Fenicki Tyr był jednym z najlepiej ufortyfikowanych miast epoki starożytnej, ale jego opanowanie stanowiło istotny punkt w planowanym przez Aleksandra Wielkiego podboju imperium perskiego. Z ponad dwudziestu oblężeń, przeprowadzonych przez macedońskiego wodza, zmierzenie się z Tyrem okazało się najtrudniejsze. Potrzebował aż siedmiu miesięcy na zdobycie antycznej twierdzy.
W 334 roku p.n.e. macedoński król Aleksander Wielki rozpoczął inwazję na potężne imperium perskie. W tym okresie Persom podlegała Fenicja i Palestyna.
Reklama
Zwycięstwo nad Granikiem
Podczas pierwszego starcia z przeciwnikiem pokonał w polu perską armię nad rzeką Granik. Zamiast jednak natychmiast wedrzeć się w głąb ziem perskich i zaatakować stolicę imperium, Aleksander obrał strategię, która mu zapewniła dostawy, kontrolę nad zaopatrzeniem, a dopiero później podjął marsz ku Azji.
Aleksander nie dysponował wystarczająco silną flotą, aby zmierzyć się z należącą do Persów flotą fenicką. I mimo że niektórzy jego greccy sprzymierzeńcy – na przykład Ateny – byli morskimi potęgami, Aleksander nie wierzył w ich lojalność. Uważał, że jedyną możliwość wyzwolenia wschodnich wybrzeży Morza Śródziemnego spod dominacji Persów gwarantuje plan zakładający zdobycie fenickich baz morskich i zablokowanie perskich statków, aby nie działały przeciw interesom macedońskiego władcy.
Zwyciężywszy nad Granikiem, Aleksander wkrótce ruszył na południe, wzdłuż śródziemnomorskiego wybrzeża Anatolii, a następnie przemaszerował przez Fenicję. Większość miast, na ogół niechętnych perskiemu zwierzchnictwu, otwierała bramy przed macedońskim zdobywcą. Tyr jednak żywił nieubłaganą wrogość do innego fenickiego miasta, Sydonu. A kiedy Sydon zdecydował się przejść na stronę Aleksandra, Tyr postanowił stawić mu opór.
Doskonałe fortyfikacje
Mieszkańcy Tyru nie bez powodu uważali, że zdołają przeciwstawić się Aleksandrowi. Poza tym spodziewali się, że wkrótce przybędzie z odsieczą perski król Dariusz III na czele zdecydowanie liczniejszych wojsk niż te, które wystawił nad Granikiem. Liczyli na to, że armia ta zdoła zmieść z powierzchni ziemi bezczelnych barbarzyńców. (W rzeczywistości Dariusz nigdy się nie pojawił; do dziś nie wiadomo, dlaczego na czas nie zareagował na zagrożenie przez Aleksandra).
Mieszkańcy miasta doszli jednak do wniosku, że nawet bez wsparcia Dariusza nie mają się czego obawiać. Tyr usytuowany był na wyspie oddalonej od stałego lądu o 800 metrów. Otaczała go linia fortyfikacji. Mury Tyru od strony lądu miały niewiarygodną wysokość 46 metrów. Wyłaniały się wprost z morza, a więc żaden intruz nie znalazłby tam nawet skrawka ziemi, na której mógłby oprzeć stopę w trakcie szturmu.
Dokoła na murach rozstawiono katapulty. Nawet powolne wymieranie obrońców z głodu nie wydawało się prawdopodobne, gdyż dwa solidne porty, na północy i na południu wyspy, gwarantowały dostawy zaopatrzenia. Silna flota Tyru składała się z blisko 80 statków, przeważnie trirem, co wystarczało, aby zapewnić bezpieczeństwo na wodnych szlakach.
Reklama
Mieszkańcy pamiętali również, że w poprzednich wiekach ich miasto zdołało się obronić, gdy było oblegane przez największe potęgi militarne. W VII wieku p.n.e. Asyryjczycy próbowali zdobyć Tyr, co się im nie powiodło. Babilończycy, ich następcy w krajach Lewantu, również oblegali fortecę na wyspie.
Ponawiali wysiłki przez 13 lat, aż w końcu się wycofali. Wydawało się bardzo prawdopodobne, że Tyr okaże się tą przeszkodą, która zatrzyma Aleksandra i załamie jego ofensywę. Dariusz mógł liczyć na to, że Tyr zdoła powstrzymać Macedończyków, i może dlatego gromadził wojsko bez pośpiechu.
Przygotowania do oblężenia
Aleksander rozpoczął oblężenie w styczniu 332 roku p.n.e. Najistotniejsze było uporanie się z problemem logistycznym – jak się zbliżyć do murów twierdzy zbudowanej na wyspie. Niemal natychmiast przystąpiono do budowy mola wiodącego ze stałego lądu ku miastu na wyspie.
Pomysłodawcami tego rozwiązania byli zapewne dwaj najwięksi konstruktorzy w służbie Aleksandra, Diades oraz Charias, którzy wzorowali się na wynalazkach i koncepcjach greckiej sztuki oblężniczej z okresu rządów ojca obecnego władcy, króla Filipa II (382–336 p.n.e.). Zbudowanie pomostu wiązało się jednak z licznymi wyzwaniami.
Reklama
Choć technicznie nie było trudne, ogrom przedsięwzięcia wymagał zaangażowania pokaźnych zasobów ludzkich. Roboty fizyczne nie cieszyły się popularnością wśród wojowników Aleksandra, stąd też osobiście nadzorował on postęp robót, skierowawszy uprzednio do ekip budowlanych sporo miejscowych, aby pracowali wraz z żołnierzami.
Sam na zachętę rozdawał hojne podarunki. Kamień był łatwo dostępny, pochodził z ruin dawnego Tyru, wzniesionego na wybrzeżu, a pobliskie lasy Libanu dostarczały drewna. Najpierw prace postępowały bardzo szybko, ponieważ w pobliżu lądu wody były płytkie, jednak bliżej Tyru głębokość sięgała nawet 5 metrów.
Podczas gdy molo stopniowo się wydłużało, zbliżając się do Tyru, obrońcy coraz zacieklej atakowali jego wykonawców, wykorzystując obrotowe katapulty, rozmieszczone na szczycie murów. Do pomostu podpływały też statki i z rozmieszczonych na nich niewielkich katapult również miotały w pracujących ludzi pociski i strzały.
Zniszczenie machin oblężniczych
Aleksander zareagował na zagrożenie wzniesieniem palisady, za którą kryły się grupy robotników. Ponadto zbudował dwie niebywale wysokie wieże oblężnicze, sięgające 46 metrów. Ich wysokość wyliczono tak, aby pociski miotane z katapult umieszczonych na ich szczycie mogły trafiać w katapulty i ich obsługę na wyniosłych murach Tyru. Świeżo wzniesione wieże oblężnicze były odporne na typowe środki zapalające. Pomysłowi Tyryjczycy mieli bardziej złożony plan, aby je zniszczyć.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Zmodyfikowali statek przeznaczony do przewozu kawalerii, załadowali go materiałami łatwopalnymi, w tym siarką i smołą; przyszykowano kociołki również zawierające materiały łatwopalne i zamierzano te środki wystrzelić w żagle. Załoga zablokowała ster statku tak, aby stale parł ku celowi. Następnie triremy Tyru doholowały statek do końca budowanego pomostu, w ostatniej chwili miały się oddalić.
Tyryjska załoga zaprószyła ogień na statku i z miejsca rzuciła się wpław, by ratować swoje życie. Za pomocą statku udało się wzniecić ogień na obydwóch macedońskich wieżach. A następnie tyryjscy wojownicy, krążący na łódkach, zburzyli palisadę ochraniającą budowniczych Aleksandra i podpalili mniejsze machiny wojenne. Niebawem wysoki poziom wód spowodował zatopienie pomostu niemal w całości. Bez wątpienia Tyryjczycy wygrali pierwszą rundę.
Reklama
Oblężenie z morza
Atak na molo ujawnił największą słabość Aleksandra – brak statków. Dlatego flota tyryjska mogła bezkarnie nękać jego ludzi, a Tyr był zaopatrywany od strony morza. Na szczęście dla macedońskiego władcy właśnie wtedy zaprocentowało poddanie się innej bazy fenickiej. Gdy flota, złożona z 80 fenickich trirem, przybyła do Sydonu i jej dowódcy przekonali się, że to miasto teraz wspiera Aleksandra, za jej przykładem również zaakceptowali jego zwierzchnictwo.
Wkrótce pojawiła się też cypryjska flota, która także zaoferowała Aleksandrowi swoje usługi. Król macedoński dysponował teraz flotą liczącą łącznie ponad 200 trirem, czyli więcej niż było potrzeba, aby powstrzymać działania Tyru na morzu. Armada Aleksandra błyskawicznie pokonała Tyryjczyków w bitwie morskiej, po czym rozpoczęła blokadę obydwóch tyryjskich portów.
Statki Tyru, uwięzione w porcie północnym (Sydońskim), usiłowały przełamać blokadę. Plany starano się ukryć, obwieszając wejście do portu żaglami. Do akcji wkroczyły trzy pięciorzędowce, trzy kwadriremy i siedem trirem. Ich atak zaskoczył Cypryjczyków. Zatopiły kilka statków, a inne przegnały na brzeg. Jednak Aleksander szybko zareagował i powiódł fenicką eskadrę z rejonu południowego portu, a następnie pokonał Tyryjczyków.
Nowe wieże oblężnicze
Tymczasem na polecenie macedońskiego władcy jego konstruktorzy rozpoczęli budowę kolejnego pomostu. Tym razem biegł on nieco bardziej na północ i był trochę szerszy (ok. 61 metrów), aby mógł się oprzeć sztormom. Pozostałości tego drugiego mola ostały się do dziś. Współtworzą przesmyk łączący obecnie Sur w Libanie ze stałym lądem.
Nowe wieże oblężnicze ochraniały prace nad nowym molem, statki sprzymierzeńców Macedończyków uniemożliwiały kolejny atak z morza. Aleksander spróbował naruszyć mury Tyru. Atakował je za pomocą pływających taranów: wiązał ze sobą statki, tak aby formowały stabilną platformę dla taranów. Takie platformy cumowały w pobliżu określonego fragmentu murów i rzucały wokół siebie kotwice, aby stabilizować konstrukcję.
Czasem tyryjskim nurkom udawało się odcinać liny kotwiczne statków, wskutek czego kilka z nich utknęło na mieliźnie. Wówczas jednak Aleksander rozkazał użyć łańcuchów do mocowania kotwic i kontynuował atak. Także jego nowa flota dowiodła swej użyteczności – usuwała wielkie głazy, które Tyryjczycy rozmieścili w morzu w pobliżu murów.
Reklama
Postępy Macedończyków
Pod koniec lata oblężenie zintensyfikowano. Tyryjczycy walczyli o swoje miasto z narastającą desperacją. Jeśli schwytali jakichś ludzi Aleksandra, ostentacyjnie pokazywali ich na murach, po czym wrzucali ciała do morza. Zabili także paru macedońskich posłańców, co może tłumaczyć okrucieństwo, z jakim Aleksander ich pomścił, zdobywszy miasto.
Zastosowali też niezwykle innowacyjny sposób obrony w sytuacji, gdy Macedończycy zbliżali się do murów. Historyk Diodor Sycylijski twierdzi, że Aleksander – wbrew obowiązującym w tym czasie praktykom – wykorzystał katapulty ciskające głazy tak wielkie, że były one w stanie uszkodzić odległe mury. Tyryjczycy odpowiedzieli, wyściełając te mury.
Mniej zaś wiarygodne jest to, że mieszkańcy umieścili na murach szybko wirujące, mechanicznie obracane koła, które odbijały bełty macedońskich pocisków. Pierwsza próba dostania się do miasta z pomostów, wieńczących wieże oblężnicze, nie powiodła się. Tyryjczycy wybudowali na murach drewniane wieże o wysokości 4,5 metra, toteż mogli wykorzystać przewagę, jaką dawało im górowanie nad wieżami oblężniczymi wroga.
Skonstruowali również drugi mur (o wysokości 2 metrów) za murem zewnętrznym, a lukę między nimi zasypali kamieniami i ziemią. Kiedy Macedończycy przypuścili atak z pomostu, obrońcy Tyru dźgali atakujących trójzębami i wybijali im tarcze, a ponadto zrzucali na nich sieci i rozgrzany piasek. Dokuczliwość piasku pod zbroją była nie do zniesienia, toteż atak wkrótce się załamał.
Reklama
Decydujący atak
Na początku sierpnia wojownicy obsługujący tarany mocowane na statkach odkryli słaby punkt w południowej części miasta. Sterującej nimi załodze udało się zrobić w murze wyłom między południowym portem a molo. Aleksander musiał odczekać dwa dni, aż pogoda się uspokoiła, a wtedy wysłał na morze statki z machinami oblężniczymi, aby poszerzyły wyłom.
Gdy wszystko już było przygotowane, Aleksander przypuścił zmasowany atak we wszystkich punktach. Sam pokierował szarżą na wyłom, wykorzystując w tym celu dwa transportowce załadowane wyborową piechotą. Ich natarcie trwało jednocześnie z atakami okrętów szturmujących umocnienia wokół Tyru i z głównymi uderzeniami floty na oba porty oraz kolejną próbą zdobycia murów po drabinach z molo.
Tyryjczycy nie mieli wystarczająco dużo obrońców, aby jednocześnie odeprzeć ataki w tylu punktach. Oddziały Aleksandra przebiły się przez wyłom, flota włamała się do portów i na ulicach rozgorzały walki. Wtedy właśnie główne siły macedońskie mogły wejść do miasta po molu.
Los mieszkańców Tyru
Wprawdzie Aleksander był znany z tego, że okazywał miłosierdzie pokonanym wrogom, jednak Tyr postanowił przykładnie ukarać. Właściwie była to w starożytności typowa praktyka: jeśli miasto odmówiło poddania się i zostało zdobyte siłą, armia triumfatora miała powszechnie uznawane prawo do rzezi, gwałtów i plądrowania.
Reklama
Nierzadko zabijano wszystkich obrońców płci męskiej. Aleksander mógł być bardziej wspaniałomyślny, lecz przecież Tyryjczycy zasłużyli na karę. Zabijali nie tylko macedońskich jeńców, lecz także posłańców.
Tyr został spalony, a w ataku straciło życie ponoć blisko 8000 Tyryjczyków. Ocalało około 2000 mężczyzn, lecz i tych Aleksander skazał na ukrzyżowanie. A jednak jak na ówczesne czasy wydawał się stosunkowo litościwy, gdyż ocalił wszystkich, którzy zdołali się schronić w świątyni Melkarta, jego zaś Aleksander utożsamiał z greckim bogiem Herkulesem.
Wśród tych, którzy przeżyli, był także król Tyru, traktowany zresztą z honorami. W trakcie oblężenia mieszkańcy Tyru zdecydowali, że muszą odesłać kobiety i dzieci do Kartaginy, swojej kolonii w Afryce Północnej. Decyzję tę podjęli jednak za późno. Aleksander przejął panowanie na morzu, nimzdołali to zrobić. Wszyscy, którzy przetrwali oblężenie, lecz nie byli wojownikami, trafili do niewoli.
Skutki zwycięstwa Aleksandra
Macedończycy stracili siedem cennych miesięcy, oblegając Tyr, a ponieważ w tym czasie król perski zapadł w letarg, opóźnienie to nie oznaczało dla Aleksandra katastrofy. Co więcej, stracił stosunkowo niewielu wojowników, co dowodzi, że starał się chronić swoich ludzi.
W następstwie walk młody macedoński król zapanował nad wschodnim wybrzeżem Morza Śródziemnego i miał bazy operacyjne w Fenicji i Palestynie (które pozostaną w greckich rękach przez niemal dwa stulecia). Był zapewne najwybitniejszym specjalistą od oblężenia wszech czasów.
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Wojny biblijne. Jej nowe wydanie ukazało się w 2023 roku nakładem wydawnictwa Bellona.