Egzekucja wykonana 7 marca 1941 roku przez żołnierzy Związku Walki Zbrojnej na Igo Symie była prawdziwym szokiem dla Niemców. Polacy ośmielili się podnieść rękę na ich protegowanego. Gubernator dystryktu warszawskiego Ludwig Fischer krwawo zemścił się za śmierć ulubieńca.
W okresie międzywojennym Igo Sym był uważany za jednego z najprzystojniejszych polskich aktorów. Dzięki nienagannej prezencji zrobił sporą karierę w kinie niemym lat 20.
Reklama
Wzloty i upadki kariery
Grał nie tylko w polskich, ale również austriackich oraz niemieckich produkcjach. Wystąpił między innymi u boku słynnej Marleny Dietrich w filmie „Café Electric”. Na potrzeby roli nauczył nawet gwiazdę… gry na pile.
Rozwój kina dźwiękowego sprawił jednak, że lata 30. nie były dla niego już tak pomyślne. Z uwagi na problemy z dykcją nie mógł znaleźć pracy za naszą zachodnią granicą. Nad Wisła również musiał zadowalać się rolami drugoplanowymi.
W tym wypadku chodziło o niewystarczająco dobrą znajomość języka polskiego. Aktor urodził się bowiem jako Julius Karl Sym, w polsko-austriackiej rodzinie i całą młodość spędził w ojczyźnie matki Julii z Seppich.
Nie mogąc znaleźć dobrze płatnej pracy na planie filmowym, Sym występował głównie na warszawskich scenach kabaretowych i w operetkach. Według wspomnień jego ówczesnych kolegów po fachu aż do wybuchu II wojny światowej był bardzo lubiany w środowisku artystycznym. Wszystko uległo diametralnej zmianie po niemieckiej inwazji na Polskę.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Kolaboracja z okupantem
Aktor szybko przypomniał sobie o swoich austriackich korzeniach i zapisał się na niemiecką listę narodowościową. Najprawdopodobniej zresztą już przed wojną współpracował z hitlerowskim wywiadem. Dzięki otrzymaniu statusu Reichsdeutscha otworzyły się przed nim zupełnie nowe możliwości.
Już w maju 1940 roku Igo Sym otrzymał koncesję na uruchomienie teatru „Komedia”, w którym grano sztuki dla polskiej widowni. Zarządzał ponadto przeznaczonym tylko dla Niemców kinem „Helgoland” (przedwojennym „Palladium”). Kilka miesięcy później wyznaczono go również na dyrektora „Theater der Stadt Warschau”.
Reklama
Bliski doradca kulturalny Fischera
Współpraca Igo Syma z okupantem na tym się jednak nie kończyła. Przy pomocy szantażu (między innymi gróźb wywózki do Auschwitz) zmusił on polskich aktorów do zagrania w filmie Heimkehr (Powrót do ojczyzny). Nazistowski, propagandowy paszkwil przedstawiał rzekome prześladowania członków niemieckiej mniejszości narodowej na Wołyniu w 1939 roku.
Jawna kolaboracja z wrogiem sprawiła, że Igo Sym szybko trafił na celownik Związku Walki Zbrojnej (w lutym 1942 roku przemianowanego na Armię Krajową). Do jego obserwacji przydzielono reżysera teatru „Komedia”, a jednocześnie członka podziemia Romana Niewiarowicza, pseudonim „Łada”.
Ten bez problemu wkupił się w łaski powszechnie pogardzanego zdrajcy. Jak czytamy w książce Mariusza Nowika Palmiry. Zabić wszystkich Polaków Sym ufał mu do tego stopnia, że:
zabierał go ze sobą, kiedy trzeba było załatwić jakąś urzędową sprawę. Odwiedzali więc gestapo w alei Szucha, zaglądali do pałacu Brühla, gdzie swoją siedzibę miał gubernator Ludwig Fischer. Niewiarowiczowi co prawda nie udało się poznać Fischera, ale wiedział, że dyrektor i gubernator darzą się sympatią. Fischer mianował Syma swoim bliskim doradcą kulturalnym (…).
Reklama
Wyrok mógł być tylko jeden
Materiał zebrany przez Niewiarowicza nie pozostawiał najmniejszych wątpliwości. Dlatego wyrok podziemnego Wojskowego Sądu Specjalnego mógł być tylko jeden. 5 marca 1941 roku Igo Sym został skazany na śmierć. Należało się jednak spieszyć.
Kolaborant zamierzał w najbliższym czasie wyjechać na dłużej do Wiednia. Zgodnie z tym, co pisze Remigiusz Piotrowski w książce Artyści w okupowanej Polsce „Łada” sugerował „aby zdrajcę zabić za pomocą silnej trucizny i tym sposobem zapobiec niemieckim represjom”.
Dowództwo ZWZ uznało jednak, że „wyrok na renegacie powinien wywołać ogólnospołeczny wstrząs i jednocześnie stanowić zapowiedź wzmożonej walki podziemia”. W tej sytuacji do wykonania egzekucji wyznaczono żołnierzy oddziału „ZOM” (Zakład Oczyszczania Miasta). Za spust miał pociągnąć podporucznik Roman Rozmiłowski „Zawada”. Osłaniali go podporucznik Bohdan Rogoliński „Szary” oraz kapral Wiktor Klimaszewski „Mały”.
„Wystrzeliłem, mierząc z Visa prosto w serce”
Akcję likwidacyjną dwukrotnie przekładano. Ostatecznie doszło do niej rankiem 7 marca 1941 roku, dosłownie na kilka godzin przed planowanym przez Syma opuszczeniem miasta. Egzekutorzy zapukali do drzwi jego mieszkania przy ulicy Mazowieckiej 10 o 7.10. Według relacji samego „Zawady” wszystko przebiegło bez najmniejszych problemów:
Reklama
Otworzyła służąca.
– Czy pana dyrektora Syma możemy prosić?
– W tej chwili ukazał się Sym ubrany do drogi.
– Czy pan Igo Sym?
– Tak. Czym mogę panom służyć?W tej chwili wystrzeliłem, mierząc z Visa prosto w serce. Strzał był celny. Szpicel upadł na twarz bez jęku. Ze schodów zbiegliśmy pędem. Później spokojnie rozeszliśmy się do domów.
„Zakładnicy będą rozstrzelani”
Likwidacja Igo Syma rozwścieczyła Niemców. Jak podkreśla Mariusz Nowik w książce Palmiry. Zabić wszystkich Polaków już „następnego dnia o świcie na murach rozklejono obwieszczenie podpisane przez Fischera”. Na afiszach warszawiacy mogli przeczytać, że nazistowski dygnitarz zarządza:
1. Aresztowanie większej ilości zakładników.
2. Natychmiastowy zakaz wykonywania produkcji artystycznych w polskich teatrach, rewiach, zakładach gastronomicznych i wszystkich innych lokalach rozrywkowych do dnia 7 kwietnia br. włącznie.
3. Ustala się godzinę policyjną dla Polaków aż do odwołania, na godzinę 20-tą do godz. 5-tej rano.
Jednocześnie Fischer groził, że „Jeżeli w przeciągu 3 dni nazwisko zbrodniarza nie będzie ujawnione władzom niemieckim, zakładnicy będą rozstrzelani”.
Krwawy odwet
Mimo interwencji Maurycego Potockiego i Janusza Radziwiłła u Fischera, gubernator spełnił swoje groźby. Już 11 marca opublikowano obwieszczenie podpisane przez SS-Gruppenführera Paula Modera o straceniu „pewnej liczby aresztowanych”.
Pod tym bezdusznym stwierdzeniem kryła się tragedia 21 osób zamordowanych w Palmirach. Większość z pozostawionych przy życiu blisko 100 zakładników wysłano później do obozów koncentracyjnych. Wśród nich znaleźli się między innymi znany reżyser i krytyk teatralny Leon Schiller oraz aktor Stefan Jaracz.
Niemcy wystawili ponadto list gończy za aktorami Dobiesławem Damięckim oraz jego żoną Ireną Górską. Podejrzewano ich o współudział w likwidacji Syma. Damięcki wcześniej publicznie odgrażał się, że zdrajca pewnego dnia zawiśnie na latarni. Para tak naprawdę jednak nie miała nic wspólnego z egzekucją. Obojgu udało się ukryć i bezpiecznie doczekać końca wojny.
Reklama
Miejsce, które nadal skrywa tajemnice
Bibliografia
- Wojciech Königsberg, Słynne akcje Armii Krajowej, [w:] Wielka Księga Armii Krajowej, Znak Horyzont 2015.
- Mariusz Nowik, Palmiry. Zabić wszystkich Polaków, Prószyński i S-ka 2021.
- Remigiusz Piotrowski, Artyści w okupowanej Polsce, Wydawnictwo Naukowe PWN 2015.
- Roman Włodek, Igo Sym, Internetowy Polski Słownik Biograficzny.