Nawet według oficjalnych danych w 1919 roku w Polsce chorował ponad milion ludzi – 4,4% społeczeństwa. W rzeczywistości skala epidemii była znacznie większa. I nie chodzi wcale o grypę hiszpankę, ale inną zarazę, która szalała w dokładnie tym samym czasie. I wcale nie udało się jej zwalczyć ani przeczekać.
Syfilis i rzeżączka przez cały XIX wiek uchodziły za jedne z najpoważniejszych plag trapiących polskie społeczeństwo. W epoce zaborów nie dało się ich leczyć. Gdy na początku XX stulecia do użytku wszedł salwarsan – pierwsze skuteczne lekarstwo na kiłę – sytuacja też nie uległa cudownej poprawie. Jeśli już, to kondycja zdrowotna polskiego społeczeństwa tylko się pogarszała.
Reklama
Polski spis chorych wenerycznie. Jaka była skala epidemii?
W roku 1919 przeprowadzono pierwszy w wolnym kraju powszechny spis osób chorych wenerycznych. Wykryto dobrze ponad milion zarażonych, a były to przecież tylko dane oficjalne.
Według spisu na syfilis, rzeżączkę i wrzód miękki cierpiało 4,4% społeczeństwa. W rzeczywistości chorych mogło być nawet kilka razy więcej.
Na wsiach, w miasteczkach czy nawet w dzielnicach robotniczych wielkich metropolii dostęp do lekarzy był ograniczony. Przed szukaniem pomocy Polaków powstrzymywały też wstyd i przekonanie, że chorobie i tak nie da się zaradzić.
„Skutkiem niesłychanych gwałtów”. Wojna polsko-bolszewicka a choroby weneryczne
Sytuacja pogorszyła się jeszcze w roku 1920, gdy Armia Czerwona dotarła aż na przedpola Warszawy.
Reklama
„Najazd bolszewicki, który nawiedził (…) wschodnie połacie Polski, wpłynął na zwiększenie się zarazy wenerycznej, skutkiem szerzenia się syfilisu wśród Rosjan (…) oraz skutkiem niesłychanych gwałtów, jakich dopuszczali się [oni] na kobietach polskich” – wyjaśniał doktor Leon Wernic w raporcie przygotowanym na potrzeby Ministerstwa Zdrowia Publicznego.
Dlaczego liczba chorych tylko rosła?
Na walkę z zarazą wydawano coraz większe środki. Skutki trudno oceniać. Przez całe lata dwudzieste i trzydzieste rosła oficjalna liczba chorych.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
W 1933 roku było ich już o ponad połowę więcej niż w 1925. W samej Warszawie liczba zarażonych skoczyła o 75%, a w województwie krakowskim – o 90%.
Główne ognisko syfilisu i rzeżączki stanowiła jednak Łódź, gdzie udzielano rocznie nawet 200 tysięcy porad „w chorobach wenerycznych i skórnych”.
Nie wiadomo tylko, na ile liczby wynikały z galopującej epidemii, a na ile – z rosnącej wykrywalności chorób i podnoszącej się świadomości pacjentów. Jeśli Polacy byli bardziej gotowi podejmować kurację, a lekarze pierwszego kontaktu stawali się wyczuleni na problem syfilityczny, to nic dziwnego, że statystyki pęczniały.
Z drugiej strony: wielki kryzys gospodarczy pogłębiał miejską nędzę, skutkował plagą bezdomności i ograniczał dostęp do choćby podstawowych środków higieny. Warunki do rozprzestrzeniania wszelkiej maści chorób zakaźnych były więc aż nadto sprzyjające.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Grypa hiszpanka w Polsce 1918-1920. Liczba ofiar i prawdziwy obraz epidemii„Kiła zabija i niszczy”
Środowisko medyczne nie przestawało w każdym razie bić na alarm. Wybitny wenerolog Jan Lenartowicz pisał:
Kiła zabija i niszczy dzieci tysiącami przez poronienia, przez porody przedwczesne, zabija je zaraz po urodzeniu, zaledwie ujrzały światło dzienne, albo w pierwszych tygodniach po urodzeniu, albo pozostawia je przy życiu, by je zabrać później w latach pokwitania.
Reklama
U zarażonych kobiet nawet połowa ciąż prowadziła do poronienia, martwego porodu lub narodzin „dzieci niezdolnych do życia”.
Szczególnie głośno na ten temat wypowiadali się promotorzy walki o czystość rasy. I właśnie pod wpływem eugeników – w tym cytowanego wcześniej Leona Wernica – w 1932 roku wprowadzono w Polsce unikany przepis karny, zgodnie z którym za roznoszenie chorób wenerycznych groziło więzienie. To już jednak temat na osobny artykuł.
***
Artykuł powstał w oparciu o literaturę i materiały zebrane przez autora podczas prac nad książką Epoka milczenia. Przedwojenna Polska, o której wstydzimy się mówić.
Polecamy
Bibliografia
- Chodźko W., Prostytucja i choroby weneryczne jako zjawiska społeczne, Drukarnia Miejska, Warszawa 1939.
- Hilarowicz T., Choroby zakaźne [w:] Encyklopedja Podręczna Prawa Publicznego, red. Z. Cybichowski, Instytut Wydanniczy „Bibljoteka Polska”, Warszawa 1926.
- Klinger P., Vita sexualis. Prawda o życiu płciowem człowieka, Księgarnia Karola Neumillera, Łodź 1935.
- Koleta-Koronowska S., 430 lat wenerologii polskiej, „Nowiny Lekarskie”, t. 79 (2010), s. 491.
- Lenartowicz J., Czem są i czem grożą choroby weneryczne, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Warszawa 1927.
- Rosset E., Prostytucja i choroby weneryczne w Łodzi, Wydział Zdrowotności Publicznej Magistratu m. Łodzi, Łódź 1931.
- Wernic L., O zwalczaniu chorób wenerycznych w Państwie Polskim, Biuletyn Ministerstwa Zdrowia Publicznego”, nr 1 (1921) (drukowany też w: „Gazeta Policji Państwowej”, nr 28 (1921).
2 komentarze