Na obszarze samej tylko Słowiańszczyzny Zachodniej odkryto ślady ponad 3000 grodów, w przytłaczającej większości pochodzących z epoki średniowiecznej. Były regiony, gdzie w ciągu kilku dekad wzniesiono setki warowni. Skutki procesu, który szczególnie przybrał na sile w wiekach IX i X, okazały się nieodwracalne.

Artykuł powstał na podstawie nowej książki Kamila Janickiego pt. „Cywilizacja Słowian. Prawdziwa historia największego ludu Europy”. Pozycja już dostępna w sprzedaży.

„Udają się na łąki obfitujące w wodę i zarośla, po czym kreślą tam linię kolistą (…), w miarę tego, jaki chcą mieć kształt grodu i obszar jego powierzchni”. Tak pierwsze kroki, jakie należało przedsięwziąć w celu wzniesienia słowiańskiego grodu, a przynajmniej grodu nizinnego, przedstawił Ibrahim ibn Jakub w relacji z połowy X stulecia.


Reklama


Dalej handlarz (niewolnikami?) pisał, że budowniczowie „kopali dokoła rów” oraz „piętrzyli wykopaną ziemię, umacniając ją belkami i drzewem, na podobieństwo szańców”, aż taki wał „osiągnął wymiar, jakiego pragnęli”. Wreszcie zaś „odmierzali” w linii wałów „bramę z tej strony, z której chcieli ją mieć” i sklecali prowadzący do niej „pomost z drzewa”.

Na tym opis się kończył. Całość brzmi prosto, nie budzi skojarzeń z wielkim projektem budowlanym, ale raczej z doraźną prowizorką.

Rekonstrukcja słowiańskiego grodu Radusz na Łużycach.
Rekonstrukcja słowiańskiego grodu Radusz na Łużycach (fot. Pudelek, CC BY-SA 3.0).

Nie sposób stwierdzić, czy Ibrahim ibn Jakub faktycznie obserwował prace prowadzone przy jakimkolwiek grodzie, czy też czerpał wiedzę z drugiej ręki i z własnej wyobraźni. W każdym razie pominął kwestie zasadnicze. Dla historyków jest oczywiste, że nawet budowa niewielkiego gródka wymagała ogromnego wysiłku, dobrej organizacji pracy i niebagatelnej ilości materiału.

Ilu ludzi było potrzeba do wzniesienia słowiańskiego grodu?

Czeski archeolog Slavomil Vencl szacował, że do wzniesienia grodu o powierzchni 5 hektarów potrzeba było nawet 25 tysięcy roboczodniówek. Jeśli prace chciano ukończyć w ciągu ciepłych miesięcy jednego roku, na placu budowy musiało stale, niemal dzień w dzień, uwijać się sto, sto dwadzieścia osób.


Reklama


Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że nie jest to liczba imponująca, zresztą inni badacze proponują też szacunki wyraźnie wyższe. Należy jednak mieć świadomość, że w realiach, jakie panowały na wczesnej Słowiańszczyźnie, już zgromadzenie i skierowanie do pracy stu mężczyzn było poważnym wyzwaniem.

W typowej wiosce słowiańskiej mogło mieszkać kilkunastu dorosłych lub przynajmniej nastoletnich mężczyzn. A przecież do budowy grodu nie dało się zapędzić ich wszystkich, bez narażania kraju na głód i niedostatek. Każdy był w pierwszej kolejności rolnikiem, musiał pilnować upraw i hodowli, jeśli chciał przetrwać zimę. Do zebrania stuosobowej kadry potrzeba więc było przynajmniej kilkunastu lub ponad dwudziestu osad albo sporej rzeszy brańców.

Artykuł powstał na podstawie mojej nowej książki pt. Cywilizacja Słowian. Prawdziwa historia największego ludu Europy (Wydawnictwo Poznańskie 2023).

Nakład sił i środków. Budowa słowiańskich grodów w liczbach

W odniesieniu do konkretnego, dokładnie przebadanego grodu w Pohansku na Morawach oszacowano ostatnio, że budowa wymagała przerzucenia około 69 tysięcy ton ziemi i że zużyto do niej jakieś 7400 metrów sześciennych drewna, a więc 5 czy 6 tysięcy średniej wielkości drzew.

Poza tym było potrzeba przynajmniej 20 tysięcy ton kamieni, bo warownia, podobnie jak wiele innych w państwie Mojmirowiców, miała ziemno-drewniane wały oblicowane z zewnątrz głazami.


Reklama


Gród wzniesiono być może w ciągu kilku miesięcy, ale pozyskanie i przetransportowanie budulca mogło zająć nawet lata. Same głazy pochodziły z kamieniołomów oddalonych o 12 kilometrów. Transportowano je zapewne łodziami. Jeśli w tym celu użyto dziesięciu barek, to cały proces mógł, jak wylicza czeski historyk David Kalhous, przeciągnąć się na 5 do 8 lat.

Podobne szacunki prowadzono także w odniesieniu do warowni z obszaru dzisiejszej Polski. Można się spotkać na przykład z oceną, że gród w Kruszwicy wymagał wyrąbania 24 kilometrów kwadratowych lasu. Z kolei twórcy twierdzy w Ryczynie sto wiekowych dębów wycięli tylko po to, by ustabilizować teren budowy.

Władza i grody

Skala wysiłku koniecznego do wzniesienia słowiańskich twierdz była tak wielka, że zdaniem badaczy zadaniu nie mogły podołać społeczności niezorganizowane, pozbawione wpływowych liderów. Warownie z prawdziwego zdarzenia stanowiły oznakę rozwoju władzy. Ale ta władza okazywała się też zwyczajnie niezbędna do ich powstania.

Polski mediewista Tomasz Jasiński budowę największych grodów nad Wisłą porównuje wręcz z inicjatywą wzniesienia egipskich piramid. I chyba nie jest to żadna przesada. Można zresztą dopowiedzieć, że grody wywarły nawet większy i bardziej trwały wpływ na środowisko i na warunki życia w regionie niż sławne grobowce z państwa faraonów.

Makieta grodu w rejonie Warszawe (Bródno Stare), X-XII wiek (fot. Wistula, lic. CC-BY-SA 3,0).

Niedoceniane konsekwencje

Już sam wzrost zaludnienia Słowiańszczyzny sprawił, że od IX wieku wyraźnie przyspieszyła akcja wyrębu lasów i zagospodarowywania nowych przestrzeni pod uprawę oraz hodowlę. Po raz pierwszy w całych dziejach (i pradziejach) ludzkiego osadnictwa w środkowej i wschodniej części Europy natura konsekwentnie i trwale zaczęła się cofać.

Dopiero Słowianie – w przeciwieństwie do wszystkich dawniejszych ludów – na dobre unicestwili wielkie puszcze i zamienili leśny krajobraz, z którego wyrośli, w krajobraz otwarty, z szachownicą pól i pastwisk.


Reklama


Zmiany na podobną skalę nie nastąpiły ani wcześniej, ani też później. Przykładowo Lech Leciejewicz szacował, że w VII–VIII wieku 6 procent obszaru Słowiańszczyzny było realnie zagospodarowane przez człowieka. Ale do roku tysięcznego w wybranych regionach ten odsetek sięgał już niemal 25 procent. I nic nie przetrzebiało borów równie skutecznie, co wielka fala budownictwa grodowego.

Jeśli do wzniesienia jednego grodu średniej wielkości potrzeba było kilku tysięcy drzew, to w celu zbudowania stu warowni należało ich wyrąbać już pół miliona, jeśli nie więcej. A przecież na Słowiańszczyźnie zbudowano nie sto, lecz tysiące grodów.

Brama zrekonstruowanego grodu słowiańskiego w Gross Raden
Brama zrekonstruowanego grodu słowiańskiego Gross Raden w Meklemburgii (fot. Wolfgang Sauber, lic. CC-BY-SA 4,0).

Archeolodzy i historycy twierdzą, że na przykład narodziny państwa Piastów w Wielkopolsce sprawiły, że na Wysoczyźnie Gnieźnieńskiej wyrąbano wszystkie lasy dębowe, a budulec na kolejne grody trzeba było sprowadzać nawet z odległości 100 kilometrów.

Świeże badania palinologiczne nie potwierdzają aż tak stanowczej diagnozy. Lasów nie usuwano do zera. Zresztą nie można było tego robić, jeśli chciało się przeżyć. Wczesne miasta, wyrastające od X wieku za wałami części grodów, wymagały bowiem drewna nie tylko na budulec, ale też stale na opał, do gotowania, ogrzewania, wypalania ceramiki albo produkcji żelaza.


WIDEO: Największa zagadka słowiańskich grodów


Jak podaje ceniony badacz dziejów gospodarki profesor Václav Smil, średnio ośrodki miejskie, aby przetrwać, wymagały przestrzeni lasu 30 razy większej, niż wynosiła zajmowana przez nie powierzchnia. Na przykład wczesny Kraków, który około 900 roku wraz z podgrodziem i okolicznymi osadami zajmował przynajmniej 18 hektarów, potrzebowałby więc 540 hektarów gęstwiny na tyle bliskiej, aby stale można było z niej znosić chrust.

Katastrofa ekologiczna wczesnych Słowian

Ubytek puszczy na skutek budowy grodów był w każdym razie ogromny. Jak podawała archeolożka Zofia Kurnatowska w regionach gęściej zaludnionych już w X wieku choćby 50–60 procent całej przestrzeni zostało oczyszczone.


Reklama


I szły za tym często tragiczne skutki, z których na dobre zaczęto sobie zdawać sprawę dopiero po kilkuset latach: jeszcze większe wyjałowienie ziemi, podtopienia, kurczenie się populacji zwierząt łownych. Słowem – katastrofa ekologiczna.

I to na tyle poważna, że na przykład w Polsce już u schyłku średniowiecza dwór królewski zaczął wprowadzać w życie pierwsze przepisy mające na celu ochronę borów. Chociażby Władysław Jagiełło zakazywał wycinania cisów. Natomiast Bona Sforza przestrzegała, że w jej majątkach drwale zawsze mają pracować tak, by szaty leśnej, bardzo już przetrzebionej, nie spotykał dalszy uszczerbek.

****

Artykuł powstał na podstawie mojej nowej książki pt. Cywilizacja Słowian. Prawdziwa historia największego ludu Europy (Wydawnictwo Poznańskie 2023). To wnikliwe spojrzenie na początki Słowiańszczyzny, wykorzystujące najnowsze ustalenia naukowe. Poznaj życie codzienne, obyczaje i zagadkowe pochodzenie naszych przodków. Pozycja już dostępna w sprzedaży.

Autor
Kamil Janicki

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.