Dywizjon 302 „Poznański”. Pierwsza polska jednostka, która wzięła udział w bitwie o Anglię

Strona główna » II wojna światowa » Dywizjon 302 „Poznański”. Pierwsza polska jednostka, która wzięła udział w bitwie o Anglię

Najsłynniejszą jednostką złożoną z pilotów znad Wisły, biorącą udział w bitwie o Anglię, był bez wątpienia Dywizjon 303. Ale pierwsza polska formacja, która ruszyła do walki z Luftwaffe to Dywizjon 302 „Poznański”. Jego myśliwcy również mieli się czym pochwalić. Do końca października 1940 roku zestrzelili blisko 30 wrogich maszyn.

Poniży tekst stanowi fragment nigdy wcześniej nie publikowanej książki asa myśliwskiego Wacława Króla pt. „Loty ku zwycięstwu”. Ukazała się ona po raz pierwsze w 2021 roku nakładem Wydawnictwa Fronda.

W lipcu 1940 r., kiedy zagrożenie Wysp Brytyjskich ze strony hitlerowskiej Luftwaffe gwałtownie wzrosło, Ministerstwo Lotnictwa zgodziło się na organizację polskich dywizjonów myśliwskich. Zaczęto przygotowywać nową umowę lotniczą polsko-brytyjską, którą strony podpisały 5 sierpnia.


Reklama


Formowanie Dywizjonu 302

Wyprzedzając podpisanie, władze RAF zgodziły się na natychmiastową organizację dwóch pierwszych dywizjonów myśliwskich – 302 i 303 – oraz na organizację dalszych dwóch dywizjonów bombowych – 304 i 305. W umowie przewidywano organizację następnych 80 polskich jednostek lotniczych w miarę napływu polskich lotników do Anglii.

Jako pierwszy organizację rozpoczął Dywizjon 302 „Poznański” w dniu 10 lipca 1940 r., to jest w dniu ukazania się rozkazu dowódcy Fighter Command. Na miejsce organizacji wyznaczono stację lotniczą Leconfield w hrabstwie York, w 12 Grupie Myśliwskiej. Zaznaczono też, iż dywizjon polski będzie się składał z doświadczonego personelu, niedawno ewakuowanego z Francji. Brytyjskie stanowiska dowódcze miały być dublowane przez Polaków.

Pierwszym polskim dowódcą Dywizjonu 302 był podpułkownik Mieczysław Mumler. Na zdjęciu z okresu międzywojennego jeszcze jako major (domena publiczna).
Pierwszym polskim dowódcą Dywizjonu 302 był podpułkownik Mieczysław Mumler. Na zdjęciu jeszcze jako major (domena publiczna).

Angielskim dowódcą dywizjonu został Squadron Leader Jack Satchell, dowódcą eskadry A – Flight Lieutenant John Farmer, zaś dowódcą eskadry B – Flight Lieutenant James Thomson. Instruktorami i jednocześnie dowódcami kluczy byli: Flight Lieutenant William Riley i Flying Officer Peter Carter.

Oficerem technicznym został Pilot Officer Aldridge, szefem sztabu Pilot Officer Davis, oficerem taktycznym Flying Officer Paul Harding i instruktorem języka angielskiego Flying Officer Hutchings.  W grupie instruktorów obsługi technicznej samolotów i administracji było 22 brytyjskich podoficerów i 12 szeregowców.

Szkolenie

Polskim dowódcą został ppłk pil. Mieczysław Mumler, dowódcą eskadry A – kpt. pil. Piotr Łaguna, a eskadry B – kpt. pil. Franciszek Jastrzębski. W pierwszym składzie pilotów byli: kpt. Tadeusz Chłopik, por. Tadeusz Czerwiński, por. Julian Kowalski, ppor. Edward Pilch, ppor. Stanisław Chałupa, ppor. Czesław Główczyński, ppor. Stanisław Łapka, ppor. Stefan Wapniarek, ppor. Włodzimierz Karwowski, sierż. Marian Wędzik, sierż. Antoni Markiewicz, sierż. Jan Palak, sierż. Edward Paterek i sierż. Antoni Siudak.

Oficerem technicznym został kpt. inż. Adam Jaworski, polskim szefem sztabu był por. Henryk Sarnicki i oficerem taktycznym ppor. Jan Jokiel. Pod koniec lipca stan polskiego personelu składał się z 16 oficerów, 76 podoficerów i 80 szeregowców.


Reklama


Dywizjon otrzymał 16 samolotów typu Hawker Hurricane Mk-I i 26 lipca rozpoczął intensywne szkolenie. Oprócz lotniczych znaków brytyjskich (koła niebiesko-biało-czerwone) były namalowane na maskach silników małe polskie biało-czerwone szachownice i na kadłubach wizualne znaki rozpoznawcze dywizjonu, litery WX. Radiowy kryptonim dywizjonu brzmiał z angielska „peacock” (paw). Słoneczna pogoda sprzyjała szybkiemu przeszkoleniu się pilotów na hurricane’ach.

Dywizjon 302 rusza do walki

15 sierpnia Dywizjon 302 osiągnął gotowość bojową i został włączony do służby bojowej – przydzielono mu obronę pasa środkowej Anglii od miasta Hull na południu po Scarborough na północy i osłonę konwojów morskich płynących po Morzu Północnym wzdłuż wschodnich wybrzeży z północy na południe i z południa na północ.

Artykuł stanowi fragment książki Wacława Króla pt. Loty ku zwycięstwu. Polscy myśliwcy 1939-1945 (Fronda 2021).
Artykuł stanowi fragment książki Wacława Króla pt. Loty ku zwycięstwu. Polscy myśliwcy 1939-1945 (Wydawnictwo Fronda 2021).

Dyżur alarmowy pełniono od świtu do zmierzchu, często pojedyncze klucze startowały na alarm na przechwytywanie niemieckich samolotów rozpoznawczych i bombowych. Piloci wykonywali też patrolowania nad Hull i zatoką Humber.

17 sierpnia wydarzył się w dywizjonie pierwszy wypadek lotniczy. Ppor. pil. Główczyński był zmuszony do wylądowania w polu na objętym pożarem silniku – samolot zniszczony, poparzony pilot został odwieziony do szpitala w Beverley.


Reklama


Pierwsze zestrzelenie

20 sierpnia klucz trzech hurricane’ów – dowódca Squadron Leader Satchell, ppor. Wapniarek i kpt. Jastrzębski – przechwycił między chmurami niemiecki samolot rozpoznawczy Junkers Ju-88 i zestrzelił go, zapisując tym samym pierwsze pewne zwycięstwo na konto 302 Dywizjonu „Poznańskiego”.

Zwycięstwo przypadło w udziale po połowie Squadron Leaderowi Satchellowi i ppor. pil. Wapniarkowi. W księdze bojowej dywizjonu ppor. Wapniarek napisał:

Dnia 20 sierpnia wystartowałem o godzinie 18.50 na alarm w kluczu w składzie – Satchell i Jastrzębski. Po kilkunastominutowym locie na wysokości 6000 stóp nad miejscowością Withernsea na wschód od Hull zauważyliśmy w pewnym momencie, kierowani przez radio, samolot niemiecki Junkers Ju-88, skaczący z chmurki do chmurki.

Bombowiec Junkers Ju-88. Zdjęcie z 1940 roku (Bundesarchiv/Pilz/CC-BY-SA 3.0)
Bombowiec Junkers Ju-88. Zdjęcie z 1940 roku (Bundesarchiv/Pilz/CC-BY-SA 3.0)

Jako pierwszy zaatakował go z tyłu z góry dowódca klucza, a następnie ja z tej samej pozycji z tą jednak różnicą, że końcowa faza ataku z odległości około 90 metrów była dokładnie z ogona. Pociski moje trafiały, widziałem skaczące ogniki po skrzydłach nieprzyjacielskiego samolotu. Wtedy musiałem odejść od celu, który robiąc stały zakręt, znikł w chmurach.

Numer 3, kpt. Jastrzębski, nie mógł dojść do ataku. Po moim wyjściu nad chmurę (mały cumulus) zauważyłem dowódcę klucza około 100 metrów poniżej mnie z lewej strony mojego samolotu. Zrobiwszy mały zakręt w jego kierunku, spostrzegłem po raz wtóry samolot nieprzyjacielski i atakującego go już w tym czasie dowódcę klucza.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

„Załoga zaczęła wyskakiwać”

Poszedłem do ataku znowu z tyłu z góry, zaczynając strzelać w momencie, kiedy mój poprzednik odszedł na odległość około 200 metrów. Na rozpędzonej maszynie, strzelając bez przerwy, mimo przymykania gazu, znalazłem się w krótkim momencie w odległości około 80 metrów od celu, który w tym momencie zaczął znikać w chmurze. Widoczność w niej była na tyle dostateczna, że mogłem iść w dalszym ciągu za nim, strzelając.

W pewnym momencie, około 50 metrów ode mnie lub nawet mniej, zauważyłem ruch na kadłubie samolotu. Załoga zaczęła wyskakiwać. Z powodu jednak tego, że widoczność w chmurze pogorszyła się, straciłem cel z oczu i musiałem odejść i dołączyć do pozostałych dwóch samolotów, czekających już nad chmurą. Bezpośrednio po wylądowaniu otrzymaliśmy potwierdzenie zestrzelenia Ju-88 w miejscu walki.


Reklama


„Niemiec zwalił się w dół i wpadł w chmurę”

Następnego dnia, 21 sierpnia po południu, klucz w składzie Flight Lieutenant Riley, ppor. Chałupa i sierż. Paterek został naprowadzony drogą radiową przez naziemne stanowisko dowodzenia na dwa Ju-88, penetrujące wschodnie wybrzeże Morza Północnego. Jednego z nich zestrzelili do spółki Riley i Paterek, zaś drugiego zestrzelił ppor. Chałupa. W kronice dywizjonu zachował się meldunek Chałupy:

Podczas patrolowania zauważyłem samolot lecący znad morza w stronę Anglii w odległości około jednego kilometra ode mnie. Pomachałem skrzydłami i skierowałem się do zauważonego samolotu. Nie mogłem ustalić, co to za samolot, bo jak raz miałem słońce na kierunku lotu. Po zbliżeniu się do niego na odległość 200 metrów stwierdziłem, że jest to Ju-88.

Hawker Hurricane Mk-I. Na tego typu maszynach w trakcie bitwy o Anglię latali piloci Dywizjonu 302 (domena publiczna).
Hawker Hurricane Mk-I. Na tego typu maszynach w trakcie bitwy o Anglię latali piloci Dywizjonu 302 (domena publiczna).

Zaatakowałem go i poczęstowałem trzema seriami karabinów maszynowych z odległości około 150 metrów. Zauważyłem jakieś przedmioty wylatujące z niego, a następnie dużą czarną smugę dymu za jego lewym silnikiem. Niemiec zwalił się w dół i wpadł w chmurę.

Ze względu na to, że silnik mojego hurricane’a zaczął nawalać – spod maski zaczął wydobywać się biały dym – przemknąłem nieco manetkę gazu i skierowałem się w stronę lądu, stale tracąc na wysokości. Do lotniska jednak nie zdążyłem dolecieć, bo na wysokości 2000 stóp silnik trząsł się jak w febrze.  Wylądowałem w polu ze schowanym podwoziem.

Przybywają uzupełnienia

W następnych dniach lotów było dużo, ale do spotkań z samolotami niemieckimi nie dochodziło, co pilotów bardzo denerwowało, gdyż wiedzieli, że na południu Anglii rozgorzała na dobre bitwa powietrzna i że Niemcy – nadlatując w dużych ugrupowaniach – bombardowali lotniska, fabryki, porty i nawet otwarte miasta. Polacy chcieli walczyć, a nie czekać na uboczu na rozwój wojennych wydarzeń.

Dywizjon nie posiadał jeszcze kompletu pilotów, o czym powiadomiono władze RAF. Niebawem do dywizjonu przybyło z polskiej bazy lotniczej w Blackpool 12 polskich myśliwców, lecz nieprzeszkolonych jeszcze na hurricane’ach. Na przeszkolenie ich w Leconfield nie było warunków i możliwości, więc skierowano ich do 5 OTU w Aston Down koło Gloucester, gdzie mieli odbyć kurs przeszkoleniowy i wrócić do Dywizjonu 302, by pełnić w nim służbę bojową.


Reklama


W grupie tej byli następujący piloci: kpt. Jan Czerny, kpt. Antoni Wczelik, ppor. Wacław Król, ppor. Jerzy Czerniak, ppor. Aleksy Żukowski, ppor. Władysław Gnyś, ppor. Jan Maliński, sierż. Wilhelm Kosarz, plut. Antoni Beda, kpr. Eugeniusz Nowakiewicz i kpr. Antoni Łysek. Do grupy tej dołączył po kilku dniach ppor. Zbigniew Wróblewski.

Kolejne sukcesy

13 września Dywizjon 302 przesunięto na podlondyńskie lotnisko w Duxford, gdzie wszedł do składu eksperymentalnego skrzydła myśliwskiego, składającego się z pięciu dywizjonów: 242, 302 i 310 latających na hurricane’ach oraz 19 i 601 na spitfire’ach. Na czele tego skrzydła stanął dowódca Dywizjonu 242 Squadron Leader Douglas Bader.

Lokalizacja polskich dywizjonów podczas bitwy o Anglię (Lonio17/CC BY-SA 4.0).
Lokalizacja polskich dywizjonów podczas bitwy o Anglię (Lonio17/CC BY-SA 4.0).

Wszystkie wyżej wymienione dywizjony pochodziły z 12 Grupy Myśliwskiej, do Duxford przybyły do pomocy dywizjonom 11 Grupy Myśliwskiej, które prowadziły ciężkie i uparte walki z nawałą hitlerowskiej Luftwaffe. Należy wspomnieć, że Squadron Leader Bader zamiast własnych nóg miał protezy…

15 września Dywizjon 302 startował dwukrotnie do zwycięskich lotów, stoczył dwie zacięte walki z niemieckimi myśliwcami i bombowcami w rejonie Londynu: piloci zestrzelili na pewno 11 i prawdopodobnie siedem nieprzyjacielskich samolotów, stracono jednego pilota i trzy własne hurricane’y. Poległ na polu chwały kpt. pil. Tadeusz Chłopik, ppor. pil. Łapka ratował się ze spadochronem, a ppor. pil. Karwowski lądował w polu na uszkodzonym w walce samolocie – pilot wyszedł bez obrażeń, samolot został rozbity.


Reklama


Polowanie na bombowce bez osłony

18 września był następnym zwycięskim dniem poznańskiego dywizjonu. Dywizjon wykonał trzy loty, do spotkania z nieprzyjacielską wyprawą doszło w ostatnim locie o godzinie 17.20 na wysokości 16 000 stóp nad ujściem Tamizy do morza. Wyprawa składała się z około 30 bombowców Ju-88, Do-17 i Do-215, nie miała osłony myśliwców. Polacy zestrzelili na pewno dziewięć nieprzyjacielskich bombowców, trzy prawdopodobnie i jeden uszkodzili. Straty własne – jeden Hurricane zniszczony, pilot cały.

19 września w czasie patrolowania kluczem w rejonie Londynu por. pil. Kowalski zestrzelił Ju-88. W następne dni pogoda nie sprzyjała wykonywaniu lotów, nad południową Anglią było pochmurnie i deszczowo.

Artykuł stanowi fragment książki Wacława Króla pt. Loty ku zwycięstwu. Polscy myśliwcy 1939-1945 (Fronda 2021).
Artykuł stanowi fragment książki Wacława Króla pt. Loty ku zwycięstwu. Polscy myśliwcy 1939-1945 (Wydawnictwo Fronda 2021).

25 września Dywizjon 302 powrócił na swoje lotnisko w Leconfield. Przybyła tam też grupa pilotów przeszkolonych w 5 OTU w Aston Down, dołączyło również czterech pilotów z 6 OTU w Sutton Bridge – ppor. Stefan Kleczkowski, ppor. Bronisław Bernaś, sierż. pchor. Zbigniew Kleniewski i sierż. Jerzy Załuski.

W rejonie Londynu i nad południową Anglią walczył dzielnie inny polski dywizjon, 303 „Warszawski”. Odnosił wspaniałe sukcesy, ale też ponosił straty. Dla wzmocnienia jego stanu zostali przeniesieni z Dywizjonu 302 do 303 sierż. Jan Palak, sierż. Edward Paterek i sierż. Antoni Siudak.


Reklama


Na lotnisku Northolt

Przybyła do dywizjonu grupa przeszkolonych pilotów wykonywała przez kilka dni treningowe loty na walki powietrzne i loty na szyki bojowe. Dywizjonowi zmieniono wtedy kryptonim z „peacock” na „caleb”. Znów osłaniano konwoje morskie i pełniono dyżury alarmowe.

11 października Dywizjon 302 przesunięto na stałe na podlondyńskie Northolt, by zmienić osławiony, lecz jednak zdziesiątkowany Dywizjon 303 „Warszawski”, który skierowano na odpoczynek na lotnisko Leconfield. Warunki pogodowe na południu Anglii i nad kanałem La Manche mocno się skomplikowały i wybitnie pogorszyły – było przeważnie pochmurno, deszczowo i mglisto, co bardzo utrudniało orientację w terenie, zwłaszcza przy powrocie z lotu na lotnisko. Łatwo można było wpaść w zaporę balonową ustawioną wokół Londynu.

Jan Zumbach (z tyłu w pilotce) wśród innych pilotów Dywizjonu 303. Zdjęcie wykonane w czasie Bitwy o Anglię (domena publiczna).
11 października Dywizjon 302 przesunięto na podlondyńskie lotnisko Northolt, gdzie zastąpił Dywizjon 303. Na zdjęciu piloci słynnego dywizjonu (domena publiczna).

15 października o godzinie 9.30 przy podstawie chmur 300 metrów i widzialności około czterech kilometrów dywizjon został poderwany na alarm i skierowany nad chmury na południe od Londynu na wysokość około siedmiu tysięcy metrów.

Zwycięstwo Wacława Króla

Dywizjon prowadził Squadron Leader Satchell. W ugrupowaniu dywizjonu lecieli: ppor. Maliński, sierż. Wędzik, ppor. Pilch, ppor. Król, sierż. Markiewicz, kpt. Łaguna, ppor. Wróblewski, sierż. Łysek, Flight Lieutenant Riley, por. Czerwiński i sierż. Kosarz. Niebawem, bo o godzinie 10.00, doszło do walki z przeważającymi siłami niemieckich myśliwców Me-109.


Reklama


Wywiązała się gwałtowna krótka walka, w wyniku której pewne zwycięstwa odnieśli Flight Lieutenant Riley i ppor. Król; z płonącego samolotu ratował się ze spadochronem sierż. Wędzik, a ppor. Maliński rozbił samolot podczas przymusowego lądowania, sam wyszedł względnie cało. Przymusowo lądowali też i uszkodzili samoloty: Squadron Leader Satchell, sierż. Kosarz i sierż. Łysek. Na lotnisko startu powróciło tylko dwóch pilotów, reszta wylądowała na obcych lotniskach.

17 października zameldowali swój przydział do dywizjonu por. pil. Jan Borowski i por. pil. Władysław Goethel. Tego dnia z lotu nie powrócił do bazy w Northolt sierż. pil. Jerzy Załuski. Jak się potem okazało, po wyczerpaniu paliwa lądował przymusowo w polu z wypuszczonym podwoziem – samolot wpadł w rów i przewrócił się na plecy, pilot poniósł śmierć na miejscu.

W trakcie swojego debiutu w bitwie o Anglię piloci Dywizjonu 303 zestrzelili aż 6 messerschmittów Bf 109. Zdjęcie poglądowe (domena publiczna).
Messerschmittów Me-109 zestrzelony w trakcie bitwy o Anglię. Zdjęcie poglądowe (domena publiczna).

Jeden z najczarniejszych dnia Dywizjonu 302

18 października po południu, przy bardzo złej pogodzie – padał drobny deszcz, podstawa chmur 100 metrów, mglisto, wysokość chmur do 6000 metrów – Dywizjon 302 został poderwany na alarm i skierowany nad chmury. Tam napotkano jeden bombowiec Ju-88 i jeden myśliwiec Me-110. Niemiecki myśliwiec skrył się w chmurach, bombowiec zestrzelił sierż. Nowakiewicz. W trakcie przebijania chmur w dół, na skutek bardzo słabej widzialności i zapadającego zmroku, dywizjon rozpadł się na klucze, a nawet niektórzy piloci usiłowali dostać się pod chmury indywidualnie.

Na lotnisko w Northolt powróciło czterech pilotów. Zginęli, zderzając się z ziemią: dowódca klucza Flying Officer Peter Carter i jego boczni, por. pil. Jan Borowski i ppor. pil. Stefan Wapniarek. Zderzył się również z ziemią i zginął na miejscu ppor. pil. Aleksy Żukowski. Kpt. pil. Jastrzębski zderzył się z linką balonu zaporowego, ale udało mu się cało wylądować. Klucz kpt. pil. Wczelika wylądował na obcym lotnisku w Heston.

Dzień ten był jednym z najczarniejszych dni Dywizjonu 302 „Poznańskiego” w całej wojnie. Niechybnie zawiniło stanowisko dowodzenia, które nakazało lot w warunkach pogodowych, do których ani piloci, ani służba zabezpieczenia lądowania samolotów po locie nie była przygotowana.

27 pewnych zestrzeleń i 11 prawdopodobnych

25 października nie powrócił z lotu patrolowego nad kanałem kpt. pil. Jastrzębski – odłączył od szyku dywizjonu na wysokości 24 000 stóp i znurkował w kierunku Francji, prawdopodobnie na skutek omdlenia w wyniku braku dopływu tlenu do maski pilota.

Piloci Dywizjonu 302 na zdjęciu wykonanym w październiku 1940 roku (domena publiczna).
Piloci Dywizjonu 302 na zdjęciu wykonanym w październiku 1940 roku (domena publiczna).

26 października dywizjon napotkał grupę niemieckich myśliwców i przepędził ich aż nad Francję. Sierż. Markiewiczowi przyznano jednego Me-109 zestrzelonego prawdopodobnie, a Squadron Leaderowi Satchellowi jednego Me-109 uszkodzonego.

29 października doszło do kolizji w locie dwóch hurricane’ów, pilotowanych przez Flight Lieutenanta Thomsona i kpt. Czernego. Pierwszy z pilotów ratował się ze spadochronem, drugi był zmuszony do lądowania w polu – nie mógł skakać, gdyż zacięła się osłona kabiny pilota. Pilot z opresji wyszedł cało, samolot nadawał się do kasacji.


Reklama


Udział Dywizjonu 302 „Poznańskiego” w bitwie o Wielką Brytanię był znaczny: piloci zestrzelili na pewno 27, prawdopodobnie 11 i uszkodzili dwa niemieckie samoloty, poległo w akcjach bojowych sześciu polskich i jeden brytyjski pilot.

Przeczytaj również o śmierci Władysława Sikorskiego. Czy polski premier i Naczelny Wódz zginął w zamachu?

Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Wacława Króla pt. Loty ku zwycięstwu. Polscy myśliwcy 1939-1945. Ukazała się ona po raz pierwszy w 2021 roku nakładem Wydawnictwa Fronda.

Nigdy nie publikowana wcześniej książka polskiego asa

Autor
Wacław Król
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.