Wyobraź sobie, że do Twoich drzwi właśnie zapukał funkcjonariusz NKWD, by siłą doprowadzić cię na przesłuchanie. Wiesz co to oznacza. Jeśli chcesz mieć jakiekolwiek szanse na przetrwanie aresztowania, procesu i zsyłki do obozów Gułagu, lepiej przeczytaj nasz poradnik. Zanim stalinowscy siepacze Ci go skonfiskują.
Po pierwsze weź dobre, mocne buty, ciepłą bieliznę, porządne ubranie i obowiązkowo palto, bądź futro. Prawdopodobnie już tu nie wrócisz – właśnie stałeś się nic nie znaczącym trybikiem w machinie GUŁAG-u.
Reklama
Po pierwsze. Nie stawiaj oporu
Jeśli przyszedł nie jeden, ale kilku smutnych panów i chcą Cię zabrać natychmiast, nie stawiaj oporu. Jeśli cię skatują już na wstępie, ciężko będzie przetrwać późniejsze przesłuchania. Wszak, jak to powtarzali sobie radzieccy aparatczycy:
Ty co, jeszcze nie wiesz? Jest tajny rozkaz towarzysza Stalina, jeśli k….. się nie przyznaje, trzeba bić, bić, bić…
Bardzo ważna sprawa! Pod żadnym pozorem nie denerwuj strażników. To oni są tu pomniejszymi bogami, stojącymi w panteonie tuż obok boga najpotężniejszego, naczelnika więzienia.
Po drugie. Nie irytuj strażników
Zdenerwować ich może wszystko, o czym przekonała się Agnessa Mironowa – bohaterka książki Żona enkawudzisty, a jednocześnie „czerwona księżniczka”, która spadła na samo dno. Z bajkowych pałaców stalinowskiej wierchuszki trafiła do więzienia na Łubiance (o tym, jak odrażająco wygodne życie wcześniej wiodła przeczytacie w TYM artykule).
Reklama
Nosiła tam na sobie czerwoną wełnianą bluzeczkę, nie zdając sobie sprawy z faktu, że może tym samym rozwścieczyć strażniczkę. Boleśnie przekonała się o tym w środku nocy:
Rozjuszona strażniczka przyszła do mnie. Drze się: „Ach ty, taka owaka, żeby spać w czerwonym ubraniu! To mi działa na nerwy!”. No i tak. Musiałam ściągnąć bluzkę. A wie pani, czemu jej to działało na nerwy? Bo czerwony to kolor krwi, a ona pilnowała przez judasza, żeby nikt sobie nic nie zrobił.
Na innym tle widać krew, a na czerwonym nie. A może było i tak – zaglądnęła przez judasza, zobaczyła jaskrawą, czerwoną plamę i w pierwszej chwili chwycił ją strach, wydało jej się, że to krew. Cała we krwi!
Po trzecie. Koniecznie zdobądź pracę w kuchni
Kiedy już znajdziesz się w obozie, musisz się dobrze ustawić. Prawdę o pokornym cielęciu, co dwie matki ssie możesz od razu włożyć między bajki. Absolutnie najlepszą robotą jest ta w kuchni.
Nie licząc mrozu, w łagrze największym wrogiem więźniów jest głód. Odbiera siły i zdrowie. Niszczy psychikę i osłabia wolę, a kto pracuje w kuchni, ten głodny nie chodzi. Podobnie ten, kto rozdaje jedzenie.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Tu założono pierwszy obóz Gułagu. Okrucieństwo strażników szokowało nawet ich przełożonychNie wiesz jak to zrobić? Spokojnie, reszta personelu cię przeszkoli:
Moja poprzedniczka Tamara uczyła mnie: „Jak lejesz mleko, lej odrobinkę mniej, to ci zostanie więcej dla siebie”. Spróbowałam tak zrobić, ale nie zdaje sobie pani sprawy z tego, jak oni patrzą, gdy się im nalewa!
Reklama
Po czwarte. Dowiedz się z tym nie zadzierać
Pracując na tak lukratywnym stanowisku, musisz pamiętać o jednym. Układy i koneksje bywają śmiertelnie niebezpieczne. Uważaj z kim zadzierasz, zwłaszcza jeśli ta osoba stoi wysoko w obozowej hierarchii, albo sypia z kimś wysoko postawionym.
Właśnie w taki układzik wplątała się Agnessa Mironowa.
Gdy tam przyszłam i moja poprzedniczka przekazywała mi swoje „gospodarstwo”, ta Kława zwróciła się do niej przy mnie: „Ciociu Tamaro, zostało dla mnie coś do jedzenia?”. I Tamara dała jej mleka.
Kiedy Agnessa zastąpiła Tamarę, to do niej przyszła Kława. Kobieta nie zostawiła jej jednak nic do jedzenia, nie mając serca oszukać reszty. Ta uczciwość nieomal kosztowała Mironową życie. Kława zainterweniowała i Agnessa nie dość, że szybko straciła posadę, to jeszcze została przeniesiona do innego obozu. Mleko w łagrze potrafiło zabić.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Szczere wyznania sowieckiego egzekutora. Zabijał setki ludzi i był z tego dumnyPo piąte. Wykorzystaj wszystko co posiadasz
Mironowa znalazła się w kolejnej placówce „archipelagu GUŁAG”. Musiała od nowa budować swoją pozycję i zabezpieczać byt. Zaczęła od handlu. Od początku w łagrze towarzyszyło jej futro z wiewiórek, którego nie porzucała ani latem, ani zimą, strzegąc jak oka w głowie.
Choć było wyliniałe i prawdopodobnie zawszone, pozwalało jej przeżyć kiedy temperatura oscylowała w okolicach minus 50 stopni.
Reklama
Futro oprócz ochrony przed zimnem dostarczało materiału (różowa, jedwabista poszewka) do wytwarzania przedmiotów na handel. Wyciągając nitki ze swoich ubrań i tnąc poszewkę, Agnessa szyła poduszeczki na igły.
Po szóste. Przemyśl co kupujesz
Za te drobne przejawy „luksusu” w łagrowej codzienności udawało jej się zdobyć najpotrzebniejsze rzeczy. Emaliowany garnuszek, odrobinę prosa. Te dwie uzyskane drogą wymiany rzeczy wystarczyły by poczuć w żołądku dawno zapomniany ciężar sytości i odzyskać odrobinę sił.
Kiedy okazało się, że więźniowie mają ruszyć w dalszą drogę przy pogarszającej się pogodzie, ta miarka prosa była dla Mironowej kluczowa. Dała jej siły, które wystarczyły by przeżyć wycieńczający marsz.
Po siódme. Nie przerywaj marszu, bo od tego zależy twoje życie
Wiele osób nie miało tyle szczęścia:
Była wśród nas wysoka, piękna Polka. Zostawiła na wolności czworo dzieci. Była ubrana tylko w waciane spodnie i kurtkę na gołe ciało, wszystkie swoje ubrania wymieniła na chleb.
Reklama
Waciaki całkowicie na niej przemokły, a potem zamarzły. Szła niedaleko ode mnie. Widziałam, jak upadła.
Kto upadał, ten już nie miał szans powstać. Niewielu znajdowało w sobie dość empatii by pomóc. Każdy oszczędzał siły byle dobrnąć do końca. Zamarznięte ciało Polki znaleziono i przywieziono saniami następnego dnia. Wśród syberyjskich mrozów wystarczyły minuty, by straciła życie.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Bezprizorni. W Związku Sowieckim żyły miliony zdziczałych dzieci ulicyPo ósme. Morduj owce bez litości
Mironowa miała to szczęście, że w pewnym momencie trafiła do łagrowej placówki wyspecjalizowanej w produkcji żywności – ogromnych farm, usytuowanych na stepach. Hodowano tam owce i uprawiano rośliny na paszę dla nich.
Poza ciężką pracą przy sianokosach i żniwach, oporządzaniu zwierząt i produkcji serów z ich mleka, więźniowie jeździli na tak zwane letowki (marzenie każdego osadzonego).
Grupa szczęściarzy przez całe lato mieszkała w stepie razem ze stadem owiec, którym się zajmowali. Na miejscu mogli odżyć. Choć chleb dowożono im co kilka dni, w przeciwieństwie do innych skazańców nie narzekali na głód. Pili nielegalnie owcze mleko i zabijali owce na mięso. To ostatnie wymagało od nich pracy zespołowej i sprytu.
Kiedy pozbawiali zwierzę życia, musieli bardzo szybko się z nim uporać. Przez jedną noc je oprawiali, gotowali i zjadali ile zdołali. Resztę wynosili w step, rozrzucali w krzakach, miejsce chlapali krwią, a w wypadku kontroli uparcie twierdzili, że martwa owca to sprawka wilków. Te wybiegi pozwalały im zebrać siły i przeżyć kolejną ciężką zimę.
Reklama
9. Nie wdawaj się w romanse
Na koniec coś dla osób o mocnych nerwach. Dobra rada na przykładzie Agnessy Mironowej, która wdała się w zakazany romans w czasie odsiadywania wyroku w łagrze i zaszła w niechcianą ciążę.
Nie poddawaj się krótkim chwilom namiętności, bo mogą się skończyć tragicznie.
10. Nie zgadzaj się na aborcję w łagrze
Obawiając się represji, jakie spadłyby na nią w obozie i reakcji swojego męża, Mironowa zdecydowała się na przerwanie ciąży. Aborcji miał dokonać… ojciec dziecka, będący obozowym lekarzem. Oddajmy głos Agnessie:
No i tak – nie ma instrumentów, co więc mam robić? Proszę wyobrazić sobie taką sytuację. Noc. Ciemność. W komórce pali się tylko świeczka, płomień jest nierówny, na ścianach tańczą cienie.
Reklama
My, dwoje niewolników, z którymi mogą się rozprawić, jak tylko zechcą, wytężamy uwagę– czekamy na to, że w każdej chwili mogą załomotać do zewnętrznych drzwi z kontrolą.
Andriej Andriejewicz próbuje zrobić mi aborcję ręką nasmarowaną jodyną, bez instrumentów. Ale tak się denerwuje, jest tak wzburzony, że nic mu się nie udaje.
Z bólu nie mogę oddychać, ale cierpię bez jęków, żeby ktoś mnie nie usłyszał… „Przestań!”– mówię w końcu wyczerpana i przekładamy cały zabieg na dwa dni później… W końcu wszystko wyszło– w skrzepach, przy silnym krwotoku.
Wielu innym nie „wszystko” wyszło. Tysiące kobiety każdego roku umierało w łagrach. Tylko nieliczne spośród tych, które przeżyły pozostawiały jakiekolwiek świadectwo swojego losu. Nie miały czym się chwalić.
Reklama
I nie chciały wracać myślami do wszystkiego, co musiały zrobić, by przetrwać na nieludzkiej ziemi.
Bibliografia
- Mira Jakowienko, Żona enkawudzisty. Spowiedź Agnessy Mironowej, Kraków 2014.
2 komentarze