W nowożytnej Polsce wśród elity społeczeństwa dominował model edukacji domowej. Szlachcice zatrudniali dla swoich synów prywatnych tutorów, albo sami dbali o ich towarzyskie i kulturalne wyrobienie. Dopiero w czasach kontrreformacji, już po wygaśnięciu dynastii Jagiellonów, zaczęto bardziej cenić formalne szkoły średnie oraz studia. Te ostatnie szlachcice rzadko jednak kończyli, o czym świetnie świadczy przykład Jana Kochanowskiego.
Wychowanie młodego szlachcica sprzed 400 czy 500 lat nie było edukacją w dzisiejszym rozumieniu. W jego ramach zdobywało się przede wszystkim umiejętności i wiedzę potrzebne, by żyć w sposób godny członka najwyższego stanu.
Reklama
Na przykład zrozumienie zasad witania się oraz zachowania podczas uczty oraz sejmiku uchodziło za rzecz ważniejszą od czegokolwiek, co dałoby się wyczytać z mądrych książek. Nic więc właściwie dziwnego, że oświata była prowadzona przede wszystkim w prywatnym dworze, pod okiem rodziców i odpowiednich, prywatnych nauczycieli.
Nowy sposób edukacji
Dopiero na przełomie XVI i XVII wieku popularność zaczęła zdobywać także formalna edukacja średnia, prowadzona w świeżo fundowanych kolegiach jezuickich. W 1600 roku placówki te miały już w całym kraju około dwóch i pół tysiąca podopiecznych.
Do łącznie kilku, a następnie kilkunastu szkół uczęszczała głównie szlachta. Pod okiem zakonników uczyła się łaciny, ale też podstaw greki czy niemieckiego. Poza tym młodym ziemianom wpajano obraz świata zgodny z hasłami kontrreformacji i coraz bardziej wrogi wobec wszelkich religijnych nowinek czy odstępstw.
Do kolegiów jezuickich trafiali chłopcy w wieku około 10 lat, mogli się tam uczyć do mniej więcej 17. roku życia. Ci pochodzący z zamożniejszych domów niekiedy jednak przerywali naukę i podejmowali studia wyższe.
Reklama
Polski szlachcic na studiach
Panowała opinia, że już 14-letni szlachcic może „z pożytkiem słuchać wykładów” i to nawet jeśli ma za sobą wyłącznie przygotowanie domowe. W latach 1580–1589 aż 30 procent studentów Akademii Krakowskiej stanowili młodzi ziemianie.
Przez całe XVI stulecie na uczelnię zapisało się przynajmniej około czterech tysięcy szlachciców, kolejne kilka tysięcy wyjechało zaś na uniwersytety zagraniczne, głównie włoskie. Jak jednak podkreślał Andrzej Wyczański, za wysokim udziałem nobilitowanych w gronie studentów nie szły namacalne rezultaty nauki.
Dlaczego ziemianie (z Janem Kochanowskim włącznie) nie kończyli studiów?
Zamożni szlachcice często bardziej interesowali się możliwością zwiedzania obcych krajów, poznawania jadła, napitków i rozrywek niż nauką. Także w Krakowie podchodzili do nauki swobodnie, w myśl szlacheckich haseł o wolności i robieniu tego, na co przychodzi ochota, niezależnie od sztywnych norm czy oczekiwań. Tylko garstka szlachciców uzyskiwała tytuły magistrów czy bakałarzy.
Większość zadowalała się wysłuchaniem paru albo parunastu wykładów, nie przystępowała jednak do egzaminów, przekonana, że nie ma potrzeby udowadniać przed kimkolwiek swych osiągnięć.
Reklama
Zdarzali się też wieczni studenci, wędrujący od uczelni do uczelni, ale nieskłonni formalizować swojej edukacji.
Na przykład sławny Jan Kochanowski, choć pochodził z bardzo rozrodzonego domu średniej szlachty (miał siedmiu braci i cztery siostry), spędził aż 14 lat na uczelniach w Krakowie, Królewcu i Padwie. Do majątku powrócił na wieść o śmierci matki, ale bez jakiegokolwiek dyplomu.
***
Tekst powstał w oparciu o moją książkę pt. Warcholstwo. Prawdziwa historia polskiej szlachty (Wydawnictwo Poznańskie 2023). To bezkompromisowa opowieść o warstwie, która przejęła pełnię władzy w Polsce, zniewoliła resztę społeczeństwa i stworzyła system wartości, z którym borykamy się do dzisiaj. Dowiedz się więcej na Empik.com.