Epoka brudu i fetoru. Tak 400 lat temu Europejczycy reagowali na widok czystych ludzi, dbających o higienę

Strona główna » Nowożytność » Epoka brudu i fetoru. Tak 400 lat temu Europejczycy reagowali na widok czystych ludzi, dbających o higienę

Począwszy od ostatnich dekad XVI wieku aż po koniec XVII stulecia zachodnioeuropejscy lekarze kategorycznie odradzali swoim pacjentom zażywania kąpieli. Uważano, że mycie się w stojącej wodzie ma tragiczne skutki dla zdrowia. W efekcie mieszkańcy Anglii, Francji czy Świętego Cesarstwa Rzymskiego niemiłosiernie śmierdzieli. Sytuacja wyglądała jednak zupełnie inaczej na Bliskim Wschodzie. Podróżnicy z Europy byli zaskoczeni tamtejszymi obyczajami związanymi z higieną osobistą. Pisze o tym Katherine Ashenburg w książce pt. Historia brudu.

Podczas podróży po krajach Lewantu Europejczycy zetknęli się ze zwyczajami kąpielowymi na tyle dziwnymi, że dającymi asumpt do szczegółowych, niemal antropologicznych relacji.


Reklama


Myją się by oczyścić się z grzechów

Pewien szwabski lekarz i naukowiec, Leonhard Rauwolf, który w latach siedemdziesiątych XVI wieku przebywał w Trypolisie, opisuje skomplikowane procedury higieniczne, jakim został poddany w tamtejszej publicznej łaźni.

Karta tytułowa dzieła Leonharda Rauwolfa, w którym opisał swoje wrażenia z podróży po Bliskim Wschodzie (domena publiczna).
Karta tytułowa dzieła Leonharda Rauwolfa, w którym opisał swoje wrażenia z podróży po Bliskim Wschodzie (domena publiczna).

Gdy już się wypocił, wykąpał i poddał forsownemu masażowi, na którego zakończenie masażysta stanął mu na łopatkach, zajął się nim jeden z łaziebnych. Najpierw rozsmarował mu na bujnie porośniętym włosem ciele miksturę depilacyjną z arszeniku, niegaszonego wapna i wody.

Następnie posługując się szorstką ściereczką z włosiennicy, na-mydlił go i umył całego. Zwieńczeniem zabiegów było nałożenie tzw. malun, błota barwy popiołu, które oczyszczało włosy i pobudzało ich porost. Komentarz, jakim Rauwolf opatruje te zabiegi, wyklucza go z grona pedantów.


Reklama


Muzułmanów, wyjaśnia botanik, wiara zobowiązuje do częstych kąpieli, zwłaszcza przed udaniem się do meczetu „by się oczyścili z rozlicznych grzechów, których codziennie się dopuszczają”. Sugeruje tym samym, że albo ich religia jest osobliwie pedantyczna, albo oni niezwykle grzeszni – albo jedno i drugie na raz.

To wszystko kwestia klimatu

Anglik Henry Blount, kórego Voyage into the Levant [Wyprawa do Lewantu] ukazała się drukiem w 1636 roku, zareagował na tureckie standardy higieny podobnie: zdziwieniem. Donosił, że pierwszą rzeczą, którą Turcy robią po zajęciu jakiegoś miasta, jest wybudowanie w nim publicznych łaźni, które potem dotują, tak by mogli z nich korzystać wszyscy mężczyźni i kobiety za mniej niż dwa grosze.

Tekst stanowi fragment książki Katherine Ashenburg pt. Historia brudu (Bellona 2020).

Blount zauważa także, z równym zdumieniem, że „ci, którzy nie kąpią się dwa lub trzy razy na tydzień, uchodzą za flejtuchów”. Nie dość na tym: po oddaniu moczu lub załatwieniu „innej nieczystej potrzeby natury”, ci wybitnie pedantyczni ludzie obmywają sobie genitalia. Jeśli jakiś pies dotknął ich dłoni, wsadzają ją do wody, przed przystąpieniem do modlitwy myją i dłonie i twarz, czasem także głowę i przyrodzenie.

Podobnie jak Rauwolf, Blount upatruje przyczyn czystości Turków w specyfice otoczenia, zauważając, iż czystość w przypadku „gorących krajów i ludzi niewyszukanej strawy” stanowi formę koniecznej profilaktyki zdrowotnej.


Reklama


Daje tym samym do zrozumienia, że mieszkańcy regionów o bardziej umiarkowanym klimacie nie muszą myć się tak często. Dlaczego zasadzający się na wołowinie angielski jadłospis uznawał za bardziej „wyszukany” niż turecki oparty na jagnięcinie, ryżu i jogurcie – trudno ocenić.

Śmierdzące elity

Europejczycy tacy jak Blount i Rauwolf uważali społeczeństwo, którego członkowie kąpali się kilka razy na tydzień i regularnie myli genitalia za egzotyczne, by nie rzec zdziwaczałe. Jednak europejskie nosy, jakkolwiek przytępione, nadal reagowały na co bardziej szkaradny fetor.

Wnętrze łaźni zniesionej w połowie XV wieku w Kairze przez sułtana Al-Aszrafa Inala (Jorge Láscar/CC BY 2.0).
Wnętrze łaźni zniesionej w połowie XV wieku w Kairze przez sułtana Al-Aszrafa Inala (Jorge Láscar/CC BY 2.0).

Każdy na dworze Ludwika XIV wiedział, że Królowi Słońce brzydko pachnie z buzi. Jego metresa madame de Montespan często żaliła się z tego powodu i spowijała w ochronną chmurę ciężkich perfum. Król z kolei nie mógł ścierpieć woni jej ciała.

I co najmniej jedna osoba, ta sama księżna Elżbieta Szarlotta, która ongi musiała posunąć się do umycia sobie twarzy, uznała madame de Montespan, przy całym upodobaniu, jakie ta wykazywała w leżeniu nago i nacieraniu się pomadami i wonnościami, za skończonego flejtucha.

Źródło

Powyższy tekst stanowi fragment książki Katherine Ashenburg pt. Historia brudu. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Bellona 2020.

Sekrety dawnej higieny w porywającej książce Katherine Ashenburg

Ilustracja tytułowa: Łaźnia wakila (Mahdikarimi70/CC BY-SA 4.0),

Autor
Katherine Ashenburg

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.