Deportacje Kałmuków w czasie II wojny światowej. Stalin wywiózł cały naród na Syberię

Strona główna » II wojna światowa » Deportacje Kałmuków w czasie II wojny światowej. Stalin wywiózł cały naród na Syberię

Na przełomie 1943 i 1944 roku, przy mrozach sięgających minus trzydziestu pięciu stopni Celsjusza, Sowieci rozpoczęli masowe deportacje Kałmuków. Cały naród oskarżono o kolaborację z Niemcami i zesłano na Syberię. W trakcie transportu lub podczas pierwszych miesięcy przystosowywania się do życia w nowych, nieludzkich warunkach zmarło aż 40% wywiezionych. Relacje ocalałych przytacza Shaun Walker w książce pt. Na ciężkim kacu. Nowa Rosja Putina i duchy przeszłości.

Historia Kałmucji w czasie drugiej wojny światowej stanowi jeden z wielu przykładów przypominających, że oficjalna czarno-biała narracja sowiecka o wojnie jest wyjątkowo problematyczna.


Reklama


Kara za współpracę z Niemcami

W 1943 roku Kałmucy wraz z innymi narodami żyjącymi na terenie Związku Radzieckiego zostali oskarżeni o współpracę z Niemcami. Urządzono obławę na wszystkich mężczyzn, kobiety i dzieci kałmuckiego pochodzenia, a następnie wyrzucono ich z rodzinnego kraju i przesiedlono do oddalonych o tysiące kilometrów osad w sercu Syberii.

To zdumiewające, gdy się nad tym chwilę zastanowić: zupełnie jakby deportować wszystkich Walijczyków do Australii. Władimir Ubuszajew, kierownik wydziału historii na największym uniwersytecie Kałmucji, napisał jedyną godną uwagi książkę na ten temat, którą opublikował w formie broszurowej w 1991 roku w panującej wówczas atmosferze nowej swobody naukowej.

Pomnik upamiętniający ofiary deportacji Kałmuków w miejscowości Troickoje (Rartat/CC BY-SA 3.0).
Pomnik upamiętniający ofiary deportacji Kałmuków w miejscowości Troickoje (Rartat/CC BY-SA 3.0).

Gdy w 2007 roku odwiedziłem go w jego domu w Eliście, Ubuszajew był już emerytem, miał siwą grzywę zaczesanych do tyłu włosów oraz grube okulary, jakie niegdyś zwykli nosić radzieccy intelektualiści.

Dla Ubuszajewa ten temat był czymś więcej niż tylko zwykłym historycznym zagadnieniem. W 1943 roku, kiedy Kałmucy zostali deportowani, Ubuszajew był małym dzieckiem, a dzieciństwo przyszło mu spędzić na Syberii. Jego ojciec walczył i zginął na froncie w obronie kraju, który wkrótce miał deportować całą jego rodzinę.

„Dlaczego nas to spotkało?”

Ubuszajew wspominał, że jako mały chłopiec całymi dniami przegrzebywał z dziadkiem zamarzniętą syberyjską ziemię w poszukiwaniu ziemniaków, podczas gdy jego matka pracowała do późna w nocy w kołchozie i codziennie po powrocie do domu znajdowała swoją córkę coraz bardziej chorą, aż w końcu dziewczynka zmarła. Ubuszajew był historykiem bardzo osobiście związanym z tematem swoich badań.

– To pytanie, które dręczy mnie całe moje życie – powiedział, jak tylko zasiedliśmy na miękkich kanapach w salonie, gdy tymczasem telewizor migotał bezdźwięcznie w kącie. – Dlaczego to się wydarzyło? Dlaczego nas to spotkało?


Reklama


Pomimo faktu, że najmniejsza publiczna wzmianka o deportacjach była niedopuszczalna aż do pierestrojki, Ubuszajew miał okazję poruszyć tę kwestię w prywatnej rozmowie z Wiaczesławem Mołotowem, radzieckim ministrem spraw zagranicznych w trakcie wojny, kiedy pod koniec lat siedemdziesiątych odwiedził go w jego podmoskiewskiej daczy.

Zdecydowały słowa Berii?

Będący w podeszłym już wieku Mołotow wspominał zebranie z 1943 roku Państwowego Komitetu Obrony, najwyższego radzieckiego organu władzy podczas wojny, w skład którego wchodziło jedynie kilku czołowych dygnitarzy partyjnych.

Artykuł stanowi fragment książki Shauna Walkera pt. Na ciężkim kacu. Nowa Rosja Putina i duchy przeszłości (Wydawnictwo Poznańskie 2022).
Artykuł stanowi fragment książki Shauna Walkera pt. Na ciężkim kacu. Nowa Rosja Putina i duchy przeszłości (Wydawnictwo Poznańskie 2022).

Stalin wyciągnął wówczas kartkę z listą różnych narodów. Najwyżsi dowódcy wojskowi skrytykowali zaś 110 Samodzielną Kałmucką Dywizję Kawalerii, która walczyła z Niemcami nad Donem i ostatecznie się poddała.

– Mołotow powiedział mi, że Beria był za deportacją Kałmuków – relacjonował Ubuszajew. – Spytałem go więc, dlaczego przeciwko temu nie zaprotestował, a Mołotow odparł, że nikt wtedy nie miał sprawdzonych informacji, a jeśli Beria coś mówił, to tak musiało być.


Reklama


Jeśli wierzyć w opowieść Mołotowa, los Kałmuków został przesądzony na podstawie kilku słów Ławrientija Berii, jednego z najbardziej odrażających siepaczy Stalina, a wszystko zatwierdził jeden szybki podpis radzieckiego przywódcy.

W wiosce były tylko dzieci, kobiety i starcy

Od Ubuszajewa pojechałem na przedmieścia Elisty, aby w parterowym domu spotkać się z Borysem Oczyrowem, przysadzistym emerytem, który ze względu na panujące latem na stepie upały był ubrany jedynie w krótkie spodenki. Miał pozbawiony owłosienia i zmarszczek tors, za to na głowie gęste, choć krótko przystrzyżone siwe włosy.

Zgodnie ze słowami Mołotowa pomysłodawcą deportacji Kałmuków był Ławrientij Beria (domena publiczna).
Zgodnie ze słowami Mołotowa pomysłodawcą deportacji Kałmuków był Ławrientij Beria (domena publiczna).

Przywitał mnie serdecznie, a potem usiedliśmy w kuchni, gdzie poczęstował mnie filiżanką tradycyjnej kałmuckiej herbaty – letnim, mdłym naparem, który u nieobeznanych z jego smakiem może wywołać odruch wymiotny.

Oczyrow zaczął opowiadać mi o 28 grudnia 1943 roku. Miał wówczas zaledwie siedem lat, ale tamte wydarzenia wryły mu się głęboko w pamięć. Na stepie był siarczyście mroźny ranek, prawie wszyscy młodzi i zdrowi mężczyźni znajdowali się na froncie, więc w wioskach przebywały jedynie kobiety, dzieci i starcy.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Za kilka dni przypadał Nowy Rok i choć mało kto znajdował się w świątecznym nastroju, rodziny planowały małe uroczystości i zabawy, aby sprawić radość dzieciom i choć na chwilę zapomnieć o tym, w jak ciężkich czasach przyszło im żyć. Gdy nastał świt, niemal w każdej wiosce w Kałmucji dał się słyszeć narastający ryk silników i wkrótce z mgły wyłoniły się sylwetki nowych, lśniących ciężarówek Studebaker.

„To była okropna, okropna scena”

Pojazdy te miały służyć radzieckim działaniom wojennym i zostały przekazane przez Amerykanów w ramach pożyczki Lend-Lease Act, stanowiły część konwojów wysłanych do Murmańska, ale ściągnięto je z koła podbiegunowego aż nad Morze Kaspijskie.


Reklama


Ze studebakerów wyskoczyli żołnierze NKWD, wspominał Oczyrow. Odczytali zdezorientowanym mieszkańcom wioski dekret informujący ich, że w związku z oskarżeniem o zdradę cała ludność kałmucka ma być wysiedlona.

Elista została zajęta przez Niemców w sierpniu 1942 roku i przez pięć miesięcy znajdowała się pod okupacją, aż pod koniec roku odbiły ją wojska radzieckie. Kałmuków zaś w całości oskarżono o kolaborację. Dano im pół godziny na spakowanie dobytku i przygotowanie się do drogi w nieznane.

Kałmucy w swoich tradycyjnych strojach (domena publiczna).
Kałmucy w swoich tradycyjnych strojach (domena publiczna).

Niektórzy Kałmucy zostali brutalnie pobici i ograbieni przez żołnierzy, inni – jak choćby rodzina Oczyrowa – byli traktowani relatywnie dobrze. Pozwolono im zarżnąć krowę i spakować zapasy mięsa na czekającą ich podróż, matka Oczyrowa mogła zabrać maszynę do szycia.

– Załadowali nas z naszymi rzeczami na ciężarówki. Psy ujadały, a krowy i owce przebierały niespokojnie nogami. Ludziom się wydaje, że tylko psy wyczuwają takie sprawy, ale zwierzęta hodowlane także czuły, że dzieje się coś niedobrego. Panował straszny chaos, to była okropna, okropna scena. Psy biegły za odjeżdżającymi ciężarówkami, wyjąc jak szalone. Nigdy nie zapomnę tego widoku.


Reklama


Niemal dwa tygodnie w drodze

Zawieziono ich na stację kolejową, gdzie czekał już podstawiony długi pociąg składający się z bydlęcych wagonów. Kałmukom kazano wsiąść do środka, do każdego wagonu pakowano po piętnaście, dwadzieścia rodzin.

– Było potwornie zimno – środek zimy, a my wyruszamy na Syberię – wspominał Oczyrow. – Przez większość czasu musiało być jakieś minus trzydzieści, minus trzydzieści pięć stopni. Podróż trwała około dwunastu dni, a pod jej koniec wszyscy wyglądaliśmy jak odrażające, zawszone ludzkie wraki. Pamiętam, że na środku wagonu w podłodze była wycięta dziura, przez którą się wypróżnialiśmy.

Gdy zatrzymywaliśmy się na stacji, czasami strażnicy pozwalali jednej lub dwóm osobom pójść po ciepłą wodę. Ale ja przez całą podróż ani razu nie wyszedłem na zewnątrz. Na każdym postoju strażnicy przemierzali całą długość pociągu i pytali, czy nie ma jakichś zmarłych.

– Często zdarzało się, że jedna lub dwie osoby zmarły z wyziębienia. Wyrzucaliśmy ich ciała, a strażnicy je zabierali.

Rodzice żegnali się w ten sposób z dziećmi, mężowie z żonami.

Mapa przedstawiająca miejsca deportacji Kałmuków (CC BY-SA 4.0).
Mapa przedstawiająca miejsca deportacji Kałmuków (CC BY-SA 4.0).

4 stycznia 1944 roku Beria mógł osobiście zameldować Stalinowi, że „26 359 rodzin, składających się w sumie z 93 139 osób, zostało załadowanych do 46 specjalnych pociągów”.

Jedni z wielu

Kałmucy byli tylko jednym z wielu deportowanych ludów. W głąb Azji Środkowej i na Syberię wywieziono także Czeczenów, Tatarów krymskich, mieszkających na terenie Związku Radzieckiego Niemców oraz kilka mniejszych narodowości. Ogółem podczas wojny władze radzieckie deportowały około dwóch milionów swoich obywateli.


Reklama


Sama operacja przesiedlenia Kałmuków, jedna z mniejszych pod względem skali, wymagała udziału 2975 oficerów NKWD i tysięcy żołnierzy. Stanowiła również olbrzymie logistyczne wyzwanie, jakie wiązało się z zajęciem ciężarówek oraz dziesiątek składów pociągów, które przez kilka tygodni były wyłączone z wsparcia dla działań wojennych.

W tygodniach poprzedzających wysiedlenia znacznie większych grup Czeczenów i Inguszów, na początku 1944 roku, na odpowiednie tereny przerzucono 83 003 żołnierzy Armii Czerwonej oraz 17 698 enkawudzistów pod pozorem zabezpieczenia tyłów działań wojennych, w rzeczywistości zaś, aby przygotować deportacje.

Inguska rodzina deportowana do Kazachstanu opłakująca śmierć córki (domena publiczna).
Inguska rodzina deportowana do Kazachstanu opłakująca śmierć córki (domena publiczna).

Ostatecznie wymagały one użycia 190 pociągów oraz całej dywizji pancernej. Dla kraju, który walcząc z Niemcami, znajdował się u kresu wytrzymałości, był to niewiarygodnynakład sił oraz środków.

Jaka była skala kolaboracji z Niemcami?

Nie ulega wątpliwości, że niektórzy Kałmucy rzeczywiście przywitali Niemców z otwartymi ramionami, co zresztą nietrudno zrozumieć. Reżim komunistyczny zamknął w Kałmucji większość buddyjskich świątyń, a sam region wiele wycierpiał w trakcie minionych dwóch dekad wojny domowej, kolektywizacji i terroru.


Reklama


Po tym, jak 17 sierpnia 1942 roku naziści zajęli Elistę, złapali w obławie około ośmiuset mieszkańców – głównie Żydów – i rozstrzelali ich na przedmieściach, natychmiast rozpoczęli operację mającą na celu zdobycie „serc i umysłów” Kałmuków. W wielu miejscowościach otworzyli ponownie buddyjskie świątynie, ponadto zaczęła się ukazywać gazeta w języku kałmuckim nosząca nazwę „Nowe Życie”. Część Kałmuków zgłaszała się jako ochotnicy, żeby walczyć u boku Niemców.

Ale choć w pewnych kręgach kałmuckiego społeczeństwa występowały proniemieckie sympatie, wśród Kałmuków było też wielu radzieckich patriotów, którzy walczyli dla swojego kraju z poświęceniem życia. Ponad 23 tysiące Kałmuków wyruszyło na front, a 22 osoby spośród nich otrzymały tytuł Bohatera Związku Radzieckiego, najwyższe wojskowe odznaczenie w Rosji Radzieckiej.

Artykuł stanowi fragment książki Shauna Walkera pt. Na ciężkim kacu. Nowa Rosja Putina i duchy przeszłości (Wydawnictwo Poznańskie 2022).
Artykuł stanowi fragment książki Shauna Walkera pt. Na ciężkim kacu. Nowa Rosja Putina i duchy przeszłości (Wydawnictwo Poznańskie 2022).

Żołnierze kałmuccy służący w Armii Czerwonej, którzy nie mieli pojęcia, co dzieje się w ich rodzinnych stronach, wraz z początkiem deportacji zostali wycofani z frontu. Oficerowie usłyszeli, że zostaną przeniesieni na wschód kraju, gdzie mają utworzyć specjalny pułk. W rzeczywistości wysłano ich do obozów pracy.

90% noworodków rodziło się martwych

Około dwóch tygodni po wyruszeniu w przymusową podróż przez najzimniejszą część świata o najchłodniejszej porze roku ci Kałmucy, którzy byli na tyle wytrzymali, aby przetrwać tak długo, przybyli na syberyjskie dworce kolejowe.


Reklama


Tam zostali podzieleni i rozesłani do odległych miasteczek i osad. Opublikowany w 1948 roku dekret stwierdzał, że ludność kałmucka została przesiedlona „na zawsze, bez prawa powrotu do poprzedniego miejsca zamieszkania”.

Ubuszajew oszacował, że około 40 procent deportowanych zmarło albo w trakcie podróży, albo podczas pierwszych miesięcy przystosowywania się do życia w nowych, surowych warunkach. Próby ucieczki były karane dwudziestoletnią zsyłką do łagru, a każdy przyłapany na pomaganiu uciekinierom mógł liczyć na pięć lat gułagu. Opuszczenie tych „specjalnych osad” nawet na kilka dni wymagało pisemnej zgody.

Oczyrow mówił mi, że gdy jego rodzina przybyła do swego nowego syberyjskiego domu, miejscowi, wystraszeni azjatyckimi rysami ich twarzy, patrzyli na nich z obrzydzeniem. Przez kilka pierwszych miesięcy nowo przybyłych wyzywano od „kanibali”. Nauczyciele w szkole, sprawdzając listę obecności, nie posługiwali się imieniem i nazwiskiem Oczyrowa, lecz nazywali go „wrogiem ludu”.

W ciągu pierwszych pięciu lat zesłania ponad 90 procent kałmuckich noworodków rodziło się martwych lub umierało w niemowlęctwie, ponieważ całe rodziny cierpiały głód i zapadały na rozmaite choroby. Dopiero w 1957 roku, podczas odwilży za rządów Chruszczowa, Kałmukom pozwolono wrócić w ojczyste strony. Wielu z nich zastało w swych domach nowych lokatorów, etnicznych Rosjan, którzy zajęli je podczas ich nieobecności.

Właśnie takimi wagonami deportowano Kałmuków. Ten stanowi jeden z eksponatów wystawy w Eliście upamiętniającej deportacje (Rartat/domena publiczna).
Właśnie takimi wagonami deportowano Kałmuków. Ten stanowi jeden z eksponatów wystawy w Eliście upamiętniającej deportacje (Rartat/domena publiczna).

Na granicy ludobójstwa

Ze względu na to, że głównym celem nie była fizyczna eksterminacja, deportacje, formalnie rzecz biorąc, nie są traktowane w kategoriach ludobójstwa. Ale Kałmucy, podobnie jak inne wysiedlone narody, zostali rozproszeni po rozległym terytorium, a celem tego działania było zniszczenie jakiegokolwiek poczucia narodowej wspólnoty.

Z oficjalnych radzieckich encyklopedii i podręczników usunięto o nich wszelkie wzmianki, a deportacje były tematem tabu. Zupełnie jakby ci ludzie nigdy nie istnieli i nie mieli swojego kraju. Kiedy w 1953 roku zmarł Stalin, na Syberii życie zdążyło już stracić tysiące Kałmuków. Nawet jeśli nie było to ludobójstwo, to z pewnością coś bardzo do niego zbliżonego.

Przeczytaj również o jednym z największych ludobójstw w historii. Miliony ofiar umarły w straszliwych męczarniach


Reklama


Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Shauna Walkera pt. Na ciężkim kacu. Nowa Rosja Putina i duchy przeszłości, Jej nowe, polskie wydanie ukazało się w 2022 roku nakładem Wydawnictwa Poznańskiego. Tłumaczenie Mariusz Gądek.

Jak Rosja próbuje wrócić do roli mocarstwa

Autor
Shaun Walker

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.