Przestępczość zorganizowana w średniowiecznej Anglii niewiele miała wspólnego z beztroskimi opowiastkami o Robin Hoodzie. Gangsterzy sprzed 700 lat nie rabowali bogatych, aby rozdawać ich majątek biednym. Kradli, mordowali i gwałcili tylko dla własnej korzyści i wyuzdanej przyjemności.
Angielscy szeryfowie mieli nie lada orzech do zgryzienia. Ich kraj był siedliskiem wszelkich patologii, z którymi musieli walczyć nie szczędząc środków.
Reklama
Jednocześnie na ich głowie było wykonywanie około 120 królewskich rozkazów w każdym miesiącu, gromadzenie żołnierzy na wojnę i wyłapywanie przestępców.
Mafijne rodziny średniowiecznej Anglii
Przestępczość Albionu mała wybitnie rodzinny charakter. Jak podkreśla Ian Mortimer w książce W mieście, na dworze, w klasztorze. Jak przetrwać w średniowiecznej Anglii?, mniej więcej jedna trzecia zorganizowanych band w Anglii skupiała całe familie – mężów i żony, braci, czasem nawet siostry. Słowem, mafijne klany.
Autor podaje między innymi przykład wyjętej spod prawa rodziny Warnautów z Salle w Norfolk, która składała się z:
[…] trzech sióstr, brata i jeszcze jednego krewnego, Johna Warnauta. W roku 1321 dwie siostry i brat zostają oskarżeni o przyjęcie skradzionych dóbr. Unikają kary, podobnie jak później trzecia siostra. John natomiast zostaje uznany za winnego kradzieży […] i powieszony.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Reszta rodziny ciągle wchodzi w konflikt z prawem: to lądując w więzieniu, to z niego wychodząc. Nie przestają też popełniać przestępstw. Kradną na potęgę. Wciąż są jednak zaledwie małymi płotkami w porównaniu z prawdziwymi rekinami przestępczości.
Zbrodnie „futrzanych kołnierzyków”
Do takich należał gang Folville, ze swoim hersztem Eustacem na czele. Jego członkowie krwawo rozprawili się z wrogiem rodziny.
Reklama
Zamordowany przez nich w 1326 roku Roger Bellers piastował wysokie stanowisko urzędnicze, uznawano go za prawdziwą osobistość. W dodatku był protegowanym królewskiego ulubieńca, co nie wróżyło dobrze ludziom nastającym na jego życie. Kiedy Folvillowie dokonali już zbrodni, uciekli za granicę.
Chociaż z powodu perturbacji politycznych proces przeciwko nim został anulowany, a oni sami uniewinnieni, nadal kroczyli drogą występku, gwałcąc, rabując i mordując. Gdyby byli pospolitymi oprychami, królewski wymiar sprawiedliwości mógłby się z nimi rozprawić ekspresowo, jednak z Folvillowie należeli do grona dziedziców ziemskich. To zaś czyniło ich niemal nietykalnymi.
Barbara Hanawalt przytacza w książce Of Good and Ill Repute definicję „przestępców w białych kołnierzykach”, opracowaną przez amerykańskiego socjologa Edwina H. Sutherlanda. To osoby o wysokim statusie społecznym, które wykorzystują swoją pozycję do łamania prawa.
Przekładając rzecz na realia średniowiecznej Anglii kołnierzyki należy zamienić na futrzane. Reszta opisu w pełni jednak odpowiada ówczesnym realiom.
Reklama
Gangsterzy z rodowodem
Najgorszymi gangsterami byli szlachcice, którzy mając do dyspozycji służbę i podległych sobie rycerzy tworzyli własne bandy i wykorzystywali pozycję społeczną, by unikać jakiejkolwiek odpowiedzialności za występki.
Nawet bliscy przyjaciele władców podążali taką ścieżką. Można wspomnieć na przykład sir Rogera de Leiburn, stronnika Edwarda I Długonogiego (1272-1307).
Kiedy stosunki między nim a monarchą uległy oziębieniu, Edward zebrał wokół siebie bandę i zaczął wieść zbrodniczy żywot. Podobnie czynił sir William Aune. Szlachcic ten zszedł na drogę występku, kiedy uniemożliwiono mu odziedziczenie posiadłości, która w jego mniemaniu mu się należała.
„Wesoła kompania” z lasu Sherwood
W niektórych opowieściach o Robin Hoodzie pojawia się imię współczesnego mu władcy: Edwarda. Według części badaczy chodzi o wspomnianego wyżej Edwarda I i to za jego czasów miał rzekomo działać słynny zakapturzony banita.
Reklama
Istnienie Robin Hooda nie znajduje stuprocentowego potwierdzenia w źródłach. Doskonale udokumentowane są natomiast poczynania innej „wesołej kompanii”, która w dodatku grasowała w lesie Sherwood.
Jak stwierdza Ron Catterall w pracy Robin Hood Memories of the Coterel Gang, trudno byłoby znaleźć kogoś z rodziny Coterel, kto nie słyszałby o tym ludowym bohaterze. Członkowie działającego na początku czternastego wieku gangu zapewne byliby wyjątkowo dumni, gdyby wiedzieli, że część ich zbrodni i niecnych czynów zostanie w przyszłości zapisana na konto samego Robin Hooda.
„Bezczelny bandytyzm” i kompromitujący proces
Ich działalność nie miała jednak nic wspólnego z odbieraniem bogatym i rozdawaniem biednym. Zamiast tego porywali ludzi dla okupu i kradli na masową skalę. Jak podaje Ian Mortimer:
Bezczelny bandytyzm oczywiście odbija się echem i owocuje powołaniem w tym samym roku surowej komisji, na której czele stają trzej najważniejsi sędziowie w królestwie […]. Mimo tego pokazu siły ze strony rządu komisji nie udaje się pociągnąć do odpowiedzialności największych przestępców […].
Przed obliczem sądu stanęła zaledwie jedna czwarta spośród dwustu członków gangu, za którymi wydano nakazy aresztowania. Znakomitą większość z ujętych i tak uniewinniono, bo urzędnicy króla… bali się z nimi zadzierać.
Przynajmniej historia Folvillów zakończyła się szczęśliwie dla praworządnych obywateli, nie zaś dla bandytów. W 1340 roku stróżom porządku udało się ich dopaść. Gangsterzy schronili się wprawdzie w kościele i szyli z jego okien z łuków dziesiątkami strzał, ich opór okazał się jednak krótkotrwały.
Reklama
Jednego po drugim po drugim przestępców wywleczono na zewnątrz. Czekało ich ścięcie.
Bibliografia
- Catterall R., Robin Hood Memories of the Coterel Gang, b.m.w., 2008.
- Hanawalt B., Of good and ill repute, Oxford 1998.
- Mortimer I., W mieście, na dworze, w klasztorze. Jak przetrwać w średniowiecznej Anglii?, Wydawnictwo Astra 2017.