Henryk Walezy został w 1573 roku pierwszym polskim królem elekcyjnym. Zasiadał jednak na tronie zaledwie przez trzynaście miesięcy. Gdy po śmierci brata otworzyła się przed nim droga do tronu francuskiego, nocą z 18 na 19 czerwca 1574 roku uciekł z Wawelu. O tym, jak potoczyły się jego dalsze losy pisze Iwona Kienzler w książce pt. Polscy władcy po ciemnej stronie mocy.
W Polsce ucieczkę Walezego potraktowano jak zdradę, a tymczasem monarcha nie widział nic zdrożnego w swoim postępowaniu; w liście do króla Szwecji porównał się nawet do troskliwego ojca dwójki dzieci, otaczającego opieką to, które najbardziej potrzebuje jego pomocy.
Reklama
Reformy Walezego we Francji
Wprawdzie mimo danej [Janowi] Tęczyńskiemu obietnicy nigdy nad Wisłę nie wrócił, w związku z czym został zdetronizowany, ale do końca życia tytułował się królem Polski, używał też herbów z polskim Orłem, jak również litewską Pogonią.
Syn Katarzyny Medycejskiej 13 lutego 1575 roku został koronowany w Reims na króla Francji, którą władał jako Henryk III. Wprawdzie w historiografii polskiej bywa odsądzany od czci i wiary, a jego postępek uznawany jest za zdradę, to trzeba przyznać, że w historii swojego kraju zapisał się wyjątkowo dobrze.
Za jednego z najwybitniejszych francuskich monarchów uważał go chociażby Napoleon Bonaparte, cieszący się sympatią wielu pokoleń Polaków. Wkrótce po objęciu tronu niedoszły mąż Anny Jagiellonki dał się poznać jako wyjątkowo energiczny i sprawny administrator królestwa, a dzięki jego działaniom w 1585 roku udało się zrównoważyć finanse królewskie.
Usprawnił także funkcjonowanie dworu, przekształcając go w doskonale działającą instytucję, której zasadniczym zadaniem była obsługa władcy, jak również przydawanie splendoru osobie monarchy. Henryk ustanowił również Order Ducha Świętego, jedno z najbardziej prestiżowych odznaczeń francuskich, przyznawane osobom wiernym królowi, jak również najbardziej zasłużonym dla jego osoby.
Trudno też nie zauważyć, że to właśnie jego zabiegi i biurokratyczna praca stworzyły podwaliny przyszłego absolutyzmu. Bez Henryka nie byłoby zatem Króla Słońce.
Zmiany w życiu osobistym
Po powrocie do ojczyzny Walezy nie zmienił też swoich upodobań modowych i jeszcze bardziej dbał o wygląd. Jako monarcha reprezentujący kraj słusznie uważał, że jego obowiązkiem jest dobrze wyglądać, gdyż doceniał znaczenie wizerunku władcy w oczach poddanych. Taki styl narzucił też swoim dworzanom, którzy naśladując króla, wydawali krocie na najmodniejsze stroje.
Reklama
Zmieniło się natomiast życie prywatne monarchy, bo wprawdzie wciąż krążyły plotki o jego domniemanym homoseksualizmie, krytykowano też kręcących się wokół niego mignons, ale u boku Henryka pojawiła się w końcu kobieta, z którą stworzył udany związek. Nie była to jednak adresatka jego „krwawych listów”,
Maria de Clèves, jego ukochana zmarła bowiem 30 października 1574 roku, dwa tygodnie po wydaniu na świat córeczki, na skutek komplikacji poporodowych. I mimo że nigdy nie odwzajemniła uczuć Henryka, na wieść o jej zgonie król pogrążył się w rozpaczy. Co więcej, spektakularnie okazywał swoją żałobę: na co dzień nosił strój żałobny pokryty… trupimi czaszkami, za którego uszycie zapłacił fortunę, przez trzy dni nie opuszczał komnaty, a kiedy z niej wychodził, słaniał się na nogach i zalewał łzami.
Do końca życia nosił przy sobie najdroższą pamiątkę, jaką był modlitewnik należący do zmarłej, oraz dość osobliwy różaniec z paciorkami w kształcie trupich czaszek. Nie wiadomo jednak, ile w tym było prawdziwej rozpaczy, a ile teatralnej pozy, bo wprawdzie Henryk miał zamiar po powrocie do ojczyzny oświadczyć się pięknej Marii, łudząc się, że porzuci swego małżonka, to jednak zbytnio się do niej nie spieszył. Po drodze na dłużej zatrzymał się w Wenecji, gdzie gościła go miejscowa luksusowa dama do towarzystwa, a zarazem poetka, Veronika Franco.
Ślub z Ludwiką de Vaudémont
Z rozpaczy po stracie ukochanej otrząsnął się stosunkowo szybko, zresztą miał świadomość, że ciąży na nim obowiązek zapewnienia Francji następcy tronu, dlatego wkrótce zdecydował się na ślub. W związek małżeński wstąpił już dwa dni po koronacji. Swoją wybrankę, Ludwikę de Vaudémont, znał od dawna, należała bowiem do bliskiego otoczenia nieżyjącej już Marii.
Reklama
Decydując się na małżeństwo, wykazał się przy tym wielką odwagą, bodaj po raz pierwszy w życiu przeciwstawił się swojej apodyktycznej matce, która nie przepadała za kandydatką na synową. Wydawało się, że Francja szybko doczeka się delfina, bo królowa zaraz po ślubie zaszła w ciążę, ale zły los, a raczej błąd w sztuce lekarskiej, sprawił, że Ludwika nie została matką.
Nadworny medyk podał jej przez pomyłkę zły lek, powodując poronienie. Strata nienarodzonego dziecka nie wpłynęła jednak na pogorszenie relacji między małżonkami, którym udało się stworzyć udane stadło. Nie oznacza to jednak, że Henryk był wiernym mężem – nadal bowiem romansował z arystokratkami i dwórkami, ale kochał żonę i zawsze do niej wracał. Zapewne doczekał się kilkorga nieślubnych dzieci, ale żadnego nie uznał z szacunku dla cierpiącej z powodu niemożności zajścia w ciążę Ludwiki.
Być może pobyt w tolerancyjnej Polsce wywarł na Walezego korzystny wpływ, bo wprawdzie we Francji toczyły się wówczas wojny religijne, ale on najwyraźniej zmienił stosunek do protestantów. Nie tylko potępił krwawą jatkę dokonaną w noc św. Bartłomieja, której zapewne był inicjatorem, ale nawet poszedł na ustępstwa wobec hugenotów, zawierając w 1576 roku traktat pokojowy, na mocy którego hugenoci uzyskali nie tylko pozwolenie na swobodę wiary, ale także na udział w parlamentach prowincji.
Wprawdzie trudno mówić o radykalnej zmianie światopoglądu monarchy, który nie miał pieniędzy na prowadzenie dalszych działań wojennych, ale i tak należy to uznać za postęp. Tym bardziej że swoim postępowaniem ściągnął na siebie gniew katolików, którzy, pod przywództwem dwóch Gwizjuszy, Henryka I oraz jego brata, kardynała Ludwika, powołali organizację zbrojną nazwie Liga Katolicka w celu obalenia wiarołomnego władcy i kontynuowania walki z protestantami.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Swoich przeciwników rozsierdził jeszcze bardziej, kiedy po śmierci najmłodszego brata wyznaczył na swego następcę szwagra, męża Małgorzaty, Henryka z Nawarry. Wprawdzie zgodnie z obowiązującym we Francji prawem salickim po śmierci panującego władcy tron powinien przypaść jego najbliższemu krewnemu, którym rzeczywiście był Burbon, problem polegał jednak na tym, że Henryk był hugenotem, w dodatku przewodził hugenockiemu wojsku.
Nic zatem dziwnego, że wieść o kandydacie na następcę tronu zaktywizowała katolików. Wprawdzie monarcha pozbył się z czasem najgroźniejszych z nich – braci Gwizjuszy – ale zadarł z ówczesnym papieżem, Sykstusem V, który na wieść o zawartym przez Walezego przymierzu z Henrykiem z Nawarry w kwietniu 1589 roku obłożył francuskiego króla klątwą. Na dodatek przeciwko Walezemu zbuntował się Paryż, miasto słynące z ultrakatolicyzmu, ale monarcha nie miał zamiaru patrzeć na to obojętnie i przystąpił do oblężenia stolicy.
Reklama
Przedwczesny koniec
Swoją kwaterę umieścił w Saint-Cloud. Niestety, nie dane mu było zdobyć miasta, gdyż 1 sierpnia 1589 roku padł ofiarą zamachu, którego dopuścił się dominikanin, Jacques Clément. Dominikanin został przyjęty przez władcę, by oddać mu listy, ale podczas audiencji podstępny mnich oznajmił, że ma ważne i poufne informacje, które musi przekazać królowi osobiście.
Słudzy i gwardziści monarchy uznali, że mogą zaufać osobie duchownej i odstąpili od króla, który właśnie… korzystał z ustępu. Zakonnik przyklęknął przed władcą, a gdy ten zagłębił się w lekturze podanego mu pisma, zadał mu cios nożem w podbrzusze. Henrykowi udało się co prawda zranić napastnika w czoło i wezwać swoich ludzi, którzy rozsiekali zamachowca, ale odniósł poważne obrażenia.
Wezwanym medykom udało się włożyć wnętrzności z powrotem do brzucha króla, a następnie zastosowali leczenie, które oprócz puszczania krwi traktowano jak panaceum na wszelkie dolegliwości – lewatywę. Wkrótce, ku zadowoleniu czuwających przy monarsze medyków, lewatywa została wydalona przez ranę, co uznano za bardzo dobry symptom.
Rzeczywiście, stan Henryka na krótko się poprawił, ale potem pojawiła się wysoka gorączka i wszyscy włącznie z królem zrozumieli, że wybiła jego ostatnia godzina. Wciąż przytomny monarcha w obecności świadków wyznaczył na swego następcę Henryka z Nawarry, męża swej siostry, a później przyjął ostatnie namaszczenie. Zmarł następnego dnia o trzeciej rano.
Nie wiemy oczywiście, jaki los czekałby Polskę, gdyby Walezy w 1574 roku nie uciekł z Wawelu, nie wiadomo również, jakim byłby władcą. Jedno jest pewne: gdyby pozostał nad Wisłą, żyłby znacznie dłużej i nie zginąłby z ręki zamachowca. Wprawdzie Polakami niełatwo było rządzić, ale żadnemu z nich nie przyszłoby do głowy, by podnosić rękę na panującego monarchę.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Iwony Kienzler pt. Polscy władcy po ciemnej stronie mocy. Książka ukazała się w 2024 roku nakładem wydawnictwa Bellona. Premiera 28 lutego, ale już dziś możesz zamówić swój egzemplarz.