Głowa wawelska. Młodzieniec w kapeluszu

Głowy wawelskie. Najbardziej niezwykła pozostałość po renesansowej siedzibie polskich królów

Strona główna » Nowożytność » Głowy wawelskie. Najbardziej niezwykła pozostałość po renesansowej siedzibie polskich królów

Bryła rezydencji królewskiej na Wawelu dotrwała do naszych czasów w formie bardzo podobnej do tej, jaką oglądano w wiekach XVI i XVII. Z oryginalnego wyposażenia domu monarchów nie zachowało się jednak niemal nic. Meble, ozdobne stropy, dekoracje – wszystko zniszczono, spalono lub rozkradziono. Przetrwała cudem kolekcja arrasów Zygmunta Augusta. A poza tym zbiór zagadkowych rzeźb nazywanych głowami wawelskimi.

Jedną z najbardziej niezwykłych, a dzisiaj na pewno też najsłynniejszych ozdób krakowskiego zamku królewskiego są tak zwane głowy wawelskie. Uświetniają one strop w ostatniej od południa, największej sali na drugim piętrze wschodniego skrzydła pałacu.


Reklama


Izba, w której je umieszczono, często jest nazywana salą Pod Głowami. To na pewno określenie bardziej uzasadnione historycznie od innego, którego się używa – sali Poselskiej.

Izba gdzie głowy

Jak pisał Kazimierz Kuczman, wiodący znawca tematu i autor całej książki o głowach wawelskich, te były dekoracją „jednego z najbogatszych i najpiękniejszych stropów w ówczesnej Europie”.

Sala pod Głowami w czasach nowożytnych. Rysunek z początku XIX wieku dość trafnie oddający wystrój i wykorzystanie pomieszczenia na przełomie XVI i XVII stulecia.

Wprawdzie poza granicami Polski nie rodziły większego zainteresowania, ale na samym dworze krakowskim niewątpliwie zrobiły furorę. Już w źródłach XVI-wiecznych pada wiele wzmianek o „izbie, gdzie głowy”, pokoju „przed głowami” czy wreszcie o „izbie głównej” – nie w sensie takim, że była najważniejsza na Wawelu, ale że wiązała się z głowami.

Wydaje się, że dekoracja, o której mowa, stanowiła ostatni element planowanego wystroju nowego skrzydła pałacu. Jej montaż miał zakończyć wielką przebudowę Wawelu, podjętą na początku XVI wieku przez Aleksandra Jagiellończyka i kontynuowaną przez niemal trzy dekady pod okiem Zygmunta Starego.


Reklama


Udaremniony projekt

Zachowała się umowa ze stycznia 1535 roku, w której wielkorządca Seweryn Boner zlecał stolarzowi królewskiemu Sebastianowi Tauerbachowi wykonanie sufitu zupełnie innego od wszystkich, jakie już wieńczyły pomieszczenia Wawelu.

W „ostatnim pokoju górnym od strony klasztoru świętego Bernarda” miał znaleźć się strop złożony z 88 kasetonów okrągłych i ośmiobocznych, takiej samej liczby w kształcie krzyża, a także łącznie 176 rozet – wielobocznych i krzyżastych.

Tekst powstał w oparciu o moją nową książkę pt. Wawel. Biografia. To pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski.

Już wymienione elementy stworzyłyby wspaniałą kompozycję. Ponadto Boner zamówił „194 rzeźbione głowy ludzkie”, które – po pomalowaniu i pozłoceniu – miały zostać wprawione w pola pomiędzy kasetonami stropu.

Skomplikowane dzieło faktycznie mogłoby nie mieć równego sobie w całej Europie, nigdy jednak nie powstało w przewidzianej formie. Zanim remont pałacu się zakończył, w rezydencji wybuchł niszczycielski pożar. Zniszczeniom uległa znaczna część skrzydła wschodniego, gdzie montowano głowy. Zawaliła się też partia świeżo wzniesionych krużganków.


Reklama


„Sufit staroświecki, misternie z drzewa stolarską robotą robiony”

Po pożodze z roku 1536, która zapewne zniweczyła przynajmniej część pracy nad stropem z głowami, zdecydowano się na kompozycję prostszą, tańszą i szybszą w montażu.

Zgodnie z jednym z inwentarzy stanu zamku powstał „sufit staroświecki, misternie z drzewa stolarską robotą robiony i przednimi farbami malowany”. Nawet po nim nie ma dzisiaj śladu.

Jedna z hipotetycznych rekonstrukcji stropu z głowami
Jedna z hipotetycznych rekonstrukcji stropu z głowami na Wawelu (wg A. Misiąg-Bocheńskiej).

W sali Pod Głowami znajduje się elegancki, ale mało wyszukany strop z początku XX wieku. W jego regularne kasetony o kształcie prostokątów wprawiono trzydzieści głów, a więc 15 procent wszystkich, jakie pierwotnie istniały. Tylko tyle udało się odnaleźć po tym, jak wzgórze wawelskie powróciło w ręce Polaków.

24 grosze za sztukę. Na czym polega niezwykłość głów wawelskich?

Jak pisał Kazimierz Kuczman, indywidualne głowy nie stanowią dzieł o klasie porównywalnej na przykład z wytworami Wita Stwosza. Od Tauerbacha nie oczekiwano zresztą aż takiego kunsztu. Bądź co bądź, za wykonanie jednej facjaty Boner zgodził się zapłacić zaledwie 24 grosze, równowartość około 600 złotych w dzisiejszych pieniądzach.


Reklama


Są to jednak rzeźby intrygujące swoim realizmem i ekspresyjnością. Każda głowa zdaje się należeć do prawdziwego człowieka o charakterystycznej mimice, rysach twarzy, przemyślanych detalach ubioru. Wśród zachowanych głów widać przedstawicieli obu płci, reprezentantów różnych stanów, a nawet epok historycznych.

Są służący czy pachołkowie, oddani tak wiernie, że niegdysiejszy kustosz muzeum na Wawelu Tadeusz Mańkowski wysuwał przypuszczenie, iż utalentowany mistrz stolarski musiał portretować „żywe typy, jakie widział na królewskim dworze”.

Niektóre sylwetki próbowano nawet wiązać z konkretnymi postaciami. Na przykład głowa młodzieńca w płaskim kapeluszu i z wydatnymi wargami ukazuje według Mieczysława Morki facjatę króla i przyszłego cesarza Ferdynanda I Habsburga. Wśród rzeźb są też te nie w pełni ludzkie albo przynależące do bardzo odległych czasów. Widać korony w stylu wiązanym zwykle z postaciami biblijnymi, postać z rogami, kolejną ze skrzydełkami nad czołem…

Zagadka głów wawelskim. Jaki stał za nimi zamysł?

Od stulecia rozliczni badacze usiłują odnaleźć ideę, jaka stała za tak zróżnicowanym i niezwykłym zbiorem. Wysunięto wiele wzajemnie sprzecznych teorii.

Głowa wawelska. Młodzieniec w kapeluszu
Głowy wawelskie – Młodzieniec w kapeluszu. Rzeźba identyfikowana niekiedy jako przedstawienie cesarza Ferdynanda I Habsburga (fot. Wirtualne Muzea Małopolski, lic. CC-BY-SA 4,0).

Kazimierz Kuczman domyślał się, że głowy nawiązywały do zabaw kostiumowych, jakie towarzyszyły zaślubinom Zygmunta Starego i Bony. Był to więc swoisty panegiryk na cześć związku dynastycznego Jagiellonów ze Sforzami.

Profesor Stanisław Mossakowski przed laty zasugerował, że pierwotny projekt stropu, z głowami, ale też rozetami w kształcie krzyży i wieloboków, powinien być rozumiany raczej jako gwieździste niebo. Symbolizował drogę do nieśmiertelności, zgodnie „ze starodawną wiarą, iż dusza ludzka po zejściu z tego świata może osiągnąć najwyższą sferę nieba i zostać zamieniona w gwiazdę”.


Reklama


Historyk sztuki sądził, że taka symbolika dobrze korespondowałaby z publicznymi funkcjami izby, przypominała bowiem gościom o znaczeniu przyzwoitego życia, w myśl cnót zapewniających zbawienie.

W nowszych pracach profesor Mossakowski zwrócił również uwagę na możliwy wpływ królowej Bony. Ta jeszcze we Włoszech, w neapolitańskiej rezydencji Castel Nuovo, zetknęła się z rzeźbionymi głowami zdobiącymi sklepienie bramy wjazdowej. Mogła je zapamiętać, a potem podsunąć pomysł mężowi.

Obecny wygląd stropu z wszystkimi zachowanymi głowami wawelskimi
Obecny wygląd stropu z wszystkimi zachowanymi głowami wawelskimi (fot. za: K. Kuczman, Renesansowe głowy wawelskie).

Intrygujące wyjaśnienie

Jak podkreśla Marcin Fabiański, dawny wicedyrektor muzeum na Wawelu, geneza stropu z głowami wciąż „nie doczekała się przekonującego wyjaśnienia”. Nie każdy podziela podobny sceptycyzm.

Ostatnio dużą popularność zdobyła sobie koncepcja profesor Ewy Śnieżyńskiej-Stolot. Również ta badaczka doszła do przekonania, że planowany pierwotnie strop miał ukazywać niebo. Widziała w nim jednak kompozycję nie duchową, nawołującą do życia zapewniającego zbawienie, tylko astrologiczną. W takiej wersji poszczególne głowy byłyby ucieleśnieniami planet i gwiazdozbiorów.


Reklama


Teoria brzmi intrygująco, bo też Kraków uchodził za jeden z wiodących ośrodków astrologii w Europie. Dziedzinę tę uważano w XVI stuleciu za w pełni naukową. Była traktowana nierozdzielnie z astronomią, zaś na Akademii Krakowskiej działała nawet nie jedna, ale dwie katedry astrologii.

Również na dworze królewskim przywiązywano ogromną wagę do horoskopów i innych prób interpretacji woli Bożej, ponoć zapisanej w gwiazdach. Sam Zygmunt Stary jeszcze przed wyniesieniem na tron chętnie czytywał prognostyki astrologiczne, a w prywatnym modlitewniku odręcznie notował wróżby, jakie stawiano jemu i krewnym.

Głowy wawelskie - kobieta z zasłoniętymi ustami
Głowy wawelskie – kobieta z zasłoniętymi ustami (fot. Wirtualne Muzea Małopolski, lic. CC-BY-SA 4,0).

Skądinąd wiadomo, że „wielka izba” w skrzydle północnym – gdzie znajdowała się ceremonialna komnata ślubna króla – była ozdobiona „znakami Hermesa”, a więc zapewne wyobrażeniami bogów, którzy w myśl tradycji egipskiej rządzili kolejnymi, dziesięciodniowymi okresami roku.

Ten fryz podstropowy się nie zachował. Ale fakt, że kiedyś istniał, tym bardziej pozwala domniemywać, że i sala Pod Głowami miała magiczne – jakbyśmy dzisiaj stwierdzili – czy też naukowe – jak sądzili ludzie XVI wieku – konotacje.

****

Powyższy tekst powstał w oparciu o moją nową książkę pt. Wawel. Biografia. To pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski: o życiu władców, ich apartamentach, zwyczajach, o setkach innych lokatorów Wawelu i o fascynujących zdarzeniach, które rozgrywały się na smoczej skale przez ponad tysiąc minionych lat.

Autor
Kamil Janicki

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.