U schyłku średniowiecza Burgundia należała do najbogatszych i najbardziej wpływowych państw Europy. Jej władcy uchodzili za najpotężniejszych książąt kontynentu. I choć nigdy nie zdobyli korony, to pod względem zamożności i dworskiego wyrafinowania wyprzedzali niemal wszystkie konkurencyjne dynastie. O ich osiągnięciach historia jednak zapomniała, ponieważ Burgundia wcześnie straciła niepodległość i została włączona w granice Francji. Obraz złotego wieku państwa burgundzkiego, bezpośrednio poprzedzającego upadek, prezentuje Anna Brzezińska w książce Zmierzch świata rycerzy.
Książęta Burgundii stanowili ewenement w wielkiej rodzinie książąt europejskich: mieli dwóch panów – francuskiego króla oraz cesarza – i każdemu z nich byli winni lojalność i wsparcie, tyle że z innych terytoriów.
Reklama
Gdyby cesarz powadził się królem Francji, doprowadziłoby to do oczywistego konfliktu lojalności. Jednakże i książę Filip Dobry [1419-1467], i jego syn Karol Zuchwały [1467-1477] nader swobodnie interpretowali swoje powinności wasali.
W rzeczywistości prowadzili niezależną politykę i wielokrotnie występowali przeciwko suzerenom, marząc o stworzeniu własnego królestwa, rozciągającego się od Morza Północnego aż do Morza Śródziemnego.
Przynależność do Rzeszy otwierała przed Burgundczykami wielkie możliwości, bo czyż cesarz nie uchodził za najwyższego świeckiego władcę chrześcijaństwa, zwierzchnika królów? Filip Dobry, a potem jego syn Karol Zuchwały bezskutecznie zabiegali u cesarza o koronę.
Królowie bez korony. Najbardziej podziwiany dwór Europy
Skoro nie zdołali jej wyjednać, demonstrowali swoją pozycję najpotężniejszych książąt zachodniej Europy poprzez ostentacyjny przepych, celebrowany podczas rozlicznych uczt, bankietów, uroczystości dworskich, turniejów oraz spotkań Zakonu Złotego Runa, powołanego do życia przez księcia Filipa. Przychodziło im to tym łatwiej, że ich panowanie zbiegło się z niezwykłym rozkwitem flandryjskiej sztuki.
Reklama
W czasach, kiedy we Florencji tworzyli Lorenzo Ghiberti i Donatello, z burgundzkim dworem związał się Jan van Eyck, w Dijon tworzył Claus Sluter, w Brukseli – pochodzący z Tournai Roger van der Weyden, w Brugii – Hans Memling, a w Brugii i Gandawie – Hugo van der Goes.
Aż do XIV wieku patronami flamandzkich artystów byli głównie książęta, biskupi oraz wielcy panowie szlachetnego rodu. Książęta i biskupi obdarowywali klasztory pysznie ilustrowanymi manuskryptami i fundowali ołtarze do ulubionych kościołów. (…)
Obfitość wybitnych twórców sprawiała, że książęta Burgundii znacznie częściej niż inni władcy wykorzystywali patronat do zaznaczenia swojego statusu i aspiracji. Poza tym, przy wszystkich swych rycerskich pozach, umieli robić interesy.
Filip Dobry wspierał warsztaty produkujące słynne flamandzkie gobeliny, a ulubionym malarzom wypłacał pensje. Za jego panowania dwór burgundzki stał się więc najbardziej wysublimowanym i podziwianym dworem Europy, czemu poniekąd sprzyjał niebywały kryzys monarchii francuskiej, na którą wcześniej kierowały się oczy współczesnych.
Reklama
Przepych otaczający burgundzkich książąt wywarł piorunujące wrażenie nawet na posłach z Mediolanu, bardzo dobrze zaznajomionych z siedzibami innych władców i panującymi w nich obyczajami. Jeden z nich, Tommaso da Rieti, napisał, że burgundzki dwór jest świetniejszy od francuskiego i mógłby być siedzibą papieża lub cesarza. W XV wieku trudno było o większy komplement.
Zapomniane centrum Europy. Bogactwo i blichtr średniowiecznej Burgundii
Burgundczycy stworzyli skomplikowany ceremoniał obejmujący hierarchię, normy zachowania i etykietę, system znaków i symboli oraz wymianę darów i uprzejmości.
W początkach XX wieku Johan Huizinga opisał go w Jesieni średniowiecza jako pustą formę, zdegenerowaną tradycję rycerskiego średniowiecza i ostatni odblask świata feudałów, który odchodził w przeszłość, podczas gdy na południu od Alp, pod słońcem Italii, rodziła się już nowa, renesansowa tożsamość, mająca stać się fundamentem nowożytności. Jednakże w początkach XV wieku nikt jeszcze nie wiedział, że burgundzkie księstwo zniknie z map Europy, a historia – jak zwykle spisana przez zwycięzców – zapomni o jego istnieniu.
Na razie burgundzka Flandria pod względem gospodarczym przewyższała resztę Europy, z wyjątkiem włoskich miast. Jej kultura, materialna i niematerialna, była żywotna i promieniowała na cały kontynent, budząc podziw i skłaniając do naśladownictwa.
Zlepek państw, tradycji i mitów
Królowie Francji mogli się odwoływać do wielkich wspólnych mitów i bohaterów z przeszłości, a ich poddani identyfikowali się z jednym językiem, jedną stolicą i centralnymi instytucjami. Z państwem burgundzkich Walezjuszów było inaczej, władali oni bowiem bardzo rozległym i różnorodnym terytorium.
Burgundia, gdzie zaczęła się ich wielka kariera, bogaciła się dzięki rolnictwu i produkcji win. Zelandia żyła z morza i połowów ryb. We Flandrii uprawiano pszenicę, a z Ardenów eksportowano drewno i minerały.
Reklama
Wszystkie te krainy były tak odmienne, że Burgundczycy dopiero musieli te wspólne mity, instytucje i poczucie jedności stworzyć, by nadać nowy kształt kalejdoskopowi uznających ich władzę księstw, hrabstw i pomniejszych włości. Ale za Filipa Dobrego i jego syna Karola Zuchwałego punkt ciężkości burgundzkiej domeny przechylał się coraz bardziej ku Flandrii i tam też najchętniej rezydował dwór.
Najbardziej zurbanizowany obszar Europy
Ulubionym narzędziem burgundzkiej propagandy stało się imaginarium rycerskich romansów. Na dworze kultywowano kulturę rycerską i tworzono intelektualne podwaliny pod pretensje burgundzkich książąt, przekonując na przykład, że ich drzewo genealogiczne wyrasta od Karola Wielkiego – a nawet od jego ojca, Pepina Krótkiego, protoplasty Karolingów i księcia Burgundii, która wedle sugestii książęcych genealogów istniała w czasach, kiedy o królestwie tych okropnych Francuzów nikt jeszcze nie słyszał. (…)
Flamandzkie elity rozumiały jednak, że prawdziwym źródłem potęgi Burgundczyków były nie feudalne i militarne przewagi rycerstwa, tylko rzemiosło, handel i pieniądz.
Już w połowie XV wieku książę Filip panował nad największym zurbanizowanym terenem Europy oraz największym północnoeuropejskim centrum handlu.
Reklama
W roku 1500 – jak się szacuje – na północ od Alp było około trzydziestu miast liczących ponad 10 000 mieszkańców. Dwadzieścia cztery z nich leżały nad kanałem La Manche. Aż jedna trzecia poddanych burgundzkich książąt mieszkała w miastach.
Sami książęta, chociaż dla przyjemności utrzymywali rezydencje w pobliżu terenów myśliwskich, najwięcej czasu spędzali w Brukseli, a doglądając swych interesów, regularnie odwiedzali kluczowe ośrodki, czyli Brugię, Lille, Gandawę i SaintOmer, a potem również Mechelen, którego znaczenie ogromnie wzrosło od czasów Karola Zuchwałego.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Anny Brzezińskiej pt. Zmierzch świata rycerzy. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Literackiego w 2023 roku.