Mury rezydencji monarszej na Wawelu dotrwały do dzisiaj w kształcie bardzo podobnym do tego, jaki nadano im w dobie renesansu, za panowania Zygmunta Starego (1507-1548). Również rozkład pomieszczeń, przynajmniej w głównych gmachach pałacowych, uległ tylko ograniczonym zmianom. Pokoje mają swoją pierwotną skalę, a zwykle też tę samą liczbę okien czy drzwi co w XVI wieku. Na tym podobieństwa się jednak kończą.
Po niszczycielskim pożarze z XVIII stulecia, dekadach zaniedbań i destrukcji dokonanej przez zaborców, z wystroju i wyposażenia zamku na Wawelu niemal nic nie przetrwało.
Reklama
Nie zachował się ani jeden oryginalny mebel, jaki stał w rezydencji monarszej w dobie renesansu. Detale artystyczne zostały w większości zniszczone i wymagały daleko posuniętych rekonstrukcji. Zatarto ślady po dawnych piecach i kominkach, a w części sal zmieniono sufity. Dzisiaj są tam sklepienia, choć pierwotnie były stropy, uważane w czasach ostatnich Jagiellonów za rozwiązanie bardziej gustowne.
Nawet portale łączące poszczególne pokoje często nie znajdują się już we właściwym punkcie, pośrodku ścian, lecz bliżej krużganków.
Jak bardzo dzisiejszy Wawel różni się od dawnego?
Restauracja pałacu, prowadzona od schyłku XIX stulecia, zatarła jego pierwotne funkcje i prawdziwe rozplanowanie. Dzisiejszy Wawel to jakby nieprzerwany ciąg sal muzealnych – w większości podobnych do siebie, niemal zlewających się jedna z drugą.
Tylko nieliczne pokoje pałacowe noszą obecnie jakiekolwiek nazwy. Te nadano zresztą w ostatnich stu kilkudziesięciu latach i w większości nie mają żadnego związku z historycznym kontekstem. Nie używano ich ani za czasów jagiellońskich, ani wazowskich.
Reklama
Wawel, w formie, jaka ukazuje się oczom turystów, robi poza tym wrażenie jak gdyby wielkiego urzędu państwowego, wręcz prototypu gmachu sejmowego przy ulicy Wiejskiej w Warszawie.
Ma przecież salę Senatorską, salę Poselską, salę Kolumnową, a poza tym dwie klatki schodowe o nazwach też zaczerpniętych od izb parlamentu. Brakuje w nim natomiast autentycznie urządzonych wnętrz mieszkalnych.
Wszystko, czego nie odtworzono
Większość sal pałacu jest bardzo skąpo umeblowana, zresztą sprzętami pochodzącymi raczej z kolejnych stuleci lub z ośrodków, w których polscy królowie wcale nie robili meblarskich zakupów.
Tylko pojedyncze pokoje – jak ten z łożem, niby to należącym do Zygmunta Augusta, w rzeczywistości zaś wykonanym w Anglii w XIX wieku, choć z wykorzystaniem starszych detali – pozwalają się domyślić, że ktoś mieszkał kiedyś na Wawelu.
Ekspozycja nie zdradza już jednak, jak bywalcy rezydencji żyli, gdzie spędzali wolny czas, gdzie jedli, gdzie się ubierali i w jakich warunkach pracowali.
Niektóre partie kompleksu, choć nigdy niewyburzone, w praktyce doszczętnie zniknęły. Nie odtworzono na przykład ani jednego pokoju królowej i jej żeńskiego dworu. Tam, gdzie mieszkał fraucymer, teraz znajduje się wystawa sztuki wschodniej. W jadalni dam dworu można oglądać tureckie chorągwie, szable i buzdygany.
Reklama
Najważniejsza funkcja renesansowego Wawelu
„Wawel przestał być zrozumiały” – podkreśla profesor Stanisław Mossakowski, najbardziej zasłużony badacz programu użytkowego zygmuntowskiej rezydencji.
Aby zdemaskować pierwotną postać pałacu, po pierwsze należy zrozumieć, czym właściwie był on w XVI wieku. Rezydencja monarsza na wzgórzu stanowiła oczywiście nadal, jak w średniowieczu, ośrodek władzy i symbol zwierzchności nad Polską.
W praktyce, na co dzień, była jednak przede wszystkim domem: dla króla i królowej, ich najbliższej rodziny, ale też dla grona urzędników i dworzan, których stała obecność na miejscu wydawała się nieodzowna. Wszelkie inne funkcje wynikały z tej naczelnej, mieszkalnej.
Wawel podzielony
Po drugie, rezydencja nie tworzyła wcale, tak jak dzisiaj, spójnej całości. Dzieliła się na gmachy zachodni, północny i wschodni. Lecz to nie wszystko. Poszczególne piętra lub nawet ich części miały różnych gospodarzy i lokatorów. Znajdowały się na nich odrębne mieszkania czy apartamenty.
Ten układ był czytelny również od zewnątrz. Z zachowanych rachunków wyraźnie wynika, że krużganki pałacowe zostały podzielone na sekcje. Aby dostać się na przykład na loggię królowej albo młodego króla, należało wpierw minąć drewniane kraty zamykane na klucz. W wypadku krużganku przed mieszkaniem fraucymeru widomą przegrodę stanowiła też murowana ścianka z ozdobnym portalem.
W połowie XX wieku doktor Tadeusz Mańkowski podawał, że zygmuntowski Wawel miał siedem odrębnych mieszkań. Dopiero jednak w ostatniej dekadzie, przede wszystkim dzięki dociekaniom historyka sztuki Stanisława Mossakowskiego, udało się zrekonstruować ich umiejscowienie, wewnętrzne podziały i przeznaczenie znacznej części pomieszczeń.
Reklama
Dzisiaj wiadomo już, że w wąskim rozumieniu Wawel miał nawet więcej niż siedem apartamentów, wyliczonych przez Mańkowskiego. Można wskazać aż cztery mieszkania na parterze, cztery duże apartamenty i dwa mniejsze mieszkanka na pierwszym piętrze i wreszcie cztery zespoły pokojów mieszkalnych na piano nobile – najwyższym reprezentacyjnym piętrze.
Wszystko to zaś tylko na obszarze przebudowanych skrzydeł rezydencjonalnych. Dodatkowe mieszkania znajdowały się nad kuchniami, w wieży Lubrance i w budynku średniowiecznym po stronie zachodniej.
Żywa rezydencja
Niektóre pokoje i apartamenty w dobie zygmuntowskiej zachowywały swoje przeznaczenie przez lata lub nawet dekady. Inne wielokrotnie przerabiano, a ich lokatorów przenoszono z miejsca na miejsce.
Ogółem należy pamiętać, że Wawel niemal stale był projektem w przygotowaniu – budowano go stopniowo, przez pół wieku. Poza tym zaś był siedzibą rodziny, która na zmianę rozrastała się i kurczyła. Z czasem zmieniały się potrzeby pary monarszej i jej otoczenia.
Reklama
Przykładowo w okresie choroby Zygmunta Starego jego żona zaczęła spożywać posiłki nie w swojej zwyczajowej sali jadalnej, ale piętro niżej, w izbie przynależącej do apartamentu dwórek. Miała stamtąd bliżej do pokojów przykutego do łóżka męża.
Z kolei w roku 1510, gdy trwała przebudowa skrzydła północnego, sam król był zmuszony jadać w najmniej dostojnym, średniowiecznym budynku po stronie zachodniej. Wiemy o tym, ponieważ do przeznaczonej mu wówczas, chyba niezbyt widnej izby wykonano specjalny kandelabr.
****
Niemy świadek koronacji i upadków, ceremonii i pożarów, schadzek i skrytobójstw. Wawel. Biografia to pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski. Powyższy tekst powstał na jej podstawie. Dowiedz się więcej o książce na Empik.com.