Jednym z pierwszych lekarzy, który próbował wyjaśnić i leczyć zaburzenia umysłowe, był niemiecki uczony Franz Anton Mesmer. W latach siedemdziesiątych XVIII wieku odrzucił powszechnie akceptowane religijne i moralne tłumaczenie chorób psychicznych na rzecz wyjaśnień fizjologicznych — co bez wątpienia uczyniło go pierwszym psychiatrą świata.
Niestety wysnute przez niego wyjaśnienie fizjologiczne opierało się na przekonaniu, iż choroby umysłowe wiążą się z „magnetyzmem zwierzęcym” — niewidzialną energią krążącą przez tysiące kanałów magnetycznych naszych ciał — podobnie jak wiele schorzeń somatycznych.
Reklama
Dziś nasze współczesne umysły mogą instynktownie wyobrażać sobie te kanały magnetyczne jako sieć neuronów przewodzących impulsy bioelektryczne z synapsy na synapsę, jednak odkrycie neuronu, a co dopiero synapsy, było wówczas kwestią odległej przyszłości.
W czasach Mesmera idea magnetyzmu zwierzęcego była równie nieuchwytna i futurystyczna, jak dziś ogłoszenie przez CNN, że można przenosić się w mgnieniu oka z Nowego Jorku do Pekinu z pomocą maszyny teleportacyjnej.
„Zatrzymanie przepływu”
Mesmer wierzył, że choroby umysłowe powoduje zatrzymanie przepływu magnetycznego (…). Zdrowie można odzyskać, twierdził Mesmer, usuwając te zatory. Jeśli samej naturze nie udawało się tego dokonać, pacjent powinien poszukać kontaktu z osobą potencjalnie potrafiącą sterować zwierzęcym magnetyzmem — z kimś takim jak Mesmer.
Dotykając pacjentów w odpowiednich miejscach — tu szczypiąc, tam głaskając, szepcząc coś do ucha — Mesmer potrafił, jak twierdził, prawidłowy energii przez ciało. Ta procedura terapeutyczna miała wywołać, jak to określał sam Mesmer, swego rodzaju „kryzys”. To dość trafne określenie.
Reklama
Leczenie szalonej osoby, dla przykładu, wymagało wywołania stanu nieokiełznanego szaleństwa. Aby uleczyć kogoś w depresji, należało najpierw wprowadzić go w stan samobójczy.
Chociaż może się to wydawać niezgodne z intuicją niewtajemniczonych, sam Mesmer twierdził, iż potrafi mistrzowsko panować nad swoją terapią, tak aby wszystko przebiegało pod kontrolą i bez zagrożenia dla pacjenta.
„Ból przemieszczał się dokładnie tak samo, jak palec”
Oto opowieść o tym, jak w 1779 roku Mesmer leczył chirurga wojskowego cierpiącego na kamienie nerkowe:
Pan Mesmer kilka razy przeszedł po pokoju, po czym rozpiął koszulę pacjenta, cofnął się nieco i przyłożył palec do chorego miejsca. Przyjaciel mój poczuł przeszywający ból. Następnie pan Mesmer powiódł palcem prostopadle wzdłuż brzucha i klatki piersiowej, a ból przemieszczał się dokładnie tak samo jak palec.
Reklama
Wówczas poprosił pacjenta, by wystawił palec wskazujący i sam wyciągał swój palec w jego stronę w odległości trzech lub czterech kroków, a wówczas przyjaciel mój poczuł szok elektryczny na czubku palca, promieniujący później poprzez palec do dłoni.
Mesmer posadził go niedaleko pianina; ledwie zaczął grać, a już mój przyjaciel zdawał się emocjonalnie poruszony, roztrzęsiony, brakło mu tchu, zmienił kolor twarzy, w potem opadł na podłogę.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
W tym stanie pan Mesmer położył go na kanapie, aby mniejsze było niebezpieczeństwo upadku, a później sprowadził służącą, o której mówił, że jest antymagnetyczna. Gdy jej dłoń zbliżyła się do klatki piersiowej mojego przyjaciela, wszystko zamarło, jakby za dotknięciem pioruna, a mój przyjaciel dotykał i badał swój brzuch z niedowierzaniem.
Ostry ból nagle ustal. Pan Mesmer powiedział nam, że pies albo kot mógłby zatrzymać ten ból tak samo jak służąca.
Przywrócił wzrok, zdyskredytował egzorcystę…
Wieść o talencie Mesmera szybko obiegła Europę, gdy za pomocą swych mocy magnetycznych dokonał kilku spektakularnych „uleczeń”, takich jak przywrócenie wzroku pannie Franciszce Oesterlin, przyjaciółce domu Mozartów.
Mesmera wezwano nawet, by przed Bawarską Akademią Nauk przedstawił opinię dotyczącą egzorcyzmów przeprowadzanych przez katolickiego księdza nazwiskiem Johann Joseph Gassner. Niezwykła ironia sytuacji polega na tym, że jednego samooszukującego się uzdrowiciela wezwano, by ocenił metody drugiego.
Reklama
Mesmer stanął na wysokości zadania i obwieścił, że chociaż Gassner był szczery w swym religijnym zapale, a jego egzorcyzmy naprawdę działały, to działo się tak jedynie dlatego, że ksiądz dysponował wysokim poziomem magnetyzmu zwierzęcego.
Sceptyczny król Ludwik
Ostatecznie Mesmer dotarł do Paryża, gdzie w duchu egalitaryzmu leczył zarówno zamożnych arystokratów, jak i zwykłych ludzi mocami swego samozwańczego magnetyzmu.
Gdy jego sława wzrastała, król Ludwik XVI zdecydował się powołać komisję naukową z gościnnym udziałem amerykańskiego naukowca i dyplomaty Benjamina Franklina, by zbadała magnetyzm zwierzęcy.
Komisja opublikowała raport, w którym metody Mesmera i innych praktyków magnetyzmu zwierzęcego określono jako jedynie wytwory wyobraźni. Sam Franklin przenikliwie pisał:
Reklama
Niektórzy sądzą, iż zakończy to sprawę mesmeryzmu. Na świecie istnieje jednak niesamowita ilość łatwowierności, a urojenia równie absurdalne utrzymywały się przez całe stulecia.
Hochsztapler, który nabrał samego siebie
Istnieją przekonujące dowody, że Mesmer naprawdę wierzył w istnienie nadnaturalnych kanałów magnetycznych.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Jak traktowano pacjentów przedwojennych psychiatryków? Autentyczne wyznania starej pielęgniarkiGdy sam zachorował i leżał na łożu śmierci, przepędził lekarzy i kilkakrotnie próbował sam się uleczyć za pomocą magnetyzmu zwierzęcego. Bez skutku. Zmarł w roku 1815.
Wyzwalająca teoria Mesmera?
Chociaż fantastyczna teoria Mesmera nie dotrwała do wieku XX, pod pewnym względem przetarła ona szlaki psychiatrii.
Przed Mesmerem lekarze powszechnie sądzili, iż choroby umysłowe mają korzenie moralne — wedle tego poglądu chorzy sami postanowili zachowywać się w sposób haniebny i bestialski, a w najlepszym razie płacą w ten sposób za popełnione wcześniej grzechy.
Inny popularny pośród medyków pogląd głosił, że chorzy urodzili się szaleni, że tak zostali zaprojektowani przez Boga czy naturę, a zatem nie ma żadnej nadziei na ich wyleczenie.
Reklama
Dziwaczna teoria Mesmera o niewidzialnych procesach magnetycznych była więc dość wyzwalająca. Mesmer odrzucał zarówno koncepcję deterministyczną, iż niektóre osoby rodzą się z chorobami psychicznymi zaprogramowanymi w ich mózgach, jak i świętoszkowaty pomysł, iż zaburzenia umysłowe są znakiem degeneracji moralnej.
Zamiast tego sugerował, że choroby są konsekwencją zaburzonych mechanizmów fizjologicznych, które można naprawiać metodami medycznymi.
„Pierwszy psychiatra psychodynamiczny”
Psychiatra i historyk medycyny Henri Ellenberger uważał Mesmera za pierwszego psychiatrę psychodynamicznego w dziejach – lekarza, który uważał choroby psychiczne za rezultat wewnętrznych procesów umysłowych.
Dla psychiatry psychodynamicznego umysł jest ważniejszy niż mózg, a psychologia jest bardziej istotna niż biologia. Podejście psychodynamiczne miało mocno wpłynąć na psychiatrię europejską i ostatecznie stać się dominującą doktryną psychiatrii amerykańskiej.
Reklama
W istocie psychiatria przez kolejne dwa stulecia miała huśtać się tam i z powrotem pomiędzy ujęciem psychodynamicznym a jego intelektualnym przeciwieństwem, czyli koncepcjami biologicznymi, utrzymującymi, że choroby psychiczne biorą się z zaburzenia czynności fizjologicznych mózgu.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Jeffreya A. Libermana pt. Czarna owca medycyny. Nieopowiedziana historia psychiatrii. Pozycja ukazała się w Polsce nakładem Wydawnictwa Poznańskiego (2020).
Tytuł, tekst w nawiasie kwadratowym i śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.
1 komentarz